FYI.

This story is over 5 years old.

Zawody polskie

Jak się bawią Polacy na wakacjach

„Wymiotowanie w autobusie jest już raczej standardem. Zdarzało się, że połowa wszystkich pasażerów wymiotowała. 25 jednocześnie rzygających osób" – mówi animator wyjazdów

Minęły lata, odkąd zdecydowałem się na dłuższy wyjazd za granicę. Padło na miejsce, klimat i otoczenie, które będzie kompletnym przeciwieństwem mojego naturalnego środowiska, do którego jestem przyzwyczajony. Wsiadłem do autobusu, razem z małą grupką znajomych i kilkudziesięcioma obcymi mi ludźmi, z którymi miałem spędzić następne dni mojego długo wyczekanego urlopu. To oczywiste, że towarzyszyło mi podekscytowanie, jednak z domieszką niepewności – tak zaczynałem wakacje, zasłużony odpoczynek, zamknąłem oczy — wtedy, niespodziewanie muzykę w moich słuchawkach zagłuszyła jakaś intensywna melodia z utworów Disco Polo i głośne okrzyki w tle. Przede mną w najlepsze trwały tańce, śpiewy, ktoś otworzył butelkę wódki, ktoś inny podał mi plastikowy kubek.

Reklama

Szybko zrozumiałem, że tu nie ma miękkiej gry, tylko dużo picia i głupie pomysły. Widząc, rzeczy, których nie sposób zapomnieć, byłem ciekaw — jak pośród strumieni lejącego się wódospadu, tańców, śpiewów i wszystkiego, co miało jeszcze nadejść — pilot naszego wyjazdu potrafi zachować zimną krew i okiełznać pokaźną grupę dorosłych, gdzie wakacyjnej zabawie wciąż blisko do szkolnych wyjazdów na kolonie, z alkoholem w tle.

VICE: Kiedy podjąłeś decyzję, że chcesz być pilotem wycieczek za granicą?
Maciek: To było w 2006 roku, w trakcie wyjazdu do Chorwacji, które organizowało jedno z warszawskich biur podróży. Już sam początek był dla nas niefartowny – chyba tak to można nazwać, kiedy twój autokar spóźnia się 10 godzin. 10 godzin czekania na parkingu pod Pałacem Kultury, kiedy inne autobusy z pozostałymi uczestnikami już dawno pojechały. Wtedy pomyślałem sobie, że gdybym ja organizował ten wyjazd, na pewno zrobiłbym to lepiej. Pilotem wycieczek zostałem 2 lata później.

Na ilu wyjazdach jesteś w roku, jakie znasz języki?
Bywa, że wyjeżdżam 6 razy w roku. Znam języki serbsko-chorwacki, czeski, słowacki, włoski i hiszpański.

Trzeba mieć w sobie pasję do podróży, by zacząć pracować w biurze turystycznym – czy równie dobrze może to być osoba z przypadku?
Wydaję mi się, że to drugie. Żeby się sprawdzać jako pilot, musisz przede wszystkim umieć „zawładnąć" często nieujarzmioną grupą i musisz lubić imprezować – to pomaga w animowaniu.

Reklama

Jaka była najliczniejsza grupa, którą „zawładnąłeś"?
180 osób.

„Płyniemy do brzegu, alkohol się skończył"

Co jest największym wyzwaniem, gdy opiekujesz się tak dużą liczbą osób?
Zawsze najważniejszy jest bezpieczny i szybki przejazd na miejsce docelowe – co często bywa problematyczne ze względu na szybkość upijania się uczestników już w pierwszych godzinach drogi. To tworzy dłuższe i początkowo niezaplanowane postoje, bo ktoś się zgubił na stacji benzynowej lub parkingu. Wymiotowanie w autobusie też jest już raczej standardem. Średnio 3% uczestników to robi, zanim dojedziemy na miejsce, ale zdarzało się, że połowa wszystkich pasażerów wymiotowała. 25 jednocześnie rzygających osób…

Zdarzały się też jakieś problemy przy przekraczaniu granic?
Raz jednej uczestniczce skradziono dokumenty, o czym dowiedziała się, gdy przejeżdżaliśmy przez włoską granicę. Ale od moich kolegów pilotów wiem, że mieli np. próby przemycania ludzi w toaletach autobusów – bo ktoś zapomniał paszportu lub go zgubił w alkoholowym amoku.

Zapytam wprost, czy Polacy na wakacjach bywają niesforni?
Bardzo, ale z każdym rokiem widać, że ten trend się nasila.

Jak to?
Może wpływ na to miały szkoły, które kończyli uczestnicy wyjazdów? Mam na myśli, czy chodzili do gimnazjum, czy był to stary system nauczania. Wyraźnie widać różnicę w zachowaniu – na przykładzie tego, gdy zacząłem zabierać młodsze roczniki – uczestnicy nie chcieli się słuchać, bardziej imprezowali, zachowywali się jak bez ograniczeń.

Reklama

Nasi tu byli. Makarska. Chorwacja 2015 rok.

Miałeś też bójki między uczestnikami?
Zdarzały się awantury. A to chodziło o miejsce w busie, a to o pokój – niby każdy z nich jest dorosły, ale nie potrafią się dogadać.

Jakim przedziałem wiekowym się zajmujesz?
Są to osoby w przedziale 18-35 lat. Czasem, ale rzadko, zdarzają się też starsi ludzie.

Nie czujesz się czasem przytłoczony tym wszystkim, nie masz ochoty powiedzieć sobie: „jebie ten autokar i wycieczki, wysiadam"?
Może czasem, ale to teraz. Na początku nie miałem takich myśli, ale z mijającymi latami… czasem pojawia się niechęć. Zmieniło się też nastawienie uczestników – ludzie młodsi, studenci, którzy zapłacili za wyjazd kilkaset złotych za tygodniowe wakacje na tydzień, oczekują nie wiadomo jakich luksusów. Mam tu na myśli roczniki z lat 90. Wcześniej, na początku, kiedy zaczynałem, gdzie by się nie pojechało i gdzie by się nie mieszkało – każdy był szczęśliwy. To, co natomiast się nie zmieniło, to cel wyjazdu, który jest jeden – żeby się porządnie najebać.

Czy Polacy chętnie się integrują z miejscowymi?
Raczej rzadko.

A jak miejscowa ludność, np. na Bałkanach, reaguje na polskich turystów?
Są przyjaźni, ale w Chorwacji widać już zmianę podejścia miejscowych do turystów – chyba powoli zaczynają być nimi zmęczeni.

Inni nasi byli też tutaj. Makarska. Chorwacja 2015 rok.

Zmęczeni? Ale czy taka Makarska nie czerpie wymiernych korzyści z ruchu turystycznego?
Zgadza się, ale porównując zachowanie miejscowych sprzed 10 lat z tym obecnym, jest różnica w podejściu do turysty – kiedyś byli skłonni zaprosić osobę przyjezdną do siebie do domu na obiad i Rakiję. Teraz takie coś nie miałoby miejsca.

Myślisz, że ma na to też wpływ obecna sytuacja na świecie, którą cechuje ogólna nieufność do osób przyjezdnych?
Z pewnością, nie jest to bez znaczenia. Tyle że umówmy się – życie z turystki nie jest łatwe, chociażby użeranie się z grupami Polaków, które bardzo różnią się od np. Niemców, którzy są raczej w podeszłym wieku i jeżeli już sprawiają kłopot, to kiedy zejdą na zawał lub ze starości.

Czyli jak miejscowi postrzegają Polaka na wakacjach?
Polak na wakacjach znaczy, że pijany. Najczęściej.

A czy tobie zdarza się poznać kogoś fajnego na takich wyjazdach – mam na myśli członków wycieczek?
Jasne. Poznaje bardzo dużo ciekawych osób, które zajmują się fajnymi rzeczami. Średnio 10% z tych znajomości utrzymuje się później na długie lata.