Tacierzyński  powód do dumy
Fot: Flickr/jonty.fisher

FYI.

This story is over 5 years old.

rodzicielstwo

Tacierzyński powód do dumy

Jak zmienia się tradycyjny model ojcostwa

Podobno mój dziadek dowiedział się o urodzeniu swoich dzieci przez telefon, bo taki był zwyczaj. Mój tata, co prawda był w szpitalu, ale nie miał wstępu na salę porodową, bo taki był zwyczaj. Teraz mężczyźni przez miesiąc chodzą ze swoimi partnerkami na zajęcia ze szkoły rodzenia, towarzyszą w porodzie i biorą urlop tacierzyński – tak zmienił się zwyczaj, a na naszych oczach powstaje nowy model ojcostwa.

Reklama

Ostatnio kobiety w Polsce zaczynają szczerze opowiadać o macierzyństwie, zrywają z idealizacją, mówiąc otwarcie o ryzyku depresji poporodowej, trudnej adaptacji na rynku pracy, czy przytłoczeniu nawałem obowiązków. Natalia Fiedorczuk zgarnia nagrodę Nike, za „Jak pokochałam centra handlowe", książkę, która jest dziennikiem jej trudnego rodzicielstwa. Wydaje się, że ten głos jest skierowany do kobiet, ma wspierać inne zmęczone i niedoceniane matki, ale chyba trafia też do mężczyzn. To właśnie w ich postawie widzę największą rewolucję, która zmierza do… partnerstwa?

„Teraz zamierzamy rzeczywiście pobyć trochę razem, w prywatności, w czterech ścianach. Nie można pracować całe życie", powiedział w zeszłym roku Maciej Stuhr, tłumacząc swój urlop tacierzyński. Wywołał w ten sposób lawinę lajków, bo nikt tak nie wzrusza, jak ciepły, nowoczesny tata. Przypomniał mi się skandynawski model zaangażowanego ojca, o którym kiedyś opowiadała mi Olga Urbanek. „Jest coś takiego jak seksowny islandzki tatuś. Mężczyźni w wieku 30-40 lat najczęściej mają już dziecko, którym się świetnie opiekują, często są też singlami. Przystojni, dobrze ubrani i uśmiechnięci przechadzają się po ulicy z wózkiem".


Bądź z nami na bieżąco. Polub nasz fanpage VICE Polska


Polscy ojcowie nowej fali muszą się jednak nieźle się nagimnastykować, żeby znaleźć swój lokalny wzorzec, z braku odpowiednich bohaterów w kulturze pomocny może okazać się kwartalnik Fathers. Kolejne numery magazynu są właściwie galerią zwykłych-niezwykłych ojców, raczej przedstawicieli polskiej klasy kreatywnej, niż celebrytów. Bohaterzy edytoriali opowiadają o swoich doświadczeniach w byciu tatą, ale też o pracy czy zajawkach. Wśród nich pojawia się postać Barta Pogody – fotografa i filmowca, który na łamach magazynu obala mit, o tym, że rodzicielstwo musi ograniczać i rozwija opowieść o podróżach, które odbywa razem ze swoją, wtedy jeszcze trzyosobową rodziną. Jego idyllicznym życiem można inspirować się oglądając regularnie aktualizowanego bloga.

Innym przykładem skutecznie łamiącym przestarzałe stereotyp o tym, że ojcostwo nie inspiruje, jest świetny projekt Jerz Igor. Zespól powstał na potrzeby stworzenia kołysanek dla syna jednego z muzyków. Jak mówią twórcy, udało im się napisać „piosenki dla dorosłego w dziecku i dziecka w dorosłym". Uwolnili w sobie nowe pokłady wrażliwości i mocno odświeżyli formułę, bo ile można słuchać „Dla Wojtusia z popielnika". Ten fakt doceniła zarówno branża, jak i publiczność. Każdy koncert Jerzy Igora ściąga tłumy.

„Nazywam się Paweł Grodzki. Mam 32 lata. W styczniu dowiedziałem się, że jestem w ciąży. Oto mój dziennik", zaczyna swoją książkę Tomasz Kwaśniewski, znany reportażysta. I sumiennie dzień po dniu opisuje proces wchodzenia w ojcostwo. Bardzo szczerze opowiada o swoich lękach, zmianie perspektywy i wielkiej bezwarunkowej miłości do dziecka, które zupełnie zmienia jego życie. Jeśli ktokolwiek uważa, że mężczyźni, są nieempatyczni i niewrażliwi, powinien szybko zamówić powieść, albo przynajmniej wejść na bloga, który był szkicem książki.

Kiedy piszę ten tekst, autokorekta systematycznie podkreśla wyraz „tacierzyństwo", nie ma go w najbardziej podstawowym słowniku. Podobnie jak nie ma słowa „lajki", które też wyświetla się na czerwono. Kultura zmienia się jeszcze szybciej niż aktualizacje programów. Zastanawiam się tylko, czym nowe tacierzyństwo ma różnić się od starego macierzyństwa. Jeśli przyjmiemy, że płeć nie ma znaczenia, to chyba niczym, więc może wystarczy używać słowa „rodzicielstwo".