Star Wars na Śląsku

FYI.

This story is over 5 years old.

Interviews

Star Wars na Śląsku

„Downo, downo tymu kajsik we kosmosie..." – polski malarz stworzył galerię postaci z „Gwiezdnych wojen" na tle krajobrazu Śląska

„R2D2 i jego kamraty" – Grzegorz Chudy.

Tekst: Paweł Mączewski

Grzegorz Chudy urodził się w Katowicach w pierwszej połowie lat 80. Chociaż z zawodu jest nauczycielem języka polskiego, jego pasją jest malarstwo.

Charakterystyczną cechą jego obrazów jest „śląski" akcent, zawarty w akwarelach pokrywających płótna. To, co jednak szczególnie rzuca się w oczy w jego ostatniej serii obrazów, to kultowe postaci Gwiezdnych wojen, ukazanych na tle śląskich krajobrazów.

Reklama

Rozmawiałem z Grzegorzem o jego twórczości, pomyśle X-Winga nad katowickim Spodkiem i tym, jak fajnie być teraz fanem Star Wars.

VICE: Masz wykształcenie plastyczne, czy jesteś samoukiem? Co do tej pory było twoją główną inspiracją?
Grzegorz Chudy: Nie, z wykształcenia jestem magistrem filologii polskiej. Zawsze byłem rozdarty między malarstwem a literaturą – w końcu stwierdziłem, że uczenie języka polskiego i malowanie nie muszą się wykluczać, zwłaszcza, że jedyną techniką, w jakiej tworzę, jest akwarela, a ta nie ma zbyt mocnej pozycji na ASP. Podczas zajęć na uczelni uświadomiono mnie, że nie mam czego szukać z tym medium, że liczy się olej – ewentualnie akryl. Mam nadzieję, że się to zmieni!

Na poważnie zacząłem malować 10 lat temu i po kilku latach stało się to sposobem na życie. Główną inspiracją jest przestrzeń, która mnie otacza – głównie mój ukochany Śląsk i to jak kiedyś mógł wyglądać. Stąd inspiracją są stare fotografie miejsc i ludzi, których nie ma. Można powiedzieć, że uprawiam rodzaj „retro-akwareli".

Czy pamiętasz pierwszy raz, kiedy obejrzałeś Gwiezdne wojny? Opowiedz, kiedy to było, w jakich okolicznościach. Jak wspominasz ten seans?
Mam przebłyski. Z pierwszych lat szkoły podstawowej (to były święta Wielkanocne – zaraz po filmie poszliśmy oblewać się wodą) pamiętam białe hełmy szturmowców, Gwiazdę Śmierci i miśki, znaczy się Ewoki. Łatwo wywnioskować, że zacząłem od Epizodu VI. Pierwsze „obejrzenie ze zrozumieniem" to czasy liceum.

Reklama

Jesteś fanem? Jeżeli tak, co najbardziej podoba ci się w kosmicznej sadze?
Fan to chyba za duże słowo. Śledząc fora mam wrażenie, że prawdziwy fan potrafi z pamięci nazwać wszystkie pojazdy latające, a w skrajnych przypadkach podać imiona i nazwiska oficerów poległych w bitwie o Endor, zarówno w kolejności umierania, jak i alfabetycznie. Jestem raczej miłośnikiem i osobą zafascynowaną zjawiskiem. Nie wiem, czy to porównanie nie będzie nadużyciem, ale wydaje mi się, że Lucasowi udało się w pewnej mierze stworzyć to, co Tolkienowi – żyjący własnym życiem i własną kulturą świat. Różnica jest taka, że Tolkien stworzył świat kompletny, a ten Lucasa buduje się na naszych oczach.

Masz swoją ulubioną postać w Gwiezdnych wojnach?
Han Solo – jest najbarwniejszą postacią. Nie jest kryształowy. To taki typ „dobrego gnojka" – bezczelnego amanta z poczuciem humoru, który potrafi zachować się jak skończony dupek, a zaraz potem uratować świat.

Jak wspominasz nową Trylogię? czy obawiasz się, że za sterami nie ma już George'a Lucasa, czy jednak powinniśmy to traktować, jak nadzieję na lepsze historie?
Wspominam ją bardzo dobrze. Uważam, że większość utyskiwań na nią wynika z zakorzenionej w nas potrzeby marudzenia. Jest coś takiego, że lubimy mówić „kiedyś to robiono samochody, kiedyś to jedzenie było jedzeniem, kiedyś scenografia to była scenografia, a nie efekty; kiedyś to potrafili robić Gwiezdne wojny". Przecież Darth Maul, z tak pogardzanej przez „fanów" pierwszej części nowej trylogii stał się jedną z bardziej kultowych postaci. A część III – uważam, że nie odbiega nawet od Powrotu Jedi.

Reklama

Jak wpadłeś na pomysł połączenia Gwiezdnych wojen z krajobrazami Śląska?
To przyszło samo. Od pewnego czasu pracuję nad cyklem akwarel pt. „Randki z popkulturą". Zaczęło się od namalowania Beatlesów, którzy spacerują po ulicy Janowskiej w Nikiszowcu niczym po Abbey Road, później Marylin Monroe zjawiła się na rynku w Bytomiu, a później na nowo zaczęła się gorączka Gwiezdnych wojen. Wszystko zadziałało samo. Poza tym – mamy w Katowicach Spodek – najbardziej kosmiczny budynek w Polsce.

Znalazł się też jeden obrazek z Pałacem Kultury i Nauki w tle i sejmem odbijającym się w hełmie stormtroopera – czy to jakieś ukryte, polityczne przesłanie?
Ciekawe, że mało kto zwrócił na to uwagę, może dlatego, że nie jesteśmy fanami wgłębiania się w szczegół, zamiast tego wolimy szybko odebrać powierzchowny komunikat. Wytłumaczę się tak – podobieństwo prawdziwych elementów architektury do tych na obrazie jest absolutnie nieprzypadkowe, jednak interpretację pozostawiam odbiorcy. Myślę, że stworzy to okazję dowiedzenia się wielu ciekawych rzeczy.

„18 grudnia w Warszawie" – Grzegorz Chudy.

Odnoszę wrażenie, że jesteś także lokalnym patriotą – w wolnych chwilach uczysz nawet gwary śląskiej, zgadza się?
Jestem i to bardzo. Wszystkie opisy pod akwarelami są opisami śląskimi – w literackiej polszczyźnie nie działałaby tak samo. Żyję w regionie, gdzie „godka" doskonale koresponduje z miejscem i twórczością to miejsce opiewającą. I owszem – uczę gwary – prowadzę projekt edukacyjny „Bajtle godajom" przeznaczony dla przedszkolaków i dzieciaków z pierwszych klas szkoły podstawowej. Chociaż zdarzyło mi się też prowadzić zajęcia w liceum.

Reklama

Czy twoje prace są na sprzedaż, czy kolejne obrazy? Masz już pomysł na ilustrowane „łączenie" ze sobą kolejnych światów?
Te z Gwiezdnych Wojen już są sprzedane – w życiu nie przypuszczałbym, że zrobią taką furorę w sieci i w rzeczywistości. Co będzie dalej – nie wiem, ale zabawy z elementami popkultury masowej nieraz pojawią się na arkuszach akwarelowego papieru. Może Charlie Chaplin przespaceruje się po ulicach Katowic, może Batman odwiedzi Wrocław, może minionki opanują Wawel lub Godzilla pożre Pałac Kultury… ale raczej będą to malarskie żarty, epizody. Po zabawie w Gwiezdne Wojny po Śląsku wracam do mojej retro-akwareli, to malarskiej przeszłości pełnej starych samochodów, cieni ludzi, których już nie ma, dawno wyburzonych budynków – do świata z pogranicza baśni i rzeczywistości.

Dziękuję za rozmowę.

Na koniec zapytałem z ciekawości, czy Grzegorz przetłumaczyłby na gwarę śląską pierwsze słowa ze wstępu Nowej nadziei, od których to wszystko się zaczęło: „Dawno, dawno temu w odległej galaktyce… Nastał czas wojny domowej. Statki rebeliantów atakujące z ukrytej bazy odniosły pierwsze zwycięstwo w walce ze złowrogim Imperium Galaktycznym". Zgodził się:

„Downo, downo tymu kajsik we kosmosie zaczyła sie dupno haja we własnyj familii. Okrynty insurgyntów, kere zaatakowały ze ukrytyj bazy, wklupały gizdom z Imperium jak nasi hokejorze Ruskim we Spodku we 1976 roku".

Więcej obrazów Grzegorza Chudego znajdzieszTUTAJ

Reklama

Furgo nad spodkiym jakiś fliger epny – Grzegorz Chudy.

Ciśnie bez Nikisz srogo maszyna – Grzegorz Chudy.

Nojczorniejszo strona Mocy je zawsze we ajnfarcie – Grzegorz Chudy.

Bardzo duża pierwsza gwiazdka – Grzegorz Chudy.

Dwa blaszoki na Utymanie – Grzegorz Chudy.

Yoda na klopfsztandze – Grzegorz Chudy.

Gwiazda Śmierci i stara gruba – Grzegorz Chudy.