FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Porażająca historia czarnych braci porwanych do cyrku

Rozmawiamy z autorką książki o braciach Muse, Afroamerykanach zmuszonych od występów w objazdowym gabinecie osobliwości oraz o ich matce, która szukała ich przez 30 lat

Wszystkie zdjęcia dzięki uprzejmości Little Brown and Company

W 1899 roku w Truevine w Virginii porwano braci Muse. George miał dziewięć, a Willie sześć lat, kiedy zmuszono ich do pracy w cyrku. Byli albinosami z afroamerykańskiej rodziny. W tym czasie w południowych Stanach czarni nie mieli praktycznie żadnych praw. Bracia mieli białą skórę i afrykańskie rysy twarzy. Ich nietypową urodę wykorzystał „Najwspanialszy Spektakl na Świecie" Braci Ringling, Barnuma & Baileya. W objazdowym gabinecie osobliwości występowali jako kanibale, ambasadorzy z Marsa i dziwadła o owczych głowach.

Reklama

Bracia Muse stali się międzynarodową sensacją na długo przed nadejściem telewizji. Ich występy w Pałacu Buckingham czy w nowojorskim Madison Square Garden przyciągały tłumy. Przez cały ten czas ich matka Harriet nie pogodziła się ze zniknięciem swoich dzieci. Szukała ich przez trzydzieści lat.

Historię, stanowiąca rażący przykład prześladowań Afroamerykanów na początku XX wieku, spisała Beth Macy w książce Truevine: Two Brothers, a Kidnapping, and a Mother's Quest: A True Story of the Jim Crow South(Truevine: Dwóch braci, porwanie i poszukiwania matki: Prawdziwa historia Południowych Stanów Jima Crowa). Dziennikarka rekonstruuje losy braci Muse i, co ważniejsze, poszukiwania matki. Dotychczas historię o tym, jak „Eko" i „Iko" (tak na nich mówiono w cyrku) z powrotem stali się George'em i Williem znali tylko członkowie rodziny, przeważnie niepiśmienni. Zebranie opowieści zajęło Macy 25 lat. Musiała stopniowo pozyskiwać zaufanie żyjących krewnych. Dopiero po dłuższym czasie i sporej dawce „delikatnej uporczywości" poznała całą prawdę.

W swojej książce Macy maluje przejmujący obraz wiejskiej Virginii i opisuje niejednoznaczną sławę cyrkowych dziwadeł. Przedstawia niezwykłą historię czarnoskórej kobiety, która przeciwstawia się rasistowskiej rzeczywistości w walce o swoje dzieci. Pisze, jak dwaj chłopcy, będący czyjąś własnością, z powrotem stali się ludźmi.

VICE: Przed lekturą książki nie wiedziałem o braciach Muse. Czy możesz mi trochę opowiedzieć o ich życiu u szczytu „sławy"?
Beth Macy: W latach 20. I 30. XX wieku byli najpopularniejszą atrakcją cyrku Braci Ringling, Barnuma i Baileya zwanego „Wielkim". Wtedy w Ameryce tego typu rozrywki przeżywały swoją największą popularność. Dzień, w którym przyjeżdżał do twojego miasteczka cyrk, był najważniejszym w roku, zaraz po Bożym Narodzeniu. Ludzie szli tłumami o świcie, by zobaczyć rozładunek wagonów, nawet jeśli nie mieli pieniędzy, żeby kupić bilet na późniejszy spektakl.

Reklama

Występ braci Muse oglądała brytyjska rodzina królewska, a pokazy w Madison Square Garden zawsze były w całości wyprzedane. Pisano o nich w „New York Times". Jako młodzi nastolatkowie, byli zwyczajnymi „eksponatami" w mniejszych objazdowych wesołych miasteczkach. Ich mleczna skóra i niebieskie oczy stanowiły wystarczającą atrakcję. Kilka lat później menedżerowie dali im rekwizyty w postaci instrumentów, ale żart obrócił się przeciwko nim. Okazało się, że bracia potrafili odegrać każdą zasłyszaną piosenkę na prawie wszystkich instrumentach, od ksylofonu po saksofon i mandolinę.

Już na pierwszy rzut oka opowieść robi niesamowite wrażenie, ale postanowiłaś zagłębić się w szczegóły, pracując nad nią przez 25 lat. Jak powstawała twoja książka?
Kiedy pierwszy raz zapytałam Nancy Saunders, czy mogę spisać losy jej sławnych dziadków ciotecznych, kazała mi spadać, jak zresztą wielu innym przede mną. Po śmierci Williego Muse'a dziesięć lat później zgodziła się na serię artykułów do gazety, którą miałam napisać wraz z koleżanką. Jednak wtedy Nancy za wiele nam nie powiedziała. Nie poddawałam się i wciąż wracałam do tematu. Jak mawiał Robert Caro (laureat Pulitzera): „czas równa się prawdzie". Potrzeba czasu, żeby nawiązać bliższą znajomość z ludźmi, o których piszesz i zdobyć ich zaufanie. Uważam, że tego brakuje w dzisiejszym hipermobilnym społeczeństwie. Jestem jednorożcem w dziennikarskim świecie. Cały czas mieszkam w niedużym mieście i to pozwoliło mi napisać dwie książki, które poruszają tematykę z głębią zrozumienia.

Reklama

Czy możesz opowiedzieć o matce braci Muse i o przeciwnościach jakie napotykała, próbując odzyskać synów?
Jest niedocenioną bohaterką tej historii: analfabetka, Afroamerykanka pracująca jako pokojówka w najsurowszej czasach segregacji i obowiązywania praw Jima Crowa. Mieszkała w mieście, gdzie komendantem policji był założyciel i przywódca Ku-Klux-Klanu. Walczyła nie tylko z nim, ale także z potężnymi prawnikami Ringlingów [już po odzyskaniu synów z cyrku]. Pomyśl o jej zuchwałości. Mogła zostać zlinczowana. Wyobraź sobie, jaką osobą byłaby dzisiaj. Przez kilkadziesiąt lat przezwyciężała monumentalne przeciwności losu i podważała system, który odmawiał jej praw. Ktoś powinien postawić jej pomnik. Nie bała się mówić prawdy. Była prawdziwym twardzielem.

Nie potrafiła czytać, bo dzierżawcy ziemi w Virginii nie mogli chodzić do szkoły. Nie do końca wiem, skąd się dowiedziała, że ich synowie będą w cyrku w dniu, w którym po nich przyjechała w 1927 roku. Krewnym opowiadała, że miała objawienie we śnie. Ryzykowała życiem, odbierając synów, sprzeciwiając się prawnikom Ringlingów i ośmiu policjantom. Jako Afroamerykanka powinna była znać swoje miejsce.

To jest książka o zamazywaniu historii, o tym, jak losy jednej rodziny były systematycznie tłumione przez rasistowskie instytucje.

Jak traktowano braci Muse w cyrku? Czy ich życie stało się lżejsze wraz z nadejściem sławy?
Byli analfabetami, ponieważ nie pozwolono im uczęszczać do szkoły, nie powstały więc żadne listy, które mogłabym przeczytać. Mówili krewnym, że pierwsze lata pracy były traumatyczne. Trzymano ich w niewoli i powiedziano, że ich matka umarła. Media często z nich drwiły, ale nie zastanawiały się nad ich porwaniem.

Reklama

Po tym, jak ich matka wynegocjowała ugodę z sądem, bracia zdecydowali się na powrót do cyrku. Nie była to łatwa decyzja. Które życie było lepsze? Mieszkanie w zatłoczonej chacie o powierzchni 50 metrów kwadratowych bez bieżącej wody (gdzie wystawialiby się na pośmiewisko sąsiadów) czy wieczna tułaczka z cyrkiem (jedynym domem, jaki znali)? Ich życie się polepszyło, odkąd otrzymywali wynagrodzenie i mogli odwiedzać matkę. Na zdjęciach widać, że są szczęśliwi.

Harriet Muse, fot. dzięki uprzejmości Nancy Saunders

Czy widzisz jakiś związek pomiędzy erą Jima Crowa w południowych Stanach a tym, co na tle etnicznym dzieje się w kraju teraz?
Erika Turner, praprawnuczka siostry braci Muse pod koniec książki opowiada świetną anegdotę. W liceum uczęszczała na zajęcia z psychologii. Miały wówczas miejsce zamieszki w Baltimore, w reakcji na to, jak policja potraktowała Freddiego Graya. Jej koleżanki i koledzy z klasy byli w większości biali. Krytykowali rozruchy i plądrowanie, podczas gdy ona próbowała im wytłumaczyć, że te zdarzenia są wynikiem uprzedzeń społeczeństwa i systematycznego wyzysku, który trwał przez wieki.

Sporo białych ludzi uważa temat rasy za niewygodny. Wielu twierdzi, że niewolnictwo miało miejsce ponad sto lat temu i żyjący dzisiaj ludzie nie mają z tym nic wspólnego. Te historie, od niewolnictwa, przez segregację, po ruch praw obywatelskich i masowe więziennictwo, to rdzeń życia dzisiejszej Ameryki. Na myśl przychodzi mi starsza pani, którą wciąż przechodzą dreszcze na wspomnienie papug, które obrzucały ją rasistowskimi wyzwiskami, gdy szła do szkoły, albo rolniczka, która musiała jeść na dworze w złą pogodę, bo „dom to nie miejsce dla czarnuchów".

Reklama

Nie boimy się trudnych tematów. Polub nasz fanpage VICE Polska i bądź z nami na bieżąco.


Rasizm to nie tylko oddzielne miejsca w autobusie. Problem był o wiele bardziej przewrotny i zakorzeniony w społeczeństwie. Choć poświęciłam trzydzieści lat na pisanie o marginalizowanych osobach, temat był bardziej uciążliwy, niż sobie wyobrażałam. Gazety publikowały rasistowskie komiksy takie jak Hambone's Meditations. Afroamerykanie nie byli uważani za ludzi przez większość białego społeczeństwa. Niektórzy z naszych przodków bogacili się na wyzysku czarnoskórych obywateli. Żeby zrozumieć ten problem, musimy najpierw zaakceptować jego istnienie.

Książka skupia się na opowieści o wyzysku braci, ale opowiada też o miłości.
Cyrk przyciąga uwagę, stanowi połyskliwą przynętę na czytelnika, ale to jest książka o zamazywaniu historii i o tym, jak losy jednej rodziny były systematycznie tłumione przez rasistowskie instytucje. Truevine to tak naprawdę opowieść o dwóch silnych kobietach, które burzą codzienny porządek w walce o sprawiedliwość dla swoich rodzin. Mowa nie tylko o Harriet, matce braci, ale również o jej prawnuczce, Nancy, która pozwała do sądu największą korporację w swoim mieście, gdy Willie Muse został na starość karygodnie potraktowany. Ze względu na swoich wujków była przedmiotem drwin, zarówno ze strony białych, jak i czarnych, co tylko wzmocniło jej charakter. Jej krewni nazywają ją Opiekunem. Zdecydowała się opowiedzieć historię nie tyle ze względu na rodzinę, ile dlatego, że chce nauczyć ludzi akceptacji inności. Była przekonana, że jej wujek Willie, który nigdy nie udzielił wywiadu, zasługuje na ostatnie słowo.