Już się zdawało, że wszyscy zapomnimy o miesięcznicach smoleńskich. Że staną się elementem polskiego folkloru niczym lajkonik, Smok Wawelski czy Tede – takim, że niezbyt ekscytuje, ale jednak dziwnie by było, gdyby go zabrakło.A jednak one wróciły, przywrócone do głównego nurtu mediów przez ich największych oponentów, Obywateli RP i KOD. Zawsze miałem głęboko gdzieś te pisowsko-peowskie niesnaski, walki o krzyż (może poza EDM-owym remiksem), wzajemne oskarżenia o zdradę, teorie spiskowe, sucharowe transparenty ze śmiesznymi kaczuszkami z jednej i śmiertelny patos po drugiej stronie.
Reklama
Mimo to poszedłem tam po raz pierwszy w życiu, ale trochę z nastawieniem podobnym do tego, gdy słucha się czwartej płyty zespołu, na który od kilku lat jest niewyobrażalny hajp i teraz chce się zrozumieć, o co właściwie chodzi. Oto, czego się dowiedziałem:Podobnie jak na pierwszych marszach KOD-u, średnia wieku oscylowała w okolicach emerytalnych. Z jednej strony to przypomina, że starsze osoby są po prostu ludźmi (tylko, że starszymi) i mają podobne potrzeby, jak dwudziestolatkowie: zebrać się w kupę, wspólnie „poprzeżywać", pokrzyczeć, ponarzekać, a po wszystkim pójść na piwo. Z drugiej – że ten konflikt nie interesuje nikogo, kto ma prawdziwe problemy i w czasie miesięcznicy zapierdala w gastro za 13zł/h brutto albo zastanawia się, czy lepiej kupić żarcie w Biedrze, czy ciuchy w lumpie, bo czynsz za pokój nie pozwala połączyć tych dwóch rzeczy.Może się mylę i oceniam powierzchownie, ale miałem wrażenie, że obydwu manifestacjach uczestniczą takie same osoby: umiarkowanie spełnione, z własnymi mieszkaniami, stabilnymi (nawet jeśli skromnymi) finansami, trochę chcące działać, ale nie wiedzące jak, więc podczepiające się pod jedną z dwóch gównianych partii politycznych, wspólnie napędzających konflikt, który jest ich w interesie. Jedyna różnica jest taka, że jedni są raczej zadowoleni z życia, a drudzy raczej nie. Jasne, mogliby się zaangażować w coś innego, ale praca społeczna w świadomości Polaków wciąż jeszcze obciążona jest PRL-owską spuścizną. Bezpieczniej i łatwiej pójść bronić „demokracji" albo „narodu" i zablokować ćwierć miasta, niż zrobić coś naprawdę pożytecznego.Na samym początku demonstracji, obok petycji w sprawie delegalizacji Obozu Narodowo-Radykalnego („gdzie byłaś, kochana Platformo, kiedy naprawdę można było to zrobić?" – chciałoby się spytać), jakiś siwy pan krzyczał przez megafon, że sukces PiS-u to wina Ryszarda Petru i Adriana Zandberga, których partie „zabrały głosy" jedynej słusznej opcji. Nie, moi drodzy, to wasza Platforma i zawód ośmioma latami jej rządów tłustych ludzi odpowiada za to, co się stało. Według sondażu „Dziennika" 63% młodych ludzi zagłosowałoby dziś na PiS. To ci sami młodzi ludzie, dla których prezydent Bronisław Komorowski miał w ofercie tylko „kredyt i zmianę pracy" oraz Żołnierzy Wyklętych.
To jak Open'er dla starych ludzi
Zarówno miesięcznica, jak i kontrmiesięcznica to jedno i to samo (i obie są tak samo niepotrzebne)
Nikt tu naprawdę nie kuma, co jest istotą problemu
Reklama