FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Koko, koko, w nosek spoko... Jedenastka piłkarskich zwyroli

Byli lub są swoimi największymi zmorami

Byli lub są swoimi największymi zmorami. Tykającymi bombami - nieznającymi dnia, ani godziny. Deklarowali: - "Już nie będziemy", a i tak przechylali kolejny kieliszek i brali kolejną kreskę. Ku uciesze paparazzi i rozpaczy bliskich. Stawiani za pozorny wzór godny radzieckich plakatów propagandowych bardziej przypominali wykolejeńców z "Trainspotting". Oto nasza subiektywna jedenastka najlepszych piłkarzy, którzy przegrywali walkę z twardymi narkotykami.

Reklama

MARK BOSNICH (bramkarz, aktualnie 42 lata)

Przed ujawnionym koksem: Aston Villa, Manchester United, Chelsea FC (do 2003)

Po koksie: (od 2008) Central Coast Mariners, Sydney Olympic (do 2009)

Wesołek. "Moje imprezy to zwykłe drinki, więc niczego tu nie rozumiem" - wycedził na wieść, że został pierwszym piłkarzem w historii Premier League, który nie przeszedł kontroli narkotykowej. Nikt oczywiście nie uwierzył na słowo, bo dowody były niepodważalne - Chelsea rozwiązała z nim warty 45 tysięcy funtów tygodniowo kontrakt, a on musiał przetrawić dyskwalifikację na 9 miesięcy. Niestety - nie przetrawił i wypiął wrotki, przegrywając na dobre całą karierę. "Tak, jestem uzależniony" - mówił rok później angielskim gazetom. Szedł jednak w zaparte i twierdził, że biały proszek wziął pierwszy raz dopiero po - jego zdaniem - niesłusznych oskarżeniach. Na domiar złego miał narzeczoną borykającą się z podobnymi kłopotami - modelkę Sophie Anderton.

- "Chciałem oduczyć ją brania, więc postawiłem ultimatum - jak weźmiesz jedną kreskę, licz się z tym, że ja przyjmę dwie" - wyjaśniał na łamach nieistniejącego już "The News of The World". Domowa terapia nie przebiegała najlepiej, a jego zapuchnięta twarz obiegała brukowce na Antypodach. Wreszcie wyszło na jaw, że walczy z depresją, bo na koks przeznaczał 5 tysięcy funtów tygodniowo. Po 5 latach od wybuchu afery i dyskwalifikacji wreszcie dano mu szansę. W Australii, gdzie prawdziwy futbol i profesjonalna liga dopiero raczkowały. Schudł 17 kilo i udowodnił, że da się przynajmniej stanąć w miarę na nogi. Nic więcej nie mógł już zrobić i od 2009 roku jest emerytem…

Reklama

CLAUS LUNDEKVAM (obrońca, aktualnie 41 lat)

Przed ujawnionym koksem: Brann, Southampton (do 2008)

Po koksie: praca w telewizji

Człowiek-paradoks. Jednego dnia grał dla "Świętych" (pseudonim Southampton), drugiego wyłaził z niego diabeł. Doszedł do wniosku, że poza kopaniem piłki nie ma nic do roboty i zostało mu tylko chlanie. Na umór: - "Zwykle przez cały dzień potrafiłem wydudnić 2 litry mocnego napoju alkoholowego i wciągnąć od 5 do 10 gramów kokainy" - zaczął przed laty swoją historię w brytyjskim kwartalniku "The Blizzard". Oszołomieni? Na to jeszcze za wcześnie, bo im dalej w las… - "Zaakceptowałem, że jestem skończony jako człowiek. Brałem tabletki nasenne każdego poranka, żeby tylko jakoś poukładać myśli" - wzdychał. Kończyło się jednak na tym, że biegał po okolicy z nożem, bo chciał zadźgać paparazzi. Powiedział "stop" dopiero wtedy, kiedy zaspał na lot do Rio de Janeiro. Cel wycieczki - wiadomy. Przekonać się z bliska o fenomenie koksu z Ameryki Południowej. Ale że przeszło mu to koło nosa - stwierdził, że da sobie szansę. Wrócił do Norwegii, a dziś znów rozmawia z rodziną. W Southampton pozostaje legendą, a wiedzę na temat piłki sprzedaje już jako ekspert telewizyjny.

FERNANDO RICKSEN (obrońca, aktualnie 37 lat)

Kariera piłkarska: Fortuna Sittard, AZ Alkmaar, Glasgow Rangers, Zenit Sankt Petersburg, Fortuna Sittard (do 2013)

W najlepszych latach - boiskowy brutal, ulubieniec kibiców Rangersów i ćma barowa. Dziś bohater tragiczny, skulony i wychudzony na kość. Chory na ALS. Nijak nam do specjalistów od medycyny, ale wiemy jedno - choroba nie pozostawia złudzeń, atakuje komórki nerwowe mózgu i rdzenia kręgowego. Ricksen - jak sam twierdzi - czeka już tylko na śmierć, więc nie miał nic do stracenia. Opowiedział większość rzeczy, których się wstydził. Począwszy od samotnych, pijackich maratonów, które trwały do upadłego. Po każdym meczu. - "Jestem alkoholikiem i nie mogę obiecać, że borykając się z nową chorobą odłożę butelkę" - tłumaczył w październiku zeszłego roku w jednej z holenderskich telewizji. Później znów przywalił z grubej rury i wyznał, że alkohol to był tylko szkocki etap jego kariery. W Rosji przy wielkich zarobkach pozwolił sobie jeszcze na kokainę, a dni przelatywały mu przez palce. Wizyta w hotelu, kreska, baraszkowanie z prostytutkami. Pochwalił się nawet, że puknął plastikową Katie Price. Celebrytka niby wszystko zdementowała, ale chyba nie miała sumienia lub nie wiedziała, że gość umiera…

Reklama

 Andres Escobar i Fernando Ricksen

ANDRES ESCOBAR (obrońca, zamordowany w wieku 27 lat w 1994 roku)

Kariera piłkarska: Atletico Nacional, Young Boys Berno, Atletico Nacional (do 1994)

Wyjątek od reguły. Jedyny piłkarz, przy którym nie idzie stworzyć kokainowych ram czasowych. Do grobu nie trafił przez uzależnienie, a przez… dealerów. Ci wpadli rzekomo na pomysł, by za fortunę obstawić korzystny wynik Kolumbii w mundialowym starciu z USA. Niestety - skończyło się na bolesnym 1:2, w którym Escobar przypadkiem strącił piłkę do własnej bramki. Nie było przeproś, nie było litości. Piłkarz mający na rękach propozycję z wielkiego AC Milan miał już lecieć na planowane wakacje w Las Vegas, ale jeszcze zahaczył o ojczyznę i ruszył do pubu z Medellin. Z niego wyszedł jeszcze żywy, ale został zastrzelony na parkingu. Tragedia wstrząsnęła Kolumbią, a na pogrzebie stopera stawiło się aż 120 tysięcy osób. Standardowo - nie zabrakło ironii losu. Kartel, który odstrzelił piłkarza był dowodzony przez bandytę o tym samym nazwisku - Pablo Escobara. Człowiek, który z kolei wykonał wyrok - wyszedł w 2011 roku za dobre sprawowanie…

ADRIAN MUTU (pomocnik/napastnik, aktualnie 35 lat)

Przed ujawnionym koksem: Arges Pitesi, Dinamo Bukareszt, Inter Mediolan, Verona, Parma, Chelsea (do 2004)

Po koksie: Juventus, Fiorentina, Cesena, Ajaccio, Petrolul Ploeszti (do dziś)

Przechodził do angielskiej potęgi jako kapitan Parmy za 15 milionów funtów. Strzelał bramkę w debiucie. Błyskiem talentu zapewniał triumf w fazie grupowej Ligi Mistrzów nad Lazio. Wydawało się, że najlepszy rumuński piłkarz takich lat będzie płynął i płynął. Na boisku, a nie przy stołowym blacie ze zwiniętym banknotem… Lekko zastanawiające było juz wejście w otwarty konflikt z trenerem (genialnym Jose Mourinho) w październiku 2003 roku. Mutu twierdził, że jest bezpodstawnie odsuwany od składu, a menedżer "The Blues" wmawia mu kontuzję. Zanim Portugalczyk zabrał głos, rumuński enfant-terrible był już na marginesie. Dwa tygodnie później w jego organiźmie wykryto kokainę, a Chelsea natychmiast wyrzuciła go na bruk. Sprawa toczy się do dziś, bo Anglicy domagają się od niego 17 milionów funtów rekompensaty (drogi transfer, wysoka tygodniówka, podatki…), a nasz bohater składa apelację za apelacją i jakoś ucieka spod gilotyny. Najmocniej po kulach dostał w 2003 roku, kiedy odpoczywał za karę 7 miesięcy od futbolu. O dziwo, obudził się piłkarsko w swojej drugiej ojczyźnie - Italii. Po udanej przygodzie z Juventusem i Fiorentiną stracił gaz i zjechał do bazy. Ewidentnie myślami jest już bliski emerytury, bo sprawia też wrażenie dojrzalszego niż kiedykolwiek - przed rokiem zaoferował, że jest gotów adoptować chińskie dziecko, które utknęło w rurze kanalizacyjnej…

Reklama

PAUL MERSON (pomocnik, aktualnie 46 lat)

Kariera piłkarska: Arsenal, Middlesbrough, Aston Villa, Portsmouth, Walsall, Tamworth, Welshpool Town (do 2012)

Żeby grać w ofensywie - trzeba mieć trochę fantazji. Inna sprawa, że ta u Mersona wychodziła non-stop poza boisko piłkarskie. Na zgrupowaniach srał kumplom na balkonie. Brandzlował się przed meczem reprezentacji Anglii. Łaził od baru do baru i prosił o kokainę. Brzmi surrealistycznie, ale… wymienione przed chwilą aktywności to temat trzech różnych rozdziałów jego biografii. Sympatyczny Paul nie zaklejał ust taśmą, wyszedł przed szereg i powiedział wprost - "Byłem wykolejeńcem" i sprzedał wszystkie najmocniejsze historie swojego życia. Bał się hazardu, ale i tak ruszył. Przegrał dom warty 300 tysięcy i formalnie w 2008 roku był przez moment bezdomny. Wtedy i sprawiał już wrażenie, jakby się wyszumiał, bo z profesjonalną piłką dał sobie spokój 2006 roku. Jego największe popisy przypadły na czasy gry w Arsenalu w latach 90-tych (423 mecze, 99 goli), więc trzeba sobie powiedzieć jedno - był kozakiem. Połączył resztki profesjonalizmu, klasę piłkarską, patologię i zabawę. Fenomen, który dziś gra pierwsze skrzypce w telewizji Sky Sports.

PAUL GASCOIGNE (pomocnik, aktualnie 47 lat)

Na wiecznym koksie i alko: Newcastle United, Tottenham Hotspur, Lazio, Rangers, Middlesbrough, Everton, Burnley, Gansu Tianma, Boston United (do 2004)

Oj… Wchodzimy na wyższy poziom abstrakcji. Gazza to spokojnie top 5 największych freaków, jakich świat wielkiej piłki widział. Gość, który u szczytu formy nakrywał niemal wszystkich czapką i który tą samą czapką nakryje problem niemal każdego człowieka. No dobra, poza jego najlepszym kumplem. Tyle, że chwilami przypadłości Mersona są relatywnie błahe. Gazza grał ze swoim przyjacielem w reprezentacji Anglii, a później w Newcastle. Dziwnym trafem od razu znaleźli wspólny język, ale skończyło się na tym, że Merson… dał dyla z klubu i powiedział, że to pijacki przytułek. Nic dziwnego, bo Gascoigne nie brał jeńców - jako motto życiowe wskazywał: "najgłupsza decyzja to pójść wcześnie spać". Łatwo odgadnąć, jakim rozrywkom się oddawał, kiedy inni smacznie chrapali w poduszkę. Od mocniejszych używek kompletnie powykręcało mu zwoje mózgowe i pewnego dnia wyznał, że zamierza zapić się na śmierć. Dla odmiany w jednym z hoteli w Liverpoolu zamówił zamiast steku nóż, a kilka miesięcy później próbował utopić się w łazience. Jego 12-letni synek powiedział w 2008 ojcu, że dla ojca nie ma ratunku i prędzej czy później dojdzie do tragedii. Pomyśleć, że swego czasu Gazza wydał autobiografię "Droga do uzdrowienia". Pisał w niej, jak doskonale radzi sobie w powrocie na prostą…

Reklama

DIEGO MARADONA (pomocnik/napastnik, aktualnie 53 lata)

Przed ujawnionym koksem: Argentinos Juniors, Boca Juniors, Barcelona, Napoli (do 1991)

Po koksie: Sevilla, Newell's Old Boys, Boca Juniors (do 1997)

Do dziś się głowimy - Pele czy Maradona? On miał prostszy wybór - wino czy koko?

Najlepszy na boisku i najlepszy na baletach. Pewnego dnia w 2004 roku spasł się do tego stopnia, że mimo statusu nieśmiertelnego - już witał się z Bogiem po zawale serca. Jak na niego przystało - przetrwał i rok później pląsał już po parkiecie w argentyńskim "Tańcu z Gwiazdami". Człowiek absolutnie nietuzinkowy, trudny do zdefiniowania. Geniusz i psychol. Niebezpieczne kontrasty dały o sobie znać już w 1991 roku, kiedy pierwszy raz wykryto u niego koks. Naturalnie palił głupa przed wszystkimi, ale miarka przebrała się w 1994. Wtedy na mundial odchudzał się tak dynamicznie, że znów w badaniach wyszły niedozwolone środki. Udział w ostatniej wielkiej imprezie w karierze skończył ledwie po starcie. Humor, cięta riposta, ironia i tak go nie opuszczały, a on sam nie dawał po sobie poznać, że ma jakiś problem. W 1996 roku wreszcie wybuchł: - "Tak, byłem, jestem i będę narkomanem. Osoba, która zaczyna się w to bawić, musi potem walczyć każdego dnia". Dziś wygląda na człowieka, który ogarnął się najlepiej jak mógł. Część jego wrogów już dawno widziała go w grobie, a on dalej kipi energią - dwa lata temu trzepał wielkie pieniądze jako trener w Zjednoczonych Emiratów Arabskich, a dwanaście miesięcy temu znów został ojcem. W wieku 52 lat…

Reklama

GARY O'CONNOR (napastnik, aktualnie 31 lat)

Przed ujawnionym koksem: Hibernian, Lokomotiw Moskwa, Birmingham City (do 2011)

Po koksie: Barnsley, Hibernian, Tom Tomsk, Greenock Morton (do dziś)

Dureń. Zwyczajny cep bez pomysłu na życie. Swego czasu mieszkał w willi za blisko półtora miliona funtów, a w garażu trzymał Ferrari za kolejne sto tysi. Dziś pomieszkuje w domku wynajmowanym za 65 funtów tygodniowo… Upadek O'Connora był nieunikniony, bo piłkarz już w wieku 29 lat był wrakiem. A na dobrą sprawę jego zawodowy koniec powinien był nastąpić w 2009 roku, kiedy na badaniach wyszedł mu koks. Tyłek - o dziwo - uratowało mu Birminghma City, wypuszczając oświadczenie, że napastnik z powodu odnowienia kontuzji będzie pauzował od dwóch do czterech miesięcy. Kiedy na wynikach nie było już śladu po koko - wrócił do gry. Niczego się nie nauczył, bo w 2013 roku trafił w ręce policji ze śladowymi ilościami proszku (0,03g). Adwokat Szkota jakoś przekonał władze, że to tak nikłe przewinienie, że wlepiono mu ledwie 300 funtów grzywny. Gdyby to było więcej - pewnie nie miałby z czego zapłacić…

ROMAN BEDNAR (napastnik, aktualnie 31 lat)

Przed ujawnionym koksem: Mlada Boleslav, Heart of Midlothian, West Bromwich Albion (do 2009)

Po koksie: Leicester City, Ankaragücu, Blackpool, Sivasspor, Sparta Praga (do dziś)

Im słabszy piłkarz, tym mniej rock'n'rolla. W jego przypadku w zasadzie… samo zgrzytanie zębami. Bednar - po wyjściu na jaw, że kupował koko i trawkę za 420 funtów - dostał obłędu. Kajał się, miotał, grał w piłkę z patologiczną młodzieżą, wykładał narkomanom meandry życia, a w międzyczasie znów przepraszał… W prasie zdążył powiedzieć, że wpadka wynikała z choroby matki, urwanego kontaktu z rodzonym bratem i stresu wynikającego z walki o utrzymanie w Premier League. No, ciężko było flekować tak zrozpaczonego gagatka, więc klub zawiesił go raptem na trzy miechy. Żeby jednak nie było za różowo - Bednar nigdy kariery w West Bromwich nie zrobił i po dwóch wypożyczeniach (Leicester City i tureckie Ankaragücu) oddano go na stałę do Blackpool. Dziś przynajmniej kopie w największym czeskim zespole.

Reklama

Roman Bednar i Claudio Caniggia

CLAUDIO CANIGGIA (napastnik, aktualnie 47 lat)

Przed ujawnionym koksem: River Plate, Hellas Werona, Atalanta, Roma (do 1994)

Po koksie: Benfica Lizbona, Boca Juniors, Atalanta, Dundee, Rangers, Qatar SC (do 2004)

Bożyszcze. Przystojniak, futbolowy geniusz, wreszcie - a jakże - kokainista. Walący zresztą z grubej rury, bo nigdy nie chciał być gorszy od Maradony. Panowie byli w sobie tak zakochani, że po jednym z goli namiętnie pocałowali się w usta, co żona Claudio skwitowała: - "Czasami mam wrażenie, że Diego Armando jest zakochany w moim facecie. To pewnie te długie włosy i wielkie mięśnie". Z perspektywy czasu wygląda na to, że nie bicepsy, a zdezelowana przegroda nosowa robiła na "Boskim Diego" tak wielkie wrażenie… Caniggia w 1993 roku został zdyskwalifikowany aż na 13 miesięcy, bo też odkrył rozweselający proszek. 9 lat później dostał nawet powołanie na mundial do Korei i Japonii. Przeprosił się z reprezentacją po sporej przerwie wywołanej tym, że nie chciał… ściąć włosów na polecenie selekcjonera Passarelli. Już pod wodzą Marcelo Bielsy nie zagrał ani minuty, ale nie przeszkodziło mu to otrzymać… czerwonej kartki za burdy urządzane na ławce rezerwowych.

TRENER: CHRISTOPH DAUM (aktualnie 60 lat)

Przed ujawnionym koksem: FC Koeln, VfB Stuttgart, Besiktas, Bayer Leverkusen (do 2000)

Po koksie: Besiktas, Austria Wiedeń, Fenerbahce, FC Koeln, Fenerbahce, Eintracht Frankfurt, Club Brugge, Bursaspor (do dziś)

Showman, któremu przewidywano wielką karierę. Sen prawie się ziścił, bo w 2000 roku miał przejąć reprezentację Niemiec, ale wcześniej dobrały się do niego monachijskie tabloidy. Zarzucono mu konszachty z podejrzanym wspólnikiem biznesowym, opuszczenie żony dla piosenkarki, aż wreszcie… zasugerowano branie narkotyków. Daum zachowywał pozorny spokój i stwierdził, że tłumaczy się tylko winny. Jak gdyby nigdy nic oddał do badania próbkę swoich włosów, ale otrzymał… wynik pozytywny i był skończony. W rezultacie wyleciał nawet z Bayeru Leverkusen i został na dobre strącony z piedestału. Dwa lata później na mundialu w Korei i Japonii ekipa Mannschaftu zdobyła srebro pod wodzą Rudiego Voellera. Sympatycznemu Christophowi przyszło już tylko trenować ekipy z Turcji i dołu Bundesligi z krótką przerwą na pobyt w Belgii.