FYI.

This story is over 5 years old.

gry

Najlepsza gra, która nigdy nie powstanie

Half-Life 3 to już bardziej internetowy mem niż produkt

Gordon Freeman i Alyx Vance z Half-Life'a.

„Potwierdzono Half-Life 3" to jeden z tych memów, które nigdy nie znudzą się niektórym gościom z internetu. Dowcip polega na tym, że Half-Life 3, prawdopodobnie najbardziej wyczekiwana gra wszechczasów, nigdy nie wyjdzie. I pamiętajcie, Valve w pełni sobie zasłużyło na takie docinki. Słynny deweloper uparł się, że zrobi jedną z najbardziej uwielbianych pierwszoosobowych strzelanek, a potem ogłosił, że po niej wypuści kilka krótszych epizodów kontynuujących intrygę. Ale dostaliśmy tylko dwa, z czego ostatni kończył się tak dramatycznym cliffhangerem, że gdyby to zobaczył George R.R. Martin, ze wstydu rzuciłby pisanie.

Reklama

Jednak w przeciwieństwie do fanów Gry o tron fani Half-Life'a czekają już siedem lat na domknięcie wątku, a nawet nie widać go jeszcze na horyzoncie. Zapracowaliście na nasze oddanie, Valve, więc teraz musicie poradzić sobie z jego konsekwencjami.

Niektórzy domagają się krucjaty. A na spokojniejszym końcu skali mieliśmy zabawę typu ARG związaną z Portal 2 - coś w rodzaju zagadki detektywistycznej połączonej z ćwiczeniem w łamaniu kodu (poradzili sobie z nim jacyś bardzo inteligentni fani Valve), która w niepojęty sposób zmieniła się w rozczarowanie, bo nie dotyczyła Half-Life 2: Episode Three (tak się nazywa następna odsłona serii, o której wszyscy marzą. Sorki, to trochę pogmatwane).

Potem było zamieszanie związane z Surgeon Simulator 2013, tona nieprawdziwych niusów, fałszywa gra ARG i dowcipy na prima aprilis, które napędzały zrywy masowego wyszukiwania jakichkolwiek informacji. Jak wypowiedział się założyciel forum NeoGAF Tyler Malka w artykule w „The Guardian" poświęconym dokładnie temu zagadnieniu: „Half-Life 3 to bardziej internetowy mem niż produkt". I jak każdy mem właściwie już się wyczerpał.

To czemu nadal się tym przejmujemy? To nie Zelda czy GTA, prawda? Tak, Half-Life jest ważniejszy niż obie te serie razem wzięte.

Zero Punctuation recenzuje Half-Life'a

„Żadna gra, którą wydano na PC, nie zdołała do tej pory odtworzyć doskonałej melodii, wedle której zaaranżowano Half-Life" - magazyn „Edge" z entuzjazmem wypowiadał się o rewolucyjnej oryginalnej odsłonie w recenzji Half-Life 2 z 2004 roku. O kontynuacji napisali: „Możliwe, że jest to najlepiej skonstruowana gra akcji w historii. Half-Life 2 to strzelanina z perspektywy pierwszej osoby. Jednak jeżeli chodzi o akcję, scenariusz, mechanikę, atmosferę czy intensywność, znacznie przerosła wszelką konkurencję. Valve uderzyło właśnie w wysoką nutę, której nie sięgnął nigdy żaden inny deweloper gier na PC".

Reklama

Gra otrzymała jedną z rzadko przyznawanych przez magazyn ocen 10 na 10. Koniec tematu.

Zgoda, na każdą generację konsol dostajemy jedną czy dwie Zeldy, a sequele GTA zdają się pojawiać coraz częściej. Jednak Half-Life wypuszczono w 1998, a drugą część w 2004 roku. Drugi i ostatni epizod (rozszerzenie) Half-Life 2 wyszedł w październiku 2007 roku. Nikt by się nie obraził, gdybyśmy uznali, że zdarzyło się najgorsze i cykl dotacza się do smutnego końca.

Jeżeli kiedykolwiek nadejdzie, Half-Life 3 będzie najszerzej komentowaną grą wszech czasów. A jeśli chcesz teraz zadać pytanie: „Dlaczego?", najpewniej nie grałeś w żadną z poprzednich części.

Pierwsza gra w serii dała nam nietypowego bohatera w postaci Gordona Freemana (naukowca, absolwenta MIT, który nieźle radzi sobie z łomem, a gorzej z wyduszeniem z siebie choćby słowa); pozwoliła, by cała akcja przebiegała w czasie rzeczywistym - bez niegrywalnych przerywników - żeby jeszcze bardziej wciągnąć w rozgrywkę graczy; a także dostarczyła niezmiernie zróżnicowaną galerię przeciwników i środowisk do eksploracji. Half-Life drastycznie poszerzył oczekiwania, jakie żywimy względem gier, więc naturalnie wszyscy próbowali za nim nadgonić. Nie udało im się. Nawet kiedy pojawiły się topowe tytuły, takie jak Doom 3, Far Cry i F.E.A.R., to rywalom Valve zajęło to zbyt dużo czasu. Bo Valve nie próżnowało.

Przedłużające się prace nad Half-Life 2 - utrzymane w tajemnicy i uwieńczone nagłym przesunięciem z powodu wycieku kodu gry tuż przed jej wydaniem - wydawały się trwać wieki. Jednak rezultat okazał się genialny aż do granic pojmowania. Gra ustaliła nowy standard dla dopracowanych gier FPS w tamtym czasie, i można by stwierdzić, że na całą następną dekadę. Jej zaawansowane projekty poziomów, różnorodność możliwych stylów gry i subtelna intryga to zalety, którym jeszcze nikt nie dorównał, a najbliżej ideału znalazł się także zrobiony przez Valve Portal 2 oraz może Halo (które jest bez wątpienia równie wpływowe, nawet jeśli nie aż tak inteligentne).

Reklama

Gordon Freeman. Autorem ilustracji jest Billy Mather

Najistotniejszy w tym pozostawiającym niezatarte wrażenie sequelu był jednak haczyk na graczy, jaki stanowi pełen zazębiających się wątków, wielowarstwowy świat rozgrywki - niezadowalający jedynie ciągłym odnoszeniem się do poprzednika - który zdaje się rozciągać także na inne produkcje Valve. Kuszącą nić wiążącą wszechświaty Half-Life'a i Portala da się wyprowadzić z wątku Borealis, statku rzekomo przewożącego technologię portali, który zaginął w Portal 2, a pojawił się w Half-Life 2: Episode Two. Rywalizacje pomiędzy Aperture Science i Black Mesa też wzmiankowano w tej ostatniej odsłonie cyklu.

Właśnie tego rodzaju zajebiste punkty styczne tych dwóch mitologii sprawiają, że geeki zaczynają się ślinić. W tym przypadku to może być jednak falstart z naszej strony.

„Tak, to bardzo fajna zabawa sugerować, że istnieje jakiś naukowy wyścig zbrojeń, w którym uczestniczą Black Mesa i Aperture - powiedział scenarzysta Portal 2 Jay Pinkerton w wywiadzie dla witryny Rock, Paper, Shotgun. ‒ Jeżeli chodzi o tonację, nasza gra bardzo się różni. Myślę, że coś takiego działa lepiej. Mrugnięcie okiem, a nie burzenie ściany między tymi dwoma wszechświatami i obserwowanie, jak przebiega ich zderzenie".

Jednak świat Half-Life był pełen niezwykłych detali na długo przed tym, zanim w ogóle wymyślono Portal. Faszystowscy funkcjonariusze Combine z Half-Life 2 (prawdopodobnie?) nękali ludzi, którzy lepiej wychodzili na układach z nowymi panami z kosmosu, niż wiodło się zdruzgotanej społeczności, którą spotykało się podczas rozgrywki. Pamiętasz, jak trzeba było podnieść tę puszkę? Młodą parę przytulającą się na kanapie, czekającą aż skończy się wojna? Pierwsze spojrzenie na górującą nad krajobrazem, błyszczącą Cytadelę - która niemal zawsze znajdowała się w centrum twojego pola widzenia z jednego określonego powodu: była twoim ostatecznym celem. Powrót łomu i towarzyszący mu motyw muzyczny, który rozbudzał nostalgię. Alyx Vance, sojuszniczka Freemana, to z całą pewnością pierwsza prawdziwa, silna i interesująca kolorowa kobieta w historii gier wideo.

Reklama

CGR Undertow powraca do Half-Life 2

Jeżeli dostrzegałeś coś istotnego w czymkolwiek, na co natrafiłeś w grze, to znaczyło, że tak właśnie chcieli jej twórcy. Miało cię to prowadzić, stanowić poszlakę lub po prostu pozwolić ci dać upust zamiłowaniu do odkrywania smaczków. Bogactwo myśli i szczegółów stworzyło aż nazbyt prawdziwą dystopijną rzeczywistość, dzięki której Half-Life 2 nie tylko zostało zapamiętane, ale stało się niezwykle ważnym elementem łańcucha DNA świata gier. I spodziewam się, że takim mocnym elementem będzie też każdy inny produkt, który w przyszłości pojawi się pod marką Half-Life. Ale wiecie ‒ bez ciśnienia.

Mogą być trzy powody opóźnień i tajemnic, które nękają proces powstawania Half-Life 3. Po pierwsze może Valve po prostu pragnie wygospodarować sobie tyle czasu, ile potrzeba do stworzenia najlepszego z możliwych produktów. Po drugie może utajnia stopień zaawansowania prac, by nie kusić nikogo, kto mógłby ukraść kod gry. Po trzecie - błagam-nie-nie-nie-błagam-nie! - może zwyczajnie nie chce na razie robić tej gry.

Na tym etapie nic mnie już nie zaskoczy. Gra może nagle pojawić się na Steamie - przypominającym iTunes interfejsie Valve, który służy za sklep i portal społecznościowy dla graczy - w przedsprzedaży dwa tygodnie przed premierą. Jednak w międzyczasie nadal musimy czekać. A skoro czekamy, to gramy w wiele różnych świetnych gier FPS. BioShock (2007) i jego kontynuacje (w tym wychwalany BioShock Infinite z 2013 roku) przejęły władzę, jeżeli chodzi o rozwijanie możliwości snucia fabuły w grach z perspektywy pierwszej osoby, wprowadzając przypominające RPG ulepszenia dostępne dla twojego bohatera i intrygę pełną wyborów moralnej natury.

Reklama

Call of Duty 4: Modern Warfare (2007) zachęciło do wieloosobowej rozgrywki FPS głównonurtowych odbiorców w naprawdę wielkim stylu, bijąc wszelkie rekordy sprzedaży w kategorii „Rozrywka". Far Cry 3 przetransportował gatunek na terytorium gier z otwartym światem. Left 4 Dead, stworzone przez samo Valve, odświeżyło konwencję multiplayerowego FPS-a przez skupienie się na współpracy między graczami. Istnieje wiele możliwości wyboru dla fanów FPS-ów i w ogóle fanów zorientowanego na akcję grania: wskrzeszona seria Tomb Raider, Dishonored, Skyrim. A także nadchodzące tytuły: No Man's Sky, Alien: Isolation, The Evil Within, Far Cry 4, Assassin's Creed Unity, Everybody's Gone to the Rapture… może na tym się zatrzymajmy. Co może dać nowy Half-Life, czego nie zaoferują nam te wszystkie produkcje?

No, jeżeli jeszcze nie jest to oczywiste - chodzi o znak jakości Valve. Ostatnie słowa, które powiedział na ten temat współzałożyciel firmy Gabe Newell za pośrednictwem pierwszej audycji podcastu Seven Day Cooldown, to mniej więcej: „Jeżeli zaczniemy rozmawiać o niektórych rzeczach zbyt wcześnie, zapewne zmienimy jeszcze zdanie w procesie produkcji gry… Zwroty i zmiany kierunku, przez które przechodzimy, doprowadzałyby ludzi jeszcze bardziej do szaleństwa niż cisza wokół projektu". Tłumacząc na nasze: „Dajcie nam czas, żebyśmy mogli uporządkować nasze szalone pomysły, a dostarczymy najlepszą grę, na jaką nas stać. Cierpliwości. Jezu, jesteście nieznośni!".

Reklama

Zwiastun Half-Life 2

Te sprawy, widzicie, one zajmują sporo czasu. A jeżeli nie wierzycie, że Valve może się coś nie udać, pozwolę sobie na zdanie odrębne.

Możliwe, że należy się zastanowić, czy pośród nieskończonych kontynuacji Call of Duty i Battlefielda znajdziemy w ogóle jakieś miejsce na jeszcze jedną grę FPS? Czy nadszedł czas, by Valve radykalnie przedefiniowało serię Half-Life? Skoro doprowadziło do perfekcji FPP (first-person puzzler, daje radę?) cyklem Portal oraz sieciowe, kooperacyjne FPS za pomocą Left 4 Dead 2 i Team Fortress 2, to pozyskało zestaw umiejętności i pomysłów za pośrednictwem tych innych gier. Ostatnio skupili się zaś na tytułach multiplayer, jak przyznał Newell w tegorocznym wywiadzie dla „The Washington Post": „Osiągnęlibyśmy naprawdę spory sukces, tylko wypuszczając następne części Half-Life'a, ale zgodziliśmy się wszyscy, żeby zamiast tego spróbować się w produkcji gier do rozgrywki wieloosobowej, chociaż żadna gra multiplayer nie osiągnęła nigdy komercyjnego sukcesu".

Przyznaję, to trochę irytujące, że podczas tych siedmiu lat Valve zdołało stworzyć Left 4 Dead i jej sequel plus liczne dodatki do gry, nieustannie dopieszczać Team Fortress 2 i wyprodukować niesamowity Portal 2. Aha, nie zapominajmy też o niewyobrażalnie popularnej sieciowej grze z gatunku bitewnego RPG, DOTA 2. Przy takich pokładach kreatywności rozchodzących się na wszystkie strony na logikę można przyjąć, że wkłada się jej mniej w to, czymkolwiek jest obecnie Half-Life 3. Tak naprawdę nie uważam, że to źle. Mamy dzięki temu tyle wspaniałych gier, które dotrzymują nam towarzystwa w oczekiwaniu. I bądźmy uczciwi: Valve nie spoczywa na laurach i jest cały czas zajęte.

Reklama

Obecnym projektem na szeroką skalę, w który angażuje się Valve, jest Steam Machines - seria otwartych, napędzanych Linuxem pecetów/konsol przeznaczonych do celów rozrywkowych - i system operacyjny Steam OS. Rozprzestrzeniają się plotki o Left 4 Dead 3. No i trwają jeszcze prace nad Source 2, silnikiem do gier, na którym bez wątpienia będzie oparty Half-Life 3. De facto silnik ten mógł zostać potajemnie wdrożony w DOTA 2, aczkolwiek Valve nie potwierdziło takiej informacji.

Sam Gabe zasugerował jakimś użytkownikom 4Chana, którzy odwiedzili go w dniu urodzin, że premiera Source 2 może być powiązana z jakąś konkretną grą: „Pracujemy nad nowym silnikiem Valve już od jakiegoś czasu, więc najprawdopodobniej czekamy teraz na jakąś grę, która mogłaby towarzyszyć jego premierze".

Cholera, gość wie, co robi.

Słuchajcie, to po prostu nie jest fair, że pracownicy Valve wodzą nas za nos, bo tak bardzo chcemy, żeby ta gra się ukazała. Powiedziano nam, że trwają prace nad Ricochet 2 i że G-Man to tak naprawdę Gordon Freeman z przyszłości i dziadek Alyx Vance. To są autentyczne informacje od pracowników Valve! Bardzo śmieszne, ludziska. Ale dowcipy odbiją wam się czkawką. Bawicie się naszym kosztem, ale w ten sposób podsycacie tylko nadzieję - nie żartowalibyście z nas tak okrutnie, jeżeli nie planowalibyście dostarczyć nam tego, co chcemy, nieważne, jak długo to potrwa.

Jaką formę przybierze obiekt naszych marzeń? Można jedynie spekulować, bo tylko to nam zostało, wyłączywszy kilka ilustracji koncepcyjnych, które wyciekły około 2008 roku. Podobno istnieją nowsze projekty koncepcyjne, jak potwierdził w maju czarodziej od Counter Strike'a, Minh Le. Nawet jeśli mówił to z pewną ostrożnością. Potwierdzono Half-Life 3!

Podsumowując: Valve ma teraz sporo do roboty. Ale my też. Niemal wszyscy, którzy czekają na tę grę, są bardzo zajęci. Mamy pracę. Mamy partnerów. Dzieci. Nasze własne życie. Kurde, mamy inne gry, w które chcemy pograć. Najlepiej pozwolić, żeby Valve się nie spieszyło, skupiło na sprzedaży swojego najnowszego hardware'u, poczekało spokojnie, aż rozwinie się ona zadowalająco - i dopiero wtedy ogłosiło, że pojawi się wyczekiwana gra. Najpewniej jako tytuł dostępny wyłącznie na Steam OS i Steam Machines. Jeśli tak, to naprawdę mają nas w garści.

Ci dranie i ich knowania…