Reklama
Reklama
Nie tylko o używkach. Polub fanpage VICE Polska i bądź z nami na bieżąco
Podkreśla również, że potrzeba wypicia kawy „nie absorbuje ludzi do tego stopnia", żeby „stawała się zasadniczym sensem ich istnienia – nawet kosztem rodziny, przyjaciół, pracy i innych zainteresowań".Dr John F. Kelly, psychiatra zajmujący się leczeniem uzależnień na wydziale medycyny na Harvardzie, zdaje się podzielać stanowisko Balla. Zauważa, że spożycie kawy „nie powoduje upojenia ani upośledzenia sprawności umysłowej. Co więcej, jedną z ważniejszych oznak uzależnienia jest to, że człowiek nie może rzucić używki pomimo jej ewidentnie szkodliwych skutków – kofeina zaś takich nie posiada".Ball zgadza się z tym, że kofeinę należy zaklasyfikować do tej samej grupy używek co nikotynę, kokainę i metamfetaminę – do środków pobudzających, od których rzeczywiście można stać się psychologicznie zależnym. Ale choć po odstawieniu kofeiny doświadcza się czasem pewnych objawów odstawienia, „nie jest to jednak to samo co uzależnienie, ponieważ nie istnieją żadne poważne konsekwencje [spożywania kawy]. Nie staje się to dla ciebie ważniejsze od pracy, rodziny czy przyjaciół".Może jednak po prostu dr Ball nie miał do czynienia z tymi wśród nas, którzy są prawdziwymi hardkorami. Jakby nie patrzeć, trzeba być naprawdę zdesperowanym, żeby zanurkować w środku nocy do śmietnika na tyłach kawiarni w poszukiwaniu fusów, z których można by wyssać resztki kofeiny.Tak przynajmniej mówił nam jeden kolega.