FYI.

This story is over 5 years old.

Kultura

Kult Cobain

Prócz oczywistych rzeczy jak podrobiony merchandise,mamy jeszcze figurki i Guitar Hero z Cobainem, tyle zostało z grunge'a?

Źródło: Flickr/seattlewhat

5 kwietnia to dzień, w którym umiera grunge. Prawdopodobnie tego dnia w 2002 zmarł frontman Alice in Chains, Layne Staley. Tego też dnia w 1994 samobójstwo popełnił Kurt Cobain. 20 lutego skończyłby 48 lat. Pamiętam jak dziś, gdy kolega, wielki fan Guns N' Roses, powiedział coś w stylu (być może przytaczając lub parafrazując czyjeś słowa):
– Mieliśmy glam metal, hard rocka i było tak fajnie, ale przyszedł ten dupek z Seattle i wszystko spierdolił.
To oczywiście słowa o Cobainie, bardzo trafnie zresztą opisujące sytuację na rynku muzycznym na początku lat 90. Grunge zmienił wszystko. I choć sami muzycy często zapierali się, by tego terminu nie używać, była to prawdziwa rewolucja w świecie muzyki. Cobain swą punkową energią i prostotą garażowej muzy zmienił oblicze mainstreamu. Gdy z jednej strony z garażu atakował upopowiony hardcore punk, a z drugiej strony z piwnicy ten emocjonalny hardcore, jak Fugazi czy Cap'n Jazz – to muzyczny świat musiał przejść transformację. Metal i hard rock odeszły do lamusa zastąpione przez autentyzm, którego ikoną stał się właśnie Kurt Cobain.

Reklama

Źródło: Flickr/Griggzz

Urodziłem się w latach 90. w małym mieście. W mieście, gdzie Cobaina poznawało się wcześniej niż litery. Myślę, że każde miasto wtedy tak wyglądało, bo każdy miał wujka, który coś tam brzdąkał na gitarze i na VHS-ie miał nagrane MTV Unplugged z Nirvaną. Gdy wkroczyłem w nastoletni wiek, każdy z nas miał powyciągane koszulki ekipy z Seattle, za 25 zł do kupienia na targu. W czwartej czy piątej klasie podstawówki nie było opcji, żeby nie znać Kurta. Zresztą to właśnie pod jego wpływem ja (i na pewno nie tylko ja) pisałem pierwsze piosenki.

Tak to wyglądało w Polsce zeszłej dekady. Z opowieści starszych kolegów wynika, że 20 lat temu szał na Nirvanę był porównywalny. Jak wygląda to teraz?

Prócz oczywistych rzeczy jak podrobiony merchandise (kwiatki takie jak Curt Cobain przez „C" czy Nirwana przez „w"), „licencję" na Kurta zaczęły wykupywać sobie wielkie firmy.

NECA robiąca figurki (tzw. action figures) stworzyła siedmiocalowe podobizny artysty (tutaj z jego najpopularniejszym Fenderem, aczkolwiek istnieją też inne wersje, choćby ta z Unplugged). RedOctane i Activision do jednej z gier z serii Guitar Hero wrzuciły cyfrową wersję Cobaina. I ty możesz nim zostać, używając tylko plastikowego kontrolera.

Generacja Cobaina

Nie dalej jak miesiąc temu na Sundance Film Festival premierę miał film o liderze Nirvany – Kurt Cobain: Montage of Heck. Rzekomo „The Wall naszej generacji". Czy Cobain nie był już liderem generacji X, a Smells Like Teen Spirit jej hymnem? Ilu jeszcze generacjom będzie przewodniczył Kurt? Odpowiedź jest prosta. Wszystkim. Nigdy nie było tak ponadczasowej ikony w muzyce. Pomostu między Johnem Lennonem a Henrym Rollinsem. Downer inspirowany właśnie Black Flag.

Reklama

90's Revival

Od paru lat można zaobserwować zjawisko zwane emo revival. I choć wielu artystów, jak i dziennikarzy spiera się, czy emo kiedykolwiek umarło, czy słówko „revival" jest tu potrzebne dla określenia garażowej muzyki, to nie da się ukryć, że ostatnimi czasy mamy wysyp kapel, które chcą brzmieć jak 20 lat temu i grać coś pomiędzy grunge, shoegaze a indie/emo. Dla których podstawą jest Nirvana. Ostoją takiej muzyki jest Run For Cover Records – niezależny label z Bostonu. Swoje płyty wydawał tam choćby Title Fight, który stanowi obecnie podstawę Nirvanowego, smutnego punk rocka. Świeżo po premierze płyty Hyperview, która jeszcze bardziej uderza w 90's niż poprzednie.

Z wyżej wymienionymi panami na trasę po Europie wybiorą się takie ekipy jak Milk Teeth i Drug Church. Tych pierwszych ulubioną płytą musi być Nevermind, a tych drugich Bleach.

Wszystkie piosenki świata

Podobno wszystkie piosenki wymyślili już Bitelsi. Nieprawda. Wszystkie piosenki wymyśliła Nirvana. Od zawsze Nirvana stanowiła dla mnie podstawę wszelkiego grania. Niektórzy mówią, że gdy stajesz się świadomy muzycznie, to wyrastasz z Nirvany. Ja powiedziałbym, że wtedy nabierasz do niej szacunku. Dostrzegasz piękno w prostocie Nevermind, chaos na In Utero i prawdziwego hcpunkowego ducha na Bleach. Te powyciągane koszulki u 13-latków mogą skutecznie odrzucić od Nirvany. Nie fanbase jednak czyni artystę. Warto czasem zrobić sobie wieczór z odświeżeniem całej dyskografii. To tylko trzy płyty. Aż trzy płyty.