FYI.

This story is over 5 years old.

Kultura

​Kurdyjska piosenkarka walczy z ISIS

Spotkaliśmy się z Helly Luv, aby porozmawiać o walce z ISIS, tańcu z lwami i niesieniu pomocy kobietom

Spotkaliśmy się z Helly Luv, aby porozmawiać o walce z ISIS, tańcu z lwami i niesieniu pomocy kobietom.


Co robicie w związku z wiadomościami o ISIS? Jeżeli tylko siedzicie przed kompem i z przerażeniem czytacie newsy, to witam w klubie. Jeśli robicie w tej sprawie coś więcej – gratuluję. Ale pora, byście poznali Helly Luv, 26-letnią piosenkarkę, która utworem Revolution wypowiedziała wojnę terrorystom. W teledysku występuje w pełnym wojskowym rynsztunku, śpiewając obok czołgów i ludzi, którym naprawdę udało się uciec przed ISIS. Klip nakręcono w Autonomicznym Regionie Irackiego Kurdystanu, blisko terenów zajętych przez organizację terrorystyczną.

Reklama

Helly (nazywana „kurdyjską Shakirą") urodziła się w Iranie, wychowała w Finlandii, a teraz mieszka w Los Angeles. Należy do walecznej rodziny: jej matka i babcia zasilały szeregi peszmergów – kurdyjskich bojowników, którzy bronią swej ojczyzny [pêşmerge to po kurdyjsku ten, który staje twarzą w twarz ze śmiercią – red.]. Teledysk do Revolution ma już ponad 2 mln odsłon na YouTubie. Oczywiście oprócz wsparcia piosenkarka otrzymała także groźby śmierci.

Długo próbowałam się skontaktować z Helly, która przebywała wtedy w Irbil – stolicy Autonomicznego Regionu Kurdystanu. Niestety, w strefie wojny słaby internet i brak prądu to codzienność. W końcu po tygodniach prób udało mi się porozmawiać z nią na Skypie.

Jeśli nie jesteś w Irbil, to gdzie można cię spotkać?

Często podróżuję pomiędzy Kurdystanem, Los Angeles a Europą.

Czy zawsze byłaś zaangażowana politycznie?

Nie.

Kim chciałaś zostać, gdy byłaś dzieckiem?

Artystką. Bardzo interesowały mnie muzyka i aktorstwo – ten rodzaj pracy. O tym marzyłam od małego. Chodziłam na lekcje tańca, gry aktorskiej, gry na pianinie… To zawsze stanowiło część mojego życia, ale nigdy nie myślałam, że doprowadzi mnie do bycia „Revolution Girl", jak mnie dziś nazywają.

Kiedy zaczęłaś śpiewać polityczne piosenki?

Wszystko zaczęło się rok temu, gdy akurat byłam w Irbil i ISIS zaatakowało Kurdystan po raz pierwszy. Widziałam niesprawiedliwość – widziałam, jak terroryści z ISIS zabijali, gwałcili, palili i dekapitowali niewinnych ludzi, moich rodaków. To mnie rozwścieczyło, rozpaliło we mnie ogień. Czułam, że muszę coś zrobić. Pracowałam humanitarnie, pomagałam uchodźcom i ofiarom, którym udało się uciec, ale wciąż czułam, że muszę zrobić coś więcej, coś bardziej efektywnego. Pomyślałam, że mój głos mógłby usłyszeć cały świat. Jako artystka uważam, że głos i muzyka stanowią moją broń. Wtedy postanowiłam stworzyć Revolution.

Reklama

Jak mieszkanie za granicą wpłynęło na twój związek z kurdyjskim dziedzictwem oraz twoimi rodakami i ich niedolą?

Dorastałam w Finlandii, ale moja rodzina wywodzi się z długiej linii peszmergów. Mój dziadek był znanym wojownikiem, moja mama też do nich należała, jeszcze przed moimi narodzinami, zanim poznała i poślubiła mojego tatę. To zawsze stanowiło część naszej tożsamości. A jak pewnie wiesz, kurdyjska historia pełna jest niesprawiedliwości. Zawsze byliśmy ofiarami wojen. Odczuwałam to, dorastając. Nigdy nigdzie nie byłam u siebie, dom został gdzieś bardzo daleko. Czułam się inna.

W szkole często się nade mną znęcano fizycznie. Wtedy miało to na mnie duży wpływ. Byłam jedynym dzieckiem w klasie, które nie miało blond włosów i niebieskich oczu. Na pewno czułam, że jestem inna niż wszyscy. Nie wiem… miałam bardzo grubą skórę. Całe to gnębienie w końcu przekułam w moją siłę. W szkole średniej byłam już mocniejsza. Nie pozwoliłam nikomu więcej mnie dręczyć. Dorastając, zawsze marzyłam, by wyjechać do Ameryki i spełnić swoje sny. Finlandia jest bardzo małym państwem, a ja czułam, że mam większe ambicje. Postanowiłam wyjechać do Los Angeles i zrealizować marzenia.

Dla mnie najważniejsze jest, by przekaz naprawdę trafił do wszystkich.

Jak zaczęła się praca nad Revolution?

Gdy wybuchła wojna i wróciłam do Los Angeles, by napisać piosenkę, to… mówię ci, bardzo ciężko było mi ją nagrać. Po prostu cały czas płakałam, ciągle musiałam robić przerwy. Przecież dopiero co wróciłam ze strefy wojennej, gdzie pomagałam ofiarom. Widziałam, jak ludzie przychodzili do obozów dla uchodźców, nie mając zupełnie nic. Widziałam, jak członkom ich rodzin nie udało się przeżyć. Buzowały we mnie emocje. Weszłam do studia i wszystko z siebie wyrzuciłam. To było dla mnie bardzo trudne. Oprócz tego w Los Angeles zauważyłam coś jeszcze – gdy powiedziałam mojej ekipie: „Słuchajcie, oto, co musimy zrobić. Musimy nagrać tę piosenkę", to przykro mi mówić, ale mało kto wiedział, czym jest ISIS i co się dzieje w Kurdystanie. To bardzo mnie zmartwiło. Nie mogłam uwierzyć, że ludzie tak słabo orientują się w sytuacji na świecie. Bardzo ciężko było mi napisać i nagrać tę piosenkę, ale jestem z niej dumna. Dla mnie najważniejsze jest, by przekaz naprawdę trafił do wszystkich. Piosenka spełnia swoje zadanie.

Reklama

Jak dokładnie brzmi twój przekaz?

Przy Revolution musiałam się upewnić, że mogę przekazać coś w imieniu tysięcy ludzi, którym odebrano głos. Zrobiłam to dla peszmergów i dla Kurdystanu. Musimy połączyć siły z innymi państwami. Potrzebujemy pomocy i dostępu do broni. Musimy się sprzymierzyć z innymi religiami i narodami, by zjednoczyć się w walce przeciwko ISIS. ISIS nie jest tylko wrogiem Kurdów, a peszmergowie nie bronią tylko Kurdów i Kurdystanu. Oni bronią przed ISIS resztę świata. Było dla mnie ważne, by w innych krajach o tym usłyszano.

Gdy nagrywałaś teledysk do Revolution, znalazłaś się w samym centrum wydarzeń. Opowiedz, jak powstawał ten klip.

Nie wiem, czy ludzie zdają sobie sprawę, ale jestem też dyrektorem kreatywnym tego teledysku. W pracy jestem perfekcjonistką i większość rzeczy wykonuję osobiście. Naprawdę sama wszystko składam – z historii i tego, co się dzieje wokół. To bardzo trudne, gdyż poruszam niezwykle ważny temat. Musiałam się upewnić, że nie nagram teledysku, który będzie stuprocentowo polityczny i wojenny. Jestem popową artystką. Musiałam więc znaleźć równowagę pomiędzy popem a moim przesłaniem. Szczególnie zależało mi na tym, by trafić do nastolatków i młodszego pokolenia, które teraz interesuje się jedynie modą i tańcem. To z pewnością było dla mnie wyzwanie. Chciałam sprawić, by ta piosenka stała się tak popularna, żeby młodsze pokolenie naprawdę ją polubiło.

Reklama

Może moja piosenka nie wygra bitwy na polu walki, ale muzyka i jej przesłanie będą żyć wiecznie. A ISIS nie.

Od początku chciałam nagrać teledysk tam, gdzie naprawdę toczą się walki – z peszmergami, czołgami, bronią i ocalałymi ofiarami ISIS. Ludzie, którzy uciekają na początku klipu, to prawdziwe ofiary terrorystów: jazydzi oraz mieszkańcy miast Ajn al-Arab i Sindżar. Zależało mi, by zrobić to jak należy. Nie miałam wyboru, musiałam się udać na prawdziwe pole walki. Byliśmy jakieś 3 km od ISIS. Wiele razy przerywaliśmy pracę i chowaliśmy się, bo pociski przelatywały zbyt blisko nas. Peszmergowie przestrzegali: „Musicie uciekać, bo tu już nie jest bezpiecznie!". Jestem bardzo dumna, że zdecydowałam się tam nagrywać – i to widać w teledysku. To widać – i dlatego ludziom klip się podoba. Pokazuję w nim prawdę. Jeśli poczytasz o historii Kurdystanu, zobaczysz, że zawsze żyliśmy w pokoju z innymi religiami: chrześcijanami, jazydami. Wszyscy jesteśmy jednością – siostrami i braćmi. Chciałam to pokazać światu. Myślę, że mi się udało.

W jednym z wywiadów czytałam, że strzelałaś do terrorystów.

Tak, to prawda.

Jak ci poszło?

Bardzo dobrze, podobało mi się. Byłam dumna, że mogę wystrzelić pocisk z czołgu peszmergów. Było fajnie.

Czy wiesz, gdzie wylądował twój pocisk?

Przeleciał przez rzekę, na drugą stronę. Do ISIS.

Podobno otrzymałaś już wiele pogróżek?

Oczywiście. Wiedziałam, że tak będzie. Byłam na to gotowa. Starałam się za dużo o tym nie myśleć, bo czuję, że to, co robię, i moje przesłanie są o wiele ważniejsze. Pewnie zabrzmi to śmiesznie, ale dla mnie to zaszczyt figurować na ich liście poszukiwanych. To zaszczyt, bo oznacza, że teledysk i przesłanie, które stworzyliśmy, są równie potężne jak działa terrorystów. Oni czują, że jestem dla nich zagrożeniem. Jeśli ja jako jedyna mam zarobić kulkę za tysiące ludzi, którym odebrano głos, to jest to dla mnie powód do dumy. To najlepsza broń. Może moja piosenka nie wygra bitwy na polu walki, ale muzyka i jej przesłanie będą żyć wiecznie. A ISIS nie.

Reklama

Nie boisz się?

Nie. Kompletnie. Jeśli bym się bała, nie posunęłabym się tak daleko. Ciągle powtarzam: „Bez obaw!", nawet mam to wytatuowane po kurdyjsku na ramieniu. Gdy było się świadkiem takich okrucieństw, nikt nie jest w stanie się już bać. Kiedy widzisz tyle zła i członków ISIS zabijających niewinnych ludzi i gwałcących dziewczyny – nie zostaje w tobie już zbyt wiele strachu. Reszta zmienia się w siłę, potęgę. Pragniesz z tym walczyć. Nie boję się już wcale.

Jako kobieta, jak się czujesz, będąc głosem Bliskiego Wschodu?

Wielu ludzi nie akceptuje tego, co robię. Gdy nagrałam teledysk do swojego pierwszego singla Risk It All, tańczyłam w sukience mini obok prawdziwego lwa. To było szokujące. Tak wszystko się zaczęło. Już wtedy radykalne muzułmańskie grupy groziły mi śmiercią. Mułła [muzułmański duchowny – red.] grzmiał o mnie w meczecie: że mam zły wpływ na ludzi, szczególnie na młodsze pokolenie, i że powinnam zamilknąć. To jest moja siła. Kurdystan jest gotowy na silną artystkę znaną na świecie, która nikogo się nie boi. Myślę, że to jest coś wielkiego.

Kurdystan jest gotowy na silną artystkę znaną na świecie, która nikogo się nie boi.

Co będziesz teraz robić?

Na pewno postaram się skończyć nagrywanie płyty. Chcę też bardziej się udzielać w pomocy humanitarnej. Pracuję z młodymi kobietami, ofiarami wojny i dziewczynami porwanymi przez ISIS. Staram się im pomóc odzyskać normalne życie. To ciężki proces, bo tego, co je spotkało, nie da się zapomnieć w jedną noc. Bardzo się w to angażuję. Oprócz tego działam na rzecz praw zwierząt. Mam też w planach kolejne wideo, ale na razie mi się do niego nie spieszy. Teraz trzeba szerzyć przesłanie Revolution. Nie wiem, czy o tym słyszałaś, ale nagrałam też dwa filmy ze słynnym kurdyjsko-irańskim reżyserem Bahmanem Ghobadim, którego poprzednie dzieło zostało nagrodzone w Cannes. Nasz pierwszy wspólny film miał premierę na Toronto Film Festival. Ludzie pytali: „Czemu nie założyłaś na galę sukni?". A ja wybrałam strój peszmergi walczącego o wolność, żeby zwrócić uwagę świata na kurdyjskich wojowników i toczące się walki. Nasz drugi film będzie miał premierę na Busan Film Festival w Korei. Nad tym teraz pracuję.

Czy będziesz wierna strojowi peszmergi?

Na razie tak. Czuję się w nim bardzo silna i jestem z nim związana. Ten cały image wojowniczki stanowi część mnie.