PRO8L3M: Życie zespołu w unikatowym zinie autorstwa osiemdziewiec

FYI.

This story is over 5 years old.

muzyka

PRO8L3M: Życie zespołu w unikatowym zinie autorstwa osiemdziewiec

W środku zina jest Pro8l3m w pigułce — na bank nie wszystko, co da się pokazać i opowiedzieć, ale wcale nie przestaliśmy na tym etapie. Zaraz ruszymy w kolejną trasę

Wysłuchał Paweł Starzec

Mam na imię Piotrek, chociaż w sieci działam raczej jako osiemdziewiec. Bez polskich znaków i małą literą. Nie ma za tym żadnej większej ideologii. Jestem tym kolejnym gościem z aparatem na rapowych koncertach, a właściwie tym fotografem, który próbuje opowiedzieć o polskim rapie większą historię. Dobre rzeczy zaczynają się przypadkiem. Tak było ze mną. Na początku robiłem zdjęcia swoich ziomków — skejtów, bboi — w Kędzierzynie-Koźlu. Potem był Wrocław, dokument o gościach, którzy zorganizowali sobie klub bokserski w piwnicy. Później Holandia i sfotografowane życie migranta, a dalej Warszawa i fotosy na planach teledysków, aż w którymś momencie wylądowałem w Krakowie. Betonowy straszak hotelu Forum — byłem tu z wizytą, w tym przypadku na planie klipu do kawałka „jakby kończył się" Pro8l3mu.

Reklama

Zrobiłem kilka fot, podesłałem je chłopakom, zajarali się i zaproponowali mi zrobienie zdjęć na ich pierwszym koncercie w Warszawie po premierze Art Brut. To był pierwszy koncert w życiu, jaki fotografowałem. Parę dni po tym spotkałem się z chłopakami u nich w studio na Żoliborzu, żeby przegadać selekcję. Piotrek (Steez) rzucił hasło w stylu „szkoda, że nie ma w tym zestawie więcej zdjęć ludzi, publiki i tego, co się działo poza sceną, na backstage'u". No i to był jakiś impuls, żeby wejść w to środowisko z konkretnym pomysłem, wizją na coś większego. Nosiłem się wcześniej z takim zamiarem, ale nie bardzo wiedziałem jak się do tego zabrać, do kogo podejść i zagadać. Wpadłem na pomysł zina.

Napisałem maila do chłopaków i jakoś poszło dalej. Od Pro8l3mu się zaczęło, oni mnie wprowadzili w to środowisko dalej — za co jestem im cholernie wdzięczny. Zapytasz teraz „ale co poszło dalej, jakiego zina?". Postanowiliśmy zrobić małą formę fotograficznej dokumentacji tego, jak to wszystko wygląda od zaplecza — trasa, koncerty, melanże — ale nie w formie kolejnej fotogalerii na fejsie, która zaraz wypadnie poza radar, zginie w potoku obrazków. Zrobić coś namacalnego, co możesz wziąć do ręki, obejrzeć, trzymać na półce. Powstał zin, który był dostępny tylko w preorderze debiutanckiego albumu „PRO8L3M", jako dodatek do płyty. Nakład dostępny w przedsprzedaży poszedł w niecałą dobę. W środku zina jest Pro8l3m w pigułce — na bank nie wszystko, co da się pokazać i opowiedzieć, ale wcale nie przestaliśmy na tym etapie. Zaraz ruszymy w kolejną trasę. Cały czas robię zdjęcia sceny i kulis. Będzie tego więcej.

Bo w sumie rap był od zawsze: Molesta, Paktofonika, K44 na kasecie, ale fotografia też jest, od bardzo dawna. Od tych pustostanów i ziomków w Kędzierzynie, bokserów, moich kumpli, z którymi dzieliłem chatę we Wrocławiu; gości, z którymi pracowałem w Holandii. Zawsze jest na brudno, zawsze jest z bliska, i chociaż jak film zerwany, to zawsze jest na filmie. Chyba tak już mam, że muszę tak opowiadać o rzeczach. Dlatego teraz im głębiej włażę w całe to rapowe środowisko, tym bardziej się jaram, bo tu jest naprawdę dobra historia do opowiedzenia. Dlatego zrobiliśmy zina, żeby to pokazać.