Jak pokochałem wiązanie kobiet

FYI.

This story is over 5 years old.

18+

Jak pokochałem wiązanie kobiet

Kiedyś żeglowałem, siedziałem w tych linach i lubiłem to. W końcu jednak stwierdziłem, że fajniej jest wiązać jakąś laskę, niż się ciągle pieprzyć z tymi żaglami

„Blachę" poznałem na targach erotycznych EROtrends w Warszawie. Miał tam swój pokaz Bondage, gdzie na towarzyszącej mu modelce prezentował różne metody jej krępowania. Patrzyłem spod sceny, jak jego wielkie dłonie cierpliwie zaciskają kolejne supły na dziewczynie w czarnym, jednoczęściowym kombinezonie. Z czasem dowiedziałem się, że oprócz gościnnych występów na targach Blacha tworzy też własne imprezy. Jedna z nich odbywa się chociażby w najbliższą sobotę w warszawskim klubie Voodoo. Spotkałem się z Blachą, by dowiedzieć się czegoś więcej o sztuce wiązania, o jego początkach w światku BDSM oraz jak bycie poniżanym jest dla niektórych świetną erotyczną zabawą.

Reklama

VICE: Widziałem twój występ na EROtrends i odniosłem wrażenie, że byłeś tym wszystkim… znudzony?
Blacha: Takie pokazy w dużej mierze polegają na interakcji z publicznością, a w tym roku ta nie dopisała…

Co masz na myśli?
15 zblazowanych i nic nie kumających osób, które stały pod sceną.

No tak, ale chyba sam proces wiązania nie jest zbyt widowiskowy?
Ale jego efekt jak najbardziej.

Czym jest Bondage?
Jak mówi legenda Bondage pochodzi z japońskiej sztuki krępowania jeńców wojennych, których więzy zaciskały się na punktach nerwowych, kiedy ci próbowali się uwolnić. Oczywiście Japończycy, jak to mają w swoim zwyczaju, ze wszystkiego co dziwne potrafią zrobić sztukę, więc dzisiaj wykorzystujemy to w szeroko pojętej erotyce.

Czyli kajdanki odpadają?
Kajdanki wbrew pozorom nie są najbezpieczniejszym gadżetem. Pozostawiają ślady, zawsze mogą się zaciąć. Po za tym stary, kajdanki? To lamerstwo okrutne (śmiech). Wiązanie może być naprawdę fajną zabawą.

Co więc daje taka zabawa w Bondage?
Jest to bezpieczna forma uległości, np. dla kobiet, które mają do tego ciągoty. Między osobami tworzy się też niekiedy znacznie większe zaufanie niż dajmy na to w zwyczajnych związkach, bo przecież jedna ze stron jest w pełni zależna od tej drugiej. Dosłownie.

Ale potrafi być też niebezpiecznie?
Tak, jeżeli robi to osoba bez wyobraźni, ale jak ktoś ma nasrane w głowie, to zrobi krzywdę wszystkim i wtedy nie potrzeba do tego lin.

Reklama

Jaka jest różnica pomiędzy Bondage, a Kinbaku?
Bondage jest bardziej na pokaz, może być np. wykorzystywane do sesji zdjęciowej, bo tak sobie wymyślił fotograf. Kinbaku jest tym co robisz z bliską osobą w sypialni, intymnie.

W „świecie Bondage" jest więcej uległych kobiet, czy mężczyzn?
Z tego co sam zauważyłem, to wbrew panującej w społeczeństwie opinii, więcej jest facetów, którzy lubią być wiązani i poniżani. Zazwyczaj są to duzi i twardzi goście, zmęczeni swoją rolą twardziela, którą grają na co dzień. Jest to więc dla nich pewna odskocznia, która prawie nigdy nie wychodzi poza sypialnie.

To jak prowadzenie drugiego życia.
Tak, u kobiet jest podobnie. Najbardziej uległa w sypialni jest przysłowiowa „pani prezes", suka katująca w robocie 30 pracowników, której w duszy gra „wiąż mnie, bij mnie i poniżaj".

Jak to było z tobą? Rozumiem, że twoje zainteresowanie tematem wzięło się z własnych eksperymentów w sypialni?
Nie, z żeglarstwa.

Co?
W zeszłym roku podczas występu pokazałem na modelce wiązanie całego korpusu, od kostek po szyję, które tak naprawdę było sposobem na klarowanie grota na jachcie… ale na lasce wygląda to znacznie lepiej.

Serio?
Tak, żeglowałem, siedziałem w tych linach i lubiłem to. Zawsze miałem obsesję, że wszystko musi być dokładne, równe i w jednej linii. W końcu jednak stwierdziłem, że fajniej jest wiązać jakąś laskę, niż się ciągle pieprzyć z tymi żaglami.

Reklama

To piękne.
To co teraz robię, staram się robić dokładnie i sumiennie. Dzielę się swoją wiedzą z innymi, chociaż nie uważam się za artystę, jestem rzemieślnikiem.

Jak zmienia się obraz Bondage w społeczeństwie?
Przestajemy się tego wstydzić. Temat wychodzi na zewnątrz i zaczyna przenikać do kultury masowej. Nie mówię tylko o samym wiązaniu, ale też o całej reszcie, jak np. charakterystycznych ciuchach. Czarne skórzane spodnie to już nie część uniformu zboczeńca, to jedna z kolekcji H&M.

Wszystkie zdjęcia dzięki uprzejmości Aleksanda Ikaniewicza