FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Syndrom jednej nocy

Znasz to uczucie, kiedy wypijesz tak dużo, że rano bólowi dorównuje jedynie tylko wstyd, a wtedy zdajesz sobie sprawę, że obok ciebie leży inne ciepłe, nagie ciało i nie masz pojęcia, kto to? Cóż, ten facet ma tak codziennie

Z działu „Bollocks to the Hippocratic Oath"

Oświadczenie: Niektórzy z was mogą pamiętać tę rubrykę sprzed kilku lat, kiedy jeszcze mieszkaliśmy w Vicelandzie. Znikła wraz z naszą przeprowadzką na VICE.com. Postanowiliśmy ją dla was odgrzebać. Dobrej zabawy.

Cześć, wy gwałtownie rozkładające się protoplazmatyczne worki wapnia i gówna, nazywam się Dr Mona Moore. Oczywiście, to nie jest moje prawdziwe imię, ale jestem prawdziwym lekarzem. Nie współczuj mi jednak, bo to oznacza, że zawsze będę miała pracę, mieszkanie dziesięć razy większe niż twoje i prawo do mówienia ci, jak żyć, bo zawsze będę mądrzejsza od ciebie. Miłej lektury!

Reklama

Znasz to uczucie, kiedy wypijesz tak dużo, że rano bólowi dorównuje jedynie tylko wstyd, a wtedy zdajesz sobie sprawę, że obok ciebie leży inne ciepłe, nagie ciało i nie masz pojęcia, kto to? Kiedy czujesz jego włosy na dupie ocierające się o twoje gołe uda, a jednak nie znasz nawet jego imienia? Cóż, tak właśnie ma ten facet codziennie i to nie dlatego, że lubi sobie poużywać.

„Ta kobieta to nie jest moja żona. Moja żona jest martwa. Zabierzcie ją stąd!" – krzyczał w poczekalni, podczas gdy jakaś zaniedbana kobieta usiłowała go objąć.

Psychiatra na ostrym dyżurze tak streścił mi jego historię: facet, urzędnik ubezpieczeniowy w średnim wieku, powiedział wszystkim swoim kolegom, że jego żona zmarła dwa miesiące wcześniej. Któregoś dnia, kiedy nie przyszedł do pracy, kolega z biura odwiedził go w domu, by sprawdzić, czy wszystko w porządku, a drzwi otworzyła mu bardzo żywa żona. Niezwykle zaskoczony jej zmartwychwstaniem, ziomek z pracy musiał tłumaczyć jej, że cóż, poinformowano go o jej zgonie.

Kiedy żona zapytała o to swojego męża, ten bardzo się ożywił i zdenerwował. Musiała aż zadzwonić po karetkę, ale kiedy przyjechali, mężczyzna uspokoił się, grzecznie przywitał sanitariuszy i – wskazując na żonę – oznajmił: „ta oto kobieta weszła do mojego domu i podaje się za moją żonę. Ma urojenia i boję się, że jest dla siebie zagrożeniem". W tym momencie żonka zaczęła krzyczeć – rozsądna reakcja, gdy kwestionuje się twoje zdrowie psychiczne. Ratownicy nie wiedzieli w końcu, które z nich jest szalone. W końcu ona udowodniła swoją rację, rzucając w samozwańczego wdowca ich wspólną ślubną fotografią.

Gdy w szpitalu rozmawiał z nim psychiatra, podtrzymał wersję, iż ona to oszustka, lecz nie miał żadnego problemu z rozpoznaniem pozostałych członków rodziny ani nie okazywał innych objaw psychozy. Wyjaśnił, że po tym, gdy jego żona zniknęła, ta kobieta, która, jak sam przyznał, wyglądała niezwykle podobnie do jego oryginalnej wybranki, zaczęła żyć w jego domu, udając jego partnerkę. Bardzo starał się odrzucać jej próby podrywu. A żona przyznała, że faktycznie, nie uprawiali seksu od paru tygodni, ale myślała, że to problemy małżeńskie. Bez kitu.

Syndrom Capgrasa to zaburzenie pamięci, które powoduje u chorego pewność, że jedna lub kilka osób zostało zastąpionych sobowtórami. Nikt nie zna dokładnej przyczyny, ale badacze kojarzą to z urazami głowy i nie mają konkretnego lekarstwa. To jak bycie bohaterem filmu, gdzie cały świat konspiruje za twoimi plecami, by wrobić cię w kopulację z diablicą. Ciągle zastanawiałam się: „a co jeśli ma rację?".

Czasem zazdroszczę doktorom psychiatrii. Kiedy ja wkładam ludziom palce do odbytów, pijacy rzygają na mnie i krzyczą, oni próbują gadać z ludźmi, których sposób myślenia znajduje się z dala od konwencjonalnie akceptowalnego spektrum; co z definicji czyni ich o wiele bardziej interesującymi niż codzienna rutyna. Ludzie zazwyczaj przychodzą do szpitala, by ponarzekać lub umrzeć. Trochę szaleństwa jest jak powiew świeżego powietrza.