FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

TYPOWY MIREK - HANDLARZ PRZEDSIĘBIORCA VOL.20

Ze trzy godziny nas tak trzymało. Wracałem do domu jak by mnie kto muchozolem spryskał, a Mietek to w ogóle, zarówno umysłowo i fizycznie był na poziomie Burka.

-Ojcieeeeeec! Gdzie jest lutownica? Bo mnie tu kabel od plejstejszon nie styka! Ojciec słyszysz? Mamuśka, gdzie jest ojciec?

-Synuś, ojciec mi mówił że na papierosa idzie

-Jak na papierosa Mamunia, jak on przecież fajek nie miał!

-No jak nie miał jak miał jedną, wziął psa i poszedł. Sama widziałam jak się przyglądał tej fajce, coś mamrotał pod nosem że jakaś dziwna, założył jesionkę i wyszedł. No ze dwie godziny będzie jak go nie ma.

Reklama

-Cooo?!  dziwny papieros?!

Sąsiad czy nie sąsiad, ze wszystkimi ludźmi dobrze trza żyć. Nie to żebym się w kościele nasłuchał i teraz wam powtarzam, po prostu zawsze dla każdego uprzejmy byłem. Trzeba sobie pomagać, dzielić się z bliźnim. Na zaprzyjaźnionym CPNie siedzi za kasą taka Monika, młoda kobita i już wdowa, kto by pomyślał. Sama z trójką dzieci została. To wiadomo zawsze jej słoik korniszonów albo jakie konfiturę przywiozę, niech dzieciowiny coś mają.  W zamian za to, jak się zalać furmankę przed giełdą podjedzie to zawsze na kartę punktów z górką więcej nabija. Widzicie, i to za taki mały gest. Ja to taki jestem, że wszystkim się podzielę, to i ludzie też od siebie dadzą.

W niedziele po familiadzie to zawsze spać chodzę na pół godziny, tak żeby się schabowy przyjął. Tym razem, chęć podrapania dymkiem po płucach była tak silna, że zrezygnowałem z drzemki.  Zebrało mnie się na spacery jak nigdy. Ogólnie, to z buta rzadko chadzam, bo po co, jak tyle samochodów na placu. A samochód to wiadomo, że stać dłużej nie może, trzeba od czasu do czasu przepalić. No w ostateczności  jak trzeba było do Mietka na moment  skoczyć to brałem komarka.

Teraz to nawet komara nie ma, bo młody przecież zainwestował w maszyny. Także stwierdziłem, że z Burkiem do lasu skocze, bo dawno nie byłem a w sumie nie jest daleko, za kapliczką w prawo, raptem ze sześćset metrów. Może grzyba jakiego znajdę, a sąsiad mówił, że ładnie sypnęło  w tym roku tam miedzy brzózkami.

Reklama

Tak idąc z psem, obserwowałem jak tam sobie sąsiady radzą. U grubego Janusza widzę remonty, ocieplają. A nowa chałupa, kto by pomyślał. Styropianu najebał, chyba  piętnastkę dał. Ładnie tam ich musiało przepiździć w zeszłym roku. Rzeczywiście, mówił coś, że mu za gaz dużo przyszło. U Bogdana, wiadomo zdobienia już od samego wjazdu. Takie proszę ja was złote pizdryki instalował na bramie aż mam wrażenie, że on to chyba pół cyganem jest. Ale lwy przed bramą to już trochę zapyziałe. Mógłby przeleć papierem ściernym i odmalować bo to, aż nie ładnie.  Boguś to trochę taki gajowy bo strzelbę ma i zapolować na zwierzynę lubi. Robi czasem czystki w lesie, mówi że tak trzeba dla zachowania równowagi biologicznej. Ja tam nie wnikam. Niech se czyści. Widzę samochód też na te wypady do lasu przystosował, heh skurczybyk, ma głowę.

 U Bogdana w mieszkaniu to jak w Muzeum Lasu. Wszędzie zwierzyna powypychana. Bażantów to z dziesięciu! A jakie meble z poroży to nie uwierzycie!

 Meble Bogdanowi robi Marian, jego sąsiad. Po tym jak jego zakład pracy upadł wziął się chłop za stolarkę. Non stop siedzi tylko w tej swojej pracowni i hebluje, Dżepetto jebany. Tak się oddał  pracy, że na tą swoją kobitę to już w ogóle nie zwraca uwagi. Nie od dziś wiadomo na ulicy, że jak starego nie ma to listonosz wpada tam do niej na tak zwany ,,hebel'’. Ale co jak co, ona też coś pod kopułą ma nie tak, non stop po chałupie nago chodzi. O! O! proszę bardzo! Już cyckami świeci w oknie, co ona chce w ogóle zaprezentować! Przecież cycki  ma jak uszy spaniela.  Tak się zamyśliłem, patrząc w to okno że wpadłem na jakiegoś faceta tak, że prawie się przewrócił

Reklama

- Oj! Przepraszam… O nie wierze! Ojciec Tomasz! Niech będzie  pochwalony!

-Na wieki wieków Panie Mirku!

-Co Ojca tu sprowadza do nas na ulice?

-Aaaa… tak przechodziłem… przy okazji sprawdzić co u Pana Mariana. Martwi mnie, że już trzecią niedziele w kościele nie był. A pilarka słyszę non stop pracuje! Kto by pomyślał tak przy niedzieli pracować. A takie ładne kazanie Ojciec Dominik wygłaszał. Pan już był panie Mirku??

- No byliśmy na sumie z Krysią

- Super! No to cóż, lecę dalej bo siostry podwieczorek szykują!

-No ja też zmykam bo ciemno niebawem będzie a na grzybki jeszcze do lasu lecę! Podobno galancie sypnęło w tym roku!

-Sypnęło, sypnęło Panie Mirku! Siostry jakich ładnych kań nazbierały wczoraj to dzisiaj jaka jajecznica pyszna była! Tylko Pan uważa!

-Na co? na kleszcze?

-Na papierzaki! Hehehehe!

-Hehe! Ojciec to jest zgrywus jak Manuela z Big Bradera!

-Hehehehe, do zobaczenia Panie Mirku!

-Do zobaczenia!

Na ulicy wiadomo poszanowanie jest. Każdemu się ,,dzień dobry'’ powie, bez wyjątków. Poza  tym zawsze angażuje się z sercem w sprawy społeczne. A bo to raz się na drogę popiół z pieca wysypało, żeby dziurę załatać. Bo u nas to niestety ale asfalty jeszcze nie pokładzione.

Na końcu ulicy stwierdziłem, że kondycji to ja chyba nie mam bo przy przystanku PKSu kolka mnie złapali. Do lasu już nie dojdę, za daleko jednak.  Zostanę tutaj. A, że Mietek po drugiej stronie ulicy mieszkał to i po niego zadzwoniłem, żeby wyszedł, raźniej będzie.

Reklama

- Ej, Miruś papierosy masz?

- Kaaaaarwa, jednego mam i to jeszcze młodemu zabrałem, ale nie martw się, na pół spalimy

- O w dupe! Ale dziwny! to chyba własnej roboty! Słyszałem, że teraz taniej wychodzi samemu kręcić

- No a jak dziwnie smakuje! Całkiem przyjemnie!

-No przyjemnie, przyjemnie! Też masz taką ciężką powiekę?

-Nieee…. Ale mam bardzo ciężkie buty…

Nie wiem czy jest sens  opisywać dalej, ale pamiętna rozmowa na przystanku była na wysokim poziomie. Ehh ten Młody… wiedziałem, że to podejrzana sprawa z tym wyjazdem po Calibre do Amsterdamu. Ze trzy godziny nas tak trzymało. Wracałem do domu jak by mnie kto muchozolem spryskał, a Mietek to w ogóle, zarówno umysłowo i fizycznie był na poziomie Burka.

Tak to jest, jak się od dzieciaków papierosy bierze. Grzech jak skurczybyk! Chociaż w sumie… Najważniejsze, że się z bliźnim podzieliłem!

DAVID BOWIE I ROMAIN GAVRAS DLA LOUIS VUITTON

NASTOLATKI KOCHAJĄ AL-KAIDĘ

URYNĄ MALOWANE