FYI.

This story is over 5 years old.

Technologia

Porno w wirtualnej rzeczywistości uratowało mój związek

Gdy film się skończył, miałem uczucie, że zdradziłem moją dziewczynę, choć ostatnie pół godziny spędziłem sam w ciemnym pokoju. Rano obudziłem się rześki i bez wyrzutów sumienia

Fot. We Are Social na Flickr

Nieważne jak dobrze wiedzie mi się w związku, po około roku zaczynam się nudzić. Pożądanie zanika, zaczynam się wiercić i szukać pretekstu do rozstania, a chwilę później szukam już kogoś nowego. Słownik Cambridge określa moje zachowanie jako seryjną monogamię, czyli „czynność lub zwyczaj utrzymywania stosunków seksualnych z kilkoma partnerami z rzędu, jednak nigdy z więcej niż jednym na raz". Wiążę się z drugą osobą dla poczucia bezpieczeństwa, ale nie potrafię utrzymać długoterminowego związku, bo nie radzę sobie z rutyną. Jestem zbyt zazdrosny na poliamorię, za mało pewny siebie, żeby być sam. Nie nazwałbym mojego problemu „seksoholizmem", a raczej uzależnieniem od pogoni za nowymi związkami i towarzyszącym im uczuciem nowości i pewności siebie.

Reklama

Kłopot z seryjną monogamią jest rzecz jasna taki, że na dłuższą metę nie da się tak żyć. Nie można ułożyć sobie z nikim życia ani zaplanować wspólnej przyszłości. I chociaż w tej chwili jestem w związku z osobą, którą naprawdę kocham, trudno mi pogodzić się z tym, że będę musiał zrezygnować z tego świeżego uczucia bycia pożądanym. Prześladuje mnie myśl, że powinienem zacząć szukać nowych doznań. Szczególnie ciąży mi świadomość, że gdybym zakończył związek z tą osobą, moje życie ległoby w gruzach.

W końcu pokusa, by zdradzić, stała się niemal nie do wytrzymania. Nie chodzi o to, że nie kocham mojej dziewczyny — to pierwsza w moim życiu osoba, przy której chciałbym się zestarzeć — ale potrzeba potwierdzenia własnej wartości zaczęła przeważać. Zdarzało się, że do czwartej rano siedziałem na Facebooku, przeglądając profile ludzi, których mógłbym dodać do znajomych. Miałem też profil na OkCupid (tylko do czytania wiadomości) i zastanawiałem się, czy nie założyć sobie jeszcze konta na Tinderze, żeby tylko poczuć ten skok adrenaliny, gdy znajdujesz dopasowanie.

Mniej więcej w tym samym czasie sprawiłem sobie pierwszy zestaw do wirtualnej rzeczywistości. Lubiłem czasem obejrzeć panoramiczne nagranie z walki WWE, wybrać się na wirtualne safari, czy też przejść się ulicami miasta, a wszystko to w zaciszu własnego pokoju. Potem zacząłem się zastanawiać, jak wygląda porno w VR. Nigdy jakoś specjalnie nie jarałem się pornografią, ale uznałem, że spróbować nie zaszkodzi. Wszedłem do sekcji VR na PornHubie, ściągnąłem kilka plików na telefon i założyłem moje gogle.

Reklama

Film, który wybrałem, wyglądał na zwykłą scenę łóżkową z miłą, normalnie wyglądającą dziewczyną. Spojrzałem w dół na moje wirtualne nogi i zobaczyłem, że odziane są w czarne spodnie. Pokój był ładnie umeblowany, na ścianach wisiało kilka obrazów. Z początku pomyślałem, że taka dbałość o szczegóły w pornolu nie ma większego sensu. Kogo obchodzi, czy na oknie stoi kwiatek? Jednak gdy leżąca na otomanie kobieta obróciła się w moją stronę, zrozumiałem, że wszystkie te drobne rzeczy składają się na realizm doznania. Podeszła do mnie, usiadła mi na kolanach i spojrzała głęboko w oczy. Na moment zapomniałem, że mam na głowie zestaw do VR — czułem, że jestem z prawdziwą osobą.

Trudno wyjaśnić jakie to uczucie, gdy zatopisz się w symulacji VR. Wiesz, że wszystko to nieprawda, ale pozwalasz się oszukiwać. Jedna część twojego mózgu krzyczy, że to tylko nagranie, druga po prostu chce się zabawić. Prowadzi to do nieustannego dysonansu poznawczego. Z całej siły starałem się skoncentrować na filmie, gdy aktorka zaczęła się rozbierać, po czym pomogła mi zdjąć ubranie. Gdy aktor, z którego perspektywy wszystko oglądałem, zdejmował spodnie, poczułem przypływ choroby lokomocyjnej — on stał, a ja leżałem i mój błędnik trochę oszalał. Na szczęście zaraz z powrotem się położył i mogłem już bez przeszkód oddać się ułudzie.

Nie będę się rozwodził nad przebiegiem filmu. Ważne jest to, że kilka razy poczułem prawdziwą więź z wirtualną kobietą przed moimi oczami. Wyglądała na stuprocentowo prawdziwą: widziałem jej makijaż, fakturę skóry, drobne włoski na uszach i każdą, najmniejszą zmianę w wyrazie twarzy. Gdy przybliżyła swoją twarz do mojej, mogłem dostrzec nawet pojedyncze mieszki włosowe na jej głowie. Dzięki temu, że wyglądała tak prawdziwie, pożądanie, które czułem, było również wstrząsająco realne. Przez kilka chwil przysiągłbym, że wszystko to dzieje się naprawdę, dopóki coś nie zburzyło iluzji, np. drobny asynchron w nagraniu, albo gdy poruszyłem moją prawdziwą ręką i nie zobaczyłem jej odwzorowania w wirtualnej rzeczywistości.

Reklama

Bądź z nami na bieżąco, polub nasz fanpage VICE Polska


Gdy film się skończył i na ekranie pojawiło się logo producenta, poczułem prawdziwą ulgę. Wydawało mi się, że zdradzam moją dziewczynę, ale gdy zdjąłem gogle, zdałem sobie sprawę, że ostatnie pół godziny spędziłem sam w ciemnym pokoju. Mimo to czułem się świetnie. Tej nocy spałem jak niemowlę i obudziłem się rześki i bez wyrzutów sumienia.

Następnego dnia byłem dużo bardziej pewny siebie i zrelaksowany przy mojej dziewczynie. W miarę jak coraz częściej korzystałem z wirtualnego porno, myśli o rozstaniu zniknęły. Odkrywałem zupełnie nowe scenariusze, które nigdy by mi się nie przytrafiły w prawdziwym życiu. Któregoś razu ściągnąłem scenę grupową, w której mogłem obrócić głowę i patrzeć, jak jedna dziewczyna robi dobrze mojemu „koledze", podczas gdy druga zajmowała się mną. Piękna nieznajoma robiła mi loda w luksusowej willi — spełniałem wszystkie swoje fantazje, z których istnienia nawet nie zdawałem sobie sprawy.

Nadal używam moich gogli VR do oglądania pornografii w miarę potrzeby. Uczucie, że w każdej chwili mogę przekroczyć próg do zupełnie innego wszechświata, z dala od naszej rzeczywistości, jest naprawdę niesamowite. Niektórzy będą chcieli odkrywać nowe miejsca i wybiorą wycieczkę do Maroka albo przejażdżkę kolejką górską w Disneylandzie. Ja wolę spędzić parę chwil z namiętną nieznajomą w gustownie urządzonym pokoju.