FYI.

This story is over 5 years old.

Internet

Dlaczego clickbaitowe poradniki „jak zmienić swoje życie” są tak uzależniające

Pytamy ekspertów, dlaczego artykuły pokroju „10 sposobów" lub „Rzuciłem wszystko i ruszyłem w podróż dookoła świata" są tak popularne oraz czy robią z nas lepszych ludzi
Gdy widzę takie zdjęcie, od razu klikam i czytam. Fot. Flickr

Artykuł pierwotnie ukazał się na VICE Australia

Mam na Facebooku więcej znajomych, niż sama przed sobą chciałabym przyznać. Wielu z nich pewnie minęłabym bez słowa na ulicy, a kilku musiałabym pewnie na nowo się przedstawić, ale za to jak gąbka chłonę każdy artykuł, jaki wrzucą na swojego fejsa.

I nie mówię tu o byle jakich artykułach – chodzi mi o te, które służą dobrą radą jak „pomóc samemu sobie" i wciągają cię w śmiertelny wir samooceny. Może i mam tyle wspólnego, co nic, z ludźmi, którzy udostępniają „Jak zrujnować sobie życie (i nawet tego nie zauważyć)", ale gdy widzę zdjęcie dziewczyny wpatrzonej w dal z podpisem „sama prawda", klikam i czytam.

Reklama

Czytam, gdy artykuł ma dużo lajków, czytam, gdy nie ma. Czytam nawet wtedy, gdy nie kojarzę z imienia osoby, która go udostępniła – bo przecież od szczęścia może mnie dzielić zaledwie jedno kliknięcie. Co, jeśli Matylda, autorka internetowych poradników i miłośniczka koni wie coś, czego ja nie wiem? Co, jeśli wszystkie retoryczne pytania Matyldy uświadomią mi, czego tak naprawdę mi brak?

Artykuły, które nieustannie analizują i oceniają twoją egzystencję, by wyjaśnić, dlaczego odczuwasz niepokój, dlaczego ludzie przestają odpisywać na twoje wiadomości, albo dlaczego boisz się własnego serca, stoją za gwałtownie rosnącą popularnością takich stron jak Thought Catalog, które zalewają media społecznościowe.

Zainteresowanie artykułami pokroju „10 sposobów" albo „przeczytaj, jeśli jesteś… " nie maleje, ponieważ, jak wyjaśnia założyciel portalu Chris Lavergne w wywiadzie dla „Time": „nawet najbardziej zblazowani, cyniczni ludzie, są w głębi duszy uczuciowi". Co zatem sprawia, że młodzi ludzie z pokolenia Y tak łatwo i chętnie ulegają sentymentalizmowi?

Psycholożka MuniraHaidermota jest zdania, że tę obecną w nas nieustanną potrzebę samodoskonalenia powoduje hiperświadomość naszego własnego wizerunku.

„Zdaje się, że, do pewnego stopnia to nowe zjawisko. Milenialsi wychowywali się w atmosferze wspólnego podejmowania decyzji i równorzędnego podziału ról w ramach związku, więc cudze opinie są dla nich bardzo ważne w procesie samooceny". Haidermota objaśnia też, że w naszym pokoleniu Y obecna jest swoista „zbiorowa pewność siebie", która sprawia, że jego członkowie się wyjątkowi.

Reklama

„Od urodzenia żyją w cyfrowym świecie, są pokoleniem społecznościowym. Opierają się na wartościach, a w dzieciństwie byli chwaleni i chronieni przez rodziców, więc nie lubią konsumować niczego w milczeniu. Chcą recenzować i porównywać".

Trenerka osobista z pokolenia Y Caitlin du Preez mówi, że główny powód, dla którego zgłaszają się do niej inni milenialsi, jest brak satysfakcji z pracy. Widzi, że młodzi ludzie pracują w zawodach, których nie lubią, bo odczuwają presję z zewnątrz, np. Ze strony rodziny i przyjaciół.

Obfitość artykułów w rodzaju „Rzuciłem pracę i wyruszyłem w podróż dookoła świata" na naszych osiach czasu wydaje się oddawać te uczucia, choć du Preez nie popiera takich treści.

„Uważam, że ważne jest, by realizować swoje marzenia, ale równie istotne jest posiadać realistyczny pomysł, jak to osiągnąć. Nie mam nic przeciwko artykułom pokroju »Rzuciłem wszystko, wyjechałem na Barbados i nigdy w życiu nie byłem tak szczęśliwy«, ale jeśli rzeczywiście chcesz to zrobić, musisz opracować jakiś wykonalny plan".

Zdaniem du Preez milenialsi wykazują „szczególną impulsywność", jeśli chodzi o dzielenie się informacjami, która zazwyczaj nie przekłada się na rzeczywiste działanie. „W epoce internetu, gdy wszyscy dzielą się tak ogromną ilością informacji, potrzeba nam coraz lepszego rozeznania co jest prawdą, a co nie".


Polub nasz fanpage VICE Polska i bądź na bieżąco


Haidermota przyznaje, że nadmierna analiza może mieć wyniszczające skutki. „Gdy wszystko nadmiernie analizujemy, nie potrafimy podjąć żadnych działań, nieustannie szukając »idealnego rozwiązania«. Może zupełnie sparaliżować naszą wolę działania".

Reklama

Jednakże obie ekspertki zgadzają się co do jednego faktu: na zdrowie psychiczne milenialsów ma pozytywny wpływ to, że życie osobiste stawiają ponad karierę zawodową, w odróżnieniu od poprzednich generacji. „Zauważyłam, że dzisiejsi młodzi ludzie, gdy zauważą, że nie są szczęśliwi w swojej obecnej sytuacji, zdają sobie sprawę, że nie muszą robić tego, co ich rodzice. Nie muszą w niej tkwić przez następne 30-40 lat" – mówi Haidermota.

Nasza skłonność do samooceny i doskonalenia czyni z nas lepszych ludzi, twierdzą Haidermota i du Preez.

„Milenialsów często nazywa się »pokoleniem ja, ja, ja« – narcystycznym i skupionym wyłącznie na sobie" – mówi Haidermota. „Jednak to sprawia również, że mają bardziej postępowe poglądy i cenią różnorodność. Są zapalczywi, jeśli chodzi o równość i świadome samodoskonalenie, bo nie chcą obrazić żadnej konkretnej grupy lub wartości".

Du Preez mówi też, że odkrywanie samego siebie poprzez porównania do innych to sposób, by poradzić sobie ze społeczną presją ze strony naszych przodków. „Uważam, że system został stworzony z myślą o korzyści i przywilejach jednostki. Nikt nie oglądał się na ochronę środowiska czy zdrowie psychiczne".

„W mediach często dochodzi do ataków na milenialsów za to, że nie idą w ślady poprzednich pokoleń. Moim zdaniem należą nam się podziękowania za to, że kładziemy nacisk na inne rzeczy, że zgłębiamy swoje uczucia… że chcemy się jakoś wyróżniać".