FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

​Socjopaci potwierdzają: jesteśmy świetni w łóżku i traktujemy ludzi jak rośliny!

Jeśli jesteś świetny w łóżku, to osoby, którym to udowodnisz, będą przymykać oko na resztę rzeczy

Kilka tygodni temu rozmawiałam o socjopatach z ekspertem ds. związków. Po opublikowaniu artykułu napisało do mnie paru zdiagnozowanych socjopatów z chęcią podzielenia się doświadczeniami w tym temacie. Na początku zignorowałam ich maile (dziennikarze są przyzwyczajeni do dostawania dziwnych wiadomości). Jednak im dłużej o tym myślałam, tym bardziej mnie to fascynowało, aż w końcu zdecydowałam się posłuchać, co mają do powiedzenia. Rozmawiałam z trzema osobami ze stwierdzoną socjopatią: Jessicą, Alexandrem i Taylorem. Dowiedziałam się, jak w oczach kogoś z osobowością antyspołeczną wyglądają randki, seks i miłość.

Reklama

Jessica Kelly jest 30-letnią transseksualistką ze środkowo-zachodniej części USA. Prowadzi bloga Psychogendered, nie kryjąc swojej prawdziwej tożsamości. Alexander to 23-letni mężczyzna z Los Angeles, który twierdzi, że osobowość antyspołeczna nie jest zero-jedynkowa, a niektórzy socjopaci potrafią dawać od siebie w łóżku bardzo wiele. Zaś Taylor, 40-letni mężczyzna z Chicago, jest w szczęśliwym, pokręconym związku z dziewczyną, którą nazywa początkującą socjopatką.

Moi rozmówcy udowodnili co prawda, że eksperci od związków mieli trochę racji, przestrzegając mnie przed socjopatami, ale nie można zaprzeczyć, że każdy z nich to ciekawe indywiduum. W łóżku najprawdopodobniej sprawią, że dojdziesz, ale w tym samym czasie będą cię również postrzegać jak… roślinkę.

Dobra, jak zdiagnozowano u ciebie socjopatię?
Jessica Kelly: Historia mojej choroby jest dosyć niezwykła, bo została zdiagnozowana dopiero, gdy zbliżałam się do 30-tki. Mój związek z byłym mężem zaczął się wtedy szybko psuć. Usłyszałam ultimatum: albo dać sobie pomóc (myśleliśmy, że to jedynie depresja), albo się wynieść. Spędziłam cztery lata na terapiach, próbując poradzić sobie z moim zdrowiem psychicznym, i w międzyczasie doszłam do wniosku, że to coś bardziej złożonego niż tylko depresja. Przede wszystkim zdiagnozowanie depresji nie wyjaśniałoby mojej obojętności wobec innych osób, braku miłości do nich oraz różnych obrzydliwych zapędów w przeszłości itd. Moja terapeutka kazała mi w końcu przeczytać Confessions of a Sociopath (Spowiedź socjopaty), chciała przekazać mi wiadomość o mojej dolegliwości w możliwie najdelikatniejszy sposób. Przeczytałam książkę i zobaczyłam, że jej treść w dużej części pokrywa się z moim życiem. Gdy później dowiadywałam się więcej o osobowości antyspołecznej, wszystko zaczęło układać się w jedną, spójną całość.

Reklama

Jakie jest twoje zdanie na temat miłości?
Mam wrażenie, że miłość to jedna z tych oczywistych prawd, których ludzie się trzymają. Niektórzy utożsamiają ją z przyśpieszonym biciem serca lub z głębokim przywiązaniem do drugiej osoby. Dla mnie jest to bardziej jak posiadanie czegoś. Nie ma w tym żadnych prawdziwych emocji, a jedynie poczucie, że odejście partnera byłoby czymś nieprzyjemnym. To trochę jak z tłumaczeniem ślepemu kolorów.

Którejś nocy uprawialiśmy seks i zadał mi pytanie wprost: „Dbasz w ogóle o to, czy jest mi dobrze?". Odpowiedziałam: „Nie, tutaj chodzi tylko o mnie".

Jakie więc czerpiesz korzyści ze związku, który nie opiera się wyłącznie na seksie?
Bardzo cenię sobie towarzystwo, ale wszystko musi odbywać się na moich zasadach. Najlepszym porównaniem są domowe roślinki. Lubię je podlewać, lubię na nie patrzeć, ale jeśli nie mam ochoty na towarzystwo, to chcę, żeby zostawiły mnie w pierdolonym spokoju. To, co zmieniło się po terapii (na którą zresztą wciąż uczęszczam), to moje podejście do małżeństwa. Wcześniej nie dbałam o to, czy moje potrzeby pokrywają się z potrzebami mojego partnera. Nie twierdzę, że teraz o to dbam, ale zdaję sobie sprawę z istnienia tych spraw.

Cechą wielu socjopatów jest coś takiego jak syndrom haczyka i ofiary. W pierwszych fazach związku wiele osób z ASPD (Antisocial personality disorder) zachowuje się najlepiej, jak tylko potrafią, ale gdy poczują się bezpiecznie, zaczynają mieć wyjebane. Nie chcę nazywać tego lenistwem, lecz w ten sposób wracają do swojego antyspołecznego nastawienia. Tak właśnie potraktowałam mojego męża. Zachowywałam się najlepiej, jak tylko potrafiłam, aż do zaręczyn. Później wróciłam do schematu roślinki – jest mój i nie muszę się już starać.

Reklama

Jak skończył się ten związek?
To dosyć interesujące. Którejś nocy uprawialiśmy seks i zadał mi pytanie wprost: „Dbasz w ogóle o to, czy jest mi dobrze?". Odpowiedziałam: „Nie, tutaj chodzi tylko o mnie". To był fatalny skutek bycia szczerą w nieodpowiednim czasie. Mam wrażenie, że wielu socjopatów przeżywa stosunek jako jednostronne i indywidualne przeżycie. To, czy partner również czerpie z tego przyjemność, jest mniej istotne.

Opowiedz nam historię swojej choroby. Od zawsze czułeś się inny?Alexander: Myślę, że po części zdawałem sobie z tego sprawę. Już w dzieciństwie nie rozumiałem, po co są więzi społeczne. Właściwie nadal tego nie rozumiem. Kiedyś byłem na obozie teatralnym i zadano mi pytanie, dlaczego chcę grać. Odpowiedziałem, co było zresztą prawdą, że robię to bez przerwy. Nie zdawałem sobie sprawy z rangi sytuacji aż do studiów, gdy wziąłem swoją chorobę psychiczną na poważnie i zacząłem spotykać się z terapeutą. Moim głównym problemem jest zaburzenie lękowe głęboko zakorzenione w socjopatycznych tendencjach.

Jesteś teraz w jakimś związku?
Nie, nie jestem.

A gdy spotykałeś się z kimś w przeszłości, mówiłeś o swojej chorobie?
To dla mnie dosyć trudne, ponieważ nie jestem typem romantyka. Kiedyś przez cztery lata tworzyłem związek z dziewczyną. To była raczej tylko przyjaźń, ale oboje byliśmy monogamistami. I tak, wiedziała. Powiedziałem jej o tym po roku i dużo na ten temat dyskutowaliśmy.

Reklama

Jaka była jej reakcja?
Cóż, zrozumiała, więc myślę, że dobra.

Mógłbyś rozwinąć, co miałeś na myśli, mówiąc: „Nie jestem typem romantyka"? Czym według ciebie różni się twój związek od – nazwijmy to – normalnego związku?
To trudne pytanie, ponieważ wielu moich znajomych powiedziałoby: „Och, kocham ją i nie mogę przestać o niej myśleć". Dla mnie to nie ma sensu. Nie przywiązuję się w ten sposób do ludzi. Mam koleżanki i od czasu do czasu uprawiam z nimi seks. Ale nie mam potrzeby być z kimś w związku.

Ale to nie tak, że nie chciałbym się przywiązywać do ludzi. Jestem samotny, bo nie potrafię się przywiązać.

Dlaczego więc byłeś z tą samą osobą przez cztery lata?
To kwestia znalezienia kogoś, kto cię rozumie. W moim przypadku, cóż – wszystko sprowadza się do choroby psychicznej. Ona rozumiała, że nie jest ze mną najlepiej, w efekcie sama też czuła się źle i przywiązywaliśmy się do siebie coraz bardziej. Myślę, że chodziło tutaj o jedną zaletę związku: brak samotności.

Myślisz, że ludzie mylą się co do socjopatów? Czy związek z taką osobą może być niebezpieczny?
Wielu twierdzi, że osoby z ASPD, socjopaci czy psychopaci, nie zasługują na miano człowieka, nie zasługują na relacje międzyludzkie. Ale to nie tak, że nie chciałbym się przywiązywać do ludzi. Jestem samotny, bo nie potrafię się przywiązać.

Często mówi się, że socjopaci to manipulanci. Zgadzasz się z tym stwierdzeniem?
To prawda, potrafię manipulować. Wykorzystuję tę umiejętność przy osiąganiu celów zawodowych. Nigdy nie stosuję jej jednak w związku. Za bardzo szanuję swoich przyjaciół, mam ich naprawdę niewielu.

Reklama

Porozmawiajmy o seksie. Słyszałam, że seks dla socjopaty jest przeżyciem egoistycznym.
Boże, skądże, to zupełne przeciwieństwo egoizmu! Seks był pierwszą interakcją międzyludzką w moim życiu, podczas której czułem bliskość. Wcześniej nie miałem jakiegokolwiek pojęcia, czym mogą być bliskość i przywiązanie. W moim przypadku ASPD sprawiło, że działam jak jaszczurka – część mojego mózgu odpowiada za złość, inna za strach, a inna za potrzeby seksualne. Te części ciągle działają, ale pozostałe są jakby wyłączone. Jestem emocjonalnym daltonistą.

Seks to dla mnie coś świętego – to jedna z tych rzeczy, która naprawdę sprawia mi przyjemność. Ludzie nie mają zbyt często możliwości ofiarowania czegoś drugiej osobie ze względu na sposób postrzegania seksu w naszej kulturze.

Jak zdiagnozowano u ciebie osobowość antyspołeczną?
Taylor: U terapeuty, w liceum.

Byłeś zaskoczony? Czułeś się jak odmieniec wśród innych dzieciaków z liceum?
Gdy usłyszałem to od mojego psychiatry, nie byłem zaskoczony. Pamiętam, jak ktoś zapytał mnie, w czym jestem dobry. Miałem wtedy 13 lat. Nie zastanawiając się, odpowiedziałem: „W manipulowaniu ludźmi".

Opowiesz mi o swoim związku?
Mieszkam i spotykam się z pewną osobą.

I ona wie o twoim zaburzeniu?
Tak, wie wszystko.

Jak jej o tym powiedziałeś i jak na to zareagowała?
To dosyć interesujące. Byłem szczery od samego początku i odnoszę wrażenie, że ona też ma w sobie trochę socjopatii. Nie mówię, że jest pełnokrwistą socjopatką, ale na pewno ma w sobie zalążki tej przypadłości.

Reklama

To dotyczy zarówno związku, jak i seksu: ja dbam o wszystko bardziej. Jeśli ją zaspokajam, ona zaspokoi mnie.

Jak reagowały twoje poprzednie dziewczyny, gdy mówiłeś im o swojej chorobie?
Bardzo negatywnie. Jedna powiedziała mi nawet, że nie jestem prawdziwym człowiekiem. To było okrutne.

Czym jest dla ciebie miłość?
W odróżnieniu od innych ludzi nigdy nie odczuwam silnych emocji. Nie jestem ich pozbawiony, ale są one bardzo stłumione. W moim przypadku miłość jest czymś w rodzaju szacunku. Bardziej chodzi o jej intelektualny aspekt, docenienie jej. Nie znaczy to jednak, że w naszym związku nie ma wątku romantycznego.

Z jakimi mitami na temat związku z socjopatą się spotkałeś?
Słyszałem, że celowo ranimy innych. Potrafiłbym krzywdzić ludzi bez większych wyrzutów sumienia i żalu, ale to nie jest coś, co pragnę robić. Pojawia się również stwierdzenie, że wybieramy partnerów, którymi łatwo manipulować. Wiem, że niektóre osoby tak postępują, ale ja jestem w związku z kobietą inteligentną, o wielkiej pewności siebie. Nie wytrzymałbym długo z kimś, kogo łatwo stłamsić i kto potrzebowałby ciągłych zapewnień o swojej wartości. Łatwiej związać się z osobą, która potrafi docenić komplement i nie wątpi bez przerwy w swoje możliwości i zalety.

Mógłbyś opowiedzieć o swoim życiu łóżkowym? Niektórzy eksperci twierdzą, że seks z socjopatą może być pasjonującym i niesamowitym przeżyciem, ale jednocześnie cechuje go egoizm i jednostronność.
Tutaj akurat mam się czym pochwalić. Przypuszczam, że mógłbym być samolubny, jeśli byłyby to jednorazowe skoki w bok. Tylko że socjopaci (a przynajmniej ja) potrafią zauważać, obserwować i rozumieć osoby, później wykorzystując to w dobry sposób. Z drugiej jednak strony, gdy przejrzysz osobę na wylot, możesz ją złamać z taką samą łatwością, z jaką ją wzmacniałeś. To dotyczy zarówno związku, jak i seksu: ja dbam o wszystko bardziej. Jeśli ją zaspokajam, ona z pewnością zaspokoi mnie. Razem z moją obecną dziewczyną mamy liberalne podejście do tych spraw. Udziwniamy nasz seks i jesteśmy otwarci. Mamy wielu partnerów. Nie widujemy się z innymi osobami, tylko widujemy się z nimi razem.

To świetny układ. Używałeś swoich socjopatycznych zdolności w randkowaniu i seksie?
Oczywiście. Szczerze: nie potrafiłbym policzyć kobiet, z którymi uprawiałem seks. Jeśli jesteś świetny w łóżku, to osoby, którym to udowodnisz, będą przymykać oko na resztę rzeczy. To świetny sposób, żeby kogoś do siebie przywiązać.

Śledź Sophie na Twitterze.