Reklama
Reklama
Jillian Deri: Ważne jest oddzielenie poliamorycznego związku od niemonogamicznej relacji. Ludzie będący poli mają skłonność do emocjonalnego przywiązania do więcej niż jednej osoby, w przeciwieństwie do tych, którzy po prostu sobie randkują. Ci, którzy są z natury monogamiczni, i zwyczajnie raz na jakiś czas się z kimś poumawiają, dopóki się nie ustatkują, niekoniecznie są poliamoryczni, bo to oznacza pragnienie przyjaźni, głębokich połączeń emocjonalnych i potencjalnie kochania wielu osób.Czy są jakieś dowody pokazujące, że istnieją ludzie, którzy potrafią wyłączyć swoją zazdrość i być w otwartym związku bez tych wszystkich skomplikowanych emocji, które łączymy z monogamią?
Zdecydowanie tak, jest wielu ludzi, którym się to udało, nie mamy po prostu żadnych konkretnych badań, które by to poparły. Z moich obserwacji, zazdrość może rozciągać się po całym spektrum od lekkiego poczucia dyskomfortu do pełnowymiarowej wściekłości. Teoria, którą udoskonaliłam, zawiera w sobie określenie „kompersja" – pojęcie używanie przez polimorycznych ludzi, oznaczające przeciwieństwo zazdrości. Ma miejsce wtedy, kiedy partner jest szczęśliwy i zadowolony z miłości swojej pary do innej osoby. To ciekawe, że w słowniku języka angielskiego nie ma oficjalnego słowa na to – jedyna opcja, jaką bierzemy pod uwagę na Zachodzie, jest taka, że w stosunku do kogoś innego odczuwasz zazdrość.
Reklama
Kto wie? To może opierać się na indywidualnych relacjach i poczuciu bezpieczeństwa. Możesz być z kimś, kto sprawia, że wybuchasz zazdrością, albo z kimś, kto sprawia, że czujesz się bezpiecznie. Często łączy się też to też ze zmianami w związku i z tym, w jakim kierunku zmierza relacja i czy ma szanse na rozwój. Różni ludzie też różnie odczuwają zazdrość – niektórzy mogą ją przepracować i odczuwać kompersję mocniej niż do tej pory. Na początku i na końcu relacji mamy tendencję do odczuwania zazdrości mocniej, bo więcej myślimy o tym, co czuje druga osoba i boimy się, że straci nami zainteresowanie.Wielu ludzi w moim wieku rozmawia o tym, że monogamia jest nienaturalna, ponieważ tak ciężko się je trzymać. To, żeby być tylko z jedną osobą, wymaga od nas wyższego poziomu zaangażowania i samoświadomości. Czy powiedziałabyś, że brak monogamii jest bardziej bliski ludzkiej naturze?
To ciekawe pytanie. Myślę, że to bardzo indywidualne. Często, gdy mówimy o monogamii, zakładamy istnienie wielu granic. Wiesz, rzeczy jak: nigdy nie będziesz fantazjować o nikim innym, nigdy nie spojrzysz na kogokolwiek innego, nigdy nie będzie ci się podobał nikt poza twoim partnerem. Nie myślę, że monogamiczne relacje działają w taki sposób – że jedna osoba musi zaspokoić te wszystkie kategorie.
Reklama
Zobacz, jak wygląda internetowy przemysł miłości.
Czy uważasz, że ci, którzy decydują się na spróbowanie poli/otwartego związku, czują, że ich relacje są zdrowsze, bo zdrady przestają być wielkim problemem?
Myślę, że rozmowa o tym, co czujesz i gdzie stawiasz granice, są ważne w każdym związku. Jeżeli zainteresowanie innymi jest tematem tabu, będzie tylko coraz gorzej. Jeżeli możesz o tym mówić, przyznać się do tego i rozmawiać o tym, możesz to jakoś zneutralizować. Wiele monogamicznych relacji rozpada się przez to, że komuś zaczyna podobać się ktoś inny niż partner i nie wiedzą jak sobie z tym poradzić, więc zaczynają żywić do siebie urazę. Osoba, z którą są związani, zaczyna być problemem.Ludzie myślą, że jeżeli spojrzysz gdziekolwiek na bok [w monogamii], to oznacza brak miłości do swojej drugiej połówki. To niebezpieczne, bo może zniszczyć naprawdę wspaniałą więź i związek. Myślę, że zdrada mniej korci w przypadku, kiedy byłoby się szczerym i otwartym na temat swojego zainteresowania innymi. W relacji poli, zdrada może być złamaniem zasad, ale niekoniecznie ma związek z posiadaniem partnera na seksualną wyłączność.
Reklama
Niekoniecznie, to coś, co wymaga umiejętności planowania i dojrzałości. Jedna strona może chcieć wychodzić na randki trzy razy w tygodniu, druga raz w miesiącu. Na ogół więcej problemów pojawia się, kiedy staramy się ustalić jakiś standard, bo wtedy można czuć, że ma się narzucone zbyt szybkie lub zbyt wolne tempo. Takie różnice są w porządku, tak długo, jak potrzeby obu osób są spełnione.
Bądź z nami na bieżąco. Polub nasz nowy fanpage VICE Polska
Jest wiele spraw, z jakimi trzeba sobie poradzić w relacji poliamorycznej, ale myślę, że czas i zazdrość to największe z problemów, przed jakimi stają partnerzy. To wymaga sporo czasu na dogranie szczegółów: nie tylko samo umawianie się z kimś, ale rozmowy na ten temat.Myślisz, że ten aspekt to powód, dla którego ludzie boją się spróbować życia w otwartym związku?
Zdecydowanie tak. Wymaga to więcej czasu i przezorności, wiąże się z odrobiną strachu, ale wiele osób sobie radzi. Poliamoria ma bardzo wiele zalet. Sprawia, że spada z barków cały ciężar stresu wiążącego się z martwieniem się o radykalną monogamię i etykietki. Dodatkowo zaspokaja tę ciekawość, którą millenialsi, jak wspomniałaś, mają w sobie. To sprawdzająca się opcja, szczególnie w kulturze, w której mamy tak duży wybór, tak dużą dostępność, tak dużo Tindera. Może być naprawdę ciężko się skupić, a my lubimy czuć kontrolę.Zoë, autorka ilustracji, zajmuje się edukacją w dziedzinie seksu i pracuje na stanowisku visual artist w Detroit, MI. Tutaj możecie odwiedzić jej stronę.