FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Niebieskie dolce

Argentyńska gospodarka znalazła się w poważnych tarapatach.

Zdjęcie z archiwów iStockphoto/Buenaventuramariano

Argentyńska gospodarka znalazła się w poważnych tarapatach. Protekcjonistyczna polityka prowadzona przez prezydent Cristinę Kirchner zbiera smutne żniwo w postaci ograniczeń narzuconych na handel z innymi państwami, szalejącej inflacji i topniejących zapasów dolara zarówno w rządowych rezerwach walutowych, jak i na ulicy. Ten stan rzeczy skłonił rząd do wprowadzenia restrykcji w zakresie dostępu do amerykańskiego dolara w ramach polityki sztywnego kursu walutowego. Prezydent Kirchner przekonuje jednak, że wbrew pozorom wszystko jest cacy. „Nie ograniczamy dostępu do dolara, uwierzcie mi – przekonywała prezydent we wrześniu w jednym z nielicznych wywiadów dla telewizji publicznej. – Właśnie wróciłam z Nowego Jorku, gdzie co chwila pozdrawiali mnie wyluzowani argentyńscy turyści. Jak w tej sytuacji można mówić o ograniczaniu dostępu do dolara?”. W najlepszym razie prezydent Argentyny traktuje nowojorskich turystów jako barometr gospodarczy zmian zachodzących w jej ojczyźnie. W najgorszym – kłamie w żywe oczy, kpiąc tym samym ze współobywateli. Prawda jest taka, że mieszkańcy Argentyny, którzy pragną wymienić pesos na stabilniejszą walutę, jaką jest dolar amerykański, padają ofiarą rozdętej biurokracji i muszą udowodnić, że wyjeżdżają z kraju. – Jeśli udajesz się w podróż do jednego z krajów ościennych, masz prawo zaopatrzyć się w lokalną walutę. Jeśli planujesz wyjazd do Stanów, dostajesz pozwolenie na kupno dolarów – wyjaśnił Marco Mora*, jeden z pracowników rządu, który niedawno miał okazję poznać cały proces od podszewki. – Nikt nie bierze pod uwagę twoich potrzeb i zawsze dostajesz jakieś grosze – dodał. Marcowi na 15-dniowy wyjazd do Nowego Jorku musiało starczyć 85 dolarów, mimo że wolałby kupić o wiele więcej. Co gorsza, rząd stroni od gotówki, przelewając pieniądze bezpośrednio na konto bankowe kupującego. Państwu jest to na rękę, bo każda zagraniczna transakcja z użyciem karty debetowej lub kredytowej jest opodatkowana na 20 procent. Wprowadzone ograniczenia doprowadziły do rozkwitu czarnego rynku obrotu walutą i narodzin czarnorynkowego tzw. niebieskiego dolara (dólar blue). Nie da się przejść ulicami centrum biznesowego w Buenos Aires, nie słysząc głośnego nawoływania cinkciarzy: „Cambio, cambio” (czyli „wymiana, wymiana”), mimo że wokół roi się od policji i inspektorów podatkowych. – Oni doskonale wiedzą, co się dzieje – twierdzi jeden z waluciarzy, Marcelo. – Są jednak bezsilni w obliczu prężnie działającego nielegalnego obrotu obcą walutą. Zresztą niebieski dolar na trwałe zakorzenił się w argentyńskiej rzeczywistości. Wartość czarnorynkowego dolara jest podawana przez argentyńskie dzienniki obok wartości oficjalnego kursu i na profilu na Twitterze (@DolarBlue), który obserwuje ponad 31 tysięcy użytkowników. W chwili powstawania tego artykułu nieoficjalny kurs dolara wynosił 9,80 peso i nadal rósł. To o kilka pesos więcej niż według oficjalnych notowań rządowych. Nie daj się nabić w butelkę i sprawdź przed zakupem, jaki jest aktualny kurs, tym bardziej że ulega on ciągłym zmianom. – Jeśli wcześniej nie zadzwonisz, nie masz się co spodziewać atrakcyjnego kursu – ostrzegł mnie Marcelo, zanim udaliśmy się we dwóch na czternaste piętro komercyjnego budynku, w którym za kuloodporną szybą znajdował się kantorek. Wyglądał na trochę szemrany, ale i tak był o niebo lepszą opcją niż użeranie się z rządem. * Niektóre imiona i nazwiska pojawiające się w artykule zmieniono w celu ochrony cytowanych osób.

VICE ON CNN

CO ZROBIĆ, BY W 2014 FEMINIZM BYŁ LEPSZY?

BANGKOK TO RAJ