Poniższy fragment pochodzi z artykułu i-DSamobójstwa, gnębienie i depresja wśród nastolatków nie są tematami, które przychodzą nam od razu do głowy, gdy myślimy o anime. W końcu jak można pokazać coś tak złożonego w prostej animacji? Okazuje się, że można. I to całkiem nieźle.„A Silent Voice" („Koe no Katachi") — adaptacja niezwykle popularnej mangi Yoshitoki Ōimy — opowiada o nastolatku, który chce naprawić szkody wyrządzone w przeszłości. Gdy był młodszym, porywczym punkiem, gnębił głuchą dziewczynę. Anime w reżyserii Naoko Yamady pokazuje życie nastolatka pogrążonego w depresji, który nie potrafi nawet spojrzeć ludziom w oczy.To kolejny projekt o uczuciach nastolatków po niezwykle popularnym anime z wątkiem zamiany ciał „Your Name" („Kimi no Na wa") Makoto Shinkai. „Silent Voice" po premierze znalazło się na drugim miejscu w japońskim box office, tuż za „Your Name". Wszystko wskazuje na to, że będzie to kolejny hit. Czy wkraczamy w nową, złotą erę anime, w której zamiast demonów i czarodziejek królują nastolatki ze sporym bagażem emocjonalnym? Porozmawialiśmy z reżyserką „A Silent Voice", Naoko Yamadą, żeby dowiedzieć się, jak podchodzi do przedstawienia takich problemów.„A Silent Voice" na początku było szalenie popularną mangą. Czy łatwo było ci wyobrazić sobie ją w formie filmu?
Na pewien sposób tak, ale z drugiej strony było ciężko, bo wszyscy mieli już wyrobione zdanie na jej temat. Musiałam je zdekonstruować i zrekonstruować mangę jako film pełnometrażowy. Spojrzeć na to pod nowym kątem.Bałaś się, czy sprostasz oczekiwaniom fanów?
Oczywiście bardzo się denerwowałam, ale specjalnie się w to nie zagłębiałam, nie szukałam opinii fanów i tak dalej, bo jako reżyserka chciałam pozostać wierna temu, co ja czułam w związku z tą historią. Moje odczucia były dla mnie ważniejsze niż oczekiwania. Wiele razy spotkałam się z autorką, Yoshitoki Ōimą, więc musiałam wyrazić jej pasję i istotę mangi.Jak podeszłaś do delikatnych tematów dotyczących depresji i samobójstwa, szczególnie biorąc pod uwagę, że pracujesz z dwuwymiarowym środkiem wyrazu?
Tak, to bardzo delikatne sprawy, musiałam być ostrożna i wrażliwa. Bardzo chciałam uniknąć śmieszności, przesadnej sensacji i dramatyzmu. Chciałam, żeby widownia współczuła każdej postaci i w tej kwestii byłam bardzo ostrożna.
Reklama
Na pewien sposób tak, ale z drugiej strony było ciężko, bo wszyscy mieli już wyrobione zdanie na jej temat. Musiałam je zdekonstruować i zrekonstruować mangę jako film pełnometrażowy. Spojrzeć na to pod nowym kątem.Bałaś się, czy sprostasz oczekiwaniom fanów?
Oczywiście bardzo się denerwowałam, ale specjalnie się w to nie zagłębiałam, nie szukałam opinii fanów i tak dalej, bo jako reżyserka chciałam pozostać wierna temu, co ja czułam w związku z tą historią. Moje odczucia były dla mnie ważniejsze niż oczekiwania. Wiele razy spotkałam się z autorką, Yoshitoki Ōimą, więc musiałam wyrazić jej pasję i istotę mangi.Jak podeszłaś do delikatnych tematów dotyczących depresji i samobójstwa, szczególnie biorąc pod uwagę, że pracujesz z dwuwymiarowym środkiem wyrazu?
Tak, to bardzo delikatne sprawy, musiałam być ostrożna i wrażliwa. Bardzo chciałam uniknąć śmieszności, przesadnej sensacji i dramatyzmu. Chciałam, żeby widownia współczuła każdej postaci i w tej kwestii byłam bardzo ostrożna.