Demonstracja z wieszakami w obronie prawa do aborcji

FYI.

This story is over 5 years old.

Foto

Demonstracja z wieszakami w obronie prawa do aborcji

Symbolem demonstracji stały się druciane wieszaki (nawiązanie do samodzielnie dokonywanych w warunkach domowych aborcji), które na koniec zawisły na okolicznych drzewach jako przypomnienie, że kobiety patrzą polskiej władzy na ręce

Zdjęcia: Karol Grygoruk

Kilka dni temu do marszałka Sejmu trafił obywatelski projekt ustawy „o powszechnej ochronie życia ludzkiego i wychowaniu do życia w rodzinie" autorstwa środowisk pro-life. Projekt, oprócz wykreślenia z obowiązującej ustawy trzech wyjątkowych przypadków, w których dopuszcza się możliwość dokonania legalnej aborcji, zakłada zaostrzenie kar za przerwania ciąży dla lekarza, ciężarnej, ale też, uwaga, dla wszelkich postronnych osób, które mogłyby wpłynąć na podjęcie decyzji o usunięciu ciąży (Art.152 §3).

Reklama

Ogień podsycił Episkopat, który swoim oficjalnym oświadczeniem chce wpłynąć na niezdecydowanych w kwestii aborcji posłów. Premier Beata Szydło poparła stanowisko episkopatu, o czym napisały w krytycznym tonie nawet najbardziej plotkarskie media. I chyba właśnie tu przegięła sie tzw. pała.

Kasia, na demonstrację przyszła z kilkuletnim synkiem:
Mam dziecko i wiem, że będąc w ciąży kobieta ma w głowie jedną wielką nadzieję: że jej dziecko urodzi się zdrowe. Jestem też w stanie zrozumieć, co przeżywa kobieta, która ma świadomość, że może urodzić dziecko całkowicie zdeformowane. Osobiście jestem przeciwnikiem aborcji, natomiast uważam, że jeżeli kobieta ma taką ochotę, to powinna mieć możliwość usunąć ciążę w warunkach sprzyjających zdrowiu, a nie płacić za to, żeby ktoś jej to robił w jakimś piwnicznym gabinecie, a w razie jakichś komplikacji nie zgłosi się do szpitala, w obawie, że może trafić do więzienia. A co z kobietami, które zaszły w ciążę w wyniku gwałtu? Do końca życia mają karmić dziecko poczęte przez jakiegoś psychopatę, który je skrzywdził? Jeśli ona ma ochotę usunąć taką ciążę – powinna mieć taki wybór.

Internet zaczęły zalewać teksty komentujące absurd nie tylko bezkompromisowego zakazu aborcji, ale też konsekwencji, które mają grozić niefrasobliwym kobietom, które jakimkolwiek działaniem – umyślnym bądź nie – mogłyby doprowadzić do braku szczęśliwego rozwiązania.

W ekspresowym tempie partia Razem zorganizowała demonstrację pod Sejmem. Kobiece głosy dzieliły się z mównicy swoimi historiami i wyrażały oburzenie, porównując zamiary obecnego rządu do zabiegów totalitarnego dyktatora Nicolae Ceaușescu (pod jego rządami Rumunia całkowicie zdelegalizowała aborcje, co przyczyniło się do wzrostu śmiertelności kobiet i przepełnionych sierocińców, ale nie rozwiązało demograficznych problemów kraju). Męskie poparcie było wyraźnie słyszalne, skandowały też obecne tam dzieciaki i starsi państwo. Niektórzy uczestnicy dumnie wrzucali potem do mediów społecznościowych zdjęcia ze swoimi rodzicami.

Reklama

Monika, 27 lat, pracuje w bankowości:
Nie wiem, czy gdybym się dowiedziała, że jest coś nie tak z moją ciążą, to chciałabym ją usunąć. Ale chodzi o to, żebym miała prawo wyboru, do cholery

Jedna ze starszych par żywo komentowała: „Nie zgadzamy się, żeby fanatyczne głosy Kościoła wywierały jakikolwiek wpływ na czyjeś życie. Dlatego tu jesteśmy. To niedopuszczalne! Jak będzie trzeba, to będziemy przychodzić co tydzień". Po tych słowach wrócili do wykrzykiwania hasła „Naszą siłą solidarność!".

Nawoływano też Agatę Dudę do zaangażowania się w sprawę, pytając „Gdzie jest teraz Pierwsza Dama?!" (to nawiązanie do postawy tragicznie zmarłej w Smoleńsku Marii Kaczyńskiej, która – jak deklarowano z mównicy – wspierała kobiety w walce o ich prawa). Z upływem czasu narastały emocje, a okrzyki „Seksualna edukacja!" i „Wolność, zdrowie, bezpieczeństwo" ustąpiły miejsca bardziej dosadnym „Won episkopat!" i „Chcecie bronić gwałcicieli!".

Justyna, 24 lata, studentka psychologii:
Dotychczasowa ustawa tak naprawdę wcale nie zapewnia kobietom żadnego prawa do aborcji, bo zanim ktoś stwierdzi czy ciąża na pewno zagraża życiu, czy tylko trochę, to mija dwunasty tydzień [graniczny czas od poczęcia, w którym obecna ustawa dopuszcza możliwość usunięcia ciąży – red.] i już i tak jest za późno. Poza tym ustawa mówi o ochronie życia i zdrowia, ale nikt nie bierze tutaj pod uwagę chociażby zdrowia psychicznego, które też może być zagrożone. Na przykład w Niemczech opinia psychiatry jest uznawana jako podstawa do przeprowadzenia legalnej aborcji.

Reklama

Zgromadzenie sprowokowane przez antyaborcyjny projekt ustawy przybrało formę manifestacji obrony prawa do decydowaniu o sobie w ogóle. Bo kobiecie też należy sie takie prawo i, jak głosił jeden z transparentów, „to straszne, że w 2016 roku ciągle musimy przypominać, że kobieta to też człowiek".

Z Polski, o Polsce i dla Polski. Polub nasz fanpage VICE Polska

Symbolem demonstracji stały się druciane wieszaki (nawiązanie do samodzielnie dokonywanych w warunkach domowych aborcji), które na koniec zawisły na okolicznych drzewach jako przypomnienie, że kobiety patrzą władzy na ręce.

Antonina, 27 lat, fotografka:
To jest kolejna ustawa, która chce jeszcze w większym stopniu wprowadzić kontrolę nad naszym życiem, a reakcja w tym przypadku jest o tyle gwałtowna, że chodzi o kobiety i bardzo medialny temat. Poza tym co to są za porządki gdzie w sytuacji, w której kobieta poroniła, ma prokuratora na głowie, który będzie określał czy poroniła naturalnie, czy może jeździła na rowerze za długo, albo wypiła jedną kawę za dużo. Absurd! Inie oszukujmy się, jak aborcja będzie legalna, to przecież nie spowoduje, że wszystkie dziewczyny nagle będą chodziły i się wyskrobywały w ramach antykoncepcji.