FYI.

This story is over 5 years old.

gry

Japońska gra, w której umawiasz się na randki z czołgami

„Panzermadels" to dziwna mikstura uroczych ukłonów w stronę historii oręża i motywów z japońskich symulatorów randek

Artykuł ukazał się pierwotnie na War Is Boring

Według japońskiego prawa nie wolno uprawiać seksu z inteligentnymi czołgami pozostającymi na wyposażeniu wojska. Jak tłumaczy Myles Jackman, prawnik specjalizujący się w sprawach o obrazę moralności, wynika to z paragrafów dotyczących mechanofilii i fraternizacji, a także z prawa własności. Choć w przypadku sprzętu będącego własnością prywatną nie ma już tych przeciwwskazań, może to zostać uznane za zniesławienie sił zbrojnych, w dodatku maszyna wojskowa nie ma możliwości wyrażenia zgody na stosunek seksualny.

Reklama

Nawet jeśli jest śliczna i ewidentnie z tobą flirtuje.

Panzermadels to gra komputerowa o randkowaniu z czołgami. W ramach odwetu za amerykańskie bomby atomowe zrzucone na Hiroszimę i Nagasaki podczas II wojny światowej, Japonia opracowała technologię pozwalającą na umieszczenie czołgów z tamtego okresu w ciałach nastoletnich dziewcząt z anime. Ich zadaniem jest uwodzić i kompromitować kadetów Armii Stanów Zjednoczonych.

Nie, to nie żart.

Niesnaski wśród koleżanek z Osi. Zrzut z ekranu DEVGRU-P

Wcielasz się w postać młodego rekruta imieniem Erwin Lemmor, który z jakiegoś powodu trafił do japońskiego liceum, gdzie wszyscy pozostali uczniowie to czołgi. Erwin myślał, że ma się uczyć o czołgach, ale nie – w tej szkole czołgi to uczniowie.

Na pierwszy rzut oka wyglądają jak japońskie nastolatki, ale miotają pociskami, muszą regularnie odwiedzać mechanika, mają hamulce, które czasem zawodzą a ich osobowości wynikają z kultury ich krajów w czasach II wojny światowej.


Robimy głupie rzeczy, żebyś ty nie musiał. Polub fanpage VICE Polska, żeby być z nami na bieżąco


Panzer IV wciąż ma hopla na punkcie blitzkriegu. IS-2 jest bardzo zaborczą patriotką, której brak wyczucia i ogłady. Tygrys I pochodzi z zamożnej rodziny, ale ma też skłonność do usterek, a Bob Semple, zwykły traktor obity blachą, jest boleśnie świadoma, jak bardzo nie pasuje do reszty klasy. Gra stanowi dziwną miksturę uroczych ukłonów w stronę historii oręża i motywów z japońskich symulatorów randek.

Reklama

Gdy zdasz sobie sprawę, że imię głównego bohatera — Lemmor — to anagram „Rommel", wiele dialogów nabiera zupełnie nowego znaczenia, zwłaszcza jeśli zaczniesz zauważać, że pewne czołgi pociągają Lemmora bardziej niż inne. Gdy pijana IS-2 mierzy w ciebie ze swojego działa, a ty, zamiast uciekać, stawiasz następną kolejkę, widać, że czołgi zajmują szczególne miejsce w twoim sercu.

Panzermadels to przede wszystkim powieść wizualna (visual novel), co oznacza, że przez większość czasu przyglądasz się nieruchomym obrazom i czytasz dialogi, a co jakiś czas podejmujesz decyzje, które popychają akcję naprzód; randki z wybraną dziewczyną-czołgiem pozwalają ci lepiej poznać jej osobowość, a może i nawet potrzymać ją za gąsienicę.

Choć scenariusz chwilami pozostawia nieco do życzenia, trzeba oddać twórcom gry, że przebija z niej ich pasja do historii wojskowości. Od nawiązań do powolniejszego stylu walki i mniejszej zależności od łączności radiowej w przypadku francuskich tankietek, po gierki słowne na temat głębokości penetracji, warstwa humorystyczna aż kipi od aluzji zrozumiałych niemal wyłącznie dla entuzjastów militarystyki.

T-34 cierpi na kompleks niższości. Zrzut z ekranu DEVGRU-P

Z drugiej strony można zauważyć, że scenarzyści gry to Amerykanie, których niewydarzone próby odwzorowania obcych kultur obnażają braki w wiedzy na temat reszty świata. Ich wyobrażenie o Japonii odznacza się szczególną niespójnością: utrzymane w dobrym tonie opisy prowincjonalnych miasteczek mieszają się z dość żenującymi przekonaniami o tym, że co drugi Japończyk jest absolutnym nerdem.

Reklama

Większość dialogów jest niezbyt wysokich lotów. Mnóstwo tu odniesień do rozmiarów zderzaków, pytań „czy kiedyś byłeś już… WEWNĄTRZ czołgu" i próśb pokroju: „wprowadź pocisk do mojej komory ładowniczej", które wybijają się z tekstu, poza tym dość nijakiego.

Takie żarty, choć niewybredne, zazwyczaj są jednak serwowane w dość zabawnym stylu. Szkoda tylko, że wciągające dyskusje o wojnach i polityce pojawiają się tak rzadko. Na pewno łatwiej rzucić dowcipem o wilgotnym smarze albo kalibrze armaty, niż przemycić inteligentny komentarz do taktyki Związku Radzieckiego.

Sherman miała „mały wypadek". Zrzut z ekranu DEVGRU-P

W większości wypadków gra kończy się lakonicznie albo nieoczekiwanie. W jednym ze scenariuszy znalazłem się w sytuacji, w której musiałem przyznać się do seksu z mieniem wojskowym, aby uzyskać alibi w postępowaniu o dezercję. W innym zakończeniu zginąłem z rąk zazdrosnej tankietki, która za wszelką cenę chciała mnie powstrzymać od „przejścia na stronę nie-przyjaciółki".

Ogólnie rzecz biorąc, jeśli jarasz się historią maszyn bojowych, to znajdziesz tu coś dla siebie, o ile oczywiście przełkniesz absurd wyjściowego pomysłu.

Zapomnij jednak o fachowej analizie klas uzbrojenia i statystykach bitew; zamiast tego dostajesz czołgi ukazane jako nastoletnie dziewczęta, które rywalizują o twoje względy. Poza tym w Panzermadels pojawia się też rewelacyjnie napisana postać wkurzonego sierżanta, który zawsze ściąga na siebie całą uwagę. Choć nigdy nie byłem w wojsku, myślę, że sierżant regularnie wrzeszczący „SZEREGOWY KURWA CO WY MI TU ZNÓW ODPIERDALACIE" daje całkiem niezłe pojęcie o życiu w kamaszach.

Na koniec kilka dobrych rad: nie pozwól czołgowi złapać się za rękę, nawet jeśli wieczór jest bardzo romantyczny. Uścisk „pełnej siły średnich rozmiarów czołgu" na pewno zepsuje nastrój.

To samo w sytuacji, gdy M4 Sherman prosi, żebyś wziął ją na barana.

Z tego samej przyczyny nie wdawaj się w bójki z T-34.

Ani też nie kręć z Panzer IV za plecami IS-2. Nie chcesz przecież wywołać dyplomatycznego skandalu.