FYI.

This story is over 5 years old.

podróże

Wszystkie typy osób, które spotkasz w hostelu

Jeśli zamierzasz poznawać nowych ludzi przez całe wakacje, musisz konieczne nauczyć się odróżniać ciekawe osoby od lamusów

Zdjęcie: Ender Suenni

Artykuł pierwotnie ukazał się na VICE Holandia

Tego lata rzesze uprzywilejowanej młodzieży z krajów pierwszego świata spakuje plecaki i wybierze się w wielką przygodę życia. Niektórzy będą świętować zakończenie edukacji, inni w tym czasie spróbują zapomnieć o nadchodzących maturach i pracach dyplomowych, a jeszcze inni chcą po prostu zapełnić swoją egzystencjalną dziurę dzikimi melanżami i niszczącymi krocze chorobami wenerycznymi.

Reklama

Po roku zbierania hajsu nadchodzi czas, by w końcu przepieprzyć go w świetle zachodzącego słońca, w rozpiętej koszuli, w towarzystwie osobników wziętych z W drodze i przesadnej ilości kondomów. Nieważne, jaki kontynent obrałeś za swój cel. Na swojej drodze spotkasz setki osób, które wybrały te same miejsca co ty. To prawda, fajnie jest się z kimś zaprzyjaźnić, ale trzeba przy tym bardzo uważać. Jeśli nie zachowasz odpowiedniej ostrożności, może skończyć się tak, że ten przyjacielski punk brudas, od którego zaraziłeś się wszawicą, wyssie z ciebie twoje ostatnie pieniądze i wyda je na używany zestaw do żonglerki ogniem. Nie zakładaj też, że jeśli wziąłeś kolegę/koleżankę z domu, to jesteś z nim/nią bezpieczny. Twoi rodzice swego czasu też byli najlepszym, najlepiej dogadującym się małżeństwem, ale do każdego można stracić cierpliwość, jeśli spędzi się z nim zbyt dużo czasu.

[Przeczytaj wyznania barmana, który niszczy ludziom związki](o jego niesamowitych umiejętnościach gry na didgeridoo)

Mimo tych ostrzeżeń twierdzę jednak, że każdy powinien znaleźć sobie towarzysza zbrodni w podróży po globie – nawet jeśli miałoby to zapobiec jedynie depresyjnej, samotnej masturbacji na łóżku piętrowym w hostelu każdej nocy. Jeśli zamierzasz poznawać nowych ludzi przez całe wakacje, musisz konieczne nauczyć się odróżniać ciekawe osoby od lamusów. Aby pomóc ci w ocenie książki po okładce, przygotowałem specjalną listę turystów, których najprawdopodobniej spotkacie na swojej drodze.

Australijski backpacker

Jeśli choć raz w życiu byłeś w Sydney, to wiesz, że nie da się odróżnić lokalsów od Amerykanów czy Europejczyków. Inteligentni, stylowi i na wskroś nowocześni. Niestety, kiedy wchodzą na pokład samolotu, rozpoczyna się w nich niepokojąca przemiana. Znikąd pojawiają się neonowe okulary, z klatki wyrasta im wisiorek z rekinim zębem, a z sutków kolczyki.

Reklama

Możliwe, że jpo prostu chcą uczynić z tych elementów garderoby swoje dziedzictwo kulturowe. Francuzi mają berety, Holendrzy drewniane buciki, a Australijczycy za kilka wieków będą znani ze swoich neonowych okularów przeciwsłonecznych. Kangury i kapelusze z doczepionymi korkami to za mało, by stworzyć tożsamość narodową. Niby od czegoś trzeba zacząć, ale czemu akurat od tego? Australio, ze stereotypami można, a wręcz trzeba walczyć – a nie się w nie wpasowywać.

Naprawiacze świata

Nie zrozumcie mnie źle, bardzo fajnie, że ktoś próbuje zniwelować społeczną niesprawiedliwość, zamiatając przez dwa tygodnie fekalia w małpim sanktuarium w Neapolu. Naprawdę uważam, że świat byłby znacznie lepszym miejscem, gdyby było w nim więcej wrażliwych, lewicowych studentów przedmiotów humanistycznych.

Niestety, mimo najlepszych intencji, zeskrobywanie pozostałości oleju ze skorupy żółwia jest tak naprawdę gówno warte w obliczu globalnego głodu, finansowej niesprawiedliwości, brutalności policji, systemowego rasizmu, handlu ludźmi i globalnego ocieplenia. Fajnie, że jesteś wolontariuszem – ale może przestań się tym przechwalać.

Wkurwiający backpackerzy

Zdjęcie zrobione przez autora

Wkurwiający backpacker na pierwszy rzut oka wydaje się spoko kolesiem. Jest pogodny, przyjazny i co najważniejsze, ma mnóstwo jointów w zapasie, którymi na dodatek chętnie się z tobą dzieli – to właśnie sprawia, że nie przeszkadza ci nawet jego przeciwsłoneczna fedora.

Reklama

Niestety, osoba, która kończy każde zdanie wyrażeniem „ziooom", szybko zaczyna działać na nerwy. Poza tym rozmowa o jego niesamowitych umiejętnościach gry na didgeridoo oraz o tym, jak gówniane jest lokalne zioło, szybko się nudzi. Z taką osobą nie porozmawiasz bowiem o niczym innym.

Zrzędliwy francuski backpacker

Bądźmy szczerzy, życie w hostelu potrafi być obrzydliwe: to przeszywające uczucie, kiedy nadepniesz na cudzy paznokieć pod prysznicem, smród twojego ręcznika, po tym jak wpakowałeś mokry do swojego plecaka. Twoje śniadanie, po tym jak wywaliłeś całe swoje pieniądze na „niesamowite doznanie nurkowe": najsuchszy chleb świata w połączeniu z łyżeczką kawy rozpuszczalnej, która zamiast naparu daje brązową breję.

Tak, te rzeczy są dosyć obrzydliwe, ale to nie daje nikomu licencji na bycie wiecznym gburem. No, chyba że jesteś Francuzem. Wygląda na to, że takim wypadku snucie się z kąta w kąt z miną, jakby wpadło się do szamba w dniu swojego ślubu, jest całkowicie zrozumiałe.

Beztroski optymista

Równowagą dla francuskiego backpackera jest optymista z uśmiechem przyklejonym do twarzy. Tak bardzo fascynuje go miasto, że przemierza je w radosnych podskokach. Każda piekarnia staje się w jego oczach odkryciem na miarę dawno zaginionej świątyni, każda osoba napotkana na ulicy jest witana jak dobry przyjaciel.



Optymista nie waha się zapytać cię, czy zdobyłeś już pobliską górę, czy zwiedziłeś wszystkie alternatywne muzea, czy poszedłeś do motylarium albo czy sprawiłeś sobie struganą na miarę tykwę na penisa. Jeśli wytłumaczysz się tym, że jesteś w mieście od trzech dni, on powie, że jest tu od dwóch. Jeśli jesteś głodny, Optymista poleci ci swoją ulubioną restaurację. I choć jedzenie tam może być najlepsze na świecie, to na języku i tak będziesz odczuwać gorycz, którą optymista zostawił tu przed tobą.

Reklama

Stary Samotny Podróżnik

Po serii rozwodów i kilku przedsięwzięciach finansowych, które okazały się kompletnymi niewypałami, Stary Samotny Podróżnik (SSP) stwierdził, że samotne kolacje w T.G.I. Friday's nie zapełniają jego życiowej pustki i potrzeba mu czegoś więcej. Na swoje podróże SSP przez pół roku zbiera hajs pracując, a zapewne drugie tyle poświęca na rozprawianie o nich przy każdej.

Stary Samotny Podróżnik potrafi tygodniami opowiadać o Eskimosach, których poznał, i o tym, jak przy użyciu jednej ręki i scyzoryka zabił łosia, obrobił go i zjadł. To koleś, który zawsze wyczuje moment. Kiedy już zdobędziesz się na odwagę zagadania do tej seksownej Kanadyjki z twojego pokoju, on najprawdopodobniej w tej samej chwili zakrztusi się swoim czerwonym winem i wysmarka je nosem. Kiedy już pogodzisz się z faktem jego egzystencji, on zniknie w odmętach swojej podróży. I o dziwo z jakiegoś powodu będzie ci go brakowało.

Angole

W końcu odnalazłeś swój raj. Nieskazitelnie błękitne niebo przebija przez liście palmy, pod którą spocząłeś. Słyszysz dźwięki z oddali. A może to basy? Nie, to chyba skandowanie? Tak, im bliżej, tym głosy stają się coraz bardziej rozpoznawalne. „Najebmy się! Najebmy się, kurwa!". Zaczął się najazd przepoconych ladsów w obcisłych pastelowych szortach, z oparzeniami słonecznymi.

Za wszelką cenę unikasz z nimi kontaktu wzrokowego i udajesz, że nie mówisz po angielsku. Starasz się tutaj nawiązać kontakt z lokalną kulturą i ludźmi. Twoje starania są jednak próżne. Nie zdążysz się obejrzeć, a usiądziesz razem z nimi, oglądając najnowsze seriale z iPlayera BBC i chlając Carlsberga, którego przynieśli całą kratę. Drineczki w kokosowych skorupach z początku były fajne, ale to chyba od nich dostałeś sraki, więc marzyłeś o czymkolwiek w puszcze. Jeden z nich ma nawet kanał sportowy na telefonie i ogląda mecze, śmiejąc się w twarz cenom roamingu.

Nie walcz z tym. Podążaj z nurtem. Wczuj się w ich beznadziejne poczucie humoru. Z czasem może nawet staniesz się jednym z nich. Jakkolwiek by to bowiem zabrzmiało, nawet raj robi się nudny.