FYI.

This story is over 5 years old.

WYBIEG

FASHION WEEK SSIE

Wszyscy wierzą w bajki o tym, że Tydzień Mody to coś niesamowitego. Otóż nie

Dzięki temu, czym zarabiam na życie, bywam na przeróżnych tygodniach mody od kilku dobrych lat. Zwykle, kiedy znajomi dowiadują się, że gdzieś wyruszam, zaczynają się błagania o załatwienie zaproszeń, wciśnięcie na listę gości na jakąś imprezę, giftpacki (czy cokolwiek innego, przestałem już się tym przejmować). A to dlatego, że wszyscy są kretynami , którzy wierzą w bajki krążące wokół Tygodnia Mody. A ja zdradzę wam sekret – Fashion Week ssie.

Reklama

Oto co dzieje się na Fashion Weeku:

Jak tylko będziesz próbować przestąpić próg Lincoln Center (gdzie mają miejsce główne wydarzenia związane z Tygodniem Mody w Nowym Jorku) owładnie cie przerażająca, złowieszcza desperacja wisząca w powietrzu. Dziesiątki fotografów sterczących przed wejściem, czatujących na jakąś gwiazdę albo kogokolwiek, kto wygląda wystarczająco interesująco, by zasłużyć na bycie sfotografowanym.

W sumie znajdzie się tam około 100 różnych fotografów, którzy nie będą robić zdjęć nikomu, kto miałby jakiekolwiek znaczenie. Wszyscy współpracują z „magazynami internetowymi”, które w nazwie mają „blogspot.com”. Najpewniej nie umknie twojej uwadze scenka niczym z powyższego zdjęcia (dziewczyna, która prawdopodobnie studiuje coś związanego z modą, została napadnięta przez tłum fotografów, ze względu na swój super stylowy kapelusz).

Jak już dostaniesz się do środka, dołączysz do kolejki, w której spędzisz trochę czasu. Ale niech w twojej wyobraźni nie buduje się obraz grzecznej linii spokojnie oczekujących ludzi. Ludzie mody to NAPALEŃCY. Mają obmyślone zrozumiałe tylko sobie hierarchie, które opierają się na popychactwie i pokrzykiwaniach (szczególnie w kolejce przeznaczonej dla plebsu, czyli tej, w której ja zwykle stoję).

Wiadomo, stereotypy często dalekie są od rzeczywistości, ale wszystko, co kiedykolwiek słyszeliście o fashion people to akurat prawda. Film „Zoolander” można traktować niemal jak dokument.

Reklama

Przed wejściem na jeden z pokazów miałem wątpliwą przyjemność czekać przez chwilę za dwiema dziewczynami, które prowadziły trwającą przez 13 minut debatę ( tak, zmierzyłam czas) na temat tego, czy powinny posilić się jogurtowym preclem, którym ktoś je poczęstował (oczywiście decyzją większości precel został zamieniony na plany porannej 5-kilometrowej przebieżki następnego dnia).

A o to dokładny skrypt z rozmowy, którą udało mi się posłuchać przy innej okazji:

Dziewczyna: Powinieneś wyprawić imprezę tematyczną!

Chłopak: Echh, chciałbym, ale nie mogę pozwolić sobie na urządzanie imprez.

Dziewczyna: Dlaczego nie?

Chłopak: Mam za dużo znajomych! Nie mógłbym zaprosić wszystkich, a nie znoszę mieć poczucia pomijania kogoś.

Dziewczyna: Bez sensu…

Chłopka: No wiem, strasznie mnie to męczy…

…No cóż..

Przebywanie wokół ludzi związanych z modą przysparza czasami też smutków. Czy myśl o tym dzieciaku, który poświęcił całą noc na obklejanie swoich butów piórami nie sprawia, że chce wam się płakać?

Mercedes sponsoruje całą przestrzeń głównych wydarzeń, dlatego taka ekspozycja wita nas przy samym wejściu do Lincoln Center. Przywiodło mi to na myśl zdjęcia wypadku samochodowego, który widziałem jakiś czas temu, przez co dużą część czasu podczas tego Fashion Weeka spędziłem pogrążony w panicznych myślach o byciu uwięzioną wewnątrz płonącego samochodu.

Fashion-weekowa ciekawostka: ponad 100 procen pokazów w Nowym Jorku odbywa się w takt muzyki Grimes

Reklama

Nie miałem pojęcia, że potrzeba takiego nakładu sprzętu do puszczania tych piosenek. Kto by podejrzewał, że bycie DJem jest tak skomplikowane!

Jeśli ci się poszczęści, trafisz na event z darmowym alkoholem. Będzie nim co prawda nowy wymysł marki sponsorującej imprezę, którego smak jakiś utalentowany barman będzie starał się ukryć tworząc najbardziej wymyślne mikstury.

A tak po za tym, to na zdjęciu jest najwyższy człowiek w Ameryce. Nie do końca rozumiem, co właściwie robił na Fashion Weeku. Może został zatrudniony jako urozmaicenie pośród tłumu przybyłych. Na pokazie pojawił się w towarzystwie modnego krasnoluda, kolesia z milionem kolczyków w twarzy i futrzakiem. Czułem się niczym na castingu do nowego teledysku P!nk.

Czasem zdarza się, że na jakimś pokazie będzie też jedzenie. Nie wiedzieć czemu serwowane zawsze w ultra małych porcjach. Mógłbym sobie teraz poużywać na temat wiecznie głodujących ludzi mody, ale sam nie wiem, chyba nie wypada.

Jednym w wielkich mitów nabudowanych wokół Fashion Weeka jest to, że jest on przeładowany znanymi ludźmi. W pierwszym rzędzie będzie siedziała grupa ludzi, okrążona przez nabuzowanych PRów, starających się odeprzeć szturm fotografów. Sam często odnosiłem mylne wrażenie, że to całe zamieszanie wywołane jest przez jakąś ekscytującą osobistość. Jak tylko uda ci ogarnąć wzrokiem obleganą grupę, oto co zobaczysz. Bez pytania Wujka Google mogę zgadnąć, że są to, kolejna, europejski DJ, Była modelka i blogerka.

Reklama

Zdaje się, że liczba fotografów i naginanych publikacji, funkcjonujące w świecie mody, wytworzyły środowisko, w którym każdy ma być sławny.

Właściwie jedyną naprawdę popularną osobą, którą udało mi się dostrzec była Jenna z “Rockefeller Plaza 30”. Siedziałem zaraz na nią i muszę przyznać, że roztaczała nad sobą zapach nadczłowieka! To było tak ciężkie do pojęcia przez mój ograniczony umysł, niczym ogarnięcie funkcjonowania Wszechświata. Nie potrafie inaczej wyjaśnić jak bardzo dobrze pachniała Jenna.

Oto i nadszedł czas na ciuchy!

Nie jestem pewien czy znajdę odpowiednie słowa, by opisać jak bardzo rozczarowujące są pokazy same w sobie. I na pewno zbyt mało osób poświęca temu jeszcze mniej przemyśleń przed wybraniem się na jakiś. Przyglądaliście się kiedykolwiek komuś idącemu w tę i z powrotem prezentując ubrania? Nic specjalnego. Serio, spróbuj posiedzieć chwile na ulicy, obserwując mijających cię ludzi. Zrozumiesz mniej więcej o czym mówię.

Nie bez powodu istnieją kina i parki rozrywki, a nie zorganizowane stanowiska obserwatorskie wzdłuż chodników: oglądanie chodzących ludzi SSIE.  Może ewentualnie jeśli wybierzesz się na jakiś dziwaczny pokaz (jak, dajmy na to prezentacja kolekcji męskiej, zaprojektowanej przez Yoko Ono…), może okazać się, że bywa interesująco. Ale tylko przyjrzyj się tym ciuchom. Kogo one obchodzą chodź w najmniejszym stopniu? Możesz iść do sklepu w najbliższym centrum handlowym i zafundować sobie rozrywkę na podobnym poziomie.

Reklama

Dziewczyny, które chodzą po wybiegu wzbudzają przerażenie. Przecież nie jesteśmy kretynami. Wszyscy wiemy, że cały ten biznes opiera się na sprawianiu, że „zwykli” czują się jak gówno, a na poprawę humoru chcą wydawać majątek na ubrania. Ale modowy kanon piękna daleko odbiega od typowo ludzkiego wyglądu i jedyną opcją dobrania dziewczyn na pokaz jest wycieczka do Europy Wschodniej [http://www.femininebeauty.info/eastern-european-fashion-models] w poszukiwaniu nastolatek, ponadnaturalnie rozwiniętych po wdychaniu oparów z Czarnobyla.

Mam taką wizję, że modelki są niczym efekt szalonych eksperymentów naukowych nad nowymi gatunkami; urodziwe, owszem, ale będą cierpieć od najróżniejszych komplikacji w późniejszym życiu.

Mam też podejrzenie, że organizowanie pokazów służy tylko temu, żeby ich goście mogli poczuć się jak ważne persony. W erze Internetu, nie widzę innego uzasadnienia. Wszystko można obejrzeć na żywo na komputerze, a zdjęcia można obejrzeć zanim modelka zejdzie z wybiegu.

Jeśli komukolwiek zależałoby na tym, by przyjrzeć się temu, co ma na sobie modelka, zostałby w domu, żeby obejrzeć zdjęcia w Internecie, zamiast wyginać się w tylnym rzędzie, by zobaczyć cokolwiek zza rzędu głów wzdłuż wybiegu.

Na Fashion Weeku oprócz pokazów mają miejsce też przeróżne “prezentacje”. I tu modelki zamiast kroczyć po wybiegu mogą, na przykład, byś ustawione gdzieś w pomieszczeniu gdzie wszyscy robią im zdjęcia.

Reklama

A kiedy mówię, że wszyscy  robią zdjęcia, mam na myśli WSZYSTKICH. Nie mam zielonego pojęcia, gdzie te zdjęcia miałyby się później pojawić, ale ludzie dostają totalnego agresora, kiedy nieopatrznie zakłócisz im zaplanowane ujęcie..

O ile ludzie mody uwielbiają gadać o innowacyjności, o tyle pokazy zbudowane sa w oparciu o ustaloną konwencję. Jedynym urozmaiceniem będzie wybór miejsca i innej piosenki Grimes, niż ta grana na wcześniejszym pokazie.

Tym niemniej, czasem zdarzają się jacyś chętni do wprowadzenia “nowości”, gotowi do przekształcenia wizji typowego pokazu. A to zawsze jest skazane na porażkę. Jak pokaz, na którym modelki wwożone były na dziwnych wózkach. Widok modelek, próbujących ukryć przerażenie i ich walkę o przeżycie tego doświadczenia, był świetną rozrywką.

Albo ten, gdzie byliśmy świadkami MODOWEGO TAŃCA- IMPROWIZACJI. Niesamowite. Dwoje modeli pojawiło się na wybiegu, zaczęli odprawiać swoje tańce, rozbierając się  na wzajem, by później ubrać sie w kolejne stroje. Genialne.

Kolejny mit – wychodzisz obładowany prezentami. Nie prawda. W większości przypadków tajemnicze torebki kryją w sobie pendrive’a, butelkę z wodą opatrzoną zdobną metką i próbkę jakiegoś totalnie bezużytecznego kometyku. Nikt nie rozdaje niczego fajnego za dramo. Najprawdopodobniej znajdzie się tam też jakiś nowy produkt,  który w ramach promocji ma wpaść w ręce grupy pierwszych nabywców. Obudźcie się! Wszystko co dobre już istnieje. Nowe jest do dupy.

Reklama

Na zakończenie dnia pokazów gdzieś na pewno będzie jakaś impreza. Oczywiście z obowiązującą listą gości. Co oznacza konfrontację z człowiekiem od PRu.

Nie ma nic gorszego niż gadka z kimś z modowego PRu. Krótko mówiąc, nie są to najprzyjemniejsze w obejściu osoby, może dlatego, że ich praca polega generalnie na wciskaniu ludziom kitu. Nie ważne jak beznadziejny jest produkt, który mają rozpromować, nie mogą wyjść z roli osoby, która wcale nie uważa, że mówi o gównianej rzeczy. A mnie to stresuje. Tak jak w parku rozrywki, kiedy podchodzi do Was człowiek w stroju pirata i gada do was jakby naprawdę nim był. Nigdy nie wiem jak mam reagować. W tych ludziach nie ma duszy. Pożeracze Śmierci  w ciuchach od projektantów. Rozmowa z modowym PRem uświadamia ci, że nie jesteś niezniszczalny.

I jak na osoby, których praca polega na sprawdzaniu, czy jakieś imię znajduje się na liście, traktują się niesamowicie poważnie. Noszą słuchawki, iPady i inne wymyślne sprzęty.

Nie odnoszę się bezpośrednio do kobiety ze zdjęcia. Nie miałem z nią do czynienia, z pewnością jest urocza.

A oto jak wygląda od środka ekskluzywny wieczorek na Fashion Weeku. Przytrafi się kilkoro znanych ludzi, którym ktoś zapłacił, za to, żeby przyszli i siedzieli w specjalnie wywyodrębnionym  dla nich miejscu, aż wybije godzina, o której będą mogli się stamtąd urwać.

Reszta to studenci z modowych uczelni i kumple dziewczyn z PRu. Najlepszym zajęciem dla ludzi zgromadzonych na tych imprezach, jest stanie i obcinanie innych od góry do dołu. I wszyscy wydają się nienawidzić siebie nawzajem. Może się zdarzyć, że ktoś zacznie tańczyć, co przyciągnie setkę fotografów strzelających zdjęcia, ale to potrwa tylko chwilę.

Tak, alkohol jest za darmo. Ale czy nie lepiej jest zapłacić za drinka, niż przepychać się przez tłum modowych blogerów, co trwa wieczność, za każdym razem, kiedy masz ochotę na kolejnego?

I to by było na tyle. Oto Fashion Week.

ZWIERZAKI Z I-D

PARTYMONSTER 2.0 BY HOOD BY AIR

MARATON TYGODNI MODY - CZAS START!