FYI.

This story is over 5 years old.

BURTY INTERNETU

Typ nasikał sobie w japę

Są rzeczy, o których nie śniło się filozofom

Dlaczego ktokolwiek miałby nasikać sobie w twarz? Jakie możliwe korzyści mogłoby mu to przynieść? Nie wiem i pewnie nigdy się nie dowiem.

Jednakże ostatnio w Melbourne znalazł się ziomek, który uznał, że środek występu Trash Talk będzie doskonałym momentem żeby się o tym przekonać.

Powyższe zdjęcie robi ostatnio furorę na Reddicie, bo jest w równej mierze obrzydliwe i śmieszne. Ale dzieje się na nim bardzo dużo, więc pozwólcie nam rozebrać je na części pierwsze.

Reklama

Przede wszystkim zauważcie odległość pomiędzy pijaczem sików a wszystkimi dookoła niego. Nie jestem pewien jak długo zajmował się tym, zanim zrobiono mu zdjęcie, ale było to wystarczająco długo żeby wszyscy w zasięgu metra zdążyli zauważyć faceta pijącego swój własny mocz i się od niego odsunąć, co wydaje się być sensowną reakcją.

Następnie, mamy osobę, która jest albo fotografem, albo stała blisko niego. Wskazuje na gościa pijącego swoje siki, tak jakby mówiła "Hej, patrzcie, ten facet pije swoje własne siki."

Z tyłu jest ziom, którego mowa ciała zdaje się zadawać pytanie, "Jaki Bóg pozwoliłby na coś takiego?"

Pojawia się też facet, który chce się dowiedzieć o co całe to zamieszanie. Spoiler alert, ziom: To koleś pijący swoje własne siki.

Jest jeszcze jeden koleś, który wydaje się być szczerze pod wrażeniem (bo trzeba przyznać, dokonanie czegoś takiego jest imponujące).

I na koniec, jest smakosz sików we własnej osobie, który spojrzał na swojego własnego sikającego kutasa i odważył się pomyśleć: "Hej, założę się, że mogę to wypić." Zauważcie że nie ma jednej pieprzonej kropelki na podłodze, koszulce ani na spodniach. Zazwyczaj nie snuję domysłów na temat ludzi których nie znam, ale w tym przypadku mam podstawy żeby twierdzić: Ten facet już wcześniej pił swoje siki.

Sikanie do swojej własnej japy wymaga odpowiedniego stopnia umiejętności i cela, które nie są wrodzone. Nie, to nie była jego pierwsza Pee Pee Coolata.