FYI.

This story is over 5 years old.

Sport

Polski klub piłkarski DIY

Alternatywny Klub Sportowy Zły, jest pierwszym w powojennej historii polskiego sportu klubem zarządzanym w pełni demokratycznie

Piłka nożna to maszynka do zarabiania pieniędzy. Bardzo dochodowa maszynka. W największych klubach i większości profesjonalnych lig warunki dyktują sponsorzy oraz komercyjne stacje telewizyjne. Wszystkie posunięcia i decyzje podejmowane są w oparciu zasady działania zwykłej firmy, która przede wszystkim ma przynosić dochody. Futbol odszedł więc daleko od swoich korzeni; ze sportu dedykowanego dla wszystkich warstw społecznych, a zwłaszcza dla klasy robotniczej, stał się ekskluzywnym towarem. Gentryfikacja i globalizacja na trybunach stadionów piłkarskich jest bardzo widoczna. W Polsce na tę chwilę jest to mniej odczuwalne, ale np. w angielskiej Premier League ceny sezonowych karnetów w ciągu 25 lat wzrosły niemal o tysiąc procent! Dla przykładu w 1990 roku najtańszy bilet na pojedynczy mecz FC Liverpool kosztował 4 funty, a karnet na cały sezon na to samo miejsce około 60 funtów. Po ponad dwóch dekadach najtańszy karnet na sezon 2015/16 kosztuje ponad 700 funtów, czego można się dowiedzieć, śledząc oficjalną stronę klubu.

Reklama

Komercjalizacja piłki nożnej nie jest jedynym problemem, który od lat trawi ten sport. Począwszy od wczesnych lat 70. przez trybuny europejskich stadionów piłkarskich, przetoczyła się fala przemocy, która doprowadziła do wielu tragedii. Odcisnęła na nich piętno, które odczuwalne jest do dziś. Środowiska kibicowskie od lat są również infiltrowane przez skrajnie prawicowe ugrupowania. To na polskich stadionach formował się Marsz Niepodległości w kształcie, w jakim znamy go od 2010 roku, a polskie kluby często są karane za chuligańskie i rasistowskie wybryki przez UEFA.

AKS ZŁY, czyli Alternatywny Klub Sportowy Zły, jest pierwszym w powojennej historii polskiego sportu klubem zarządzanym w pełni demokratycznie. ZŁY nie pojawił się znikąd i chociaż nie zagrał jeszcze oficjalnego meczu w żadnej z lig – to robi się o nim coraz głośniej. „Pomysł na założenie klubu kiełkował w naszych głowach od dość dawna. Powodów jest wiele. Jednym z nich jest na pewno proces negatywnych zmian, który zachodził na wielu stadionach i w różnych klubach Polski i Europy" – powiedziała mi Karolina Szumska, prezeska klubu AKS Zły. „Byliśmy rozczarowani sytuacją na trybunach i w gabinetach prezesów klubów, którym kibicujemy. Powodowała nami chęć stworzenia czegoś oddolnie i na demokratycznych zasadach. Klubu tworzonego przez kibiców, dla kibiców" – dodał Piotr Rosikoń, jeden z członków zarządu.

W ostatnich latach na trybunach różnych stadionów kibice zjednoczeni są pod hasłem „Against Modern Football". To hasło dla wielu osób może oznaczać bardzo wiele różnych postaw. W polskich realiach często jest to nostalgia za latami 90. – a co to oznacza dla przeciętnego kibica lat 90. w praktyce? Oto fragment naszej rozmowy z dawnym chuliganem, która odwołuje się do postaw z tamtych czasów: „Bycie kibicem było dla mnie czymś więcej niż tylko ganianiem się z psiarnią i próbą zdobycia barw wroga. Niektóre chłopaki bawią się w Indian, inni zakładają zespoły. Dla nas klub był synonimem jedności i wartością wyższą. Czymś, czego w dzisiejszym świecie konsumpcjonizmu i korporacji już praktycznie nie ma…". Pytając członków Złego, co teraz jest głównym problemem trawiącym futbol, usłyszałem od Piotra Maniszewskiego, że jest ich kilka – „Kwestia trybun: z jednej strony w wielu przypadkach są one opanowane przez agresywnych kibiców dyktujących innym własne warunki opierające się na przemocy i nienawiści, a z drugiej strony mamy kibiców-konsumentów, dla których ważny jest wyłączne wynik sportowy i sukces". Swoim zdaniem podzieliła się też Karolina, wspominając o właścicielach i działaczach, którzy „żyją w oderwaniu od rzeczywistości i zarządzają klubami w sposób nieefektywny, oparty na skostniałych zasadach, nierzadko działając w »szarej strefie« relacji między sportem a biznesem, co w efekcie ma zgubne skutki dla samych klubów".

Reklama

Zanim światem futbolu zaczęły rządzić zasady rynku i wszechobecna globalizacja, kluby były mocno zakorzenione w lokalnych społecznościach, z których się wywodziły. Skład drużyny zasilali zawodnicy lokalni – czy to z danego miasta, czy regionu, w którym klub istniał. Jeśli drużyna była sponsorowana, to zazwyczaj był to sponsor regionalny i związany w jakiś sposób z otoczeniem klubu. Wyjątkiem od tej reguły są oczywiście kluby z krajów, w których ludzi próbowano „uszczęśliwić" socjalizmem. Tutaj „opiekę" nad klubami sprawowały resorty i tak swoją opiekę roztaczało wojsko, milicja czy państwowe gałęzie przemysłu. W czasach młodego polskiego kapitalizmu musiano rzecz jasna odejść od tego modelu, co dla niektórych klubów kończyło się mniej lub bardziej powolnym umieraniem. W połowie lat 90. w Polsce zaczęli się pojawiać prywatni sponsorzy oraz zagraniczne korporacje. Znakomitym przykładem tego, jak opłakane skutki może mieć taki mariaż, jest romans Legii Warszawa z koreańskim koncernem Daewoo. Ani fani, ani działacze warszawskiego klubu nie wspominają tych czasów zbyt ciepło. Zdarza się, że prywatni właściciele klubów, w które inwestują, traktują je tylko jako przystawkę do dania głównego, jakim często są grunty i lokalizacja stadionu. Takich przykładów na polskim podwórku mieliśmy kilka, a jeden z najgłośniejszych skończył się wizytą zasłużonej warszawskiej Polonii w IV lidze.

„Interesują nas kwestie społecznościowe. Budowanie więzi między ludźmi – wokół drużyn i sportu. Dostrzegliśmy, że można zjednoczyć ludzi – począwszy od budowy klubu przez kwestie edukacyjne, społeczne, a kończąc na sprawach integracyjnych" – dodał Piotr Maniszewski.

Reklama

Członkowie AKS Zły podkreślają silny związek klubu z Warszawą oraz lokalną społecznością. Zły swoje mecze ma zamiar rozgrywać na Pradze gdzie, jeśli chodzi o futbol od dawna nie dzieje się zbyt wiele. Piłkarskie życie Warszawy od zawsze skupione było głównie po lewej stronie Wisły, gdzie swoje siedziby miały i nadal mają Legia i Polonia. Kolejną ważną dla klubu kwestią, na którą członkowie stowarzyszenia chcą kłaść nacisk, jest walka z ksenofobią, homofobią i seksizmem. Są to kwestie, przez które niezliczoną ilość razy polskie kluby miały problemy na arenie międzynarodowej, a na polskim podwórku problem zdaje się zamiatany pod przysłowiowy dywan. W zeszłym sezonie karą za rasistowskie wybryki grupki kibiców Legii na meczu wyjazdowym w Belgii była gra przy pustych trybunach w meczu z Ajaxem Amsterdam. Był to mecz w 1/16 finału Ligi Europy, a więc najbardziej prestiżowym meczu tego klubu od wielu lat … Problem ten wciąż dotyczy niestety większości polskich stadionów.

„Klub powstał w Warszawie, a więc w mieście, w którym od zawsze stykało się wiele kultur i spojrzeń na świat. Chcemy tę atmosferę różnorodności odtworzyć w naszym klubie, w atmosferze równości. Już w tym momencie trenują z nami, między innymi, Macedończyk, Gruzin, Czeczen oraz Wietnamczyk, a trener męskiej drużyny pochodzi z Izraela. Od samego początku tworzymy sekcję żeńską i męską, czego nie praktykuje wiele klubów nawet w najwyższych klasach rozgrywkowych w naszym kraju. Chcemy też trochę odczarować klimat wokół piłki i pokazać, że może być ona sportem dla wszystkich" – dodał Piotr Rosikoń.

Reklama

„Chcemy, aby nasze mecze były pretekstem do spotkań i wspólnej zabawy ludzi z wielu różnych środowisk. Chcemy też, żeby Zły łączył i angażował ludzi do brania udziału w życiu klubu, na który mają realny wpływ" – dodaje Karolina, prezeska.

AKS Zły zamierza utrzymywać się głównie z miesięcznych składek członkowskich, cyklu imprez benefitowych, które odbywają się od jakiegoś czasu czy wsparcia drobnych sponsorów. Członkowie klubu wypuścili na rynek również piwo z własnym logo.

„W tym momencie nasze działania finansujemy z miesięcznych składek członkowskich oraz cyklu imprez i koncertów benefitowych, a także ze sprzedaży pamiątek związanych z klubem. Tutaj dostajemy wsparcie z bardzo różnych środowisk: od zespołów rockowych, hc/punkowych, przez ska, aż po jazzmanów. W wielu stołecznych klubach jest już dostępne piwo z naszym herbem na etykiecie, którego – dodam na marginesie – dużo nie zostało, więc lepiej się śpieszyć. Jesteśmy również po słowie z kilkoma sponsorami. Dostajemy naprawdę ogromne wsparcie – jednak cały czas jesteśmy otwarci na wszelkie propozycje od potencjalnie zainteresowanych taką inicjatywą firm lub osób, które będą chciały nam pomóc w utrzymaniu całego przedsięwzięcia. - dodała Karolina.


Sport jest spoko! Polub nasz nowy fanpage VICE Polska


To, co w polskich warunkach jest swoistym novum, na zachodzie istnieje i to od dawna. Nawet tacy giganci, jak Real Madryt czy FC Barcelona, są zarządzani w jakimś stopniu przez „socios", czyli po prostu członków stowarzyszeń fanowskich. Na całym świecie powstaje wiele klubów społecznościowych i najbardziej znanym przykładem takiego klubu jest UNITED OF MANCHESTER – klub, który został założony 10 lat temu przez zbuntowanych fanów MANCHESTER UNITED po przejęciu ich klubu przez amerykańskiego milionera Malcolma Glazera. Najbardziej liczną grupę „socios" liczącą ponad 250 tysięcy sympatyków posiada niemiecki BAYERN MONACHIUM. Jak to wygląda w ZŁYM? Stowarzyszenie w tym momencie posiada około 50 członków i struktury zawierające sekcję finansową, sportową, marketingową oraz PR. Klub w przyszłości planuje pracować z młodzieżą.

„Jedną z podstawowych zasad, jaką sobie założyliśmy, jest to, żeby każda osoba będąca członkiem klubu miała jeden głos, który decyduje o losach klubu. To jest cecha, która ma odróżniać Złego od reszty współczesnego świata futbolu i reguł w nim obowiązujących. Kibice nie są i nie będą naszymi klientami. Liczymy, że wkrótce będą nas setki, a potem tysiące – jak w przypadku podobnych stowarzyszeń w Europie. Taki mamy plan" dodała Karolina.

Wraz z najbliższym sezonem AKS Zły rozpoczyna swój pierwszy sezon. Do walki wystawią dwie drużyny – męska wystartuje w B-klasie (odpowiednik ósmej ligi), a żeńska w III lidze kobiecej. Z uwagą będziemy przyglądać się ich poczynaniom.