FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Dzieciństwo, po którym cierpisz na choroby psychiczne

„Pamiętam nieprzespane noce", opowiada Emily, która cierpi na złożony zespół stresu pourazowego. „Zaczęłam mieć częste ataki paniki w szkole, przychodziły co najmniej raz na miesiąc"

Artykuł pochodzi z VICE US.

Gdy Emily Durant (imię zmienione) miała 8 lat, jej relacje z matką zaczęły się sypać. „Jakby pewnego dnia coś w niej pękło", mówi nam Emily. Niegdyś troskliwa matka przestała myć naczynia, wynosić śmieci, czy nawet je wyrzucać. Brudne talerze piętrzyły się w zlewie, cała kuchnia była nimi zawalona. Kiedy ośmioletnia Emily załapała, że to ona musi teraz sprzątać, muchy i larwy zdążyły już się zalęgnąć w ich domu.

Reklama

Emily, jedynaczka, opowiedziała mi o tym, jak wracała do domu ze szkoły i zastawała cały salon w syfie i brudnych talerzach. Gdyby Emily ich nie wyniosła, nikt inny by tego nie zrobił. Jeśli nie włączałaby prania, nie byłoby czystych ciuchów. Jeśli nie odgrzewałaby obiadków w mikrofali, obie chodziłyby głodne.

Kiedy na początku dziewczynce zdarzyło się poprosić mamę o pomoc, została nazwana leniwą, głupią i bezużyteczną. „Potrzebowałam paru miesięcy, żeby odzwyczaić się pytać", mówi Emily. Jej matka ostrzegła ją, że jeśli tylko ktoś się dowie, w jakich warunkach żyją, to wyląduje w rodzinie zastępczej która jej nie pokocha, a jej koty pójdą do uśpienia.

Z kasą też nie było lekko. Co drugi miesiąc przychodziły ostrzeżenia o eksmisji, a matka nie miała problemów z dzieleniem się każdym najbardziej przytłaczającym szczegółem dotyczącym rachunków i długów ze swoją młodą córką. Emily pamięta jak musiała czekać na obiad i nie mogła iść spać, dopóki nie odbębniła swojej dziennej dawki obowiązków. Niezadowolona z rezultatów pracy córki, matka kazała jej się położyć nago na kanapie, aby potem okładać ją plastikowym wieszakiem.

Życie pod dachem z kimś takim nie było tylko stresujące – wywołało u Emily ogromny lęk przed swoją matką – lęk, przez który była niezdolna do ucieczki. Biorąc pod uwagę co przeszła, ciężko się dziwić, że sama nazywa to traumą.

„Pamiętam nieprzespane noce", opowiada dalej Emily. „Zaczęłam mieć częste ataki paniki w szkole, przychodziły co najmniej raz na miesiąc. Musiałam wtedy wyjść do toalety albo do pielęgniarki, bo za każdym razem wydawało mi się, że zemdleję, że mam udar, że dzieje się coś poważnego".

Reklama

W ósmej klasie przepisano jej antydepresanty, ale recepta nigdy nie została zrealizowana (jej matka twierdziła, że ich na to nie stać). Emily jeszcze wtedy nie wiedziała, że rozwijaj się u niej chorobą, którą psychiatrzy, psycholodzy i eksperci od traumy nazywają złożonym zespołem stresu pourazowego (ang. Complex Post-Traumatic Stress Disorder / C-PTSD).

W przeciwieństwie do zwykłego PTSD, złożony zespół nie bierze się z pojedynczego zdarzenia. Jest efektem długotrwałego znęcania się i bezsilności, z których ofiara nie potrafi się wyplątać.

„C-PTSD występuje, gdy typowej dla PTSD hiperczujności towarzyszy problem z umiejętnością emocjonalnej autoregulacji", tłumaczy Julian Ford, profesor psychologii i prawa, która przewodniczy Centrum Leczenia Traumy na Uniwersytecie Connecticut. „Intensywne emocje lub ich brak przytłaczają chorego na tyle, że nie daje sobie sam z nimi rady. Dochodzą do tego zaburzenia świadomości, racjonalnego myślenia, czy osądów. W kontaktach międzyludzkich może dochodzić do poważnych konfliktów albo wycofania".

Podział na PTSD i C-PTSD, czyli zwykły i złożony zespół stresu pourazowego, został wprowadzony przez profesor Harvard Medical School, Judith Herman, w jej książce Trauma & Recovery („Trauma i jej leczenie"). Jej badania wykazały, że efekty chronicznego wypierania, stresu, czy podporządkowania były wspólne dla różnych typów ludzi, takich jak ofiary molestowania czy domowej przemocy, prześladowane grupy religijne, rasowe i etniczne, uchodźcy, których symptomy nie pasowały do zwykłego PTSD ze względu na ich długotrwałość.

Reklama

Mimo że Herman wprowadziła podział ponad 20 lat temu, psychiatrom ciężko było go przyjąć. C-PTSD nie zostało uwzględnione w ostatniej edycji kompendium chorób psychicznych Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders, opublikowanej w 2013 (dla porównania: PTSD figuruje w nim od 1980). Sam termin dopiero teraz trafił do Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób WHO, która nadal jest w trakcie edycji i raczej nie pojawi się przed 2018.

Brak przejrzystych i pewnych kryteriów przy diagnozowaniu C-PTSD jest przyczyną częstego mylenia go z zaburzeniami osobowości zależnej, borderline'em, czy masochizmem. Przez to, że lekarzom brakuje odpowiednich informacji, cierpią ludzie, którzy, jak nasza Emily, żyją w przekonaniu, że to po prostu zespół lękowy albo zwykła depresja. Największym problemem może być to, że przez doświadczanie przemocy domowej w dzieciństwie, symptomy C-PTSD mogą wydać się cechami charakteru, a nie objawami ciężkiej choroby psychicznej.

Gdy Emily stuknęła osiemnastka, poszła do terapeuty. „Moja depresja osiągnęła apogeum" – opowiada. „Miałam myśli samobójcze, nasilały się lęki społeczne, paranoje. Wspomnienia wszystkiego, czego doświadczałam przez ostatnie lata dobijały mnie jeszcze bardziej. Wreszcie do mnie dotarło: potrzebuję pomocy."

Rozmowa z terapeutą na temat dzieciństwa pozwoliła lekarzowi szybko dojść do diagnozy: depresja i lęki były tylko częścią większego problemu, którym był właśnie złożony zespół stresu pourazowego. Emily miała szczęście, że trafiła na tego terapeutę, biorąc pod uwagę, jak często C-PTSD jest mylone z depresją i nerwicą, które przecież stwierdzono u niej już w szkole średniej.

Reklama

Problem w tym, że Emily nie było łatwo rozmawiać o swojej chorobie. Jak sama przyznała: „Nie sądzę, żeby większość milenialsów wiedziała, o co chodzi z PTSD. Może ktoś słyszał o «tym czymś, co mają żołnierze», ale na tym się kończy. O C-PTSD nawet nie warto wspominać".

Nieświadomość ludzi zablokowała Emily. „Kiedy ktoś pyta, wolę powiedzieć, że po prostu mam depresję i stany lękowe. Wytłumaczenie, o co chodzi z C-PTSD, jest trochę za trudne".

Ford, psycholog z Uniwersystetu Connecticut, zgadza się, że złożony zespół stresu pourazowego jest często bagatelizowany, co ma prawo być wkurzające dla próbujących wygrzebać się z traumy.

„Panuje błędne przekonanie, że wystarczy się zrelaksować, medytować, myśleć racjonalnie, lub po prostu wieść zdrowe, aktywne życie, a objawy C-PTSD same znikną", tłumaczy Ford. „Problem w tym, że to pozytywne podejście ma sens tylko, gdy cierpiący na C-PTSD nauczyli się już, jak przełączyć się z trybu przetrwania na tryb spokoju ducha".

Emily właśnie zmienia swoje życie. Odkąd wyprowadziła się od matki dwa lata temu (miała wtedy 18 lat), chodzi na terapię żeby pożegnać się z traumą raz na zawsze. Ma nadzieję, że C-PTSD stanie się też bardziej popularnym tematem i inni nie będą cierpieli w milczeniu, tak jak ona musiała.

Śledź Elizabeth Nicholas na Twitterze.