FYI.

This story is over 5 years old.

używki

Poznaj youtuberów, którzy ćpają na wizji

Wszystko w dobrej sprawie
Jan Bogdaniuk
tłumaczenie Jan Bogdaniuk
Rens i Nellie, prowadzący kanał Drugslab

W tle gra muzyka new age. Młoda blondynka w piżamie odpala zapalniczkę, po czym cztery razy głęboko zaciąga się z półprzezroczystej fajki. Opary wypełniają cybuch, potem jej płuca, wreszcie rozpływają się w powietrzu. Substancja, która wdycha, to DMT, środek psychoaktywny naturalnie występujący w roślinach, który podobno pojawia się też w ciele człowieka na chwilę przed śmiercią. Dziewczyna rozsiada się wygodnie na pufie, zamyka oczy i zaczyna mieć halucynacje. Kilka minut później otwiera oczy, uśmiecha się i opowiada współgospodarzowi programu o „małych ludzikach w spiczastych czapkach", po czym zaczyna malować obraz przedstawiający różowe i niebieskie koty.

Reklama

Dziewczyna ma na imię Nellie, jej współprowadzący to Rens. Razem ze swoim przyjacielem Bastiaanem tworzą kanał na YouTube o nazwie Drugslab. W każdym z 15-minutowych odcinków jedno z nich zażywa co tydzień inny narkotyk. Można wtedy zobaczyć między innymi, jak Nellie płacze ze wzruszenia nad uroczym pluszowym misiem podczas tripu na 2C-B, psychodelikiem podobnym do MDMA; jak opisuje Bastiaanowi wrażenia po GHB jako „leciutkie ciarki w cipce"; oraz jak Rens nie może powstrzymać śmiechu, gdy pod wpływem ketaminy dostrzega podobieństwo między rękawicami bokserskimi a szczypcami homara.

Aha, no i wszystko to finansują holenderskie władze.

Nellie maluje obraz pod wpływem DMT

Drugslab powstaje jako rozszerzenie programu Spuiten en Sikken (Wciągaj i łykaj) i jest produkowany przez holenderską telewizję publiczną BNN. Choć istnieje zaledwie od dziewięciu miesięcy, Drugslab ma już ponad 430 tys. subskrypcji i więcej niż 16 milionów odtworzeń. Założeniem twórców kanału, jak można przeczytać w opisie na YouTube, jest: „zażywać narkotyki, które chcecie, byśmy spróbowali. Robimy to w imię nauki. Chcemy pokazać wam, jak substancje psychoaktywne wpływają na ludzkie ciało".

Głównym celem kanału jest redukcja szkód związanych z narkotykami. Monitorowanie tętna i rady dotyczące dawkowania równoważą szerokie uśmiechy, źrenice jak pięciozłotówki i szkliste, nieprzytomne spojrzenia. Co szczególnie ważne, prowadzący spory nacisk kładą również na zjazdy. Epilogi odcinków są nagrywane całe godziny, a nawet dni po tripie, nieraz ukazując Rensa, Bastiaana lub Nellie w kompletnej emocjonalnej rozsypce. „Świadomość zagrożeń i ogólna edukacja w kwestii substancji psychoaktywnych jest bardzo ważna" ‒ twierdzi Nellie. „Z własnego doświadczenia wiem, że jeśli młodzi ludzie chcą eksperymentować z narkotykami, w taki czy inny sposób ich spróbują, nie chcą jednak się uzależnić ani zatruć. Mam nadzieję, że uda nam się wytworzyć wolne od uprzedzeń, szczere i inteligentne spojrzenie na narkotyki. Porozmawiajmy o problemie, zamiast udawać, że go nie ma".

Reklama

Program przykuwa uwagę swoją bezpośredniością i sprawia wrażenie godnego zaufania. Pokazuje zażywanie narkotyków w całkowicie realistyczny sposób, ponieważ, rzecz jasna, wszystko rozgrywa się na twoich oczach. Dzięki temu, gdy przychodzi czas na edukację, nie natrafia ona na natychmiastowy sceptycyzm.


Nie tylko o narkotykach. Polub fanpage VICE Polska i bądź z nami na bieżąco


Dla przykładu: gdy Bastiaan zażywa MDMA, nawet nie zbliża się do depresji czy psychozy. Przed takimi skutkami ubocznymi ostrzega chociażby oficjalny portal narkomania.org.pl, choć niezależne think-tanki badające alternatywy wobec obecnej narkopolityki jak Volteface podkreślają, że takie twierdzenia są „oparte o nieliczne, wątpliwe i słabo powiązane przypadki".

Zamiast tego Bastiaan krzywi się i tłumi lekki odruch wymiotny wywołany przez paskudny smak pigułki, potem świetnie się bawi, a następnego dnia czuje się jak ścierwo. Oprócz rzadkich przypadków, gdy zażywanie MDMA kończy się hospitalizacją i śmiercią, tak właśnie wyglądają doświadczenia większości ludzi, którzy brali ecstasy.

„Nie chodzi o to, że jesteśmy zwolennikami narkotyków" ‒ mówi Nellie. „Żyjemy jednak w społeczeństwie, w którym słynni piosenkarze śpiewają o Molly (angielskie slangowe określenie na MDMA, przyp. red.) i haju. Staramy się tworzyć filmy, które łatwo się ogląda. Jest w nich miejsce na rozrywkę, ale też na wiele poważnych uwag i rad. Program jest przeznaczony zarówno dla młodych ludzi chcących eksperymentować, jak i dla rodziców, którzy pragną wiedzieć, czego mogą próbować ich dzieci. Chcemy, by mogli ze sobą szczerze, otwarcie porozmawiać i, dajmy na to, ustalić pewne zasady, tak jak się to robi w przypadku młodzieży i picia alkoholu".

Reklama

Rens wciąga ketaminę pod czujnym okiem Nellie. Zrzut z ekranu z YouTube

Pytam Nellie o nadzwyczajne powodzenie Drugslab. „Możliwe, że udało nam się odnieść taki sukces, bo BNN ma długą i dobrą historię produkcji programów o seksie i używkach dla młodych odbiorców" ‒ odpowiada. „Na początku wszyscy myśleli, że to szaleństwo. Dziś jest to powszechnie akceptowane. Ludzie widzą pożytki płynące z tego typu programów. Mamy duży zespół ekspertów, a oprócz przestrzegania przed niebezpieczeństwami, świetnie się bawimy. Wszyscy jesteśmy szczerze przekonani, że robimy coś dobrego".

To, że holenderskie władze zdecydowały się sfinansować takie przedsięwzięcie, nie powinno zbytnio zaskakiwać. Holandia już dawno stawiła czoła wielu wyzwaniom w zakresie substancji psychoaktywnych zażywanych przez swoich obywateli. Rzecz jasna słynie ze swoich łagodnych praw dotyczących konopi, ale też umożliwia ludziom darmowe i anonimowe testy na bezpieczeństwo narkotyków w licznych ośrodkach na terenie całego kraju. W Polsce podobną pomoc oferuje Społeczna Inicjatywa Narkopolityki, która w tym roku współpracuje między innymi z organizatorami Festiwalu Goa Dupa. To jednak mała kropla w morzu potrzeb.

Realistycznie rzecz biorąc, to samo można by powiedzieć o rodzimej inicjatywie pokroju Drugslab. Nawet gdyby kiedykolwiek powstała polska wersja programu, nie byłaby w stanie odwrócić szkód wywołanych przez dziesięciolecia piętnowania zażywających narkotyki, robienia z nich groźnych przestępców oraz kompletnie nieefektywnej edukacji całych pokoleń. Co nie znaczy, że Drugslab nie ma szans na powodzenie. Po obejrzeniu wszystkich odcinków mogę śmiało powiedzieć, że choć nie wiem jeszcze wszystkiego o substancjach psychoaktywnych, wiem o nich zdecydowanie więcej. Co więcej, w przyszłości pewnie będę też bardziej ufał informacjom o narkotykach pochodzącym od władz Holandii.

Reklama

Dziwne, prawda? Zaufać władzom, nawet odrobinę, w kwestii narkotyków. Jednak od tego właśnie rozpoczyna się prawdziwa edukacja narkotykowa ‒ od zaufania. Istnieje spora szansa, że rządzący, którzy zdecydują się naśladować inicjatywę Drugslab, zyskają przynajmniej to. Potem przyjdzie trudniejsza część: wykorzystanie zdobytego zaufania dla dobra swoich obywateli.


Więcej na VICE: