FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Płacz i szmer w Obamastanie

Wlepki z napisem „Nie głosuj na Quinn” byłyby tak samo obrzydliwe jak „Głosuj na Cuomo, on nie jest homo”. Hasło musi być spokojne, zwięzłe, uderzające, ale nieobraźliwe. „Dokładnie! To nie z cipą ludzie mają problem. To zdradziecki epigon Mickey...

Nie wierzę, że wybraliśmy jego zamiast Hillary, powiedziałem do Jacka Doroshow. „Głupie posunięcie”, odpowiedział Jack. Ale jeszcze gorzej się czułem, gdy musiałem zagłosować na niego po raz drugi. Teraz wzdrygam się na myśl o „śmiałości nadziei”. „Zakłamanie nadziei” lepiej określa naszą obecną sytuację. „Nie chcę być za dużym optymistą, ale jak możemy powstrzymać Christine Quinn?”

Chciałem odwiedzić przyjaciół w Guantanamo. Enrique zaoferował, że nas zawiezie, ale jego stary samochód  nie dałby rady. Plan wciąż się zmieniał. Enrique czekał na przyzwoitą cenę Audi w wypożyczalni, ale bez skutku. Wkrótce rozpoczynał się sezon pijanych kierowców, więc nie chcieliśmy ryzykować. Pojechaliśmy do Pinar del Rio w ramach pocieszenia. Enrique zostawił żonę u jej matki w Puerta de Golpe. Zatrzymaliśmy się, żeby zobaczyć prehistoryczną jaskinię. Wejście szczelnie wypełniali turyści, więc nie weszliśmy do środka. Jakiś naganiacz zwabił nas na wstrętny lunch w paladar (gospodarstwo prowadzone przez rodzinę – przyp. tłum.), gdzie podczas posiłku odbywały się walki kogutów. Razem z Ricardo głupio wierzyliśmy, że na wsi zjemy coś dobrego. Jedzenie stanowi problem na całej wyspie. Nie chodzi o deficyt. Po Rewolucji wszyscy zwyczajnie zapomnieli jak się gotuje albo dorastali w głodzie, więc wszystko im smakuje. Zjedliśmy w turystycznej miejscówie zwanej Hanoi, myśląc, że będzie wietnamsko. Niestety, to samo co wszędzie: kurczak, wieprzowina albo ryba. Przygotowane w narodowym guście obojętności. Na szczęście nie byłem w stanie pokroić gumowej ryby, więc jej nie zjadłem. Kurczak Ricardo był surowy. Miał biegunkę przez trzy dni, o której ze szczegółami opowiedział mi przez telefon.

Reklama

Kiedy FBI poinformowało, że nagrywali jego rozmowy przez dwa lata, wiedziałem, że to kolejna akcja w stylu Lee Harvey Oswalda. Pomylona akcja COINTELPRO. Pamiętasz muzułmanów w Buffalo? Buffalo Pięć? Albo Cztery? Tylko FBI wspominało o wysadzeniu czegokolwiek – powiedziałem. „Cóż, rodzina orzekła, że starsze dziecko było przeklęte przez jakiegoś islamskiego svengali.” Ta, Clyde Tolson. „A potem znaleźli łącznik między nimi a potrójnym morderstwem.” To brzmi bardzo wiarygodnie, co? Odcinek CSI Boston godny polecenia. Jakiś najarany koleś zostawia ponad pół kilo zielska rozrzuconego na miejscu zbrodni. Po chuj miałby marnować dobry towar na umarlaków?

Reynaldo mieszka w kruchym domu z matką, starszym bratem i dwoma młodszymi, przy ulicy San Lazaro. Najmłodszy to noworodek, ten drugi ma sześć lat i piskliwy, niepewny głos głuchoniemych, mimo że potrafi mówić i słyszy. Pierwszy raz mieliśmy kontakt, gdy zadzwonił do Reynaldo z budki telefonicznej. Mówił coś niezrozumiale po hiszpańsku. Wyobraziłem sobie, że to starożytna kapłanka Santeria wybrała zły numer telefonu i rzuci na mnie klątwę jeśli odłożę słuchawkę.

Dowiedziałem się ostatnio, że heterochromia – różnobarwność tęczówki – często towarzyszy wrodzonej utracie słuchu. Do tej pory widziałem heterochromię u Reynaldo i jednego z kotów na mojej ulicy. U psów obcych ludzi w Nowym Jorku. Twarz Reynaldo jest jak gumowa maska. Śmieje się ze wszystkiego. Pasuje do niemych filmów. Nawet nie wiesz, jak bardzo wszystko wydaje mu się niedorzeczne. A gdy ktoś wyjdzie z pokoju, niszczycielsko go przedrzeźnia. Od czasu do czasu widywałem go zamyślonego, i chyba smutnego, kiedy nie wiedział, że patrzę. Ludzie w Nowym Jorku na jego zdjęcie mówią „Och, twój chłopak jest taki piękny”, myśląc, że to Ricardo, albo że sypiam z każdym przystojnym mężczyzną, którego sfotografuję. Reynaldo słyszy wąski zakres dźwięków w jednym uchu. Chyba w lewym. Jego głos brzmi jak płacz morświna.

Reklama

Rami słyszał, że koleś podejrzany w sprawie potrójnego morderstwa wydał swojego brata w wywiadzie FBI. Nie mówię, że to niemożliwe, ale dla FBI, CIA i innych super zaawansowanych agencji produkowanie dowodów na cokolwiek to bułka z masłem. „Ale jeśli jest żywy dowód…” Nie ma, został postrzelony podczas wywiadu.

Ricardo zaciąga mnie do Ino, nauczyciela tańca. Ino mieszka w dziwnym budynku pomiędzy Capitolią a Plaza de Armas. Wejście wygląda jak buzia wieloryba, ciemny jak noc tunel, między chodnikiem a dziedzińcem, gdzie pranie zwisa z rozpadających się balkonów, a wszystko jest teatralnie obite i rozwalone. Scena fikcyjnej opery Samuela Becketta wyreżyserowanej przez Viscontiego.

Cementowe schody po lewej prowadzą do drzwi mieszkalnych i  restauracji z małymi stołami. Schody z drewnianych listew, trochę podgniłych, prowadzą na dach. Pokój Ino przypomina budę, którą kumple Moniki Vitti demolują na opał w „Czerwonej Pustyni”. Jest szalet, nie ma wanny – myje się w zlewie. Podłoga wydaje się stabilna, ale ta cała piranezyjska konstrukcja mogłaby się zawalić w sekundę, jak wiele starych budynków w Hawanie.

Dach to slums zwierzęcych nor. Zamiast drzwi mają siatkę, a za nią świeczki Santerii na ołtarzach dla Czarnej Dziewicy z Regli. Nigdy nie przekonam się, że efekt science-fiction na dachu Ino – kopuła Capitolii, skopiowana z amerykańskiego Kapitolu, grożąca rozpadem, jak planeta w „Melancholii” - uzasadnia ryzyko uszkodzenia sobie czaszki na schodach Ino. Musiałem go choć raz odwiedzić z Ricardo, mimo że Ino to krzykliwa, spocona, nieszczera królowa, która zarzuca swoje mięsiste ramiona wokół i całuje mnie po twarzy za każdym razem, gdy przypomni sobie, że jestem w pokoju.

Reklama

Ino zawsze gości w swoim zaśmieconym koczowisku chłopców ze wsi, którzy siedzą albo stoją czekając aż Ino wyśle ich po przesyłkę. Czasami to kolejny chłopiec, melon, butelka Havana Club. Wynajduje tych chłopców niedaleko, przed Kid Chocolate Boxing Arena, gdzie grawitują po przyjeździe. Ino urzeka ich swoją ekscentrycznością i jedzeniem. Oczekują gotówki od każdego z kim śpią – słusznie, zwłaszcza jeśli to turysta. Nawet bogaci Kubańczycy są biedni w porównaniu do turystów, a każdy obcokrajowiec na Kubie jest bogatszy od biednego Kubańczyka. Nie wiem czy Ino im płaci, czy pozwala używać swojego łóżka. Nie mam pojęcia dokąd idzie, gdy transakcja się odbywa, a może zostaje i patrzy.

Takiego połączenia nikt nie wymyślił”, powiedział Jack. To czysty Hitchcock. „Sznur”, konkretnie. Lyle przekonał Erika, że rodzice chcą ich zabić. Lyle upewnił się, gdy kupili broń. Gdzie jest różnica?, odpowiedziałem. „Rodziny są super, co?” Dekupaż konspiracji jest wręcz obraźliwy. Ten wujek – nie z New Jersey, tylko ten, z którym został starszy brat w Gównoistanie czy gdzieś… „Myślałem, że to jego ojciec.”

Chłopcy szybko prowadzą swoich klientów z dala od Kid Chocolate Arena, miejskich kamer i policji patrolującej Capitol. Gej jest legalny, prostytutka nie. Męskie prostytutki, pingueros, zmieszały się z gejami Hawany w rosnących liczbach, które korespondują z rozrostem prywatnych przedsiębiorstw, nierównych zarobków i dóbr konsumenckich spoza kraju. Seksualność pinguero jest niezwykle specyficzna, jak głosi fascynujący esej G. Derricka Hodge'a, antropologa z Rutgers University. Dr. Hodge pisze: Pinguero to nie pierwotna kategoria seksualnych preferencji – to przede wszystkim kategoria ekonomiczna.” Pingueros nie są ani homo, ani hetero. Posiadają wielkiego kubańskiego kutasa i go sprzedają. Nie całują, nie pozwalają się penetrować, uznają tylko pozycję na pieska, i jeśli to możliwe, chcą oglądać pornosa w trakcie.

Reklama

Pingueros uprawiają seks z kobietami i z mężczyznami. Pikantny szczegół: pinguero musi wiedzieć, że dostanie pieniądze po gejowskim stosunku, żeby mieć erekcję – nawet gdy robi to z równie biednym Kubańczykiem. Pobieranie płatności przed nie leży w ich zwyczaju. Kolejna rzecz, która daje do myślenia to fakt, że pinguero, który idzie z kobietą, nie „wstanie” jeśli on nie zapłaci jej.

Pinguero rucha partnera tak samo jak farmer rucha świnię, ale z mniejszym uczuciem – bez  rozmarzonego uśmiechu, czułego pocałunku. Zazwyczaj wyłudza prezent w postaci dezodorantu, pasty do zębów i innych produktów toaletowych z łazienki swojego klienta. Specjalny rodzaj pinguero specjalizuje się w kradzieży małych przedmiotów wartościowych.

Mogę dodać kilka notek do eseju doktora Hodge'a.

W miejscach, gdzie mężczyźni szukają innych mężczyzn – w Capitolii, w Bin Bon, w nocnym klubie w Las Vegas przy ulicy Infanta, na gejowskich imprezach w Escheverria disco w Vedado – człowiek uczy się, metodą prób i błędów, jak odróżnić pingueros od gejów, jak zidentyfikować gejów, z którymi seks jest wzajemny (obopólna penetracja) i jak wyróżnić „panienki”, czyli chłopaków, którzy oznajmiają gotowość na pasywny seks w specyficzny sposób. Nie chcę zepsuć niczyjej fantazji, ale „panienka” to sprytna młoda osoba, którą seks w ogóle nie obchodzi. Sprzedaje swoje ciało za małe pieniądze niskim oferentom, a bogatych turystów zwodzi – jak w filmie „Błękitny Anioł”. Turysta kupuje sobie dom albo apartament, używając „panienki” jako sygnatariusza lub daje „panience” pracę. To się często zdarza. Towarzysko „panny” są nie do polubienia, ale są bardzo wylewne i przebiegłe. Prawdziwa „dama” porzuca swojego udobruchanego kochanka, nawet jeśli jego podpis schnie na akcie własności.

Reklama

„Trzeci okres kapitana Cruda – trzymanie Kelly na policji – to była przesada.” „No wiesz, Jack, mam nadzieję, że lesbijki wystąpią przeciwko niej. Inaczej ludzie powiedzą, że to tylko dlatego, że zamykają St. Vincent…” „To wielki problem polityki tożsamości…” „Wiesz co byłoby naprawdę dobre? Genialny karzeł. Wrażliwy na problemy mniejszości, oczywiście, ale bardziej zaangażowany w…” „Czy uważasz, że karzeł zatrzymałby problem mikro-apartamentów i małych mieszkań…”

Inne typy ludzi Hawany to ci, których zbiera Ino – młodzi mężczyźni z prowincji, którzy właśnie przyjechali z Las Tunas albo Ciego de Avila, z planami pracy na budowie albo gdzieś. Może mają rodzinę w mieście, ale zazwyczaj nie znają nikogo. Kiedy wysiada taki z autobusu przy Central Parku, ma minę jakby ktoś robił mu loda podczas snu. Przez kilka dni lub tygodni szwenda się po Hawanie spoglądając w twarze ludzi, którzy mogą go wkręcić w handel. I zrobią to.

W zeszłym roku w styczniu poznałem młodego mulata we francuskiej kawiarni, między hotelem Ingleterra i hotelem Telegrafico. Siedziałem na tarasie Telegrafico, kiedy dostrzegłem go wśród liści karłowatej palmy. Szedł do tej kawiarni. W jego wspaniałej fizyczności widać było lasy i farmy. Podejrzewałem, że to jeden z nowych. Takie osoby mają nieskażoną aurę, która uruchamia próżny, najczęściej niepotrzebny instynkt obronny. Hawana to bezpieczne miasto. Jedyne zagrożenie stwarza policjant proszący o dowód osobisty. Jeśli nie jesteś z prowincji Hawany, i nie masz żadnego innego dokumentu tłumaczącego twoją obecność w stolicy, policja eskortuje cię do Estación Centrál i zmusza do powrotu do domu.

Reklama

Mastiu nie był gnuśnym młodzieńcem, a rybakiem pracującym w Cotorro. (Cotorro to piękna, rustykalna podmiejska okolica, pełna wozów konnych i śpiących dróg.) Jego rodzimym miejscem było Santiago. Łowił ryby w nocy, z brzegu, w gumowych butach. Szef sprzedawał ryby do restauracji. Mastiu miał byłą żonę w wariatkowie i małą córkę, która mieszkała z jego matką. Nie wiedziałem do końca gdzie mieszkał Mastiu. Wyobrażałem go sobie w Guanabacoa, w dzielonym domu z pokojem Santeria i brakiem elektryczności. Miał problem z pisaniem słów w żółtym notatniczku, którego używaliśmy, gdy gesty i mimika nie wystarczały. Nie dowiedziałem się wszystkiego o Mastiu od razu, ponieważ był głuchoniemy. Coś tam słyszał jednym uchem, tak jak Reynaldo. Jego głos, rzadko słyszany, był głęboki, przyduszony baryton, ale tak samo oderwany od fizycznej osoby. Byliśmy kochankami, przez trzy, cztery godziny dziennie. Nie dowiedziałem się jak ma na imię, dopóki nie wypróbowaliśmy wszystkich możliwości w łóżku.

Miał telefon komórkowy, ale nie mogłem do niego napisać, bo mój amerykański nie działał na Kubie. Nie mogłem też do niego zadzwonić z telefonu w mieszkaniu, bo Mastiu był głuchy. Ponieważ nie mieliśmy możliwości umawiania się przez telefon, wyglądałem ze swojego balkonu codziennie o tej samej porze, aż on pojawił się na chodniku. Szybko zauważyłem, że nie ma miejsca na abstrakcję w naszych bezsłownych rozmowach. Mastiu gubił się okropnie, gdy próbowałem opisać jakieś zdarzenia z przeszłości lub gdy wyrażałem chęci na przyszłość. Nie chciał nauczyć mnie migowego. Poznałem język migowy dzięki innym głuchoniemym. Istnieją pewne uniwersalne znaki, nawet te alfabetyczne, ale hiszpański i angielski migowy różnią się od siebie, więc sprawa była utrudniona. Kiedy jednej jedynej nocy widziałem Mastiu w Bin Bon, pośród innych głuchoniemych, zauważyłem, że on w ogóle nie za wiele używa „języka”.

Reklama

Relacja z Mastiu była bezpośrednia, prosta, uchwalona w teraźniejszości. Zerwaliśmy ze sobą, gdy seks stał się nudny. Uważam, że gdyby ludzie mieli taki zwyczaj, świat byłby dużo zdrowszym miejscem.

W dniu, w którym się poznaliśmy, wszedł do francuskiej kawiarni, żeby spotkać się z bardzo szczupłą, głuchoniemą dziewczyną o uroku urwisa i z wytrzeszczem oczu. Sznurowate, brązowe włosy związała czerwoną gumką do włosów. Widziałem ją później w Bin Bon, w czerwonej skórzanej kurtce i z buzią otwartą w bezdźwięcznym, konwulsyjnym śmiechu. Zapoznała mnie z innymi głuchoniemymi osobami – obu płci, w różnym wieku. Ich liczba rosła w każdym tygodniu. Zauważyłem, że wiele zdrowych osób w Hawanie biegle zna migowy. Pytałem po mieście, dlaczego jest tak wiele sordomudos na Kubie, ale nikt nie wiedział. Pewnej nocy w Bin Bon zająłem upragnione miejsce pod markizą, usiadłem akurat tam, gdzie ktoś zostawił gumę przyklejoną do zaproszenia Las Vegas Club. Byłem trochę pijany, więc żeby zachować twarz, zacząłem udawać, że zbieram słowa z zaproszenia, które odkleiłem od swojej dupy. Reynaldo zarechotał przy stoliku obok. Zaczęliśmy robić do siebie głupie piny. Nigdy wcześniej nie był w Bin Bon, a ja go wyhaczyłem. Tak poznałem Reynaldo. Chyba nigdy żaden z nas nie zrozumiał ani jednego słowa, które próbowaliśmy do siebie powiedzieć, ale dogadywaliśmy się perfekcyjnie.

Wlepki z napisem „Nie głosuj na Quinn” byłyby tak samo obrzydliwe jak „Głosuj na Cuomo, on nie jest homo”. Hasło musi być spokojne, zwięzłe, uderzające, ale nieobraźliwe. „Dokładnie! To nie z cipą ludzie mają problem. To zdradziecki epigon Mickey Moneybagsa zostanie burmistrzem, bo ma jedną.”

VICE LIVE STREAMING ZE STAMBUŁU

BRUNA ŚWIAT ABSURDU : JAK WYDYMAĆ GWIAZDĘ PORNO?

POPRAWNOŚĆ POLITYCZNA JEST NIEPOPRAWNA