FYI.

This story is over 5 years old.

Newsy

​Kto przychodzi na demonstracje KOD-u?



Wyszedłem poznać „gorszy sort Polaków w futrach", żeby zapytać, o co im w zasadzie chodzi

Zdjęcia: Izabela Pia Szumen.

Był mroźny poranek, śnieg iskrzył się w słońcu, a poziom trujących substancji w powietrzu przekraczał normy o dwieście procent. Na ulice Warszawy, tak jak w kilkudziesięciu innych miastach Polski, wyszedł wielotysięczny tłum, aby z flagami Polski i Unii Europejskiej protestować… no właśnie, przeciwko czemu?

Jeżeli nie zagłębiasz się szczegółowo w retorykę Komitetu Obrony Demokracji, medialny przekaz o nich brzmi mniej wiecej: „Zły PiS, cośtamcośtam, Ryszard Petru, cośtam, alimenty". Sam KOD chce uchodzić za oddolny ruch społeczny, więc na ich demonstracji postanowiłem porozmawiać nie z organizatorami, na których skupiały się kamery, a z samymi uczestnikami. Czy pragną przywrócenia miernych, ale stabilnych rządów PO? Ustanowienia bananowej republiki pod zarządem banków, z Nowoczesną jako namiestnikiem? A może po prostu uważają, że PiS jest obciachurski?

Reklama

„Przyszliśmy na demonstracje, żeby pokazać niezadowolenia z pracy obecnego rządu. Jesteśmy dużą grupą, mam nadzieję, że coś zdziałamy" – powiedział mi Mateusz, który z kilkorgiem znajomych (wyglądali na licealistów) stał niedaleko trybuny. Zasugerowałem – zgodnie z retoryką prawej strony – że część ludzi twierdzi, iż poprzednie rządy zachowywały się podobnie, tylko miały lepszy PR – jego koleżanka Agata zapytała na to: „To dlaczego ci ludzie nie wychodzili wtedy na ulice? Też mogli!".

W tle pobrzmiewał Jacek Kaczmarski i Wychowanie T.Love'u – piosenki na demonstracjach wyrwane z kontekstu to zawsze doskonały lolkontent (narodowcy przynajmniej zapraszają te swoje Irydiony czy inne patriotyczne szantorocki i wychodzi im spójnie).

W tłumie nie tak łatwo było wypatrzeć młodych ludzi – nie mówię, że ich tam nie było, ale uśredniony uczestnik demonstracji to 50, 60-latek, który pamiętał dobrze czasy PRL-u. U jednego z nich wypatrzyłem przypinkę z Matką Boską Częstochowską na biało-czerwonym tle – popularny gadżet z czasów, kiedy Solidarność nie prywatyzowała jeszcze swoich ideałów.

VICE: To oryginalna wpinka?
Tak, ze stanu wojennego. Tu jest bardzo dużo ludzi, którzy chcą bronić wolności, o którą walczyli.

Fot. Maciek Piasecki.

Są dziś jakieś podobieństwa do tego, co było wtedy?
Duże. Jeszcze nie ma rozlewu krwi, ale uważam, że PiS jest do tego skłonny.

Jestem zawsze sceptyczny, kiedy ktoś straszy okrutnym PiS-em, ale z drugiej strony ten facet doświadczył tego, że po zwyczajnym sobotnim wieczorze w kacowy poranek na ulice wyjechały czołgi, więc rozumiem jego perspektywę.

Reklama

Powietrze rozdzierał ryk wuwuzeli (czy jest jakiś gorszy dźwięk na świecie?), na których krocie zarabiali uliczni handlarze, przemykający śpiesznie ze swoimi mobilnymi straganami, aby jak najlepiej wyeksponować się przed tłumem. Szanuję tych gości za to, że zawsze potrafią wyczuć, gdzie akurat szykuje się demonstracja, mecz albo odpust. W tłumie zdołałem wypatrzeć aktywistę i demaskatora Janka Śpiewaka z socjolożką Weroniką Grzebalską, którzy razem ze znajomymi trzymali transparenty „Wolność, równość, siostrzeństwo, prywatność" i „Nadmiar neoliberalizmu prowadzi do kaczyzmu".

VICE: Dlaczego demonstrujecie z KOD-em? Rozumiem, że nie dlatego, że jesteście fanami Ryszarda Petru?
Jan Śpiewak: Trzeba zrozumieć powody, dla których się tu znaleźliśmy. III RP jest wyrodną macochą, a nie matką i zostawiła wielu obywateli za burtą. Jeżeli nie wyciągniemy wniosków z ostatnich 25 lat, z tego że stworzyliśmy niesprawiedliwe państwo, to nawet jeśli PiS straci władzę, to za parę lat obudzimy się z jeszcze większym autorytaryzmem, jeszcze większym problemem.

Jednak z trybuny właśnie słyszałem, że KOD nie chce zmian, chce powrotu do status quo.
Status quo prowadzi nas do faszyzmu, do putinizacji. Neoliberalizm rozbija więzi społeczne, niszczy wspólnoty.

Czyli jesteście z tą demonstracją czy przeciwko niej?
J.Ś.: Jesteśmy z nią, ale jako votum separatum.
Weronika Grzebalska: Chcemy pokazać, że rozumiemy ten problem trochę inaczej – że nie warto walczyć z symptomem choroby (PiS-em), warto walczyć z jej źródłami. My źródła widzimy w tym, że seria neoliberalnych reform wykluczyła masę ludzi, którzy szukają podmiotowości w prawicowych, nacjonalistycznych dyskursach. My się na nich nie wypinamy, jesteśmy solidarni. Walcząc tylko z PiS-em nie zwalczymy źródła choroby.

Reklama

Jaki macie stosunek do KOD-u?
W.G.: Nie utożsamiamy się z nim, ale ja bardzo wierzę w politykę sojuszy i solidarność. Jeżeli dziesiątki tysięcy ludzi wychodzą na ulicę, to chce być z nimi solidarna i nie siedzieć w domu, jednak zachować własny pogląd na sprawę.

Jak myślicie, dlaczego jest tu tak mało młodych ludzi?
W.G.: Młodzi ludzie w całej Europie głosują na prawicę. Powody są takie, jakie przed chwilą wskazaliśmy.

Kątem oka wypatrzyłem tęczową flagę, która mocno wyróżniała się w morzu tych biało-czerwonych i granatowo-gwiaździstych. Podszedłem do kolesia, który ją trzymał.

*VICE: Hej, czemu akurat tęczowa flaga? Trochę się odcinasz od tłumu.*
Kuba Sitarski: Hasłem dzisiejszej demokracji jest obrona wolności. Wolność jest dla każdego czymś innym – dla mnie to okazja, by demonstrować swój światopogląd i swoje wartości: żeby ludzie żyli w kraju tolerancyjnym, akceptującym mniejszości. Na tym polega demokracja, to rządy większości przy poszanowaniu mniejszości.

Czy KOD zrobi coś dobrego dla mniejszości i kwestii równouprawnienia?
Walka o równouprawnienie nie jest celem KOD-u. Oni bronią wartości demokratycznych – to szeroki zbiór. Na chwilę obecną nie mamy nic lepszego, niż demonstrowanie. Wyjście na ulicy nie obali rządu, ale dają mu wyraźny sygnał niezadowolenia.

Nie masz wrażenia, że zaniżasz średnią wieku na tej demonstracji?
Sam mam wątpliwości, dlaczego młodych ludzi jest tak mało. Być może nie doceniają wartość pełnej wolności i możliwości wyrażania swoich poglądów? Wielu młodych ludzi ma skrajne poglądy – wydaje im się, że autorytarna władza jest w stanie zrobić więcej, szybciej. Młodzi ludzie są tutaj ekstremalni i zapominają, że jeśli komuś da się za dużo władzy, to prędzej czy później obróci się to przeciwko społeczeństwu, które tę władzę wybierała. Ludziom, którzy nie pamiętają komunizmu, walki o wolność, wydaje się, że nie dzieje się nic złego – Kaczyński ma dużo władzy, więc wszystko załatwi i zrobi porządek. To naiwne.

Reklama

Chociaż przez megafon padały dość serowe żarty w stylu „kłamstw szytych grubym Szydłem" i inne chwyty pod publiczkę, to sami demonstrujący mieli do powiedzenia rzeczy dużo ciekawsze. Byłem zaskoczony, że nie spotkałem żadnych ultrasów Korwina ani cytujących Balcerowicza i Ayn Rand rycerzy Nowoczesnej. Kierując się stereotypami i uprzedzeniami, podszedłem do najbliższej grupki nastolatków.

Co znaczy hasło z waszego transparentu?
„Tylko legalna zmiana jest dobra" – można wprowadzać zmiany, ale zgodnie z prawem. Obecne zmiany są niekonstytucyjne, ale nie można tego sprawdzić, bo Trybunał nie działa.

Gdyby obecne zmiany w mediach czy planowana zmiana ordynacji wyborczej odbywały się zgodnie z prawem, to wszystko byłoby okej?
Artur Haris: To druga połowa problemu – krytyka rządu i działalność opozycji jest utrudniona. Opozycja nie ma wpływu na to, co się dzieje w państwie.

Utożsamiacie się z KOD-em? Nie boicie, się to upolityczniona organizacja? Mikołaj Barański: Dziś nie widzieliśmy polityków, nie zjawił się pan Petru, nie było przedstawicieli PO. To zmiana w dobrym kierunku. To powinna być organizacja apolityczna, ponad podziałami.
A.H.: KOD jest troszeczkę zbyt upolityczniony. Zajmuje się np. krytyką planu „500 zł na dziecko", a powinien odnosić się jedynie do niedemokratycznych działań PiS-u, a nie wszystkiego co robi ta partia.

Dlaczego przyszło tak mało osób w waszym wieku?
M.B.: Wielu młodych ludzi albo nie interesuje się polityką albo przemawiają do nich hasła pana Korwin-Mikkego, który mówi o jakimś „wyzwoleniu". Proste hasła, że będziemy mieli więcej wolności, jak będziemy więcej zarabiać. To, co naprawdę ważne, niestety do nich nie dociera.

Łał. Rozmawiałem jeszcze z kilkoma osobami, ale w całej 10-tysięcznej demonstracji nie znalazłem nikogo, kto plótłby jakieś szczególne farmazony. Może na tym polega ta dobra zmiana? Kiedy PiS dochodzi do władzy, Polacy nagle zaczynają mówić sensowniej?

Choć nie wiadomo jeszcze, w jaką stronę pójdzie KOD i czy wykluje się z tego coś sensownego, to zwolennicy ruchu mają całkiem niezły pomysł na Polskę – to im kibicujmy, a nie Nowoczesnej, Platformie, PiS-owi, SLD i innym diabelstwom.

Ach, była jeszcze minidemonstracja słowiano-naźków z biało-czerwono-czarną flagą i swarzycą, ale stało ich tam mniej, niż policji, która ich broniła.