FYI.

This story is over 5 years old.

Newsy

Co zrobią polscy imigranci, jeśli Wielka Brytania wyjdzie z UE?

Dziś możliwości ok. 800 tys. Polaków na Wyspach niewiele różnią się od przywilejów rodowitego Brytyjczyka. Jednak co stałoby się, gdyby w referendum opowiedziano się za Brexitem?

Sklep polsko-malezyjski w Londynie. Fot. Daniel Arciszewski i Bartosz Wojtan

Zawsze marzyłam o zamieszkaniu w Wielkiej Brytanii. Nawet wtedy, gdy moim pierwszym doświadczeniem z gościnnością Brytyjczyków był londyńczyk, który na wycieczce szkolnej pozwalał nam spędzać nie więcej niż 10 minut dziennie w łazience (włączał stoper po zamknięciu drzwi), a przez tydzień karmił nas fasolką w sosie pomidorowym, octowymi czipsami i sokiem, który ze względu na swój ohydny smak nazywaliśmy „ulepem". I tak nie przestałam snuć planów o przeprowadzeniu się na Wyspy.

Reklama

W końcu spędziłam tam cztery lata życia, dołączając do ok. 800 tysięcy rodaków-emigrantów. Dziś cieszą się oni – jako obywatele Unii – niemal takimi samymi przywilejami, jak posiadacze brytyjskiego paszportu. Jednak to, co stałoby się, gdyby Brytyjczycy zagłosowali w referendum za opuszczeniem UE, pozostaje przedmiotem spekulacji. Co się stanie z obecnymi rezydentami Wlk. Brytanii? Czy ludzie, którzy uczą się tam, pracują i wychowują dzieci, będą musieli diametralnie zmienić swoje życie?

W obliczu takich wątpliwości zapytałam Polaków, którzy mieszkają w Wielkiej Brytanii, o ich obawy i plany awaryjne związane ze zbliżającym się referendum.

Martyna, prawniczka

Ooczywiście chciałabym, żeby Wielka Brytania została w Unii, zwłaszcza że zamierzam tu dalej mieszkać i zaraz zaczynam pracę. Osobiście uważam, że to referendum jest organizowane w pośpiechu i nikt tak naprawdę nie wie co się stanie, jeśli wynik będzie „out". Ciężko mi sobie wyobrazić, żeby sytuacja osób, które tu są od lat, miałaby się drastycznie zmienić (np. poprzez wprowadzenie wiz), za to prędzej można oczekiwać ograniczeń dla tych, którzy w przyszłości chcieliby się tu przeprowadzić. Ale na pewno panuje atmosfera niepokoju. Jeśli wygra „out", to czuję, że będzie chaos przez długie lata: z ekonomią, administracją, przepisami, regulacjami itd.

Koleżanką, która pracuję w kancelarii prawniczej, mówiła że u nich atmosfera jest bardzo napięta. Spodziewają się, że jeśli dojdzie do Brexitu, to powtórzy się historia z kryzysu 2008 i drastycznie zmniejszy się liczba miejsc pracy – jako że wiele kancelarii jest mocno powiązanych z Europą, a niektóre działy bazują w dużej mierze na przepisach i regulacjach unijnych. Także w mojej dziedzinie może nie wyglądać to zbyt kolorowo.

Reklama

Aneta, asystentka osobista

Mieszkam w Anglii od ponad 4 lat. Nie uzyskałam jeszcze tzw. rezydentury, w związku z tym zastanawiam się, jak to będzie wszystko wyglądało w przypadku osób w podobnej sytuacji, co ja. Otrzymałam zezwolenie na prace, posiadam numer ubezpieczenia, prowadzę jednoosobowa działalność gospodarcza, odprowadzam podatki, mam wynajęty dom, masę kontraktów… Czego się mogę spodziewać? Trudno powiedzieć, bo nikt do tej pory nie udzielił mi jasnej odpowiedzi. Czy dopóki nie otrzymam rezydentury, będę mogła swobodnie wyjechać na wakacje nie bojąc się, że mnie cofną na granicy? A co wtedy ze wszystkim, co tutaj mam? Myślę, że każdy zadaje sobie podobne pytanie. Niby prawo nie działa wstecz", ale jesteśmy w Anglii – a moje doświadczenie podpowiada mi, że tu można się spodziewać wszystkiego.

Sara, architekt

Śmieszy mnie panika siana przez media. Ciężko mi spekulować na temat wyniku, ponieważ mieszkam w Londynie, najbardziej multi-kulturowym miescie w Anglii, (w związku z tym atmosfera poza stolicą może być horrendalnie inna). W okolicy w której mieszkam widzę w co drugim oknie plakat „Im IN". Wygląda na to, że Londyn najchętniej by został w EU – nie wiem co z resztą kraju.

Propaganda wykorzystuje brak świadomości politycznej Brytyjczyków i jest to iście żałosne! Pamiętajmy, że większość Anglików ma problem z określeniem różnicy pomiędzy NATO a UE, więc są łatwym celem manipulacji. Jako Polka mieszkająca w Anglii od kilku lat, nie boje się. Studiowałam tu i pracuję, nie wydaje mi się, żeby Anglicy zapakowali wszystkich na statki i wywieźli z kraju. Aktualnie frustruję mnie jedynie debata (a w zasadzie brak debaty) ze strony politycznych populistów.

Reklama

Agnieszka, właścicielka kafejki

Ufam, że Brytyjczycy podejmą jedyną słuszną decyzję. Na razie jedno jest pewne – nic nie jest pewne. Nikt nie wypowiedział się w kwestii tego, co stanie się z nami, jeśli Wielka Brytania zdecyduje się wyjść z Unii. Sama nie panikuję. Nie sądzę, żeby można nas było tak łatwo stąd ruszyć. Nie planuję powrotu do Polski . Mieszkam w Anglii już kilkanaście lat, tu zaczęłam swoje dorosłe życie, moje dzieci urodziły się tutaj. Nie zamierzam tego zmieniać. Być może okaże się nawet, że ograniczenie napływu nowych imigrantów wyjdzie nam na dobre. Brytyjczycy poczują się znowu jak u siebie w domu, a my przestaniemy być kozłem ofiarnym.


VICE Polska ma fanpage, możesz polubić go tutaj i być na bieżąco


Prawdopodobnie będzie nam trochę trudniej znaleźć pracowników do naszej kafejki, ale z drugiej strony, może młodzi Anglicy, którym wytrącony zostanie z ręki argument „nie mam pracy, bo imigranci mi ją zabrali" zaczną się bardziej starać i będzie można ich wreszcie zatrudnić. Trochę martwi mnie to, czy moja rodzina będzie nas tu mogła odwiedzać bez problemu, ale mam nadzieję, że i tę przeszkodę uda się jakoś obejść. Krótko mówiąc, myślę, że dla ludzi takich jak ja, którzy żyją tu już od dłuższego czasu, zapuścili tu korzenie i traktują Wielką Brytanię jak swój dom, niewiele się zmieni. Nie ma powodu do paniki. A Brytyjczykom życzę, żeby oddając swoje głosy w czwartek, pamiętali, że nie wycina się nerki tylko dlatego, że chwilowo ma się kaszel.

Reklama

Ina, pracowniczka opieki społecznej

Wyjechałam do Wielkiej Brytanii, bo nie znalazłam pracy w zawodzie – mam tytuł licencjata w opiece i wychowaniu dzieci i osób starszych. Przyjechałam do Anglii w 2010 r. na zaproszenie prywatnego domu opieki dla osób niepełnosprawnych. Aktualnie jestem na zwolnieniu macierzyńskim, ale do tamtej pracy nie zamierzam wrócić. Zamiast tego planujemy z moim partnerem, który jest Brytyjczykiem, przenieść się do Devon i otworzyć swój biznes. Pomimo trudnej sytuacji finansowej, nigdy nie ubiegałam się o zasiłek, bo jestem przekonana, że przeznaczono go dla osób o jeszcze mniejszych dochodach niż moje. Boje się, że jeśli Wielka Brytania wystąpi z Unii Europejskiej, to może będę musiała starać się o kartę stałego pobytu. A kto wie, może będą chcieli mnie deportować, bo nie pracuję? W skrócie: boje się, bo boje się o swoją przyszłość, rodzinę i o to, jak zmieni się Anglia i jej status w Europie.

Marta, pracowniczka sklepu sportowego

Nie wyjechałam w celach zarobkowych, ale tylko ze względu na uwielbienie do miasta, w którym mieszkam, czyli Londynu. To właśnie różnorodność kulturowa i możliwości, które to miasto oferuje mnie tak przyciągnęły. Aktualnie pracuje w największym sklepie Nike na świecie – co było kiedyś moim marzeniem. Londyn jest wyjątkowym miejscem, gdzie można pracować z ludźmi z całego świata i to właśnie stanowi o jego potędze.

Odejście może wpłynąć na banalne sprawy, takie jak podwyżka cen, trudności z importem pewnych produktów, do których mieszkańcy już tak przywykli i pewnie nawet nie zdają sobie sprawy, że są one importowane, przez podróżowanie do innych krajów, czy pewne prawa, które Wielka Brytania nabyła poprzez członkostwo w UE. Uważam, że odejście Wielkiej Brytanii z UE może skończyć się dla nich większym nieszczęściem, aniżeli pozostanie w niej. Pomijam fakt, że aktualnie tam mieszkam i możliwa będzie konieczność powrotu do Polski – zupełnie mi to nie przeszkadza.

Marcin, kucharz

Po ukończeniu szkoły średniej poszedłem do marynarki wojennej. Tam spędziłem 2 lata. Oczekując na pełen staż, pojawiła się okazja wyjazdu do Anglii do brata. Zaczynałem jak większość Polaków na zmywaku. Zacząłem szkolić się na głównego kucharza. Przechodziłem z jednej restauracji, do drugiej, by móc poszerzać ogólną wiedzę o gotowaniu i jedzeniu. Ciężka praca się opłaciła i teraz pracuję w renomowanej restauracji. W trakcie mojego pobytu tutaj (a jestem już 12 lat) spotkałem się z różnymi typami Brytyjczyków, mających różne poglądy i opinię na temat imigracji. Większość z nich jest bardzo pozytywna,bardzo ceni sobie obcokrajowców i ich ciężką pracę.

Z moich obserwacji wynika, że większość ludzi, która jest za wyjściem z Unii to osoby w wieku emerytalnym 60+, to oni marzą o powrocie do „niepodległej Anglii" i byciu niezależnym mocarstwem. Niestety, podejmując taką decyzję, nie myślą o młodym pokoleniu i jak bardzo zaważy to na ich przyszłości. Anglicy, z którymi pracuję, widzą wyjście z EU jako wielki błąd i katastrofę brytyjskiej ekonomii. Drzwi się otwierają przecież w obie strony, jeśli ludzie z Unii przestaną móc przylatywać i tutaj pracować, żyć i mieszkać, takie same restrykcje spotkają Anglików – ale oni chyba nie zdają sobie z tego sprawy.