FYI.

This story is over 5 years old.

Technologia

Dlaczego ludzie lubią twoje posty na Facebooku

Nie ma w życiu wielu rzeczy, które dawałyby tyle radości, ile daje lajk od znajomego na fejsie

Zdjęcie: Flickr/Jason Howie

Nie ma w życiu wielu rzeczy, które dawałyby tyle radości, ile daje lajk od znajomego na fejsie. I choć w tej chwili może ci się wydawać, że ironizuję – nic bardziej mylnego. Przyznaj się przed samym sobą, że czujesz się lepiej i uśmiechasz szeroko, gdy ludzie lajkują twoje przemyślenia i inne pierdoły, które wstawiłeś na tablicę. Całe to zjawisko jest nawet uzasadnione naukowo. Badania pokazały, że poza dopływem dopaminy, którego doświadczamy, publikując posty w mediach społecznościowych, nasz mózg uaktywnia w tym czasie obszary jądra półleżącego odpowiadające również za myślenie o miłych rzeczach, takich jak seks, jedzenie i pieniądze. Mieszanka sztucznych relacji społecznych, fałszywego poczucia sukcesu i iluzja popularności sprawia, że zaczynamy ślepo pędzić przed siebie, uzależniamy się od tego rodzaju cyfrowej pochwały.

Reklama

Najsmutniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że większość lajków to bzdura. Gdy ty gratulujesz sam sobie przekroczenia dwucyfrowej liczby pod najnowszym zdjęciem profilowym, ktoś inny klika bez zastanowienia niebieski kciuk pod kolejnymi postami. Poza twoją mamą tylko paru osobom naprawdę spodobał się twój post. Kurwa, czasami ludzie dają lajka, ponieważ czegoś nienawidzą. Uwierz mi, ty też. Poniżej kilka powodów, dla których ludzie klikają „lubię to" pod twoimi postami.

Lojalność

Na początek warto wspomnieć o grupie osób, które naprawdę cię lubią. Nie zawsze patrzą na to, co opublikowałeś, ale jesteś dla nich kimś ważnym. Lubią twoje posty, bo o ciebie dbają. To ta mikroskopijna część internetowych przyjaciół, którzy rozważyliby oddanie za ciebie życia. Ty zawsze dajesz im lajki i vice versa. Nawet jeśli się z tobą nie zgadzają, to i tak polajkują. Od czego są przecież przyjaciele?

Tak samo zachowują się ludzie, których za bardzo nie obchodzisz, ale chcą, żeby na to wyglądało. Pamiętasz kolesia, któremu zwierzyłeś się po pijaku w barze i nigdy więcej go nie spotkałeś? Pewnego dnia będzie cieszył się razem z tobą twoim nowo narodzonym dzieckiem.

Istnieją jeszcze tacy, z którymi łączy cię jedynie lajkowa symbioza. Poza wzajemnym łechtaniem internetowego ego od dawna nie macie z sobą już nic wspólnego. Gdybyś spotkał taką osobę w sklepie, najprawdopodobniej nie mielibyście o czym rozmawiać. Nic jednak nie powstrzyma was od dawania sobie nawzajem niebieskich kciuków. To jak zabawa w nudnego, niekończącego się berka. W tym przypadku tylko śmierć może go przerwać.

Reklama

Złośliwość, wersja pierwsza

Czasami życie zaskakuje. Siedząc wieczorem przed komputerem, znudzeni przeglądamy Facebooka, nie spodziewając się już niczego nowego. Nagle jak grom z jasnego nieba pojawia się!

Wkurwiająca, tępa osoba z przeszłości, o której istnieniu prawie już zapomniałeś, uwidacznia się na środku twojej facebookowej tablicy. Jednak ku twojemu zdziwieniu, zamiast pisać o swojej zajebistości i niesamowitym życiu, jej post to coś w stylu: „Najgorzej :((( czemu ludzie zawsze mnie zawodzą :(((".

I wtedy zaczynasz działać. To jest coś, co lubisz. Lubisz karmę, która walczy w obronie uciśnionych. Lubisz to, że możesz bez większego poczucia winy polajkować post, a taki ktoś trochę pocierpi. A co najważniejsze – masz chorą satysfakcję, bo atakujesz ich wtedy, gdy potrzebują pomocy. To soczysta zemsta bez ofiar. Kciuk w górę!

Złośliwość, wersja druga

Co jakiś czas na naszej tablicy wyskakuje coś tak spektakularnie głupiego, że musimy dać lajka. Osoba, która to opublikowała, powinna być rozpoznawana jako kwintesencja idiotyzmu.

Typowym przykładem jest kretyn, który wygłasza kazania na temat znajomych, którzy go zdradzili. Gada o tym, w jak okrutnym świecie żyjemy, jak zaufanie i lojalność w dzisiejszych czasach umierają, a grupa jego prawdziwych przyjaciół maleje z dnia na dzień.

Każdy, kto choć trochę zna tego gościa i wytknie mu publicznie hipokryzję, zostaje sklasyfikowany jako kolejny hejter. A jeśli wszyscy są hejterami, to znaczy, że jesteś ofiarą, nie?

Reklama

Publiczna chłosta werbalna takiego kutafona to jedna z rzeczy, dla których warto żyć. Oczywiście nie jedna z tych intelektualnie rozwijających, ale z czysto egoistycznych pobudek przyjemnie na to popatrzeć. Nawet jeśli jesteś na skraju moralnego upadku, będziesz czuł się lepszy od takiego gościa. Lubisz to, że jesteś – choć nieznacznie – lepszy od niego. Wszyscy lubią patrzeć na gorszych od siebie.

Seks

Często klikamy, że polubiliśmy jakąś treść, bo tak podpowiada nam… nasz penis. Najprostszym i najbardziej nieśmiałym sposobem oznajmienia komuś, że chętnie byśmy się z nim przespali, jest po prostu lajkowanie jego zdjęć i postów. Kilka lat temu służyła do tego funkcja zaczepki (nadal istnieje, ale nikt z niej nie korzysta). Dzisiaj nieco subtelniejszy lajk może być początkiem wielu przyszłych spotkań, a ostatecznie – seksu w prawdziwym życiu z facebookową wybranką.

Przeglądanie zdjęć na ekranie smartfona jest podobne do wizyty na licytacji bydła. Obserwujesz dokładnie każdy egzemplarz, a lajki są jak podnoszenie numerka i podbijanie ceny. Jeśli osoba na zdjęciu nie uwodzi akurat fotografa, to intencje takiego lajka są jednoznaczne. I pamiętaj: przyjaciele nie pozwolą, żeby ich brzydcy ziomkowie mieli jednocyfrową liczbę lajków pod zdjęciem.

Jeśli jednak jesteś zbyt nieśmiały na taką bezpośrednią deklarację, możesz zwabić swoją wybrankę cyberpodrywu, lajkując zdjęcia, na których jest oznaczona. Możesz na przykład dać „lubię to" pod fotą, na której dzieje się coś śmiesznego, a dziewczyna nie uwodzi aparatu. W ten sposób twoje intencje są bardziej tajemnicze. „Może lubię fakt, że dobrze się bawisz, może chcę się z tobą przespać… Zgaduj-zgadula". To jednak dotyczy tylko zdjęć, które znajdą się w twoim news feedzie. Nie chcesz być chyba jednym z tych kolesiów, którzy przeglądają czyjeś życie tylko po to, żeby dać „lubię to" pod zdjęciem zamieszczonym trzy lata temu? Jesteś wtedy postrzegany jako zboczeniec, a nie jako potencjalny partner.

Reklama

Jeżeli chcesz być jeszcze bardziej subtelny i finezyjny w swoim podrywie, możesz dać niebieską łapkę pod ważnym wydarzeniem z życia albo pod teledyskiem. Pokazujesz tym samym, że macie taki sam gust muzyczny (chcesz ją przelecieć) albo interesują cię jej wyniki w nauce (wciąż chcesz ją przelecieć). Nawet lajkowanie filmu, w którym słodki baranek jest skurwielem, może kryć nutkę podrywu.

Zobacz także: Ludzie których nienawidzimy na facebooku.

Bycie pijanym

W zamglonym umyśle pijanego facebookowicza wszystkie umowne sygnały i reguły idą się jebać. Wszyscy ludzie, którzy są prawie obcy, zmieniają się nagle w bliskich starych znajomych. Zaczynasz bezmyślnie lajkować rzeczy, dajesz tyle kciuków, ile tylko możesz: tło ze zdjęciem matki byłej dziewczyny? Lubię to! Twoja fota sprzed dwóch lat? Lubię to! Żałoba po śmierci gościa, którego nie poznajesz? Cholera, pewnie mnie teraz potrzebuje… Lubię to!

Budzisz się skacowany, patrzysz na Facebooka i załamuje cię twoja głupota. Masz tysiące nowych powiadomień, ale najprawdopodobniej nie chcesz wiedzieć dlaczego.

Szczerość

Zapomnij teraz na moment o tym, co przed chwilą powiedziałem, i wyobraź sobie miejsce pełne obcych osób i byłych znajomych – czekasz tam na rzecz, którą naprawdę lubisz. Bez żadnego powodu chciałbyś wtedy wyrazić swoje uznanie i tak zwyczajnie po prostu dać „lubię to". Bez żadnego podtekstu, zwykła afirmacja.

I tutaj właśnie pojawia się problem. Czy mój lajk będzie odebrany jako próba flirtu? Kiedy ostatnio lajkowałem jakąś rzecz, którą wstawiła ta osoba? Jeśli lubisz wszystkie posty tej osoby, może przecież uznać, że masz obsesję na jej punkcie. Zacznie wyobrażać sobie, jak przeglądasz codziennie jej przeszłość, nucąc przy tym piosenkę, którą ułożyłeś, sklejając wszystkie jej statusy.

A co, jeśli nie możesz nawet sobie przypomnieć, kim są twoi internetowi znajomi? Co, jeśli oni nie pamiętają ciebie? Kurwa, twoje imię będzie w liście lajkujących jak niechciany pryszcz-niebieski kciuk. W sumie może lepiej nie lajkować tych wszystkich rzeczy.

Walić to, wszelkie uprzedzenia co do lajkowania to bzdura. Ludzie mają to w dupie, chcą być lajkowani! Gdy imię nieznanej osoby pojawia się w liście znajomych, którzy doceniają twoje ostatnie osiągnięcia, jesteś przecież równie zadowolony jak w przypadku otrzymania niebieskiej łapki od bliskiego przyjaciela.

Śledź Sama Briggsa na Twitterze