FYI.

This story is over 5 years old.

Artykuły

Poznajcie Davida Jonesa

Nie, nie chodzi nam o zespół Monkees. W dniu urodzin Davida Bowiego z łezką w oku przypominamy sobie, co się działo, zanim na świat zstąpił Ziggy Stardust.

Słyszeliście o Davidzie Jonesie? Nie należy mylić z Davym Jonesem z zespołu Monkees. Brytyjska scena rock’n’rollowa lat 60-tych, oprócz Monkees właśnie, Beatlesów, The Rolling Stones i The Who, gościła także uroczego nastolatka, z grzywką obciętą ma modłę popularnej w polskich przedszkolach przełomu ustrojowego fryzury "pod garnek". Z młodzieńczym wąsikiem i w koszuli zapiętej pod szyję, przygodę z popkulturą zaczął chłopak prosto z kosmosu - David Bowie. Hej, przecież Bowie nie urodził się wcale z iskrzącą się złotem kropką na czole i nie od początku jego włosy strzelały rudym płomieniem. W epoce pre-Stardustowej dzielnie bronił wolności do noszenia długich włosów i odważnie kroczył w szeregach brytyjskich modsów, za co mu chwała na wieki.

Reklama

Pierwszy singiel Bowiego, pierwsza próba sił z muzycznymi gigantami. Bitwa przegrana. Ale walka godna odnotowania.

Los chciał, że szeroka publiczność nie doceniła wczesnych rock’n’rollowych zapędów młodego-gniewnego. Trzy pierwsze zespoły, pierwsze single i płyta, które nie spowiły się blaskiem sukcesu, mogły zbić trochę z tropu młodego Bowiego. Chciał być wtedy jak Mick Jagger, ale Stonesi byli tylko jedni. Na całe szczęście White Duke wiedział, po co na ziemskim padole się znalazł i zaczął trwający niemal nieprzerwanie przez dziesięciolecia szturm na szczyty list przebojów zaledwie kilka lat później. Zamiast być jak Jagger, stał się jedynym w swoim rodzaju Bowiem, lubującym się w swojej inności.

Bardzo zwykły David niezwykle śpiewa niezwykłą piosenkę w telewizji.

David Bowie mógł zadziwiać wszystkich szalonymi scenicznymi stylizacjami, fryzurami, które wyprzedzały (i konstytuowały) trendy i makijażami, których nie powstydziłaby się największa diva. Jednak nigdy nie byłam przesadną fanką facetów w make-upie mocniejszym, niż ten, który kiedykolwiek zaaplikowałabym sobie. Jego działalność i wizerunek z okolicy połowy lat 60. to chlubne wspomnienie, którego nie musi chować na dno szuflady, jak zawstydzających kronik szkolnych. Przeglądając godziny wywiadów z Bowiem widać, że szalony Ziggy Stardust nie przyćmił do końca wizerunku niepokornego chłopca z Brixton.

Kadr z wywiadu Bowiego w trakcie konferencji prasowej w 1995 roku, via YouTube.

Reklama

Tak, Bowie zdecydowanie nie musi się wstydzić za siebie, zanim był Tym Bowiem. Może to siła modsów, że każdy, kto podążał wizualną ścieżką wydeptaną przez tę subkulturę, wyglądał jak pełen uroku młody bóg. Może po prostu David zawsze doskonale znał magiczną siłę koszuli i marynarki.

Wcale nie żałuję, że na Ziemię zstąpił "nowy" człowiek, zaczął pisać piosenki dla siebie i kolegów, które do tej pory nuci cały świat. Że nosił kombinezony, które ewoluowały od obcisłych strojów gimnastycznych, przez one-piece'y w stylu disco. Dzięki temu tym więcej przyjemności czerpie się z odgrzebywania z zagłębi internety takich smaczków:

Zdjęcia via davidbowie.com

Dziś, w dniu urodzin Davida Bowiego, premierę ma jego najnowszy najnowszy album "★"("Blackstar").

Tymczasem, przed zamówieniem świeżutkiego krążka, zachęcam do posłuchania, od czego to wszystko się zaczęło.