FYI.

This story is over 5 years old.

Komiks

Holokaust w obrazkach

Początkowo komiks „Maus” o Holokauście wzbudził duże kontrowersje: Żydów przedstawiono jako myszy, Niemcy byli kotami, Amerykanie to psy, a Polacy zostali świniami
Źródło: Flickr/Bonnie Dean

Jak zacząć opisywać coś tak ważnego, co traktuje o jednym z największych koszmarów historii nowożytnej – o próbie zagłady całego narodu? Czy Art Spiegelman, autor komiksu „Maus: Opowieść ocalałego", stał przed tym pytaniem, gdy rozpoczynał pracę nad swoim dziełem? Niewątpliwie to czego dokonał, jest jednym najważniejszych i najlepszych komiksów, jaki kiedykolwiek będziesz trzymać w rękach. To także ponure świadectwo koszmaru milionów ludzi.

Reklama

Uwaga: Artykuł zdradza elementy fabuły

Kiedy w 1986 roku Art Spiegelman przedstawił światu Mausa, świat zawrzał. Pomysł przedstawienia Holokaustu w formie komiksu początkowo potraktowano jak policzek dla ofiar tej tragedii. Nie trzeba było długo czekać na wycofanie się z takiej oceny, wystarczyło zapoznać się z jego treścią. W 1992 roku komiks uhonorowano Nagrodą Pulitzera. Chociaż prestiżowych nagród było znacznie więcej.

Sedno historii to nie tylko 300 stron przedstawiających koszmar tamtych czasów. To też zapis życia ojca autora, Władka Spiegelmana, polskiego Żyda z Sosnowca, któremu udało się wyjść z Auschwitz, miejsca zinstytucjonalizowanej śmierci.

Autor komiksu, syn głównego bohatera postanowił pokazać w Mausie równolegle dwie historie, swoiste dokumenty. Jedna z nich, to trudne relacje ojca z synem, gdzie różnica pokoleń, charakterów i życiowych doświadczeń, ma swój destrukcyjny wpływ na ich kontakty. W tym samym czasie, jesteśmy też świadkami retrospekcji, gdy Art Spiegelman opisuje losy swojego ojca z czasów II wojny światowej, umieszczając je w komiksie… który czytamy.

Wydawnictwo Post. 2011 rok

Z każdą następną kartką, stajemy się więc świadkami kulis powstawania Mausa. Autor ukazuje w nim wszystkich swoich bohaterów, siebie także, jako antropomorficzne zwierzęta, gdzie narodowość decyduje o gatunku. Żydzi przedstawieni są jako myszy, Niemcy zaś jako koty, pragnące zagłady tych pierwszych. Francuzi to żaby, Amerykanie to psy, a Polacy są świniami.

Reklama

Fakt ten spotkał się w Polsce z ogromną falą krytyki ze strony środowisk prawicowych, Mausa oskarżano o antypolskość. Sam autor bronił się przed tymi zarzutami. Co ciekawe, krytycy nie mieli problemu z ukazaniem ojca autora, Władka Spiegelmana, jako stereotypowego Żyda –nieufnego i skąpego.

W komiksie widzimy jak pieniądze, miłość i pozycja społeczna Władka znikają wraz z wybuchem wojny, która zabierając to wszystko, wymusza od bohatera desperacką walkę o przetrwanie, chociażby o jeden dzień więcej. Natomiast przez pryzmat jego osobistych losów, ukazuje się nam obraz świata pogrążonego w chaosie. Nastaje nowy porządek, gdzie wszelkie dotychczasowe prawa i zasady znikają i wszystko nabiera nowych wartości. Ludzkie życie bywa nieraz mniej cenne niż zegarek lub naszyjnik.

Historia opowiedziana w Mausie to także świadectwo tego, jakie rany pozostawia wojna w ludzkiej psychice, bo chociaż od opowiadanych przez głównego bohatera wydarzeń minęły lata i stary Władek Spiegelman mieszka w Nowym Jorku, jego poczucie bezpieczeństwa jest iluzoryczne. Jest więźniem przeszłości, nie zdającym sobie nawet z tego sprawy. Codzienne racjonowanie żywności do minimum i odkładanie jej na później, oszczędzanie nawet na jednej zapałce przy odpalaniu gazu w kuchence – w obawie o niepewną przyszłość, w starchu przed historią mogącą zatoczyć koło. To jest ta nienamacalna część wojny, której spadkobiercą jest Władek Spiegelman.

Czytanie tego komiksu bynajmniej nie jest tylko lekcją historii, bo jego siła leży w uświadomieniu sobie, że my także poniekąd jesteśmy ocalałymi, tyle że od koszmaru wojny. Wszystko dlatego, że przychylny los pozwolił nam urodzić się w lepszych czasach, dał nam szansę poczuć wolność. Wdzięczność za to po skończonej lekturze przychodzi naturalnie.

Opowieść o ojcu Arta nie kończy się jednak moralizatorskim podsumowaniem historii, potępieniem potworności tamtych czasów. Przekaz jest o wiele prostszy, bardziej uniwersalny. W ostateczności opowieść Władka sprowadza się to podstawowego imperatywu - by żyć. Nieważne jak jest źle, trzeba przeć do przodu, walczyć o każdy dzień, o każdą kolejną sekundę. Trzeba żyć i kochać, i nigdy się nie poddawać.