FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

​Czy praca z dziećmi to koszmar?

Przebierałem się już za Iron Mana, pirata, czerwonego Power Rangera, Kapitana Amerykę, Spidermana, Supermana, Batmana. Za wszystko, za co się dało w sumie

W Toronto po Dundas Square często kręci się koleś w przebraniu Spider-Mana. Pozuje do fotek, wskakuje na latarnie i strzela niby-siecią w przypadkowych przechodniów. Co jakiś czas małe dzieci, widząc tego udawanego superbohatera, dostają pierdolca. Na własne oczy widziałam chłopczyka w przebraniu Spider-Mena, który wył wniebogłosy, obserwując Petera Parkoura (bo tak każe się nazywać… ojej, ale pomysłowe) balansującego na słupie i otoczonego wianuszkiem snapujących go nastolatków. Spidey zszedł do chłopaczka, pogadał z nim chwilę i podpisał mu plecak, z pewnością poprawiając tym humor młodemu fanowi na najbliższych parę dni.

Reklama

Niezależnie od miejsca, dzieciaki są idiotycznie zafascynowane tymi fikcyjnymi postaciami. Owa obsesja nie tylko daje ulicznym artystom szansę na łatwy zarobek, ale również stanowi ważną część olbrzymiego biznesu dziecięcej rozrywki. Liczne firmy zatrudniają aktorów, by odgrywali na urodzinach i innych imprezach okolicznościowych postacie z popularnych animacji, superbohaterów i tym podobne. Ta pozornie niszowa fucha cieszy się wielką popularnością zarówno wśród dzieciarni, jak i rozpieszczających ją rodziców. VICE skontaktował się z kilkoma osobami, które zajmują lub zajmowały się taką formą rozrywki, by zapytać się o ich najgorsze występy.

Zdjęcia wykonane przez autorkę

Lauren, 16

VICE: Za jakie postacie się przebierałaś?
Lauren: Za Elzę, Śpiącą Królewnę, Kopciuszka, Ariel i Bellę.

Jak wygląda twoja praca?
W tygodniu chodzę do szkoły, więc na imprezy mam czas z reguły w weekendy. Wtedy towarzyszy mi fotograf a ja maluję dzieciakom paznokcie, robię makijaż, gram z nimi w różne gry i śpiewam wszystkie disneyowskie piosenki związane z daną postacią.

Który występ był najgorszy?
Pewnego razu odgrywałam Elsę, której magiczne moce łączą się ze śniegiem. Jedna z dziewczynek zapytała mnie „Elsa, zrobisz czary?". Musiałam coś wymyślić, więc odpowiedziałam jej „Zrobię tak, żeby jutro padał śnieg". Dziewczynce nie bardzo się to spodobało. „Nie! Zrób to teraz, Elsa, chcę zobaczyć czary". Gdy przekonywałam ją, że śnieżyca następnego dnia to wszystko, czego potrzebuję jej matka podeszła do niej i powiedziała po prostu „Magia nie istnieje!". Byłam w totalnym szoku, a mała zaczęła płakać i uciekła gdzieś na bok. Gdy próbowałam ją pocieszyć - jej mama kazała mi wyjść.

Reklama

O mój Boże.
Tak, czułam się koszmarnie. Mamuśka była szurnięta. Ale następnego dnia rzeczywiście spadł śnieg.

Mark, 24

VICE: Za jakie postacie się przebierałeś?
Mark: Za Iron Mana, pirata, czerwonego Power Rangera, Kapitana Amerykę, Spidermana, Supermana, Batmana. Za wszystko, za co się dało w sumie.

Jak wyglądał twój najgorszy występ?
Tak się składa, że był też ostatnim. Przebrałem się za Spidermana i wszedłem do pokoju. Czasem ciężko jest cokolwiek zobaczyć w tych kostiumach, ale widziałem dwójkę dzieci, mniej więcej trzylatków. Nikt nie przedstawił mnie solenizantowi, więc po prostu do nich podszedłem i wypaliłem do pierwszego chłopczyka „Heeeej! To ty masz dziś urodziny?".

Pokręcił tylko głową, więc zacząłem składać życzenia chłopakowi za nim. Ten tylko na mnie spojrzał i zaczął histerycznie płakać i krzyczeć jakby go obdzierali ze skóry. Rodzice dość szybko wkroczyli do akcji i zabrali go gdzieś na bok, więc zacząłem się bawić z tym drugim, nie był jednak specjalnie mną zainteresowany. W końcu przyjechały inne dzieci, a bohater dnia skończył łkać, więc spróbowałem jeszcze raz. A ten, gdy tylko zobaczył moją maskę, znów zaczyna płakać. Spytałem ojca, czy powinienem zdjąć maskę. Stwierdził, że „tak, to może zadziałać". Nie zadziałało, solenizant wciąż zalewał się łzami na mój widok. Jego rodzice w końcu poprosili mnie, bym sobie poszedł.

Bał się ciebie?
Jego tata twierdził, że uwielbia Spider-Mana. Myślę, że po prostu spotkał swojego idola i nie wiedział jak zareagować, stracił panowanie nad sobą.

Reklama

Zapłacono ci za tę katastrofę?
Tak. Początkowo nie chciałem przyjąć wynagrodzenia, bo miałem być tam godzinę, a zmyłem się po dziesięciu, może piętnastu minutach.

Jaicyea, 21

VICE: W jaki sposób zaczęłaś pracować w branży rozrywkowej?
Jaicyea: Miałam z szesnaście lat i uczyłam się tańca brzucha. Mojej mamie nie do końca podobało się, że tańczę w nocnych klubach z muzyką na żywo, więc musiałam zmienić okoliczności występów. Stwierdziłam, że będę dobrą Księżniczką Tianą i z miejsca dostałam pracę, której trzymałam się przez dwa lata.

Opowiedz mi o jakimś naprawdę złym występie.
Jedno z najgorszych przyjęć, w jakich brałam udział, było po prostu przeładowane atrakcjami. Były dmuchane zamki, kilku klaunów, z jakiegoś powodu był tam też raper. No i byłam ja, totalnie olewana. Cały czas musiałam grać swoją rolę, więc stałam tam przebrana za księżniczkę, pełna gracji i uroku i nikt nawet ze mną nie rozmawiał.

Co najbardziej ciekawiło dzieci?
Zamek. [śmiech].