FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Zły i gorszy, czyli subiektywna lista plakatów filmowych, od których bolą oczy

Co sprawia, że plakat filmowy jest zły? Nieudolność grafików, tandetna oprawa, przesadny retusz? A może wszystko jest w porządku, a to film jest takim gniotem, że w myśl zasady, że ze świni kawioru nie ukręcisz, po prostu nie da się przysłonić plakatem...

Co sprawia, że plakat filmowy jest zły? Nieudolność grafików, tandetna oprawa, przesadny retusz? A może wszystko jest w porządku, a to film jest takim gniotem, że w myśl zasady, że ze świni kawioru nie ukręcisz, po prostu nie da się przysłonić plakatem drewnianego aktorstwa, braku scenariusza i kretyńskich dialogów?

Oto 10 plakatów łamiących zasadę decorum (właściwie to łamiących wszelkie zasady).

Reklama

Up the sandbox (Jak się zabawić)
Widoczny powyżej. Wszyscy kochamy Barbrę Streisand. Za głos, twarz o kształcie delfina skrzyżowanego z koniem czy niedawny hit z jej nazwiskiem w tytule. Tym bardziej boli okropieństwo tego plakatu. Przygnieciona przez ogromną butelkę, trzymająca się za swój błogosławiony stan, o minie uwydatniającej pokrewieństwo jej twarzy z ryjem parzystokopytnego zwierzęcia. Czy film kończy się narodzinami dziecka i pojeniem go z gigantycznej butelki? A może to błyskotliwa metafora, że wychowywanie dziecka jest ciężkie? Twórcy pozostawiają pełne pole do interpretacji.

Superman 3 (Superman: Powrót) 
Kultowy bohater o przestylizowanej fryzurze szybuje ponad kanionem, bo gdzie indziej szybowanie byłoby tak efektowne? Nie do końca wiadomo dlaczego niesiony przez niego czarnoskóry osobnik jest tak przerażony, wszak heros nie pozwoli mu upaść.  Ręce opadają za to na widok napisu z tytułem, wyciągniętego żywcem z powalających wordartowskich czcionek, dostępnych w Wordzie 95. Spokój na jego obliczu działa kojąco – to ja, Superman, a oto moja drewniana twarz. Porzuć strach.

One crazy summer (Szalone lato) 
Cusack i Moore napastowani przez olbrzymie słońce w niemodnych okularach. A może to gigantyczna pomarańcza? Dżokerowski uśmiech to zapowiedż jatki, jaką urządzi im morderca z wodogłowiem ukrywający się za okularami, jakie nosili swego czasu amatorzy błyszczących dresów i muśniętych żelem włosów. Nic nie jest tu przypadkowe – słoneczny morderca, piękni bohaterowie, dziecko z psem, a także dwie osoby w strojach krokodyli. Plus blondyna dla młodocianych onanistów, która na pewno zginie pierwsza, co poprzedzi sekwencja uciekania schodami w górę.

Reklama

Heavy petting (Ostre pieszczoty)
Tytuł przyciąga, ale uwaga: to nie pornos, a urocza historia o tym, jak  mężczyzna i pies walczą o to, który z nich będzie mógł polizać kobietę. Idiotyczna mina bohaterki, pies wyglądający jak wypchany, bezpłciowe tło i równie bezpłciowy facet. Całość rodem z okładki kasety VHS z kursem niemieckiego dla pielęgniarek. Kto spodziewa się po tym filmie fajerwerków, niech od razu poliże swojego psa – to może być ciekawsze.

Virgin territory (Dekameron) 
Nagroda publicznośći za genialne tłumaczenie tytułu filmu!. Twarze bohaterów są tak plastikowe, że manekiny z wystawy sklepu Modna Pani wydają się mieć więcej seksu, a Christensen ma więcej mejkapu, niż wszystkie galerianki razem wzięte. Upiorny efekt rozmytej całości powoduje mdłości. Plus niewytłumaczalnie wszędobylskie stopy bohaterek. Po co one tam są, do cholery?! Foot fetish?

Women (Kobiety) 
Nagroda za rolę pierwszoplanową należy do Ryan, kiedyś królowej komedii romantycznych, dziś wykrzywionej w nienaturalnym grymasie królowej twarzy spod ręki pijanego chirurga plastycznego. Kolejne laury należą się Benning i Mendes. Tę drugą męczą chyba zbyt ciasne majtki lub źle włożony tampon, tej pierwszej spuchł botoks, gdy doczytała do końca lichy scenariusz. W pozostałych rolach żywo gestykulująca Smith i czymś wyraźnie zdumiona Missing.

Bangkok Dangerous (Ostatnie zlecenie) 
Kto uratuje świat? Nikt inny jak tylko Nicolas Cage ze swoją zasępioną, pełną patosu, napiętą miną, sugerującą, że od jakichś 17 lat ma nieprzerwanie kaca po tanim piwie. Skórzana kurtka, smutne echo dawnego Cage'a z Dzikości serca (reanimacja mumii- fuck, yeah!) dziś okrywa tajemniczą plątaninę rąk, z których jedna prawdopodobnie sięga po broń, druga już co najmniej jedną dzierży. Wielka łapa dominuje w całej kompozycji, którą dopełniają ślady po kulach i ognista ciecz. Znajomy patrząc na minę Cage'a, rzekł: "Żeby się czasem nie zesrał!". Trafna uwaga.

Reklama

The accidental husband (Przypadkowy mąż)
Thurman spadająca z nieba niczym anioł, który olał chodzenia na gimnastykę korekcyjną w czasach, gdy dla jej kręgosłupa jeszcze nie było za późno, zapewne zastanawia się, czy tych dwóch facetów ma w ogóle zamiar ją złapać. Wyglądają bowiem, jak 30-metrowe figury Krystusa-Zbawiciela, ustawione niczym objawienie w środku pola. Patrzą w zadumie w niebo, zamiast wykazać chęć ratunku. A niech jej nie łapią! Niech spadając na pysk, tchnie w ten drewniany film nieco życia. Plus Nowy York w tle jako zapychacz miejsca, żeby coś się działo.

Good luck Chuck (Facet pełen uroku)
Nienawidzę Alby. Jestem przekonana, że w filmie lepiej zagrało prześcieradło – tło kipiących romantyzmem igraszek dwójki bohaterów. Alba wygląda, jakby czuła się przytłoczona przez tego dziwnego faceta w brzydkich majtkach, ten z kolei wygląda, jakby z próbował się na nią wspiąć (WTF?).  Albo Alba, albo dobre plakaty.

Blonde and blonder (Głupia i głupsza)
Bohaterki wyglądają jak wyrośnięte barbie i ciężko pozbyć się myśli, że tak jak ona, nie posiadają genitaliów.  Plakat tak bardzo razi sztucznością, że nie pomogą nawet nienaturalnie długie nogi i wyszczerzone uśmiechy. Ich niepozbawione lukrowego uroku głowy doklejone są do reszty ciała tak nieudolnie, że lepszą robotę wykonałby niewidomy szympans pracujący w paintcie, albo nawet stażysta.