FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Jeden hashtag, mnóstwo policyjnej brutalności

Twitter to świetne miejsce, ale nie dla nowojorskiej policji

Twitter to taka fajna stronka, na której możemy do okienka wpisać wszystko, co przyjdzie nam do głowy, i zaprezentować to całemu internetowi. Niektórzy się na niej wygłupiają, inni używają w sytuacjach typu „Hej, gdzieś na świecie coś jest nie tak, #getinvolved”, a jeszcze inni odgrywają tam role postaci z „Sonic the Hedgehog”. To kupa zabawy, szczególnie jeśli lubi się zażarte kłótnie z nieznajomymi.

Reklama

Z Twittera korzystają też duże instytucje – korporacje i agencje rządowe – i zazwyczaj wychodzi im to kiepsko. „Hejka, jesteśmy pizzerią, wyślijcie nam zdjęcia, jak jecie pizzę z hashtagiem #fotkizpizzą” – to typowy słaby tweet marketingowy. Ogólnie chodzi o to, że firmy i instytucje próbują nakręcić coś, co określa się zaangażowaniem społecznym – zasadniczo chcą zrobić sobie dobrą prasę cudzymi rękoma. Teoretycznie, gdy ktoś zobaczy tweet, w którym dobrze się mówi o jakiejś firmie, też od razu tak o niej pomyśli. Teoretycznie.

Nowojorska policja chyba pomyślała sobie, że też może zrobić taką twitterową kampanię i poniższym tweetem zainicjowała hashtag #myNYPD:

Masz zdjęcie z członkiem NYPD? Wyślij je nam z hashtagiem #myNYPD, a my wybrane umieścimy na Facebooku

Osoba prowadząca policyjne konto na Twitterze musiała nie zdawać sobie sprawy, że znaczna większość interakcji zwykłych ludzi z policjantami zawiera się w jednej z tych kategorii:

  1. Zwracamy się do nich po pomoc, gdy my lub ktoś nam bliski został okradziony, pobity, zamordowany albo zgwałcony.

  1. Jesteśmy przez nich aresztowani.

  1. Jesteśmy przez nich bici.

W pierwszym wypadku raczej nie przychodzi nam przez myśl: „Drodzy funkcjonariusze, pozwólcie, że zrobię sobie z wami focię, by nigdy nie zapomnieć tej chwili”, a pozostałe dwie sytuacje należą do takich, o których wzmianek NYPD nie życzyłoby sobie w serwisach społecznościowych. Na dodatek ludzie, którzy dużo korzystają z Twittera (i którzy nie udają Sonica), należą do tego typu ludzi, który uwielbiają się nabijać z autorytetów. W każdym razie #myNYPD szybko stało się jednym z najpopularniejszych wątków w Stanach, głównie dlatego, że ludzie dodawali ten hashtag do okropnych zdjęć przedstawiających okrucieństwo nowojorskiej policji. Wybraliśmy kilka naszych ulubionych tweetów. Zaczniemy od zdjęcia, na którym nasza redaktorka Molly Crabapple zostaje aresztowana podczas protestów Occupy Wall Street:

Reklama

Ależ oczywiście, że mam. @NYPDNews: Masz zdjęcie z członkiem NYPD? Wyślij je nam z hashtagiem #myNYPD

Tu widzimy twitterowego aktywistę wykorzystującego sarkazm, strategię bardzo popularną w mediach społecznościowych:

Nie martwcie się, jeśli nie możecie chodzić, NYPD zaniesie was na rękach. Do rany przyłóż! #myNYPD

Więcej sarkazmu:

„Będziemy musieli pana przejechać, tak na wszelki wypadek” #myNYPD

Pamiętacie może Kimaniego Greya, 16-latka zastrzelonego przez policję w 2013? Pamiętacie, jak ludzie maszerowali w ramach protestu, a policjanci odpowiedzieli na to w ten sposób:

@NYPDNews: Masz zdjęcie z członkiem NYPD? Wyślij je nam z hashtagiem #MyNYPD

Jasna sprawa! #myNYPD

Inna nieprzyjemna sytuacja miała miejsce, gdy umundurowani policjanci zaczęli się ocierać o półnagie tancerki na paradzie karaibskiej organizowanej w Święto Pracy 2011:

Nie zapominajmy, że to hashtag wymyślony przez NYPD! To jedno z najpopularniejszych zapostowanych z nim zdjęć:

#NYPD nawiązuje tu kontakt z członkami swojej społeczności, swoimi pałkami pokrzepiając serca i dusze. #myNYPD

Warto też pamiętać, że kampania nie miała na celu pokazania, jak policjanci robią złe rzeczy psom.

Jakby nie było, Twitter to świetne miejsce. Tylko nie dla nowojorskiej policji.

DEMON U BRAM PARLAMENTU

SPEED, OWCE I KASETY WIDEO

NA SVALBARDZIE PUCHNIE EGO