FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Transsyrena

Urodzić się nie tej płci jest kiepsko, ale urodzić się w połowie nie tego gatunku to już całkowicie przesrane.

Urodzić się nie tej płci jest kiepsko, ale urodzić się w połowie nie tego gatunku to już całkowicie przesrane. Kitty-Madison jest Holendrem/erką, której jedynym celem w życiu jest stać się jak najbardziej podobną do syreny. Oto wzruszająca historia opowiedziana jej własnymi słowami (w tym momencie zaczynają grać skrzypce).

Jak miałam 15 lat zobaczyłam „Plusk” - film z 1984 roku o syrenie, która zakochuje się w zwykłym mężczyźnie z Nowego Jorku. To historia Małej Syrenki, tylko że z prawdziwymi ludźmi. To właśnie ten film stał się dla mnie przyczyną rozpoczęcia nowego życia. Fabuła nie interesowała mnie tak bardzo jak zdjęcia robione pod wodą. Syrena Madison jest tam naprawdę pełna wdzięku, kobieca i elegancka, nie umiem nawet tego opisać. Ciągle pragnę przeżyć to, co przeżyła wtedy Daryl Hannah. Do dziś za każdym razem kiedy oglądam „Plusk” muszę wejść do wody, bo tam znajduję spokój, tam jest moje miejsce.

Reklama

Urodziłam się chłopcem. Od początku żyłam w pomylonym ciele, a chęć zostania syreną tylko wzmocniła moją kobiecą stronę. Na rękach mam tatuaże, bo przez długi czas próbowałam żyć jak mężczyzna. W końcu musiałam zdecydować: stać się kobietą albo skończyć z tym wszystkim.

Po obejrzeniu filmu miałam tylko jedno marzenie: spróbować przeżyć życie jako syrena. Nie mogłam przestać o tym myśleć. Na przekór wszystkim, którzy ciągle mnie krytykowali i nie wierzyli w moją wytrwałość, siłę i miłość do syren, dążyłam do celu. Starałam się, żeby to co robię było jak najprawdziwsze. Nurkowanie z butlą nie wchodziło w grę, więc nauczyłam się nurkować na wstrzymanym oddechu. Dzięki temu mogłam zostać pod wodą przez długi czas bez butli tlenowej. Oczywiście potrzebowałam też ogona. Pierwszy zrobiłam ze starych legginsów i płetw. Próbowałam poprawiać moje ogony na najróżniejsze sposoby, niektóre szybko się niszczyły, inne nie wytrzymywały kontaktu z chlorem. Wreszcie, po wielu próbach, na zjeździe nurków spotkałam chłopaka, który robi stroje do nurkowania na zamówienie. To on zrobił moją pierwszą monopłetwę. Potem, kiedy już zostałam Kitty-Madison, kupiłam taki sam ogon jaki Daryl Hannah nosiła w filmie, pomarańczowy i połyskujący, zrobiony specjalnie dla mnie. Od razu poczułam się lepiej. Kocham wodę i do tego czasu mogłam bez problemu zostać pod wodą przez parę minut. Ale ciągle moje marzenie nie było do końca spełnione. Byłam męską syreną.

Ostatnim krokiem do prawdziwego syreniego życia była transformacja. Od tamtego czasu mam na imię Kitty-Madison; moja stara sąsiadka miała na imię Kitty i tak pokochałam to imię, że wzięłam je dla siebie, Madison to imię syreny z „Plusku”. Mój sen prawie się ziścił, ale przygotowania do operacji były okupione wielkim psychicznym bólem. Jako chłopiec czułam, że urodziłam się w złym ciele, a do tego wszystkiego chciałam zostać syreną. Kiedy byłam mężczyzną wiele razy bałam się, że nie będę w stanie osiągnąć postawionych sobie celów i to było bardzo bolesne. Po jakimś czasie skontaktowałam się z zespołem specjalizującym się w sprawach zmiany płci, który pomaga w procesie stawania się kobietą. Jednak już po 30 minutach zorientowałam się, że to zajmie zbyt dużo czasu i ani trochę mnie nie uszczęśliwi. Poza tym czułam, że oni nie zrozumieją mojego marzenia o zostaniu syreną. Moje życie wisiało na włosku.

Po tym ciężkim okresie postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Znalazłam psychologa zajmującego się tożsamością płciową i po zaledwie czterech tygodniach dostałam zielone światło. Byłam na hormonach, które sprawiły, że ciągle odczuwałam zmęczenie i niepokój. Przez jakiś czas nie mogłam nawet być syreną. Nigdy nie doświadczyłam żadnego poważnego bólu fizycznego, ale ból psychiczny ciągle jest głęboki. W tamtej fazie przemiany straciłam wiele osób z mojego otoczenia, ale to nie byli prawdziwi przyjaciele. Do dziś dostaję wiele pełnych nienawiści komentarzy od nieznajomych na blogach.
Życie jako syrena wymaga wielkich poświęceń finansowych, ale nie przeszkadza mi wydawanie pieniędzy na rzeczy, których naprawdę pragnę. Ogon trzymam w ognioodpornym pokoju, bo to najcenniejsza rzecz jaką posiadam. Nie tylko finansowo, ale też emocjonalnie. Żeby spełnić swoje marzenie musiałam kupić jeszcze parę innych rzeczy. Prawdziwa syrena widzi pod wodą i nigdy się nie krztusi, kiedy woda wpada jej do nosa - te problemy musiałam rozwiązać. Kupiłam specjalne soczewki zerówki, około 2,5 cm średnicy, żeby woda nie dostawała mi się do oczu. Kupiłam też zatyczki do nosa, takie same jakich używają pływaczki synchroniczne.

Teraz jestem szczęśliwa. Jeżdżę na rowerze, pływam, uprawiam jogę - wszystko po to, by być w formie jako syrena. Chodzę na basen cztery, pięć razy w tygodniu. Pierwszy raz jak zanurkowałam z płetwą miałam mieszane uczucia. Zrób to, to twoje marzenie, nie? Ale z drugiej strony, co jeśli się utopię? Teraz mam doświadczenie w pływaniu, założyłam nawet własną firmę. Prowadzę warsztaty z pływania jak syrena i można mnie zabukować na występ. Nie zarabiam na tym biznesie, ale to mi wystarcza. Gdybym mogła na tym zarabiać, nigdy więcej nie chciałabym pracować. Tak bardzo kocham życie syreny, że bez wahania poświęciłabym dla niego swoje prawdziwe życie. Cieszę się jednak, że nie muszę wybierać. Kocham mojego chłopaka, ale jeśli chciałby, żebym przestała być syreną, wybrałabym życie jako syrena Kitty-Madison.