FYI.

This story is over 5 years old.

praca

Dama do towarzystwa nauczyła mnie, jak sprzedawać się nieznajomym przez internet

Spotkałem ją na imprezie. Bez skrępowania mówiła o sobie, że jest „niezależną damą do towarzystwa”

Spotkałem Amber na imprezie w Los Angeles i kiedy przyszedł czas na kwestię „więc czym się zajmujesz?", bez skrępowania poinformowała, że jest niezależną damą do towarzystwa.

Amber mieszkała w San Francisco, ale przyjechała do LA na jednorazowe spotkanie z klientem tego popołudnia i miała zamiar wracać rano. Ach tak? Koleżanka freelancerka? Miałem tyle pytań! Od czego zacząć?

Gawędziłem nieco z Amber tamtej nocy, ale ponieważ była to nasza pierwsza interakcja, nie czułem się wystarczająco komfortowo, aby wgłębiać się w praktyczne szczegóły. Jednak następnego dnia, po spojrzeniu na wyciąg z konta, zacząłem się zastanawiać, jak wiele wysiłku musiałbym włożyć, by stać się męskim odpowiednikiem Amber. Odnaleźliśmy się na Facebooku i zacząłem ją wypytywać. A potem coraz bardziej szczegółowo wypytywać. I tak właśnie zacząłem pracować nad zmianą swego wizerunku w celu stania się pociągającą i dochodową prostytutką.

Reklama

Nie polegało to tylko na znalezieniu nowych ciuchów, planem Amber było bowiem udzielenie mi przyspieszonego kursu ustawienia swojego nowego „ja" na najlepszych stronach w sieci i sprawienia, aby mój profil zapewnił mi odpowiednie profity. Zaufałem jej bez reszty (w końcu miała wieloletnie doświadczenie w tym biznesie) i w zasadzie pozwoliłem jej stworzyć się na nowo. Nawiasem mówiąc, chodziło mi tylko o zaspokojenie ciekawości. Nie miałem zamiaru łamać prawa, więc jeżeli jacyś policjanci czytają ten artykuł, proszę: nie zasadzajcie się na mnie.

Moja sekssensei odwiedziła mnie w kolejnym tygodniu i zabraliśmy się do pracy nad moim nowym lookiem. Amber wyjaśniła, że powinienem ubierać się neutralnie, aby wydawać się pociągającym dla szerokiego spektrum potencjalnych klientów. Oznaczało to, że muszę zmienić swoją stylówkę z – jak to nazywam – „najschludniejszego kuriera rowerowego" na coś elegantszego.
Amber zaleciła mi świeżą białą koszulę, marynarkę w drobną kratę i proste, ciemne dżinsy. Wybierając buty, które pasowałyby do takiego stroju, zdecydowaliśmy się na brązowe sztyblety. Nałożyłem obmyślony strój i popatrzyłem w lustro – mój wzrok napotkał ponurego gościa w stylu Karola Strasburgera gotowego poprowadzić kolejny odcinek Familiady. Amber po wejściu do pokoju natychmiast zauważyła moje zakłopotanie.

– Zdaję sobie sprawę, że uważasz, iż wygląda to fatalnie, ale tak nie jest. Masz polować na niewyżyte kocice z hrabstwa Orange lub kury domowe gotowe na zdradę – powiedziała, poprawiając mi kołnierzyk.
– One chcą, abyś wyglądał porządnie. Jeżeli zażyczą sobie kogoś bardziej hipsterskiego, możesz się tak ubrać. To tylko stylówka na profil ogłoszeniowy.

Reklama

Mój wygląd przed i po

OK, jej słowo to dla mnie rozkaz. Wybraliśmy się na wycieczkę do fryzjera, aby sprawić, że będę się dobrze prezentował na wypadek, gdyby moje ciuchy miały okazać się niewystarczająco pociągające. Na całe szczęście Amber zaaprobowała moje standardowe obcięcie (tj. wysokie wycieniowanie boków i tyłu oraz pozostawienie dłuższej grzywki), jako że obecnie jest to fryzura na tyle popularna, że zaakceptują ją potencjalne klientki, nawet te bardziej wymagające i błękitnokrwiste. Kazała mi się ogolić, ale zasugerowała, abym drugie zdjęcie wyglądu „po" zrobił dzień później, kiedy pojawi się subtelny zarost, ponieważ „każda kobieta lubi u mężczyzny cień zarostu, niezależnie od innych preferencji".
Kiedy wróciliśmy do mojego mieszkania, od razu miałem ochotę zabrać się do pracy nad profilem, który błyskawicznie pozwoli mi pochwycić wyposzczoną zdobycz. Najpierw odpaliłem Craigslist, ale Amber szybko mi przeszkodziła:

– Tam szukają śmieciowi klienci. Nie jest warte ani twojego czasu, ani nie zarobisz tam takich pieniędzy, które usprawiedliwią traumę związaną z tym portalem.
Nowoczesny, niezależny bawidamek musi utworzyć płatne profile na kilku stronach, które zaczynały jako alternatywne wobec Craigslist, ale z czasem przekształciły się w internetowe dzielnice czerwonych latarni. Tworzenie profili ogłoszeniowych to niekończąca się gra w gorące krzesło dla sekspracowników, jako że władze – mające oczywiście świadomość co do charakteru tego typu portali – mogą w każdej chwili zrobić nalot i je pozamykać.

Reklama

Pozwólcie mi tutaj na dosadność: te strony są obrzydliwe! Obrzydliwe w rodzaju GeoCities. Stanowią użyteczne internetowe wiaty nieprzeznaczone do przetrwania próby czasu. I jest to oczywiście bardzo racjonalne. Jeżeli Wujek Sam może ci buldożerem zrównać dom z ziemią, nie ma sensu inwestować czasu i pieniędzy w pielenie ogródka i malowanie, gdy potrzebujesz tylko czterech ścian i dachu nad głową, aby przeżyć.

Ponieważ nie zamierzałem grać w tę grę do samego końca, a zakładanie płatnych profili kosztuje prawdziwe dolary, uznaliśmy, że wystarczy zamieścić jedno ogłoszenie na, aby uzyskać najlepszą próbkę odpowiedzi. Zmieniłem również imię na Chase, ponieważ wydawało mi się, że będzie ono odpowiednio wulgarne. Ogoliłem się i nałożyłem moje oficjalne łachy żigolaka, a następnie zrobiliśmy kilka zdjęć, z których najbardziej akceptowalne przedstawiały mnie w stylu strzelającego palcami piosenkarza retro lub latynoskiego alfonsiaka.


Żadna praca nie hańbi. Polub fanpage VICE Polska i bądź na bieżąco


– Mógłbyś skorzystać z okazji darmowej sesji glamour, gdybyś zamieścił swoje obecne zdjęcia na Model Mayhem – wyjaśniła Amber. – Nie byłyby prawdopodobnie najlepszymi z możliwych, a obleśny fotograf trzepałby się podczas ich robienia, ale z drugiej strony, co darmowe to darmowe, nie?

Przygotowanie mięsa profilu wymagało większej burzy mózgów. Damy do towarzystwa zdawały się używać natarczywej formy niczym z lat 90., niejednolitej czcionki i mnóstwa symboli porozrzucanych po tekście – w celu, jak sądzę, zwrócenia uwagi czytelnika. Mężczyźni byli bardziej zwięźli i zamieszczali informacje o swoich przymiotach lub usługach: „Hojnie obdarzony macho zrobi masaż erotyczny", „Czarny z wielkim przyrodzeniem, hetero" lub po prostu „Pół Irlandczyk, pół Włoch". Nie mogłem ścigać się z moimi towarzyszami w handlu ciałem mającymi wygląd Adonisa, a więc zdecydowaliśmy się na wykorzystanie mojego uroku. W ten sposób stałem się dziwkarskim ekwiwalentem „mojego-przyjaciela-z-którym-musisz-się-spotkać-ma-taką-wspaniałą-osobowość".

Reklama

Amber, po tym jak wyszukała mój profil, przeszła przez krótką listę rzeczy będących hipotetycznie OK lub nie. Po ukończeniu tego zadania przyjrzeliśmy się opcjom płatności i zdecydowałem, że byłoby nieźle skorzystać z możliwości umieszczenia na tydzień mojego profilu na pasku wyszukiwania. Zrezygnowałem z usługi polegającej na wyrzucaniu mojego profilu na górze strony raz na tydzień. Gdybym – zgodnie z tym, co powiedziała Amber – naprawdę chciał zgarniać na tym kasę, byłaby to najsensowniejsza opcja. Na samych usługach promowania profilu na czterech lub pięciu stronach koszty Amber miesięcznie wynosiły około 700 dolarów. Szybko wyjaśniła mi, że opłacało się to przy uwzględnieniu stopy zwrotu z inwestycji.

Jedno kliknięcie myszką i 9,80 dolarów zeszło mi z karty – teraz naprawdę stałem się żigolakiem. Jedyne, co pozostawało mi do zrobienia, to zrelaksować się i czekać na wiadomości od zainteresowanych. Faceci, dużo facetów. Grzeczne zastrzeżenie „tylko kobiety, proszę" zostało umieszczone w moim profilu, ale jak widać wielu urwisów próbowało mnie przetestować, w tym jeden pytający, czy ewentualnie mógłby mi possać członka po ciemku. Sorry, chłopaki.

Amber uprzedziła mnie o tym, dlatego przetrwałem tę burzę. Po niedługim oczekiwaniu spędzonym na wpatrywaniu się w skrzynkę, w końcu dostałem swój ochłap. Wyglądało na to, że sytuacja się odmienia. Napisała do mnie 31-letnia kobieta, która twierdziła, że spotyka się z młodszymi mężczyznami. I słuchajcie: powiedziała, że lubi w nich inwestować, ponieważ to właśnie dynamika władzy była jej fetyszem. Aha, OK. Tak. Chcesz wyłożyć wszystkie swoje pieniądze na Chase'a? Dajesz!

Mam wprawdzie 27 lat, ale sypiałem ze starszymi kobietami, które mi za to zresztą nie płaciły. Ta słodka mamuśka brzmiała zbyt dobrze, aby miało się to okazać prawdziwe. I niestety, moja odpowiedź na jej e-maila spotkała się z milczeniem. Być może dobrze się stało. Kto wie, jak kuszące okazałoby sięzawarcie tej transakcji, gdyby odpisała. Po tym wszystkim byłem odrobinę zniechęcony, a Amber musiała wrócić do pracy. Wyczuwając, że tracę nadzieję, powiedziała, że tak to normalnie wygląda. Jeżeli mniej będę się wgapiał w moją skrzynkę, uzyskam całkiem sensowną proporcję odpadków do prawdziwych klientów. Zacząłem potem dostawać szczegółowe, jakkolwiek nieco tajemnicze wiadomości. Używa się w tym środowisku nieporęcznych skrótów na opisanie czynności seksualnych.

Archiwa MyRedBook zawierają kompendium terminologii: od oczywistego BJ [blowjob, czyli lód – red.] po zabawnie detaliczne BBBJTCWS [bareback blowjob to completion with swallow, czyli lód na oklep zakończony połykiem]. Nie byłem pewny, czy uda mi się kiedykolwiek trafić na bezpruderyjną laskę w stylu Nancy Botwin proszącą o LK [light kissing, czyli delikatne pocałunki] połączone z FOV [finger outside vagina, czyli pozawaginalna palcówka].

Wyczuwając, że zesłała mnie na złą drogę, Amber ostrzegła mnie o niebezpieczeństwie wiążącym się z dyskutowaniem na temat czynności seksualnych z potencjalnymi klientami:
– Wiadomym znakiem gliny jest to, że cały czas wracają do kwestii: „Czy zrobisz mi to lub tamto?". Powinieneś wtedy odpowiadać: „Chciałbym tylko spędzić z tobą czas, kotku!". Upewnij się, że rozmawiasz jedynie o czasie. Nigdy o tym, co będziecie robić. Tak mogą cię złapać. Jeżeli będą na ciebie naciskać, powiedz: „Słuchaj, brzmisz podejrzanie. Trzym się!".

Dziwne wiadomości ciągle przychodzą, a ja będę ignorował je do czasu, kiedy to kuszące widmo pieniędzy nade mną zwycięży. Wiem już, że mogę zostać prostytutką, ale czy naprawdę chciałbym się dowiadywać, czy jest to opłacalne? Nie mam pewności, ale ciągle posiadam swoje zdjęcia i wysoce użyteczny – z tego, co mi powiedziano – szablon profilu. W końcu mój kredyt studencki sam się nie spłaci…