FYI.

This story is over 5 years old.

18+

Życie bezdomnych nowojorskich nastolatków

W Nowym Jorku żyją tysiące młodych ludzi, którzy prostytuują się, by przeżyć. Dzieciaki sprzedają swe ciała nie tylko za jedzenie i ciuchy, ale również za nocleg

W Nowym Jorku żyją tysiące młodych ludzi, którzy prostytuują się, by przeżyć. Większość robi to z powodu bezdomności, gdyż w całym mieście znajduje się jedynie 300 łóżek dostępnych dla młodzieży będącej w tarapatach. Dzieciaki sprzedają swe ciała nie tylko za jedzenie i ciuchy, ale również za nocleg.

Według obiegowej opinii grupa ta składa się z młodych dziewczyn wykorzystywanych przez brudnych alfonsów. Jednak nowe badanie opublikowane przez Urban Institute głosi, że prawdziwe ulice wyglądają inaczej. Naukowcy zaoferowali 20 dolarów każdemu, kto będzie chciał opowiedzieć o swych doświadczeniach. Okazało się, że większość z nich – głównie gejów, biseksualistów i transwestytów – rozpaczliwie potrzebowała być wysłuchana.

Reklama

– Parokrotnie musieliśmy doganiać ich już za drzwiami, bo zapominali nawet zabrać swoje pieniądze – mówi mi Meredith Dank, która kierowała badaniem.

O młodych bezdomnych gejach pisała obszernie dla „New Yorkera" Rachel Aviv w 2012 roku. Badanie potwierdza wiele z jej obserwacji. Na przykład, że większości z tych młodych ludzi nikt nie zmusza do sprzedawania się. Członkowie tej grupy zazwyczaj działają niezależnie, w ramach szerokiej sieci kontaktów z osobami dzielącymi ten sam los. Sieć ta stanowi coś pomiędzy związkiem zawodowym a rodziną, której członkowie wymieniają się wskazówkami, gdzie zarobić, ale też wspierają się emocjonalnie i finansowo.

Według Urban Institute nastolatkowie obsługują średnio od trzech do sześciu klientów dziennie. Na jednym spotkaniu zarabiają 91-231 dolarów, co daje 356-734 dolarów na noc. 48 proc. tych dzieciaków szuka klientów, przechadzając się w ustalonych miejscach (strolling – po polsku „spacerki"). 40 proc. z nich zamieszcza swe oferty na stronach internetowych, używając do tego komputerów znajomych, Apple Store'a bądź publicznych bibliotek. Jedynie 6 proc. umawia się na randki poprzez alfonsa.

Inne badanie wykazuje, że 40 proc. amerykańskich młodych bezdomnych jest gejami, lesbijkami, biseksualistami bądź ma odmienną tożsamość płciową. Nic dziwnego więc, że aż 87 proc. osób, które rozmawiały z zespołem kierowanym przez Dank, nie uważa się za hetero, a 16 proc. jest trans. Wielu z nich znalazło się na ulicy po odrzuceniu przez rodziców. Niektóre transy przyznają, że pracują w ten sposób, by zarobić na kosztowne operacje związane ze zmianą płci.

Reklama

Autorzy badania poświęcili też uwagę ich klientom:

– Wielu to żonaci mężczyźni z małymi dziećmi, wcale nie przypominają sprośnych, starych gejów, o których moglibyście pomyśleć – mówi mi Dank. – Szczególnie chłopcy mówią o żonatych kryptogejach lub po prostu mężczyznach powodowanych ciekawością. Ciężko powiedzieć, jakie motywy nimi kierują. Wśród stałych klientów znalazła się nawet grupa chasydów.

Dank opowiada, że za seks z nastolatkami płacą też mężczyźni i kobiety niewiele po dwudziestce.

Udział w badaniu z pewnością był oczyszczający dla uczestników, a ono samo dało nam wreszcie twarde dane na temat, który dotychczas pozostawał tylko spekulacją. Jednak Dank ma nadzieję, że jej praca sprawi, iż mieszkańcy przestaną wierzyć w mit brutalnego alfonsa i damy w opałach. Młodzi sami wchodzą na tę drogę, lecz dzieje się tak tylko dlatego, że liczba łóżek i zakres pomocy dla bezdomnych dzieci są niewystarczające. Prostytucja z biedy jest – zdaniem Dank – problemem, którego nie da się po prostu zaaresztować.

– W jakim położeniu zostawiamy tych młodych ludzi, nie zapewniając im pomocy? Nie dając wsparcia i narzędzi, które pozwolą im przetrwać? – pyta retorycznie Dank. – To tak, jakbyśmy zostawiali ich z niczym.