FYI.

This story is over 5 years old.

Kultura

​Czy kobiety naprawdę myślą „tak”, kiedy mówią „nie”?

Ona mówi „nie", ale ma błysk w oku, szast-prast, magia – okazuje się, że cały czas tego chciała i kończą razem. Ile razy widzieliśmy podobny scenariusz?
Lawrence Alma-Tadema, „Zaloty i oświadczyny"

„Wszyscy faceci myślą, że «nie» znaczy tak, a «spadaj» – weź mnie, jestem twoja" – mówi animowanemu Herkulesowi animowana Megara w disneyowskim filmie z 1997 r. Czy faktycznie tak jest? Czy mężczyźni naprawdę w to wierzą? A przede wszystkim – czy kobiety, mówiąc „nie", naprawdę myślą „tak"? Postanowiłam to sprawdzić.

Kultura popularna zdaje się twierdzić, że owszem. W komedii romantycznej Kocha, lubi, szanuje (2011) pierwszy kontakt jednej z par, granej przez Emmę Stone i Ryana Goslinga, to jego natarczywy podryw i jej wielokrotne wyraźne odmowy. Jednak już w oczach bohaterki widać, że brak zainteresowania może być pozorny. I zgadnijcie co? Nie mija dużo czasu, kiedy ona z własnej inicjatywy idzie z nim do łóżka i szaleńczo się w sobie zakochują. Podobnych historii w filmach tego typu jest mnóstwo. Ona mówi „nie", ale ma błysk w oku, szast-prast, magia – okazuje się, że cały czas tego chciała i kończą razem. Ale źródła tego przekonania sięgają dużo wcześniej.

Reklama

Wydana w 1813 roku Duma i uprzedzenie Jane Austen (autorki, która na zawsze zmieniła myślenie o randkowaniu), to jedna z kilku jej powieści, w których pojawia się u mężczyzn przekonanie, że odmowa jest zachętą do dalszych prób. Kiedy Collins oświadcza się Elżbiecie, a ona jego oświadczyny wielokrotnie stanowczo odrzuca, on bierze to za granie trudnej do zdobycia, bo jego wychowanie mówi mu, że tak powinny robić prawdziwe damy. Potwierdzenie tego wzorca znajdujemy w popularnym 100 lat później dowcipie, który ukazał się po raz pierwszy w gazecie „Berliner Tageblatt":

Czym różni się dama od dyplomaty? Kiedy dyplomata mówi „być może", ma na myśli nie, kiedy mówi „nie", żaden z niego dyplomata – kiedy dama mówi „nie", ma na myśli być może, kiedy mówi „być może", ma na myśli tak, a kiedy mówi „tak" to żadna z niej dama.

Damie, ideałowi kobiety z minionej ery, nie wypada powiedzieć „tak", niezależnie od tego, czego pragnie.

„Dzisiaj kultura się troszkę przewróciła – mówi Marcin Klaus, psycholog społeczny, członek Forum Polskiego Pola Lacanowskiego. „Figura damy dalej jest gdzieś w naszych głowach, realizowana też przez niektóre z kobiet, ale z drugiej strony jesteśmy w czasach pofeministycznych, w których dziewczyny mówią «tak» i komunikują to, co kiedyś tylko mężczyźni komunikowali – mam na ciebie ochotę, poflirtujmy, może coś z tego będzie". Jednak kursy uwodzenia mężczyzn czy poradniki związkowe dla kobiet otwarcie zachęcają do stosowania odmowy jako techniki zdobywania partnera. Światowy bestseller Sherry Agrov Dlaczego mężczyźni kochają zołzy (ponad milion sprzedanych egzemplarzy w 30 językach) jako zasadę atrakcyjności nr 10 podaje taki oto bon mot: „Kiedy kobieta się opiera i nie sprawia wrażenia uległej, zdobycie jej staje się bardziej ekscytujące".

Reklama

„To przekonanie, że nie znaczy tak mogło się wziąć z doświadczenia codziennego, a szczególnie może dotyczyć flirtu lub gry erotycznej między kobietą a mężczyzną" – przyznaje Klaus. Zaznacza jednak, że nawet w tej grze rzadko mamy do czynienia ze zdecydowanym tak stojącym za tym nie. „Jeżeli kobieta mówi «nie» to znaczy to nie, ale za tym kryje się większa historia. Mówiąc w trybie lacanowskim, w strukturze neurotycznej kobiety najczęściej spotykana formuła to jeszcze nie. Na tym poziomie doświadczenie seksualne kobiet i mężczyzn jest bardzo często z gruntu inne. W przeciwieństwie do mężczyzn, którzy mają często do czynienia z przyjemnością obezwładniającą, doświadczenie kobiet to niewystarczająca satysfakcja, i to też może być przyczyna dla tego jeszcze nie w grze erotycznej – bo kobieta nigdy nie ma pewności, że się nie rozczaruje".


Gwarancja udanej randki. Polub fanpage VICE Polska, żeby być z nami na bieżąco


Klaus, zajmujący się na codzień badaniami etnograficznymi i trendami kulturowymi, przypomina, że taka akurat gra erotyczna nie dotyczy wcale większości. „Choć zmieniło się u nas ostatnio bardzo dużo, szczególnie w dużych miastach, pewien niewielki segment kobiet i mężczyzn, którzy w to nie-tak grają, pozostał. Są jednak segmenty, w których to się w ogóle nie pojawia. Ten rodzaj gry jest pewnym wyborem".

Potwierdza to badanie Charlene Muehlenhard i Lisy Hollabaugh z 1988 roku. Jego wyniki (pełna wersja artykułu płatna) wskazywały, że spośród 610 ankietowanych dziewczyn 39% przyznało, iż zdarza im się odmawiać seksu, choć tak naprawdę mają na niego ochotę. Jednak z tej grupy tylko 2,9% przyznało, że robi to w miarę regularnie.

Reklama

Co więcej, wśród tych 39% ankietowane wskazywały różne powody takiego zachowania. Najmniejsza ich część (19%), robiła to ze względu na różne zahamowania – obawę przed bólem, przekonania religijne czy brak akceptacji własnego ciała. 23% wskazywało na przyczyny praktyczne, jak na przykład obawy przed zajściem w ciążę czy zarażeniem chorobami wenerycznymi. Pojawia się tutaj też obawa przed wyjściem na „łatwą", czyli wpojone im przekonanie, że jeżeli kobieta stawia opór, chociażby pozorny, a potem opór ten zostanie złamany, jej zgoda na seks jest bardziej akceptowalna społecznie. 23%, czyli wcale nie większość, jak mogłoby się wydawać propagatorom tego mitu, przyznawała, że te pozorowane odmowy związane były z manipulacją. Wynikały na przykład z tego, że były obrażone na chłopaka czy z tego, że chciały go zmusić do błagania czy bardziej zdecydowanych działań. Są to motywy związane przede wszystkim z potrzebą kontroli.

Jako lacanista, Klaus nie jest zdziwiony tym zróżnicowaniem. Nawet jeśli na potrzeby stereotypu będziemy mówić tylko o cis-seksualnych kobietach, to również w tej grupie trudno o jakiekolwiek uogólnienia. Klaus tłumaczy to używając modelu: „W kobiecie są trzy identyfikacje – identyfikuje się z ojcem pragnącym matki, bo jak każde dziecko pragnie swojej matki, ale również z tym, na co patrzy ojciec, z obiektem jego pragnienia oraz z «tym, o co generalnie chodzi». Te identyfikacje mogą być bardzo różnie zaakcentowane i wszystkie na raz w kobiecie grają, dlatego kobiety nie są jednorodne w swoim nastawieniu do mężczyzn i świata. Więc to „nie" może być bardzo różne w każdej z tych identyfikacji."

Reklama

Definitywnej odpowiedzi na to, co mają na myśli kobiety odmawiając mężczyznom nie ma. „Jest wizja patriarchalna: kobiety mówią «nie» myśląc tak (i tak powinny robić). Jest wizja feministyczna: kobiety jak mówią «nie» to znaczy nie, a jak mówią «tak» to znaczy tak" – mówi Klaus.


Najlepsze z VICE w twojej skrzynce. Zapisz się do naszego newslettera


W podsumowaniu swojego badania Muehlenhard i Hollabaugh zaznaczają, że nie traktowanie każdego „nie" poważnie dla wielu kobiet może skończyć się gwałtem. Ta jednoznaczność „nie" i „tak" też nie jest jednak pozbawiona pewnych komplikacji.„Pojawia się problem jak rozegrać pragnienie – czasami jak mówisz „tak" wtedy kiedy myślisz tak, to nie podtrzymujesz pragnienia. Jeżeli grasz w sztampowe „nie" zamiast tak, też nie jest to interesujące" – przyznaje Klaus. Na koniec rozmowy nachodzi go refleksja: „Jak dzisiaj kobieta ma mówić «nie», kiedy myśli tak albo jeszcze nie, żeby jednak dać podpowiedź, że to nie jest to definitywne nie? Ten stary mit, że kobieta mówiąc «nie» ma na myśli tak, powraca w nowej formie: jak mówić to «nie», żeby odróżnić je od «nie», które znaczy nie?".

Oczywiście jest to pytanie do samych kobiet – najbezpieczniej jednak, jeśli mężczyźni przyjmą, że „nie" zawsze znaczy nie i będą się tego trzymać.