Ochotę na seks z moim ostatnim chłopakiem straciłam już dawno temu. Byliśmy razem cztery lata i w okolicach trzeciego roku moje libido stało się równie nieuchwytne co, jego zdaniem, moja łechtaczka. Po prostu przestało mi się chcieć – on wiedział, że przestało mi się chcieć, nawet nasz pies chihuahua o tym wiedział. Do tego brałam pigułki antykoncepcyjne, które potrafią wywołać wręcz fizyczną niechęć do seksu (to dopiero prawdziwa antykoncepcja).W końcowej fazie naszego związku w ogóle nie uprawialiśmy seksu, nawet gdy już siebie zupełnie znienawidziliśmy, a to przecież jedyny dobry moment, by się bzyknąć. Teraz widzę, że gdyby nie moja obojętność seksualna, być może wcale nie musielibyśmy kupować tej pieprzonej chihuahuy – być może wówczas łączyłoby nas coś innego niż mała, szczekliwa suka.Wiecie, co przyniosłoby mi ulgę w tej niewesołej sytuacji? Konkretna dawka viagry. Skoro pomaga starym facetom o fiutkach równie miękkich jak uścisk dłoni Andy'ego Warhola, to czemu nie miałaby pomóc i mi? Postanowiłam zbadać sprawę i poświęciłam tydzień na testowanie różnych rodzajów viagry dla kobiet, w nadziei, że chociaż jeden z nich przemieni mnie w śliniącą się i drżącą z pożądania seks-maniaczkę.Niech żyje viagra!Pink Venus nabyłam w postaci lubrykantu o smaku wiśniowym *ciarki*. Oprócz tego, że jego smak przywodzi na myśl nastoletni seks, produkt ten zawiera dwa razy więcej kofeiny niż filiżanka kawy. W moim przypadku zażycie go skończyło się migreną, przez co – o ironio – nie byłam w stanie nawet myśleć o seksie. Jeśli kręci was robienie loda, możecie ewentualnie wysmarować tym waszego chłopaka i do dzieła (uważajcie jednak przy tym, by mu go przypadkiem nie odgryźć).Poza tym Pink Venus wydaje się być zupełnie bezużyteczna. Już chyba lepiej wylać zawartość do zlewu i wykorzystać tubkę jako dildo. Podsumowując, produkt ten wywołał we mnie podniecenie porównywalne do tego, które daje widok gołębia próbującego zgwałcić gołębicę na dachu domu pogrzebowego.Ocena: 2/10Kapsułki Viafem zawierają mieszankę ośmiu rodzajów ziół, które zgodnie z opisem mają przyśpieszać przepływ krwi i zwiększać wrażliwość kwiatu kobiecości. Na stronie internetowej produktu wyczytałam, że pod żadnym pozorem nie należy go brać jeśli nie ma się ochoty na seks, z czego można wnioskować, że po zażyciu Viafemu kobieta staje się dziką nimfomanką, czy jej się to podoba czy nie.Ponieważ mi akurat spodobała się taka perspektywa, czym prędzej wzięłam kilka kapsułek i już po chwili byłam gotowa szczerzyć się do nastolatków na jasno oświetlonym parkiecie. Niestety, ku rozpaczy mojej pochwy z planów wypadu do Roxy przy Oxford Street (gdzie chyba najłatwiej w całym Londynie o przypadkowy seks) nic nie wyszło, ponieważ moja współlokatorka zamiast wspierać mnie w moim seksperymencie postanowiła skorzystać z oferty dwie pizze w cenie jednej.I tak zamiast iść na chujobranie obejrzałyśmy American Pie, a mnie w niewytłumaczalny sposób urzekły trzęsące się cycki Nadii. Zgodnie z przewidywaniami wylądowałam napalona w łóżku, tyle że sama. Ciężko jednak winić za to Viafem – sorry misiaczki, to nie przez was, tylko przeze mnie.Ocena: 6/10Nie chcę was tu nakręcać, ale Gold MAX jest kurewsko mocny. Wzięłam dwie kapsułki przed kolacją i nagle, bez jakiegokolwiek ostrzeżenia, moje ciało krzyknęło TAK, a w majtkach zrobiło się mokro niczym w ujściu Nilu. Dzięki GM po raz pierwszy od dwóch miesięcy dane mi było uprawiać seks. HURRA! Według mojej ofiary byłam „wilgotniejsza niż zmoknięta wydra", co potraktowałam jako komplement.Facet wkrótce potem zasnął, ja zaś całą noc przewalałam się w pościeli próbując „niechcący" go obudzić napierając na niego raz po raz (i to dość agresywnie). Choć na opakowaniu przeczytałam, że Gold MAX oparty jest na chińskiej recepturze ziołowej i nie wywołuje „żadnych niepożądanych efektów ubocznych", czułam, że gdybym zaczęła brać go częściej mogłabym skończyć jako gwałcicielka. Co jest chyba najbardziej niepożądanym efektem ubocznym jaki mogę sobie wyobrazić.Ocena: 8,5/10 (odejmuję -1,5 punktu za potencjalne efekty uboczne)Postanowiłam sprawdzić moją hipotezę na temat efektów ubocznych. Nikogo nie zgwałciłam. Nie musiałam, bo mój nowy znajomy pozwolił na wrzucenie kilku kapsułek do jego herbaty. Gold MAX, jesteś najlepszy.Pani w chińskim sklepie medycznym, która zapewniała mnie, że to produkt tylko dla dziewczyn, kłamała. Z internetu dowiedziałam się, że tak naprawdę jest on przeznaczony dla mężczyzn, ale co tam, przecież płeć to tylko konstrukt społeczny, prawda? W związku z tym przystąpiłam do testowania. Wieczór spędziłam w pracy na czyichś 21. urodzinach, gdzie zakochiwałam się taśmowo w pięknych, bogatych, pozbawionych moralności młodzieńcach – czyli dokładnie w moim typie. Jeśli ilość wytwarzanych przez ciebie feromonów jest wprost proporcjonalna do ilości proponowanej ci kokainy, to tego wieczora byłam jednym wielkim feromonem. Tym niemniej mimo licznych zaproszeń na ekskluzywne afterki w zachodnim Londynie postanowiłam wracać do domu.O czwartej rano obudził mnie telefon od byłego z prośbą, czy może u mnie zanocować, bo uciekło mu ostatnie metro. Powodowana ciekawością jak zadziała BHDH zgodziłam się wpuścić go do łóżka. Czy moja ogólna niechęć do tego gościa nagle zniknęła, zastąpiona przez nagłą, niepohamowaną potrzebę nostalgicznego bzykanka? Nie. Czy jestem z tego zadowolona? I to jeszcze jak, choć nie świadczy to najlepiej o skuteczności Bai He Di Huang.Ocena: 3/10Hiszpańska Mucha zawiera kantarydynę, pod którą to uczoną nazwą kryją się trujące siki pewnego gatunku chrząszcza. Pycha! Siki te podobno podrażniają drogi moczowe człowieka, co w jakiś sposób ma zwiększać ochotę na seks. Choć z opisu wygląda to bardziej na starożytną torturę, w rzeczywistości Hiszpańska Mucha to jeden z najstarszych i najpopularniejszych afrodyzjaków na świecie. Założyłam, że skoro środek ten wywoływał chcicę u ludzi średniowiecza, którym zdarzało się sypiać w błocie i zjadać własne dzieci, to nada się i dla mnie.W większości krajów Hiszpańska Mucha jest obecnie nielegalna, ale co tam, raz kozie śmierć. Łyknęłam i poszłam ze znajomymi z pracy do pubu, ale ani nie zaczęłam szczekać, ani nie obrzygałam żadnego z nich moimi wnętrznościami, ani mój język nie porósł futrem i nie pokrył się czyrakami. Szkoda – może przy okazji przynajmniej bym się trochę podnieciła. Hiszpańska Mucha okazała się totalną klapą. Bardziej napalona bywałam po kilku drinkach. Za to opakowanie mistrz.Ocena: 2/10Ale zajebioszka. Oprócz 16-procentowej zawartości alkoholu wino Magnum wzbudza w konsumencie „seksualną witalność", czego zdecydowanie brakowało innym testowanym przez mnie środkom. Niestety, mimo obietnic uczynienia z każdej dziewczyny Seks-Królowej Dancehallu, napój smakuje jak popiół i śmierć, a podczas picia trzeba mieć zatkany nos by uniknąć odruchu wymiotnego. Lipa!Po opróżnieniu kilku butelek próbowałam bez sukcesu zasztyletować moją współlokatorkę, po czym zrobiłam frytki w piekarniku i zasnęłam na kanapie.Ocena: 3/10PODSUMOWANIE: Przecierpiawszy wrzynające się w skronie kofeinowe bóle głowy (i jakże rozczarowujący brak jakiegokolwiek rżnięcia) chciałam z radością oznajmić, że zdecydowanym zwycięzcą jest zachęcający do gwałtu i wywołujący powódź w majtkach Gold MAX. Bierzcie i rwijcie!
Reklama
DZIEŃ 1. Pink Venus
Reklama
DZIEŃ 2. Viafem
DZIEŃ 3. Gold MAX
Reklama
DZIEŃ 4. Gold MAX (jeszcze raz)
DZIEŃ 5. Bai He Di Huang
Reklama