Reklama
Beth Macy: W latach 20. I 30. XX wieku byli najpopularniejszą atrakcją cyrku Braci Ringling, Barnuma i Baileya zwanego „Wielkim". Wtedy w Ameryce tego typu rozrywki przeżywały swoją największą popularność. Dzień, w którym przyjeżdżał do twojego miasteczka cyrk, był najważniejszym w roku, zaraz po Bożym Narodzeniu. Ludzie szli tłumami o świcie, by zobaczyć rozładunek wagonów, nawet jeśli nie mieli pieniędzy, żeby kupić bilet na późniejszy spektakl.
Reklama
Kiedy pierwszy raz zapytałam Nancy Saunders, czy mogę spisać losy jej sławnych dziadków ciotecznych, kazała mi spadać, jak zresztą wielu innym przede mną. Po śmierci Williego Muse'a dziesięć lat później zgodziła się na serię artykułów do gazety, którą miałam napisać wraz z koleżanką. Jednak wtedy Nancy za wiele nam nie powiedziała. Nie poddawałam się i wciąż wracałam do tematu. Jak mawiał Robert Caro (laureat Pulitzera): „czas równa się prawdzie". Potrzeba czasu, żeby nawiązać bliższą znajomość z ludźmi, o których piszesz i zdobyć ich zaufanie. Uważam, że tego brakuje w dzisiejszym hipermobilnym społeczeństwie. Jestem jednorożcem w dziennikarskim świecie. Cały czas mieszkam w niedużym mieście i to pozwoliło mi napisać dwie książki, które poruszają tematykę z głębią zrozumienia.
Reklama
Jest niedocenioną bohaterką tej historii: analfabetka, Afroamerykanka pracująca jako pokojówka w najsurowszej czasach segregacji i obowiązywania praw Jima Crowa. Mieszkała w mieście, gdzie komendantem policji był założyciel i przywódca Ku-Klux-Klanu. Walczyła nie tylko z nim, ale także z potężnymi prawnikami Ringlingów [już po odzyskaniu synów z cyrku]. Pomyśl o jej zuchwałości. Mogła zostać zlinczowana. Wyobraź sobie, jaką osobą byłaby dzisiaj. Przez kilkadziesiąt lat przezwyciężała monumentalne przeciwności losu i podważała system, który odmawiał jej praw. Ktoś powinien postawić jej pomnik. Nie bała się mówić prawdy. Była prawdziwym twardzielem.Nie potrafiła czytać, bo dzierżawcy ziemi w Virginii nie mogli chodzić do szkoły. Nie do końca wiem, skąd się dowiedziała, że ich synowie będą w cyrku w dniu, w którym po nich przyjechała w 1927 roku. Krewnym opowiadała, że miała objawienie we śnie. Ryzykowała życiem, odbierając synów, sprzeciwiając się prawnikom Ringlingów i ośmiu policjantom. Jako Afroamerykanka powinna była znać swoje miejsce.
Jak traktowano braci Muse w cyrku? Czy ich życie stało się lżejsze wraz z nadejściem sławy?To jest książka o zamazywaniu historii, o tym, jak losy jednej rodziny były systematycznie tłumione przez rasistowskie instytucje.
Byli analfabetami, ponieważ nie pozwolono im uczęszczać do szkoły, nie powstały więc żadne listy, które mogłabym przeczytać. Mówili krewnym, że pierwsze lata pracy były traumatyczne. Trzymano ich w niewoli i powiedziano, że ich matka umarła. Media często z nich drwiły, ale nie zastanawiały się nad ich porwaniem.
Reklama
Erika Turner, praprawnuczka siostry braci Muse pod koniec książki opowiada świetną anegdotę. W liceum uczęszczała na zajęcia z psychologii. Miały wówczas miejsce zamieszki w Baltimore, w reakcji na to, jak policja potraktowała Freddiego Graya. Jej koleżanki i koledzy z klasy byli w większości biali. Krytykowali rozruchy i plądrowanie, podczas gdy ona próbowała im wytłumaczyć, że te zdarzenia są wynikiem uprzedzeń społeczeństwa i systematycznego wyzysku, który trwał przez wieki.Sporo białych ludzi uważa temat rasy za niewygodny. Wielu twierdzi, że niewolnictwo miało miejsce ponad sto lat temu i żyjący dzisiaj ludzie nie mają z tym nic wspólnego. Te historie, od niewolnictwa, przez segregację, po ruch praw obywatelskich i masowe więziennictwo, to rdzeń życia dzisiejszej Ameryki. Na myśl przychodzi mi starsza pani, którą wciąż przechodzą dreszcze na wspomnienie papug, które obrzucały ją rasistowskimi wyzwiskami, gdy szła do szkoły, albo rolniczka, która musiała jeść na dworze w złą pogodę, bo „dom to nie miejsce dla czarnuchów".
Reklama
Nie boimy się trudnych tematów. Polub nasz fanpage VICE Polska i bądź z nami na bieżąco.
Rasizm to nie tylko oddzielne miejsca w autobusie. Problem był o wiele bardziej przewrotny i zakorzeniony w społeczeństwie. Choć poświęciłam trzydzieści lat na pisanie o marginalizowanych osobach, temat był bardziej uciążliwy, niż sobie wyobrażałam. Gazety publikowały rasistowskie komiksy takie jak Hambone's Meditations. Afroamerykanie nie byli uważani za ludzi przez większość białego społeczeństwa. Niektórzy z naszych przodków bogacili się na wyzysku czarnoskórych obywateli. Żeby zrozumieć ten problem, musimy najpierw zaakceptować jego istnienie.Książka skupia się na opowieści o wyzysku braci, ale opowiada też o miłości.
Cyrk przyciąga uwagę, stanowi połyskliwą przynętę na czytelnika, ale to jest książka o zamazywaniu historii i o tym, jak losy jednej rodziny były systematycznie tłumione przez rasistowskie instytucje. Truevine to tak naprawdę opowieść o dwóch silnych kobietach, które burzą codzienny porządek w walce o sprawiedliwość dla swoich rodzin. Mowa nie tylko o Harriet, matce braci, ale również o jej prawnuczce, Nancy, która pozwała do sądu największą korporację w swoim mieście, gdy Willie Muse został na starość karygodnie potraktowany. Ze względu na swoich wujków była przedmiotem drwin, zarówno ze strony białych, jak i czarnych, co tylko wzmocniło jej charakter. Jej krewni nazywają ją Opiekunem. Zdecydowała się opowiedzieć historię nie tyle ze względu na rodzinę, ile dlatego, że chce nauczyć ludzi akceptacji inności. Była przekonana, że jej wujek Willie, który nigdy nie udzielił wywiadu, zasługuje na ostatnie słowo.