FYI.

This story is over 5 years old.

Newsy

„Większość mieszkańców Bhutanu wolała życie bez demokracji”

Niewielkie i pustelnicze królestwo Azji jest gwałtownie zmuszane do przejęcia zwyczajów reszty świata

Bhutan znany jest ze skupiania się nie na PKB, ale wskaźniku mierzącym szczęście jego obywateli -– co w opinii niektórych maskuje ponurą rzeczywistość – ale niewielkie i pustelnicze królestwo Azji jest gwałtownie zmuszane do przejęcia zwyczajów reszty świata.

Bhutan, ostatnie państwo na świecie, w którym w 1999 pojawiła się telewizja po latach nakładania surowych ograniczeń na media wreszcie zmienia politykę – jak premier Tsherig Tobgay powiedział VICE News.

Reklama

„Jesteśmy otwarci na biznes, ale tylko na przedsiębiorstwa, które są wolne od zanieczyszczeń, ekologiczne i zrównoważone oraz podzielają wartości i ideały Bhutanu" – powiedział.

Tobgay spotkał się z VICE News w Brukseli, gdzie brał udział w organizowanej przez UE konferencji dotyczącej rozwoju – była to pierwsza wizyta bhutańskiego premiera w Unii Europejskiej, a także, jak sam przyznał, „wielki zaszczyt".

Powiedział też, że Bhutan – który w swojej historii nie cieszył się zbytnią wolnością religijną, a podczas lat 90. prześladował i wypędzał swoją nepalską mniejszość etniczną oraz odmówił jej ponownego wstępu do kraju – cieszy się teraz w pełni funkcjonującym ustrojem demokratycznym, w którym uznaje się wolność słowa.

W ciągu 16 lat, kraj ewoluował od legalizacji telewizji do wszechobecności mediów społecznościowych – jest to postęp, który Tobgay przyjął z zadowoleniem. „Myślę, że dało nam to dostęp to świata i bezprecedensowy dostęp do siebie nawzajem. Same dobre rzeczy" – powiedział.

Państwo dopiero ostatnio przyjęło demokrację, a pierwsze powszechne wybory odbyły się w 2008 roku. Tobgay stanowisko premiera objął pięć lat później. O demokracji w Bhutanie powiedział, że ma „wyjątkowe właściwości – po pierwsze, została ustanowiona przez króla. Po drugie ludzie jej nie chcieli, więc król musiał nas do niej zmusić, także w pewnym sensie jest to paradoks, ale są to na swój sposób unikalne właściwości charakterystyczne dla Bhutanu."

Reklama

Dodał też, że wielopartyjna demokracja Bhutanu nie jest przystosowana do nieporozumień. „Partie polityczne powstały nie po to, żeby walczyć lub forsować jakąkolwiek ideologię, ale ponieważ powiedziano nam, że musimy wcielić demokrację w życie, a w tym celu posiadać mamy partie. Mamy system, w którym partie za bardzo nie różnią się ze sobą pod względem ideologii."

Według Tobgaya, wielu mieszkańców Bhutanu właściwie wolało życie sprzed wprowadzenia demokracji. „Większość opinii publicznej spodziewała się, że demokracja będzie gorsza niż monarchia i wielu ludzi czuje, że ich obawy się ziściły, że demokracja nie jest tak dobra, jak oświecona monarchia, którą mieliśmy" – stwierdził.

Konstytucja cementuje także potrzebę dążenia do Szczęścia Krajowego Brutto. „Nie musimy podkreślać nacisku kładzionego na SKB, które uznajemy za pewnik" – powiedział Tobgay. „Jednakże, naszym obowiązkiem jest upewniać się, że szlachetne ideały i zasady Szczęścia Krajowego Brutto są wprowadzone w życie. Pielęgnowanie tych ideałów to obowiązek rządu, ale także wszystkich naszych obywateli."

Wyniki ankiety na ten temat przeprowadzonej w 2010 roku wykazały jednak, że tylko 41% mieszkańców Bhutanu można było sklasyfikować jako „szczęśliwych".

W odpowiedziach na kolejne pytania, Tobgay opowiadał o tym, że szczęście to ideał i nie powinien on istnieć kosztem gospodarki. „Koncept Szczęścia Krajowego Brutto nie polega tylko na wyrażaniu szczęścia, byciu szczęśliwym per se. Chodzi o dostarczanie społeczeństwu możliwości, nadziei, rozwoju i balansu. To holistyczne podejście do rozwoju. Zachowanie balansu pomiędzy rozwojem pod względem dóbr materialnych, a także tym ogólnym – włączając w to rozwój duchowy jednostki."

Reklama

„Czy biedny człowiek może być szczęśliwy? To zależy od osoby. Ale naprawdę wątpię, że ktokolwiek chciałby być biedny, więc mimo wszystko biedę każdy stara się zwalczyć. Nawet jeśli biedak mówi, że jest szczęśliwy, nadal podejmujemy walkę z ubóstwem."

O ile szczęście jest istotne, dodał, poszukiwanie go nie oznacza zaniedbania wszystkiego innego – włącznie z przemysłem. „Jeśli nie masz silnej gospodarki, nie możesz zrobić nic więcej, nie możesz zająć się niczym, co uznajesz za ważne" – powiedział Tobgay. „W Bhutanie ważne jest zwalczanie ubóstwa, troska o kulturę i środowisko, dostęp do darmowej edukacji i opieki zdrowotnej – nic z tych rzeczy jest możliwe do zrealizowania, jeśli nie ma dobrze rozwiniętej gospodarki, która służy za fundament, by osiągnąć wszystkie inne cele."

Od niedawna coraz częściej uwagę zwraca się jest handel ludźmi. W 2014 r. rząd USA stwierdził, że Bhutan to państwo zagrożone tym problemem oraz zasugerował, że próby zwalczania procederu podejmowane przez rząd są niedostateczne, a dane fałszowane. W ostatni poniedziałek gazeta the Times of India opublikowała artykuł, w którym Bhutan nazwany został drugim „centrum handlu" po pobliskim Nepalu.

Tobgay powiedział, że widział to doniesienie, ale nie mógł zweryfikować zawartych w nim treści oraz a oskarżeń Stanów Zjednoczonych nie był świadomy. „Naprawdę nie wiem, ponieważ właśnie przeczytałem o tym w gazecie, więc muszę sprawdzić, czy te stwierdzenia są uzasadnione czy nie" – powiedział VICE News. „Nagłówki przyciągają wiele uwagi, ale teraz musimy zobaczyć czy to prawda i czy nie są one bardzo przesadzone."

Reklama

W swojej historii Bhutan był bardzo selektywny jeśli chodzi o to, które wpływy na kulturę miały prawo bytu – do tego stopnia, że ubiór lokalny był obowiązkowy dla mieszkańców. Była to część strategii zwalczania mniejszości etnicznych, zdaniem grup walczących o ich prawa. Sam Tobgay nosi gho – kolorową szatę do kolan przewiązywaną w talii. Czy globalizacja, będąca następstwem polityki otwartych drzwi, jest uznawana za zagrożenie? Tobgay mówi, że nie. „Kultura jest organiczna. Musi ewoluować. Nie jest statyczna. Więc tak, rzeczy powinny ulec zmianie i muszą ulec zmianie. Ale mam nadzieję, że wartości i ideały pozostaną te same."

Dodał, że „angielski został wprowadzony jako medium komunikacji zanim wybudowano pierwszą drogę szybkiego ruchu w Bhutanie, a tak naprawdę nie ma niczego bardziej globalnego od tego języka. Wobec tego, jeśli przetrwaliśmy ten etap powinniśmy się martwić, ale nie za bardzo. Powinno nas to zajmować, ale mamy na tyle doświadczenia, by zachować pewność siebie."

Jeśli chodzi o pozwolenia na rozpoczęcie funkcjonowania międzynarodowych sieci takich jak Starbucks czy McDonalds, Tobgay powiedział, że tak naprawdę zależy to od woli ludzi.

„Osobiście nie rozumiem, dlaczego musisz mieć Starbucksa, ale jeśli jest on dostępny, można cieszyć się dobrą kawą. Obecność Starbucksa nie warunkuje sukcesu – ten zależy od ludzi. Tylko to, że nie masz Starbucksa nie oznacza, że jesteś Shangri-La, a to, że mamy Starbucksa i McDonalds nie decyduje o sukcesie lub porażce gospodarczej.

„Jeśli chodzi o mnie, mam własną mochę" – dodał. „Kojarzysz włoską kawiarkę? Ale jeśli gdzieś wychodzę, kupię kawę w Starbucksie. Wpływa na mnie wszystko, co dobre."