FYI.

This story is over 5 years old.

Zawody polskie

​Dziewczyny z pobocza

"Spotykasz się z osobą w aucie i ona może być każdym. Sędzia. Komornik. Ojciec dwójki dzieci. Gwałciciel. Wszyscy wyglądają tak samo"

Dzień jest stęchło-szary. Chmury nisko przelatujące nad obwodnicą Zielonki, ciągną za sobą potłuczone części karoserii samochodowych, strzępy zużytych prezerwatyw i wyblakłe puszki piwa. Na leniwie sunące samochody przemierzające las, wypinają swoją cnotę dziewczyny ubrane w ciuchy o kolorze odmalowanego polskiego blokowiska - nieszczęśnice sprzedające orgazmy obleśnym bezimiennym facetom. Wyuzdane sylwetki kobiet w krótkich spódniczkach skutecznie stawiają opór porywom ołowianego wiatru, wzniecanego przez przejeżdżające TIR-y. Ich nadnaturalnie sztywne, czarne włosy wyglądają jak reklama pobliskiej wytwórni papy dachowej.

Reklama

Staram się nie myśleć o tym, co tak naprawdę czyni je tak sztywnymi. Szczere, jak erekcja 70-latka uśmiechy, uderzają o mijające auta.

Zjeżdżam na jedną z awaryjnych ścieżek leśnych, by dowiedzieć się jak wygląda praca w przydrożnym seks biznesie od strony pobocza.

Na drzewie rosnącym obok leśnej dróżki, pełniącej funkcję wyjścia ewakuacyjnego z płonącego lasu, wisi zmarszczona i strasząca wypraną czerwienią parasolka (jak się później dowiedziałem, to znak, że miejscówka jest aktywna). Kora obita jest odblaskowym paskiem pozostałym po jednej z wielu akcji PZU przeciw wariatom drogowym (o ironio). Na dole, przy pniu – niebieski worek na śmieci Niezbędnego Jana, zawierający praktyczną encyklopedię środków antykoncepcyjnych, opakowania po chusteczkach z nazwami pisanymi cyrylicą, parę kartonowych opakowań po kawie. Stojący obok otwarty sześciopak wody mineralnej mówi mi, że zaraz odbędę pierwszą rozmowę z czarodziejką zakłopotania rodzinnych przejażdżek. Ale jeszcze nie wiem, że trafiłem na prawdziwą, rozgadaną perełkę.

Ze starego Volkswagena Passata, wysiada blondynka. Nienaturalna w tych warunkach pozytywna aura płynąca z jej oczu zaleciałych skrzepłą krwią, całkowicie mnie przytłacza. Wygląda, jak Anna Frank na pochodzie serbskich nacjonalistów. Nie tego się spodziewałem. Z taką fizjonomią mogłaby być twarzą klasy business w Fly Emirates. Albo (z mniejszym makijażem) wychowawczynią w podstawówce, wzbudzającą powszechne zaufanie rady rodzicielskiej. Opowiadam jej przez chwilę o swojej ciekawości wrażliwca. Kiedy pytającym wzrokiem zastanawiam się nad niedolą dziewczyn spod znaku Dróg Krajowych, mówię, że chcę przedstawić problem, dlaczego w ustawie w sprawie znaków i sygnałów drogowych, nie ma znaku ostrzegającego przed dziewczynami stojącymi na poboczach. O tym jak wygląda ich ciężka praca na chleb. Rozmowa zaczyna się od tematu używek.

Reklama

VICE: Chcesz szluga?
Andżela: Nienawidzę grubych, mam swoje. A nie masz może jakiejś maryśki?

Nie… myślałem, że w twojej profesji to bardziej obracasz się wokół amfetaminy? Kokainy? Heroiny?
Haha! Nie! Ja żadnych takich rzeczy nie biorę. Mam zapalenie żołądka! Nawet alkoholu nie można mi wypić, wiesz? Ale to gówno (alkohol) też mnie brzydzi. Żebyś wiedział, ilu najebanych do mnie przyjeżdża to telewizja by się stąd nie ruszyła przez miesiąc. Policja też pije, ale oni przynajmniej zostawiają jednego trzeźwego na kierownicy.

Policja też korzysta z Twoich usług?
Nie odpowiem ci na to pytanie. Tu każdy może być każdym. Właśnie, dlatego, ta robota jest tak niebezpieczna! Spotykasz się z osobą w aucie i ona może być każdym. Sędzia. Komornik. Ojciec dwójki dzieci. Gwałciciel. Wszyscy wyglądają tak samo. Dlatego właśnie nigdy nie wiesz, czy wyjdziesz z samochodu w jednym kawałku. Pracuję tu dwa lata…. I od tego czasu miałam 3 sytuacje. Jedna… Dwa lata temu – sam początek. Troje młodzieniaszków mnie wykorzystało i okradło. Kurwa… Pobili mnie jakimiś prętami… wielcy mężczyźni. Ledwo uszłam z tego z życiem. Okazało się, że chłopcy są znani w Ząbkach. Dałam policji markę, model, kolor i numery. W kryminale sprawa ciągnie się do dziś… Ale jak pracujesz na moim miejscu, masz parę numerów telefonów, do ludzi, którzy potrafią zadziałać dużo. Mam nadzieję, że im tak nogi przekręcili, że chodzić nie mogą. Sprawa numer dwa. Bułgarzy. Po tym jak moich alfów zamknęli i zaczęłam stać „na swoim". Podjechały Rumuny ze trzy razy i chciały procentu z mojego utargu. Ja im mówiłam, że XXXX siedzi w pace i że na ten czas pozwolił mi samodzielnie robić w tym miejscu. To ich gówno obchodziło. Zaciągnęli mnie do auta i z piskiem opon wywieźli mnie w nieznanym kierunku. Pierdolę…. Całą drogę myślałam jak się tu wyzwolić. Obluzowałam lakierki, ale za późno. Wyciągnęli mnie pod jakąś willą. Zaczęłam ryczeć i walić pazurami jak obłąkana. Następne, co pamiętam, to to, że biegnę na bosaka wyjąc o pomoc. Na szczęście obok było całkiem sporo domów, więc musieli szybko odpuścić sobie pościg. Dwa tygodnie nie wychodziłam na robotę. Nogi trzęsły mi się ze strachu. Ale skontaktowałam się, z kim trzeba i znowu poczułam się bezpiecznie – na tyle żeby dalej stać. Niestety, za bezpieczeństwo tu trzeba płacić. Ostatnia, trzecia sytuacja miała miejsce w zeszłym tygodniu. Facet wydawał się normalny, nawet byś powiedział – podejrzanie normalny - jak jakiś ksiądz. Chciał „francuza". No i szło, szło i raptem, ni z gruchy, ni z pietruchy, zaczął mnie dusić, nie? Myślałam, że to już koniec. Ale ledwo wybiłam z samochodu i wiesz, mroczki. Nic nie widać. Niedotlenienie chyba. Nie wiem gdzie jestem. Zaczęłam biec. Uciekłam, ale gość mnie tak zrobił, że do teraz mam popękane naczynka w oczach. A policja, jak zwykle, nic nie robi. Zboczeńcy jadą po dziewczynach jak nie powiem co, ale na wołomińskim komisariacie najczęściej nadal słyszysz - „Stałaś? Sama tego chciałaś". Z doświadczenia wiem - dla nich ważniejsi są kierowcy po alkoholu i bójki pod monopolowym.

Reklama

Więc, dlaczego tu stoisz?
A co, nie pasuję ci tu?

Nie no, ale wiesz… Jesteś Polką – masz w tym kraju szanse. Stoisz przy trasie, która prowadzi prosto do stolicy. Wystarczy, że zamiast francuza zaproponujesz podwózkę o dwa kilometry w przód za ładny uśmiech…
Nie chcę mówić o tym jak tu zaczęłam, dlaczego tu jestem. Po prostu nie.

A może znasz inne dziewczyny? Możesz mi powiedzieć coś więcej o nich?Zaczekaj.

***

Niewygodny grunt, na jaki wkroczyliśmy zmusił ją do powrotu do pracy. Biały Ford Transit zdobi pobocze już od pięciu minut. Andżela pochyla się nad oknem samochodu. To jej wyszukana poza. Obliczona tak, by kierowca (może z początku nieprzekonany do końca, co do usługi), mógł zmienić zdanie widząc jej wypinające się pośladki w odbiciu lusterka na tle szarej łuny brudnego, zdemoralizowanego lasu.

Czekam 15 minut. W tym czasie dróżkę naprzeciwko szosy zaczął okupować czarny golf. Wokół cały czas krąży jakaś stara mazda. Robi się niezły korek. Martwię się o wywiad, o stan jej ciała i o to, czy żaden łysy koleś nie przerwie mojej misji, dając mi jakąś „propozycję nie do odrzucenia".

Dostawczak odwozi ją dokładnie w to samo miejsce, w którym wsiadła. Teraz zauważam niepozorną, złuszczoną, przezroczystą plamkę na skórzanej kamizelce. Andżelika zdejmuje ją, by się jej przyjrzeć. W obcisłej, białej sukience wygląda jak alabastrowy wazon, z którego wyrastają blond włosy i nieprzyzwoicie długie nogi. Z początku ma zlobotomizowany wyraz twarzy, jakby przez jelita pamięci trawiła sens mojej obecności na jej miejscówce. Potem jednak nieśmiało się uśmiecha.

Reklama

***

Jak było?
Standardowo. Francuzik. Znam tego chłopaka. W ogóle większość, którzy do mnie przyjeżdżają, to stali. - tu odeszła chwilowo od swego skromnego wizerunku, lubieżnie układając wargi.

Dlaczego do ciebie tak wracają?
No wiesz, ja zawszę pogadam, umilę… no, i umiem to i owo. U większości wystarczy włożyć paluszek w jedno miejsce. Na początku są oporni, nawet agresywni. Potem u każdego, kto do mnie wraca to opcja obowiązkowa. Mnie to jest bardzo na rękę, bo im szybciej obsłużę, tym więcej zarobię i krócej mam z jednym do czynienia. I żeby nie było, zawsze robię to w rękawiczce! Niektórzy są tak zadowoleni, że mi nawet potem prezenty przywożą.

Co takiego? Prezenty?
No tak! Często przywożą ciepłe napoje. Rzadziej zdarzało mi się dostać kwiaty, telefon, alkohol, kosmetyki. Jednak ostatnio klient zaskoczył mnie totalnie… dostałam dorsza! Koleżance stojącej parę kilometrów dalej raz koleś chciał dać opony zimówki z felgami.

Czyli klienci na ogół są mili?
Nie wiem. Zazwyczaj relacja kończy się na doprowadzeniu klienta do finału. Niektórzy są weselsi, niektórzy cisi. Najgorsi są ci młodsi, bo nie dość, że śmierdzą, że chce im się strasznie długo mnie męczyć, to po prostu mięchem rzucają. Zwykłe chamstwo. To pewnie tacy, którzy nie mają dziewczyny, bo żadna o zdrowych zmysłach by się z takim nie związała. Inni, to chyba żonaci. Żona nie daje i wiesz… Trzeba se ulżyć. Albo są skryci i mogą z kobietą się wyszaleć jedynie za pieniądze.

Reklama

A znasz dziewczyny stojące dalej? Opowiedziałabyś mi co nieco o nich?
Znam parę, ale nie są zbyt gadatliwe. Myślę, że mają strasznie wiele kłopotów. Ze wszystkim.

Czyli?
No wiesz, chyba nikt nie decyduje się na to stanowisko z własnej woli. O sobie nie będę tu opowiadać, ale wiem, że są dziewczyny, które chcą zarobić, jako cichodajki. No i idą do agencji. Oni tam załatwiają reklamę, nocleg w towarzystwie koleżanek, miejsce pracy w domu publicznym preferowanego miasta. No, ale potem okazuje się, że w agencjach ich nie wybierają, bo są nieatrakcyjne. I zamiast siedzieć na kanapie w burdelu, decydują się na ulicę. Bo tu szybciej, klienci mniej wybredni i kasa jest natychmiast. Bo to u kasę tu chodzi, nie myśl, że któraś tu stoi, bo tak kocha seks! Myślę, że jakby większość z tych panienek przy drodze miała pieniądze na własne mieszkanie, a nadal widziała siebie w tej branży, wynajęłaby se to mieszkanie i przeszłaby na prywatne. Ale tu są długi, alfonsy-tyrany i wiele innych pojebanych spraw, o których nie mam zamiaru opowiadać.

A jak jest z alfonsami?
Oj, to temat-rzeka. Ciężko. Teraz większość poszła siedzieć, ale nadal tym dziewczynom, które są przez nich kontrolowane, nie jest łatwo. Po pierwsze – zazwyczaj zabierają połowę dochodów, to już jest całkowicie okropne. Zwykle pracujesz 12 godzin… i to bez możliwości dłuższej przerwy, a jeśli chcesz chwilę prywatności, trzeba prosić o wychodne. I nie wolno się spóźnić - bo kara. A jak wreszcie zdajesz sobie sprawę, że jesteś ostro wyzyskiwana, to alf, który z początku był dobrym alfem, zaczyna pokazywać pazurki. Jednym słowem straszy… Mianowicie - „mamy twoje zdjęcia z twarzą; nie będziesz mieć klientów, bo my to wszystko ogarniamy i znajomych przysyłamy; i ta ochrona - nie będziesz jej mieć – a wiesz ile czubków się kręci i typów". Wreszcie - „musisz zapłacić, jeśli chcesz odejść".

Reklama

Udaje się przed nimi uciec?
Mnie się udało. Do tego trzeba mieć plan na to, co później, no i też umieć ich zastraszyć – policją oczywiście. Każda diva przy drodze ma jakieś tam koneksje z policją. Nie jest to przyjemne, ale może się udać, gorzej z dziewczynami z zagranicy. Tymi nielegalnymi.

Możesz powiedzieć coś o nich?
O tych z zagranicy nie wiem wiele, zawsze są pilnowane. Kogo innego rewir. Słyszy się, że mieszkają w barakach, niedaleko miejsca zarobku. Obsłużą paru, są wiezione na prysznic i znowu na trasę. One nie mają lekko. Większość utargu oddają brutalnym alfonsom. Nie mogą wyjść z profesji, zresztą nawet nie wiem czy sobie to wyobrażają. To już handel ludźmi, a u nas w praktyce mało się dzieje, żeby tym dziewczynom pomagać. W Hiszpanii na większości stacji benzynowych są ulotki informacyjne w paru językach, gdzie można się zgłosić, gdy padło się ofiarą tego procederu.

A ty? Jesteś ofiarą prostytucji?
Nie jestem zadowolona z tego, co robię, wiesz, kiedyś miałam normalną pracę, wykształcenie po technikum, ale życie mnie do tego zmusiło… Ostatnio poważnie myślę o tym, żeby z tym nie skończyć.

Dlaczego?
Bo słuchaj, mam takiego jednego stałego. Zawsze dużo rozmawiamy, jest zajebistym kochankiem i według mnie naprawdę wartościowym kolesiem. Przyznał, że jest uzależniony od seksu, że kocha swoją żonę, jednak nie mogą uprawiać seksu, ponieważ ona ma problemy zdrowotne. Zaznaczał, że to przejściowe i niebawem wszystko wróci do normy. Są młodym małżeństwem, ustatkowanym i starającym się o dziecko. Męczył go fakt, że zdradza żonę i nie potrafił sobie z tym poradzić. Zawsze powtarzał, że jest pełen wiary w to, że uda mu się stworzyć rodzinę taką, jakiej sam nigdy nie miał. Po jakimś czasie okazało się, że będą mieli dziecko. Opowiadał mi o tym ze łzami w oczach i powtarzał, że ono go zmieni, że dla niego odetnie się od świata zdrad i kłamstw, będzie dobrym ojcem i mężem. Początkowo nie robiło to na mnie dużego wrażenia, puszczałam to mimo uszu, przecież ja świadczę usługi a on jest moim klientem… czysty biznes, zero wnikania w życie prywatne, jego sprawa… Ale jakieś parę dni temu dostałam od niego mms'a. A w nim co? Zdjęcie narodzonej córeczki… wzrost, waga oraz dopisek, że jest najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Kurwa, szczerze, bardzo zazdroszczę, dobrze mu życzę i chcę, aby wszystko w jego małżeństwie wróciło no normy. Zapewne tak będzie, ale czuję, że powinnam mu w tym pomóc ucinając kontakty. A dlaczego? Dlatego, że czuję się jak taka pinda, która w jakiś sposób utrudnia mu życie i sprowadza na złą drogę… A to na pewno nie jest jedyny przypadek, gdy pierdolę komuś zwyczajne życie rodzinne. Wielu z tych, którzy do mnie przyjeżdżają, mają pierścionki na serdecznych palcach…

Reklama

Wierzysz, że będziesz jeszcze w stanie założyć rodzinę? Być w zdrowym związku?
Oczywiście, na razie czekam właściwie tylko na to. Każdy facet, z jakim się na poważniej spotykałam okazywał się być chujem. Ale dowiedziałam się od życia tego i owego i wierzę… tak, wierzę, że jeszcze przyjdzie mi się szczęśliwie zakochać.

Ale miłość jest związana ze sferą seksualną, myślisz że dasz radę zapomnieć o tych dwóch latach? Że uda ci się zatopić w monogamicznym związku?
Proszę cię, przestań filozofować.

Ile jesteś w stanie dziennie zarobić?
Różnie. Przeciętnie jakieś 800 złotych przy parunastu klientach. Czasem z tipami nawet powyżej tysiąca. To jak stoję od 10-16, niekiedy krócej, niekiedy dłużej. A nieraz jest tak, że parę dni z rzędu robię sobie urlop. Dla dziecka, znajomych…

Znajomi wiedzą?
Oczywiście, że nie!

Nie boisz się tego, że się dowiedzą?
Jasne, ale jestem ostrożna. Nie poznałbyś mnie poza pracą jak tu stoimy.

Masz za sobą jakieś nietypowe historie?

***

Nasza konwersacja po raz kolejny została przerwana zawodowymi obowiązkami mojej rozmówczyni. Niecierpliwy pan w srebrnej Alfie Romeo naciskał na gaz jak epileptyk z prawą nogą w gipsie.

-Pomyślę o tym w samochodzie - powiedziała moja niesiona ruchami swych bioder pani lekkiego obyczaju.

10 minut. Tym razem liczyłem. Koleś odjeżdża z rykiem opon oznajmiającym dramatyczny kryzys wieku średniego. Znów przez krótką chwilę po wyjściu z Alfy i przyzwyczajeniu kroku do leśnego pobocza, dziewczyna ma wyraz twarzy, jak z podręcznika anestezjologii. Niemal mnie nie zauważa, podchodząc do butelek z wodą i przepłukując usta dodatkowo przy pomocy jakiegoś niebieskawego płynu.

Reklama

***

No i? Jakaś nietypowa historia tym razem?
Eh. Nie. Całkowita norma. Chociaż… nie śmierdział i był całkiem hojny.

A powiesz mi coś, co mogłoby być dobrą anegdotą do piwa?
Nie wiem, co bym mogła powiedzieć. To nie jest nic miłego – być tu. Można przywyknąć do większości z tych sytuacji. Ale raz zdarzyło mi się faktycznie coś śmiesznego. Byłam u kolesia w jakiejś terenówce, który w bagażniku wiózł labradora. Parkujemy na łączce. Ja go obsługuję w najlepsze i nagle rzuca się na mnie ten pies, jakbym właścicielowi miała krzywdę zrobić. Klient natychmiast się zmieszał, wziął psa i się tłumaczy „nie wiem jak to się stało, bagażnik był zamknięty" i tak dalej… Ale ja się uśmiechnęłam i powiedziałam, że „należy się dopłata za trójkącik". Okazało się, że faktycznie, miał szwagier gest. Inna moja koleżanka, ale przyjmująca w domu, opowiadała mi taką historię. Coś strasznie w pieszczotach z pewnym starszym panem nie dawało jej spokoju - wkurwiające tykanie na wysokości jego klatki piersiowej. Ale że się pieścili, nie miała rozeznania „w terenie" i w pewnym momencie wystrzeliła chyba najgorszą z możliwych opcji - "czy mógłbyś ściągnąć Rolexa z reki? Strasznie głośno chodzi". Nastąpiła chwila ciszy, po czym pan uświadomił jej, że to rozrusznik serca tak tyka i nic się z tym zrobić nie da… Z tego śmiejemy się do dziś.

***

W tym momencie, koło miejscówki pod parasolem zajechała zasmarkana mazda 323f koloru paczki prezerwatyw. Na ten widok, Andżeliką wstrząsnęły dreszcze, widoczne na jej skroniach. W samochodzie było dwóch kolesi. Ordynarnie otatuowani wokół oczu, z twarzami potomków sierpa i młota, a na dodatek nie mieli lewego kierunkowskazu. Mięsem z ich ciał nakarmiono by co najmniej trzy afrykańskie plemiona. Przestraszyłem się. Nie wiem czy chodziło bardziej o jej, czy moje bezpieczeństwo.

- Miło się z tobą gadało, teraz już idź. Jestem tu na robocie, a nie na wakacjach - usłyszałem.

Standardzik. Wypinka. I w drogę.

Wiatr przepływający przez boczny tor lasu niósł pytanie „co będzie dalej z Andżeliką?". Niewątpliwie będę sprawdzał to nieraz - mając nadzieję, że więcej jej w tamtym miejscu nie zastanę.