Jak nie być idiotą i nie ogłuchnąć przed trzydziestką

FYI.

This story is over 5 years old.

zdrowie

Jak nie być idiotą i nie ogłuchnąć przed trzydziestką

Wszyscy lubimy chodzić na koncerty, nasze uszy ‒ już niekoniecznie. Trwała utrata słuchu z powodu hałasu to nic fajnego, ale jest kilka sposobów, by jej uniknąć
Jan Bogdaniuk
tłumaczenie Jan Bogdaniuk

Artykuł pierwotnie ukazał się na Noisey

Większość z nas nie używa zatyczek do uszu na koncertach, a mimo to raczej nie będziemy mieli większych problemów ze słuchem. Jednak wystarczy spojrzeć na statystyki utraty słuchu na skutek hałasu i porównać je z głośnością przeciętnego koncertu, by zobaczyć, na jak wielkie niebezpieczeństwo wystawiasz swoje uszy za każdym razem, gdy idziesz posłuchać na żywo swojego ulubionego zespołu. W końcu najczęstszą przyczyną głuchoty jest właśnie ekspozycja na głośne dźwięki. Niektórzy przekonują się o tym na własnej skórze jak na przykład Joey Belanger, 25-latek z Vancouver. Odkąd skończył 18-19 lat, narzeka na nieustanne dzwonienie w uszach, ma też problemy ze słyszeniem innych ludzi, jeśli nie znajdują się na wprost niego. Jego zdaniem to dlatego, że często wystawiał się na głośną muzykę podczas koncertów i prób zespołów, w których grał jako nastolatek. Dziś żadna z tych rzeczy w jego przypadku nie wchodzi w grę.

Reklama

„Nie mogę już chodzić na koncerty" ‒ mówi Belanger. „A po seansie w kinie dzwoni mi w uszach jeszcze głośniej. Staram się więc tego unikać i oglądam filmy w domu".

Bez większej trudności można znaleźć fora internetowe pełne narzekań ludzi, którzy utracili słuch lub cierpią na szumy uszne po tym, jak całymi latami chodzili na koncerty bez zatyczek do uszu. Łatwo zrozumieć przeoczenie. Jesteś podekscytowany i nie myślisz o ochronie słuchu albo chciałeś użyć zatyczek, ale gdzieś ci się zapodziały bądź zostały w domu. Poza tym: jasne, jest głośno, ale nie aż do bólu, prawda?

„Czy nie byłoby wspaniale, gdyby przy uszkodzeniu słuchu z uszu tryskała krew?" ‒ pyta dr Marshall Chasin, audiolog i autor książki Usłysz muzykę: Zapobieganie utraty słuchu u muzyków (Hear the Music: Hearing Loss Prevention for Musicians). „Wszystko byłoby tak oczywiste" ‒ dodaje. „Bardzo trudno uświadomić ludziom zagrożenie, ponieważ utrata słuchu z powodu głośnej muzyki postępuje powoli i niezauważenie".

Natężenie dźwięku na koncercie zazwyczaj sięga od 100 do 120 decybeli. Przy 110 dB do uszkodzenia słuchu może dojść w zaledwie dwie minuty. Opublikowane niedawno badanie wykazało, że utrata słuchu wystąpiła tylko u 8 procent osób, które były wystawione na tak głośne dźwięki, ale miały zatyczki do uszu. Tymczasem w grupie bez żadnej ochrony uszkodzenia słuchu zaobserwowano u niemal połowy badanych. Jak wyjaśnia dr Chasin, choć możesz nie zauważać przytępienia i utraty słuchu przed czterdziestką albo nawet pięćdziesiątką, szumy uszne mogą pojawić się bardzo wcześnie i z czasem tylko pogarszać. (Jeśli jesteś ciekaw, jak brzmią szumy uszne, oto jeden z wielu przykładów).

Reklama

Bradley Waitman, 19-latek z Wasilla na Alasce cierpi na szumy uszne. Z uwagi na miejsce zamieszkania nie miał okazji brać udziału w zbyt wielu koncertach. W jego przypadku za utratę słuchu odpowiada głośna muzyka, której słuchał przez słuchawki po kilka godzin dziennie. Według ekspertów milenialsi są szczególnie narażeni na głuchotę i szumy uszne z powodu wzmożonej ekspozycji na „rekreacyjny hałas" występujący na koncertach i w klubach, a także, ponieważ spędzają tak wiele czasu, słuchając muzyki przez douszne słuchawki.


Tylko dobre rady. Polub fanpage VICE Polska i bądź z nami na bieżąco


„Gdy zrozumiałem, co się stało, byłem na siebie wściekły za to, jak bezmyślnie i nieodwracalnie się skrzywdziłem. Zacząłem stronić od ludzi. Nie mogłem pogodzić się z myślą, że pewnie nigdy w życiu nie doświadczę już ciszy, ani nie będę mógł bez obaw słuchać muzyki" ‒ mówi Waitman. „Dziś słucham jej o wiele, wiele mniej. Nie używam słuchawek ani nie chodzę na koncerty. Paranoicznie boję się, że mój słuch jeszcze bardziej się pogorszy. Nie potrafię się cieszyć muzyką tak, jak kiedyś. Nie potrafię się już przy niej zrelaksować, bo cały czas czuję lęk, że znów uszkodzę sobie uszy. Muzyka tylko przypomina mi, że już nigdy nie będę dobrze słyszał".

Coraz więcej klubów i sal koncertowych oferuje darmowe lub tanie zatyczki. Dzięki temu ochrona słuchu na koncertach staje się wygodniejsza i lepiej widoczna. Stanowi to też dobre przypomnienie dla tych, którzy przyszli bez zatyczek. Stopery do uszu, jakie możesz dostać na miejscu koncertu, są zazwyczaj wykonana z pianki. Efekt jest podobny do zatykania uszu palcami: większość wysokich dźwięków jest wygłuszona, a muzyka dociera do ciebie niewyraźna i przytłumiona. Lepsze to jednak niż brak jakiejkolwiek ochrony. Jeśli zaliczasz się do regularnych bywalców koncertów i klubów albo po prostu chcesz wyraźnie usłyszeć występ na żywo, masz do wyboru wiele zatyczek w przystępnej cenie, zaprojektowanych tak, by zachowywać jakość dźwięku, jednocześnie obniżając głośność. Oto kilka z nich: ER-20XS, DUBS, Earasers, V-MODA Faders VIP oraz LiveMus!c HearSafe.

Reklama

Jeśli naprawdę zależy ci na jakości muzycznych przeżyć i nie odstraszają cię wyższe ceny, możesz też umówić się na wizytę do audiologa, który wykona zatyczki specjalnie dopasowane do twoich uszu. „Z pewnością warto wziąć takie rozwiązanie pod uwagę, ale nie wpadajmy w panikę. Nie mamy do czynienia z całymi pokoleniami na zawsze ogłuszonymi przez muzykę, tylko z odsetkiem nieco wyższym niż dotychczas" ‒ twierdzi dr Chasin. „Moim zdaniem to po prostu kwestia nawyku. Jeśli ludzie przywykną do tego, że poświęcają minutę lub dwie przed wyjściem na koncert, żeby zaopatrzyć się w zatyczki do uszu (obojętnie jakie) ‒ i wrzucić je do torebki czy do kieszeni, wszystkim to wyjdzie na dobre".


Więcej na VICE: