FYI.

This story is over 5 years old.

18+

O tym, jak dziewczyny Johna Watersa uciekły porywaczom

Kobieto, nie łap stopa

Cookie Mueller, 1978 rok. Fot. Don Herron, dzięki uprzejmości Estate Don Herron

Tekst zaczerpnięty z książki Edgewise: A Picture of Cookie Mueller, opublikowanej we wrześniu przez Bbooks Verlag. Kwestie Cookie Mueller zostały zaczerpnięte z książki Walking Through Clear Water in a Pool Painted Black.

Cookie Mueller: „Były tylko trzy dziwki łapiące okazję na autostradzie" – tak dwaj porywacze i gwałciciele powiedzieli później, gdy poproszono ich, aby nas opisali. My jednak widziałyśmy to w inny sposób.

Reklama

Mink Stole: Tak, to musiał być 1969 rok. Znasz tę historię. Cóż, moja wersja jest chyba inna. W opowiadaniu Cookie miałam na sobie suknię balową, co nie do końca jest prawdą. Byłam ubrana w brązowe dzwony i brązową skórzaną kurtkę.

Susan Lowe: Ja miałam czarny lakier na paznokciach, minispódniczkę aż dotąd i czarną szminkę na ustach. Byłyśmy punkówami.

Mueller: A ja, blondynka, byłam ubrana zachowawczo, w przezroczystą minispódniczkę i kurtkę z czarnego aksamitu.

To był słoneczny dzień. Na początku czerwca Mink, Susan i ja byłyśmy w drodze z Baltimore do Cape Cod, gdzie miałyśmy odwiedzić Johna Watersa, który właśnie zakończył reżyserowanie swojego filmu z naszym udziałem pt. „Multiple Maniacs". Kiedy powiedziałam mu, że zamierzamy przyjechać do niego autostopem, odpowiedział z niedowierzaniem: „Wy, we trzy? Jesteście szalone! Nie róbcie tego!".

Stole: Potem kilku chłopaków nas podwiozło, byliśmy jeszcze w stanie Maryland. Obiecali, że zabiorą nas do Nowego Jorku, a my im uwierzyłyśmy.

Lowe: Wsiadłyśmy do samochodu z tymi prostakami, bo mieli piwo na tylnym siedzeniu.Wyglądali jak… Och, wiesz, włosy zaczesane do tyłu jak w „Grease" albo ostrzyżone na żołnierza.

Mueller: Burgundowy mustang mach IV z dwoma czubkami, gigantycznymi białasami na haju, napalonymi na lokalną przejażdżkę.

Stole: Nasza trójka usiadła z tyłu i głupie było to, że umieściłyśmy nasze torby w bagażniku. To był nasz błąd. A Cookie włożyła wszystko do swojej torbie – kij żelazny… Chodzi mi o to, że obciążyła wszystko.

Reklama

Mueller: Na dwunastogodzinną wycieczkę nie zapomniałyśmy zabrać dwóch litrów jacka danielsa, garści dexedrine spansules (to była nowość na rynku farmaceutycznym) i dwudziestu działek black beauties. Oprócz tego miałyśmy torby i kosmetyczki z Armii Zbawienia, Saint Vincent de Paul formals i Uniwear.

Stole: Zaczęłyśmy mieć złe przeczucia co do tych facetów. Nie wiem, jak długo byłyśmy w samochodzie, zanim zdałyśmy sobie sprawę, że nigdy nie zamierzali nas zawieźć do Nowego Jorku. Co mieli zamiar zrobić, tego nie wiem.

Mueller: Przychodzą momenty, kiedy nawet najwięksi optymiści, jak ja, uświadamiają sobie, że życie wśród pewnych ludzi nie może być łatwe, że czasem jest to po prostu niewykonalne. Ci ludzie to nawiedzeni donkiszotowcy. Mając to wszystko na uwadze, chciałam powiedzieć coś do Mink i Susan, tak żeby nie wzbudzać podejrzeń tych smutnych brudasów, ale właśnie wtedy kierowca odwrócił się do mnie: „Nie jedziecie na północ, kochanie. Nigdzie nie jedziecie, tylko tam, gdzie my zabierzemy was". To byli ci z tych „niektórych ludzi".

Stole: Nie wiem, czy oni myśleli, że mogą nas tak po prostu obwozić. Nie wiem, czy zamierzali nas zgwałcić, czy zabić, czy co. Ja naprawdę nie wiem. W każdym razie jeszcze było jasno, a nadal byliśmy w tym mieście o nazwie Elkton.

Mueller: W samym środku słynnej strefy miłości, Elkton w Marylandzie, stolicy krótkich miesiąców miodowych i kapitału rozwodowego na Wschodnim Wybrzeżu.

Reklama

Stole: W pewnym momencie przejeżdżaliśmy przez myjnię samochodową. Siłą rzeczy siedziałyśmy w tym samochodzie. Mogłyśmy wyskoczyć, podczas gdy faceci wysiedli, ale oni już byli na nas wkurwieni. Zaczęłyśmy się bać, byłyśmy zbyt przerażone, żeby wysiąść, a oni doskonale o tym wiedzieli.

Lowe: Pamiętam, że widziałam automat do opłat i pomyślałam: Co się dzieje, kurwa? I wtedy zdałyśmy sobie sprawę, że chłopaki starali się nas zmylić. Potem raz starałyśmy się zwrócić uwagę na siebie w punkcie poboru opłat. Dokładnie byłam to ja, bo siedziałam za kierowcą, ale złapali nas, jak próbowałam wsunąć notatkę. Śmiałyśmy się, bo nie zdawałysmy sobie sprawy z niebezpieczeństwa. Byłyśmy naćpane.

Mink Stole i Susan Lowe, 1969 rok. Zdjęcie dzięki uprzejmości Susan Lowe

Mueller: „Mamy noże" – powiedział kierowca i uśmiechnął się do nas, szczerząc zęby, które miały brązowy osad w pobliżu dziąseł. „Big fuckin' deal – powiedziała Susan. – Ja też". I ona wyciągnęła nóż sprężynowy, który był wielkości mojej minispódniczki.

Kierowca od niechcenia pochylił się i wyjął strzelbę, a nóż Susan wyrzucił przez okno.

Stole: W końcu pojechaliśmy do domu na jakiejś małej wsi, gdzieś w okolicach Elkton. Była tam kobieta z małym dzieckiem, robiąca pranie.

Lowe: Tak prostackiego domu nigdy wcześniej nie widziałam, może z wyjątkiem zdjęć z Appalachów. To było w lesie. Mink i ja byłyśmy z brzegu, więc wyskoczyłyśmy z samochodu, ale Cookie była w środku i zanim zdążyła się wydostać, oni już odjechali.

Reklama

Mueller: Mink i Susan uciekły, ale brudnozębny El chwycił mnie za udo i zatrzymał szybko. Merle obrócił samochód dookoła i ruszył, a kurz osadził się na twarzach wszystkich, którzy stali przed domem.

Zaczęłam odczuwać zmianę nastroju. Jak mówili do siebie, zauważyłam, że zaczeli się bać. El nawet chciał wracać do domu.

Po wielu utarczkach Merle wreszcie pozwolił Elowi iść. Zawsze byłam bystrym obserwatorem, rozróżniałam kobiety seksowne i aseksualne, i przez wszystkie lata nigdy nie widziałam, by jakiś facet próbował coś zrobić nienormalnej kobiecie. Wystarczy spojrzeć na kobiety żebrzące na ulicach. Pomyślałam, że rzadko się zdarza, by były gwałcone. Albo dziewczyny przećpane LSD, raczej nieczęsto wzbudzają męskie zainteresowanie. Postanowiłam więc, że będę po prostu udawała nienormalną. Chciałam odwrócić sytuację. Chciałam go przestraszyć.

Zaczęłam wydawać dźwięki podobne do słów nagranych na taśmę i odtwarzanych od tyłu z dużą prędkością. To go trochę zszokowało, ale jechał dalej w gęstniejący las, a słońce zachodziło. „Co ty, kurwa, robisz? – zapytał mnie nerwowo. – Jesteś świruską czy co?".

„Ja po prostu uciekłam ze szpitala psychiatrycznego" – powiedziałam mu. I nadal wydawałam dźwięki przewijanej wstecz taśmy, które zaczęły brzmieć jak głos obcego z UFO. Myślę, że mi uwierzył. W każdym razie zajechał w krzaki, rozpiął spodnie i wyciągnął żałosnego, bezwładnego fiuta. Robił wszystko, żeby mu stanął. Przez chwilę miał dylemat, czy nie zmusić mnie, żebym zrobiła mu loda. „Jesteś szaloną kobietą, pewnie byś ugryzła mojego kutasa, co nie?" – rzekł.

Reklama

Próbował siłą wepchnąć we mnie swojego półtwardego fiuta i rozerwał mi rajstopy w kroczu. A ja tylko kontynuowałam wydawanie z siebie dźwięków, podczas gdy on grzebał na próżno przy swoim obwisłym kawałku mięcha. To go rozwścieczyło. „Mam zamiar poprosić Jezusa, aby mi pomógł w tym. Przybądź, słodki Jezu, spraw, żeby mi stanął. Przybądź". Był bardzo poważny.

Stole: Susan i ja zmusiłyśmy kobietę, aby zadzwoniła po szeryfa. Przyjechał i zabrał nas na posterunek. Susan była pijana i słaba. Podniesiona koszula odsłoniła jej tatuaże na brzuchu. Wyglądałyśmy po prostu jak śmieci. Byłyśmy bitniczkami, autostopowiczkami, więc zasłużyłyśmy na to, co mamy. Nie było żadnego współczucia.

Susan i ja zostałyśmy na chwilę w biurze szeryfa. Był to tłusty facet. Chodził dokoła w swoich bermudach, miał dwie kabury na pistolety i krzyczał: „Kajdanki! Następnym razem zakłujemy ich w kajdanki!".

Mueller: Nie czekając na to, by się dowiedzieć, po czyjej stronie był Pan Jezus, odsunęłam szybko na bok jego fiuta, otworzyłam drzwi i zanurkowałam w ciemność. Pobiegłam szybciej, niż kiedykolwiek biegałam, a nie byłam złą zawodniczką. Kiedy już oczy przyzwyczaiły mi się do światła półksiężyca, zreflektowałam się, że byłam w bardzo gęstym lesie. Agresywne jeżyny chwytały moje uda, trujący bluszcz lizał moje kostki, a młode gałęzie drzew uderzały mnie w twarz.

Po długim czasie postanowiłam przestać biec i zatrzymałam się pod krzakiem, obok sterty kamieni. Poczułam przesuwającą się gromadę czegoś włochatego. Domyśliłam się, że to szczury, oposy lub szopy.

Leżałam tam, starając się dostrzec rzeczy w ciemności. I wtedy usłyszałam jego głos. Był daleko i krzyczał: „Dziewczyno! Dziewczyno! Gdzie do cholery jesteś?".

Czy naprawdę myślał, że odpowiem?

Jak podszedł trochę bliżej, zobaczyłam, że miał latarkę, i zaczęłam ponownie się bać. Jeśli jej światło znalazłoby mnie, nie miałabym już szans. Moja biała skóra była bardzo jasna w niebieskawej poświacie półksiężyca. Miałam czarną aksamitną kurtkę z czarną podszewką, więc podarłam wyściółkę na dwie części i owinęłam jedną wokół głowy i drugą wokół prawie gołych nóg. Jeżyny porwały moje pończochy. Żadne światło już się ode mnie nie odbijało. Nie zasypiałam przez długi czas, a potem po prostu padłam, upewniwszy się najpierw, że tamten zaprzestał poszukiwań. Obudziłam się mniej więcej o wschodzie słońca. Nawet nie miałam kaca. Czułam się bardzo dumna, że tak dobrze wtopiłam się w zarośla. Jak Bambi. Bez większych problemów znalazłam polną drogę i skręciłam w prawo.