FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Kocham cię, więc wącham - sneaker fetish

"Sneaker seks (lub też sneakers) - slangowe określenie zachowania seksualnego, pomiędzy mężczyznami, polegającego na czerpaniu satysfakcji seksualnej z wąchania, dotykania i lizania obuwia sportowego (tylko sportowego) i skarpetek partnera".

"Sneaker seks (lub też sneakers) - slangowe określenie zachowania seksualnego, pomiędzy mężczyznami, polegającego na czerpaniu satysfakcji seksualnej z wąchania, dotykania i lizania obuwia sportowego (tylko sportowego) i skarpetek partnera" - tyle dowiedzieć się można z Wikipedii, która wydawać by się mogła skarbnicą wiedzy. Ale ten fetysz kryje pod niewinną nazwą całą masę niespodzianek - niestety niezbyt pachnących.

Reklama

Pierwszy raz spotkałem się z zagadnieniem koło 2002 roku. Przyjaźniłem się wówczas z XY. XY jest homo i wydawał się najnormalniejszą, a zarazem najnudniejszą osobą jeśli chodzi o sprawy seksu. Zawsze onieśmielony, o swoich ekscesach tylko przebąkiwał, a o czyichś bardzo chętnie słuchał. Zapytałem go kiedyś o co chodzi z tymi skarpetami i butami, jako że najzwyczajniej w świecie wzbudzało to moje obrzydzenie i nie potrafiłem sobie wyobrazić kogokolwiek uprawiającego

ten sport. Z dziwnym uśmiechem wspomniał coś o feromonach znajdujących się w męskich stopach, smrodzie, na co się skrzywił i wyznał, że jego też to obrzydza. Jakież było moje zdziwienie kiedy kilka dni później oglądając foty z imprezy u niego na kompie z ekranu zaatakowało mnie jak Samara Morgan zdjęcie XY wąchającego swoje buty! Były tysiące tłumaczeń, kupa śmiechu, a potem jakoś tak przyjaźń siadła, kiedy zagłębiłem się w temat i zrozumiałem dlaczego tak zawsze chwalił moje buty… po prostu go kręciły.

Z cyklu zwierzenia: "Mój kumpel kupił wtedy nowe buty. Adidasy. Świetnie wybrał. W każdym razie ubłagałem go, żeby pożyczył mi swoje poprzednie - Reeboki Pump'y. Po długich namowach pożyczył. Chowałem je w domu. To była moja słodka tajemnica. Onanizowałem się w nich co wieczór. Wąchałem. Lizałem. Później odkryłem, że można się nimi onanizować. To było coś zupełnie nowego. Zupełnie inne doznania. Świetna rzecz. Wkładałem ogon do środka, chwytałem przez buta i poruszałem. Ile razy spuściłem się do środka, to już historia. Następnego lata kumpel zażądał zwrotu pożyczki. Ale jak ja mam to zrobić? Przecież one były w środku całe obspermione! Co on powie? Przecież muszę je oddać! Oddałem. Zacisnąłem zęby i czekałem na reakcję. A on w śmiech. Okazało się, że robi cały czas to samo! Odetchnąłem. Nie tylko ja jestem zboczony. To już lepiej". Fetyszystów kręcą najbardziej sportowe buty. Nike, Puma i Reebok to według ludzi z którymi rozmawiałem najbardziej pożądane przez nich marki."Najbardziej lubię sportowe (kocham firmy PUMA), skórzane eleganckie takie z czubeczkami. Kręcą mnie też korki piłkarskie… Oj, bardzo kręcą. Mam ochotę teraz polizać komuś buciki. Ktoś chętny?" - pisze na forum siedemnastolatek. Inny preferuje coś innego: "A ja lubię buty skate. Albo czarne adidasy, a do tego białe soksy. Zresztą buty to temat rzeka. Jest tyle fajnych, że aż ciężko wybrać. Generalnie, jak właściciel jest fajny to każde buty można skonsumować". Zastanawiam się czy wypucowałby mi jęzorem glany albo zimowe kozaki z futrem. Między podobnymi wypowiedziami - morze zdjęć. Przynajmniej teraz wiem jakich modeli nie kupować by nie narażać ich wnętrza na czyjś "ogon" zamiast mojej stopy.

Reklama

Loguję się na zagranicznym forum i rzucam markami i hasłami z forum polskiego, bo wiedza moja jest nadal ograniczona i panicznie boję się ją zgłębiać. Adoratorów zyskuję natychmiast - wielka stopa (rozmiar 45), wielkie zainteresowanie. A jednak - rozmiar MA znaczenie. Wbijam na forum polskie, atakują mnie napaleni homo-dresiarze. Największy ich odsetek bowiem kryje się w Polsce pod dresem. Ponoć co czwarty dresiarz przejawia tendencje homoseksualne, będąc przy tym krypto-gejem, bo jak lać po ryju to przecież tylko pedały. To właśnie wśród nich przejawia się największe zainteresowanie cuchnącym tematem. Ich środowisko doskonale sprzyja do realizowania swoich nosowych pasji - siłownia, pot, smród i adiki. "Sportowcom nie bez powodu jadą giry - mówi Jasiek - To przecież najskuteczniejszy wabik dla prawdziwego sneakersa". Cóż mnie od smrodu oczy zachodzą łzami i bliżej mi do histerii Scarlett O'Hary niż do miłosnych zawirowań w głowie Zakochanego Kundla.

Poznaję Filipa. Przesyła mi maila, w którym opowiada o pierwszych doznaniach i fantazjach. Czytelnikom o bujnej wyobraźni, takiej jak moja, proponuję przejść od razu do kolejnego akapitu. "Byliśmy z kumplem na jakimś wyjeździe, nad morzem. Poszliśmy na piwo… i on się strasznie upił. Przy okazji: chodziliśmy po Jastarni na bosaka. Tak więc, żeby wrócić na kwaterę, musiałem go nieść. W domu, kiedy zwaliłem go na łóżko, wpadło mi do głowy, by sprawdzić, jakie ma stopy i podeszwy. Czy są twarde i wyrobione? Dotknąłem ręką jego pięty. Okazało się, że są twarde, fantastyczne, pięty mają ostry brzeg. Podnieciło mnie to i chciałem sobie te pięty i podeszwy obejrzeć

Reklama

z bliska. Przybliżyłem twarz i zobaczyłem to… Powąchałem… nie mogłem się powstrzymać i zacząłem lizać. Na początku myślałem, że poliżę mu tylko pięty i ucieknę; ale w momencie, kiedy dotknąłem językiem jego podeszwy, tak się podnieciłem, że zacząłem lizać jego paluchy, potem wsadziłem jęzor w szpary między palcami. Mały ostatni paluch miał taki ostry brzeg; zaś ten największy, pierwszy, miał ogromny paznokieć. Podniecało mnie to tak fantastycznie, jak nic dotąd. Oczywiście spuściłem się i to niejeden raz. Wylizałem podeszwy obydwu stóp, wyssałem paluchy, a na koniec przysnąłem między jego łydkami. Najgorsze jest to, że nazajutrz już nie mogłem na niego patrzeć inaczej, jak ciągle na jego fiuta i stopy. Czekałem, by znów się upił, żebym mógł bezkarnie go obejrzeć i wylizać. I znów tak się stało. Tym razem wracaliśmy po jakichś opłotkach i miał te stopy bardzo brudne. Nalałem więc wody do garnka i kiedy leżał, umyłem mu je. Potem powtórzyło się lizanie, podniecenie… Natomiast szkoda mi się zrobiło tej wody w garnku. Wrzuciłem do niego jego skary i.. powstała herbatka, po której pała staje tak, że jakaś viagra może się schować". Czyżby rosła konkurencyjna marka dla wydawać by się mogło niezagrożonego Liptona? Skara-tea?

Sneakers to jednak nie tylko stopy czy sportowe obuwie, ale i… właśnie skarpetki. "Ja najbardziej lubię białe (do bucików sportowych) i czarne (do eleganckich). Fajne są też takie białe, a na pięcie szarawe". "Nie toleruję innych jak białych (frotte) ewentualnie czarnych" - swoją drogą nie sądziłem, że rasizm występuje w formie innej niż ludzka. "Ja na przykład lubię najbardziej białe lekko znoszone, ale bez przesady no i najbardziej lubię niuchać. Ze swoimi się nie bawię, bo jakoś mnie to nie kręci" - czyli samogwałt soksowy w środowisku nie występuje? Zwolennicy sneakersu skarżą się jednak, że znaleźć sobie kogoś kto podziela ich pasje jest dosyć trudno: "Wyhaczyć zawsze się coś da, ostatnio poznałem fajnego chłopaka , który nie jest miłośnikiem sneakersu, ale bez problemu dał mi wyniuchać soksy i wylizać swoje stopy, ba obiecał nawet, że na następne spotkanie przyjdzie w kilkudniowych soksach. Mniam już nie mogę się doczekać". Czyli normalne pary na drugą randkę gotują sobie pyszne kolacje w dowód miłości. Fetyszyści nie myją tydzień nóg.

Miłość jest ślepa, to prawda, ale czasami też zaczyna się dość dziwnie: "Zawsze nalegałem, żeby iść do mnie, nie do niego. Wiedziałem, że u mnie nikogo nie ma i będę miał jego adiki tylko dla siebie. Sadzałem go przed komputerem, zapuszczałem jakąś gierkę i wychodziłem niby do kibla, czy po coś do picia. Jak tylko zamknąłem drzwi do pokoju, rzucałem się do przedpokoju i zaczynałem zabawę. Najpierw wąchanie, lizanie… Później zakładałem je na bose stopy, żeby poczuć tę cudowną wilgoć jego potu. Na końcu jednego zakładałem na ogon i powoli zaczynałem się brandzlować. W tym czasie wąchałem drugiego, lizałem, przygryzałem. Uwielbiałem wtedy ślinić wkładkę a później wysysać ślinę z powrotem z roztworem jego cudownego słonawego potu. To było boskie. Wtedy wiedziałem, że to miłość".

Kiedy tak czytam te fora, rozmawiam z ludźmi, stwierdzam, że moja dżinsowa perwersja to nic w porównaniu ze sneakersem, bo ja dżinsy namiętnie tylko kolekcjonuję. Natomiast w życiu nie przeszło by mi przez myśl, żeby opatulać fiuta w nogawkę i urządzać sobie dżinsowe orgie w pokoju. Za nic nie włożyłbym też penisa do kieszeni uruchamiając wyobraźnię i sprawdzając jej głębokość. Nie kręci mnie brud, ani smród. I nadal nie rozumiem co kryje się w zapachu przepoconych stóp. Pamiętam

jak nauczycielka od chemii opowiadała kiedyś, że jest to jakiś "butan", ale nie pamiętam już dzisiaj całej, pełnej nazwy jaką wydzielają spocone stopy. Zresztą niektórzy lubią nie tyle co wąchać, ale być zmuszanymi do wąchania. Związki takie nazywa się relacją Master-Slave i z tego co mi wiadomo potrafią trwać najdłużej. Czyli monarchia górą. Pierdolić demokrację.