FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Pożegnanie pani Marii

To naprawdę wielka szkoda, bo ten kraj potrzebuje Czubaszek. Inaczej zwyczajnie możemy wszyscy zwariować
Zdj. commons.wikimedia

Maria Czubaszek z mężem. Fot. Wieczorek/Krajewska. Dzięki życzliwości VIVA.

Najpierw przyszedł SMS od zaprzyjaźnionej dziennikarki. „Czubaszek nie żyje, wiesz coś? Sprawdzam info". Przeszył mnie zimny dreszcz i wpisałem jej nazwisko w Google. Po setnym odświeżeniu było wiadomo już wszystko. Nieśmiertelna pani Maria okazała się śmiertelna.

Z panią Marią widziałem się wiele razy, najczęściej na premierach jej kolejnych książek, choć wielokrotnie również prywatnie. Umawialiśmy się na jej osiedlu na Mokotowie, najczęściej w ulubionej pizzerii pod domem. Obowiązywał w niej oczywiście zakaz palenia, ale Czubaszek nie pozwolisz? No właśnie, pozwolisz. Siadaliśmy, wyjmowała swoją przenośną popielniczkę (zawsze miała ją przy sobie!), odpalała szluga i zaczynała mówić.

Reklama

Nasze spotkania zawsze kończyły się monologiem. Jej monologiem. Kiedyś zwróciła mi uwagę, że mam jej czasami przerywać, bo ona nie potrafi. Ja też nie potrafiłem, bo przez te kilka spotkań dowiedziałem się więcej o życiu, niż przez dwadzieścia kilka lat. Tak jej zazdrościłem tej świeżości głowy, że kiedyś nawet o tym powiedziałem. „Niech pan lepiej zapali, dotleni się" – odpowiedziała.

Kilka tygodni temu odezwałem się do niej, bo wpadłem na pomysł wideo, którego nie udało nam się już zrealizować – Czubaszek będzie miała zawiązane oczy i siedziała przy stole, a przystojny, półnagi kelner będzie karmił ją parówkami różnych marek. Na końcu recenzja pani Marii. Kupiła to od razu, choć to miał być projekt bez żadnego budżetu. Ona uwielbiała szaleństwo, fascynowało ją. Może dlatego właśnie pasjami interesowała się polską polityką.

Maria Czubaszek nie była tego świadoma, ale była jedną z osób, które wpłynęły na to, w jaki sposób postrzegam teraz świat – ironiczny, ale w jakimś stopniu również sympatyczny. To właśnie pani Maria oswajała Polaków – w tym mnie! - jak mówić o własnej śmierci, starości, chorobach. Czuła zniecierpliwienie, że czeka na nią nieuniknione. Masy się śmiały z jej żartów o odchodzeniu, lecz było w tym również coś mało wesołego. Satyryczka dobrze bowiem wpisywała się w stare powiedzenie, że największym tragizmem prawdziwego komika jest fakt, że pozostaje on wiecznie smutny.


Bądź z nami na bieżąco. Polub nasz nowy fanpage VICE Polska


W pewnej chwili zaczęła mnie uczyć życiowej odwagi, by pozostać przyzwoitym. „Nie jest łatwo, ale gdybym piła, to mogłabym pić do lustra" – powiedziała mi kiedyś w swoim stylu. Zaczęła mnie uczyć, bo to proces bardziej skomplikowany, niż może się wydawać. W ostatnim naszym wywiadzie, powiedziała mi chyba jeden z ostatnich Słynnych Cytatów Czubaszkowej - „nie jestem ciepła, choć jeszcze nie zimna". Oczywiście żartowała, bo to była naprawdę wrażliwa i empatyczna osoba. Wytrzymała w złożonej obietnicy niewiele ponad pół roku. I naprawdę wielka szkoda, bo ten kraj potrzebuje Czubaszek. Inaczej zwyczajnie możemy wszyscy zwariować.