FYI.

This story is over 5 years old.

Vice Blog

Świeże mięsko, co o nim myślicie?

Szymon Woźniak (Igoronco) zadzwonił do nas i dobrze się rozmawiało.

Szymon Woźniak (Igoronco) zadzwonił do nas i dobrze się rozmawiało. Nie należy do tych, których chce się od razu spławić. Przysłał swój teledysk. Spodobał nam się. Ciekawi jesteśmy, co wy o nim myślicie.

Szymon Igoronco jest animatorem, dziennikarzem, raperem. Właśnie wydaje swoją pierwszą płytę „Międzyczas”. Kawałek pt. „Mięsko” to nie jest manifest wegetarianina. Choć Szymon żałuje, że nim nie jest. „Mięsko” jest metaforą spełnienia naszych najbardziej prymitywnych potrzeb.

Reklama

Vice: Jesteś też futbologiem.

Szymon Igoronco: - Raczej byłem. Po studiach wysłałem do kilku redakcji parę artykułów traktujących o piłce nożnej, którą się pasjonowałem od dziecka. Miałem szczęście pracować pod okiem Romana Hurkowskiego, guru dziennikarstwa sportowego. Jego książki czytałem jako dziecko. Wątek „futbologia” trwał 3 lata, potem zająłem się wyłącznie oglądaniem piłki. A i tak robię to dużo rzadziej.

Komu kibicujesz?

- Lechowi Poznań. Klub z mojego miasta. Pisząc o piłce starałem się zachować obiektywizm, ale pewnie nie zawsze mi wychodziło.

Co sądzisz o kibolstwie?

Nie do końca rozumiem ich fascynację, ale w tekstach zwracałem uwagę na to, że kibice są jednym z ostatnich środowisk zrzeszonych wokół abstrakcyjnego bytu i że jako tacy muszą uwierać rozmemłane hedonistyczne elity. Przez długi czas próbowałem bronić kiboli przed działaniami rządu, opiniotwórczych mediów, jednak w pewnym momencie po prostu zabrakło mi argumentów. Na przykład historia z bannerem obrażającym Litwinów to wizerunkowy strzał w stopę, tym boleśniejszy, że towarzyszył jej jeden z większych blamaży sportowych ostatnich lat.

Co sądzisz o polskiej scenie hip-hopowej?

- Szacunek. Za to, że stała się dużym rynkiem, na którym masa osób zarabia spore pieniądze - zupełnie jak nie w Polsce. Na tym jednak koniec. Nie słucham za dużo polskiego rapu. Nie chce mi się słuchać tych wyświechtanych prawd, opowiadań o tym, jaki jestem, kim są moje ziomki i jakie mam zasady. Nie kupuję patosu w tych kawałkach, tych samych figur retorycznych używanych przez wszystkich. Myślę, że część chłopaków robi sobie portfolio do pracy w reklamie, tak świetnie operują skojarzeniami i metaforami, i właśnie reklama (siebie, przede wszystkim) jest tym, czym się zajmują. Nie widzę na scenie żadnego nadwiślańskiego Kendricka. Nie wystarczy zarapować do nowego trapowego bitu, by uchodzić za kogoś oryginalnego. W polskim rapie większość gości rymuje tak samo. Wreszcie sama muzyka stanęła w miejscu i straszy dziadostwem - klasyczne bity z ciętym samplem, do którego dodano jakieś pianinko, synth, albo samo pianinko i synth - wszystko to już było… i to nawet 10 lat temu! Przed ponad rokiem podrzuciłem znajomemu z wytwórni materiał mojego zespołu i on zdecydował się go wydać, w formie ep-ki… Wspominam o tym dlatego, że trzy z czterech kawałków, które wybrał… miały… 7 lat.

Reklama

Z czego żyjesz?

- Jestem freelancerem, trochę wprawdzie uwiązanym. Przez cztery godziny dziennie działam w supporcie jednego z internetowych serwisów. Zdalnie. Mam też sporo zleceń copywriterskich. Udzielam się w poznańskim klubie Projekt LAB. Zaangażowałem się w projekt łączący środowiska naukowe, kulturalne i związane z nowymi technologiami. Właśnie się rozkręcamy.

Skąd bierzesz inspiracje do tekstów?

- Niektóre teksty są inspirowane książką, inne tęgą filozoficzną rozkminką. Czasem dzieje się u mnie coś takiego, co właściwie samo pisze za mnie piosenkę. Zależy mi na tym, żeby historia, którą opowiadam, była możliwie najbardziej intersubiektywnie komunikowalna, nie chcę robić ze swojego rapu pamiętnika. Dużo rzeczy w dzisiejszym świecie mnie wkurza, począwszy od niedbałości językowej, w mowie i piśmie, przez klimat panujący w polskim akademickim światku, kończąc na słabych raperach. Jeśli chodzi o „Międzyczas”, wiele tekstów powstało pod wpływem hedonizmu, którym mną targał przez ostatni czas.

Kim chcesz być za 10 lat?

- Tym samym człowiekiem, którym jestem teraz. Tylko lepszym, z bardziej dosadnym i opiniotwórczym głosem. Za dziesięć lat chciałbym mieć na koncie nie tylko albumy z rapem, ale także napisaną książkę. Na razie cieszę się z tego, że, pomimo wielu zakrętów i wybojów, jestem w miejscu, w którym chciałbym się znaleźć, jakbym projektował swoje życie 10 lat temu.