FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Jak godzę ostry seks z feminizmem

Niełatwo mi wyjawić przed kimś moje upodobania. Często wiąże się to z wielkim wstydem, zwłaszcza w świecie, w którym kobiety domagają się równouprawnienia
Ilustracja, na której mężczyzna klepie kobietę po pupie

Artykuł pierwotnie ukazał się na VICE Canada

Pierwszy raz czegoś zbliżonego do perfekcji doświadczyłam, gdy w zeszłym roku poznałam wspaniałego mężczyznę w Monako. Młody, multimilioner (inaczej nie mieszkałby w Monte-Carlo) podczas naszej randki na tarasie hotelu Hermitage w trakcie rozmowy powiedział, że jego zdaniem tak naprawdę, gdzieś na poziomie podstawowej biologii, wszystkie kobiety pragną być zdominowane. Spojrzałam na niego spod uniesionej brwi i prędko zaprzeczyłam. Nie wyobrażam sobie, żeby mężczyzna kontrolował mnie albo jakikolwiek aspekt mojego życia – poza sypialnią. To ostatnie zachowałam dla siebie, bo nie chciałam go utwierdzać w przekonaniu, że kobiety istnieją po to, by służyć. Nie mógł wiedzieć, że majtkach miałam prawdziwy wodospad.

Reklama

Nie spaliśmy ze sobą tamtego pierwszego wieczoru. Jednak następnego dnia, gdy przyszłam się z nim pożegnać przed odlotem i akurat patrzyłam w lustro, podszedł do mnie od tyłu, obrócił mnie i pocałował. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam samą siebie przekonywać: „O Boże. Tak. Tak. YOLO, tylko ten jeden raz. Proszę". Poczułam, jak lęk, który zwykle odczuwam przed zbliżeniem z obcą osobą, znika. Facet był absolutnym ideałem. Każde słowo, jakie padło z jego ust, każdy gest, to jak dotykał moich bioder, szyi, włosów, twarzy; to był ból i ekstaza zarazem. Muszę mu podziękować za to, że w końcu urzeczywistnił moje fantazje.

Życie nie jest usłane różami, gdy jesteś feministką, która lubi, jak ją ruchają. I dobrze wiem, jak dwuznacznie to brzmi. Na co dzień nie pozwolę, żeby ktokolwiek robił ze mnie swoją sunię. Jednak za drzwiami sypialni zamieniam się w olimpijską gimnastyczkę, która zapomniała swojej choreografii i idzie na żywioł.

Niełatwo mi odkryć przed kimś tę moją stronę i wyjawić moje upodobania. Często wiąże się to z ogromnym wstydem, zwłaszcza w świecie, w którym kobiety domagają się równouprawnienia. Sama wyznaczam sobie cele i sama do nich dążę. Nie wstydzę się mówić o moich feministycznych przekonaniach na pierwszej randce. I co najważniejsze: nikt nie będzie mi mówił, co mam robić. Nie zliczę, ile razy byłam zawieszana w prawach ucznia za „podważanie autorytetu". Można śmiało powiedzieć, że mam problem z każdą próbą rozporządzania moją osobą. Trudno mi więc samej sobie wyjaśnić, jak godzę taki sposób myślenia z potrzebą, by ktoś mnie pieprzył jak sukę w rui i mówił do mnie paskudne rzeczy; a co dopiero wytłumaczyć to drugiej osobie.

Reklama

Dni, gdy myślałam, że po prostu z natury nie jestem zbyt wilgotna, należą do przeszłości. Zdałam sobie sprawę, że moje podniecenie było w sporej części hamowane przez nieodpowiednią grę wstępną i brak asertywności ze strony partnera. A ponieważ zachowywałam to wszystko dla siebie, w rezultacie musiałam przystać na mdły, łagodny seks i hektolitry lubrykantu.

„Dlaczego mu po prostu nie powiesz, że chcesz, żeby był bardziej dominujący?" – nieraz słyszałam to pytanie. Brzmi logicznie, prawda? Nieprawda. Jak tylko wypowiem słowa „ostro" i „dominacja", faceci z miejsca na siłę pchają się z fiutami i próbują nieudolnie odgrywać sceny z 50 twarzy Greya albo jakieś pojebane akcje, które widzieli na Pornhubie. Może problem polega na tym, że perwersja to pojęcie, w którym mieści się naprawdę wiele, od lekkich klapsów po igły, rażenie prądem i inne ekstremalne metody zadawania bólu.

Ostro nie zawsze równa się BDSM, a BDSM nie zawsze oznacza ostro.

Potrzebuję mężczyzny, który zrozumie tę kruchą równowagę, sprawi, że będę się czuła wystarczająco bezpiecznie, by pozwolić mu przejąć kontrolę nad moim ciałem i nie będzie próbował mi narzucać swoich własnych przeświadczeń o tym, co dobre dla nas obojga. Poszukiwanie takiego faceta bywa naprawdę przerażające. Jak niby mam mu powiedzieć, żeby nie robił tego, co chce, skoro wcześniej prosiłam, by przejął kontrolę.

Rozumiem, że również niektórym mężczyznom może być trudno wejść w taką rolę. Zdarzają mi się tacy, którzy są strasznie zestresowani sytuacją i których onieśmielam do tego stopnia, że zupełnie tracą głowę i zaczynają mnie grzmocić, jakby mieli napad epilepsji. Są też tacy, którzy nie mieli pojęcia, co znaczy być seksualnie asertywnym, więc prosili o tak starannie dopracowaną akcję, że czułam się, jakbym reżyserowała film porno i pracowała nad scenariuszem. A najgorsi są ci, którzy myślą, że chcę dostać po twarzy i lizać im stopy. Chyba. Kurwa. Nie. Na najmniejszą wzmiankę takich rzeczy zapala mi się ostrzegawcze światełko i przerywam całą misję. Czerwona kartka. Nara.

Reklama

Piszemy nie tylko o seksie. Polub nasz fanpage VICE Polska i bądź z nami na bieżąco


W dominacji chodzi o wszystkie czynności, o gesty, o mikroskopijne insynuacje, o ułożenie rąk i części ciała z wyraźnym zamiarem, z poczuciem władzy. To delikatny taniec z kimś, kto umie prowadzić na parkiecie. Cielesne uczucie, że ktoś mnie pragnie, pożąda i uważa za seksowną, jest dla mnie nowe. Nie doświadczyłam tego w okresie dorastania. Często spotykałam się z docinkami, bo byłam drobna i bez biustu – wciąż wystarczają mi miseczki 32A. Nikt nigdy nie chciał mnie wziąć prawie do nieba, jeśli już, to w bluzce, a przynajmniej w staniku. Minęło dużo czasu, zanim poczułam się sexy, a nawet teraz zdarza mi się o tym zapomnieć.

Balansowanie po tej cienkiej linii, gdy boli akurat tyle, co trzeba, jest naprawdę ekscytujące. Gdy mężczyzna się nie spieszy, chce mnie odkrywać i popychać ku nowemu, gdy poświęca mi całą swoją uwagę – właśnie to mnie podnieca. Ten stan, gdy moje ciało fizycznie reaguje na to, co mój mózg na co dzień odrzuca, jednocześnie dezorientuje i obezwładnia. Nie potrafiłabym sobie tego odmówić w imię suchych zasad. Otrzymuję szansę, by świadomie zrzec się kontroli nad własnym ciałem – taki gest sam w sobie jest potężny i wyzwalający. Prawdziwe wyzwanie polega na tym, żeby znaleźć kogoś, kto potrafi dokonać tych niemal poniżających czynów, ale będzie też pamiętał, że gdy już otrę usta z jego spermy, nikomu nie pozwolę się ruchać.